Życie po etacie

Data dodania: 6 stycznia 2015
Kategoria:

Początek stycznia to czas noworocznych postanowień, które często dotyczą nie tylko życia osobistego, ale i zawodowego. Myśląc o zmianach warto skorzystać z doświadczeń tych, którzy już odmienili bieg swojej kariery. Zrezygnowali ze stabilnej posady w korporacji czy placówce państwowej i z powodzeniem realizują się we własnej firmie. Jak wygląda ich życie po etacie?

Założenie działalności gospodarczej może być alternatywą dla tych, którzy pracują na etacie i we własnej firmie dopatrują się szansy na większe zyski lub samorealizację. Przejście na swoje stanowi duże wyzwanie, wymaga stymulacji i mobilizacji. Nieraz sam rynek podpowiada, że nadszedł czas na zmiany, bo jest zapotrzebowanie na nowatorskie rozwiązania. Zdarza się też, że momentem przełomowym jest jakieś zdarzenie losowe: wypadek, który sprawia, że jest więcej czasu do namysłu lub spotkanie odpowiednich osób - tak, jak w przypadku jednego z naszych bohaterów.

KORPORACJA NIE USKRZYDLA

Przez ostatnie 7 lat pracowałem w liniach lotniczych. Korporacja, w której byłem zatrudniony rozrastała się a pracowników do wykonania większej ilości pracy było coraz mniej. Presja ze strony firmy była ogromna, bo dla niej liczył się tylko czas i zysk, a nie człowiek. Przełomowym momentem był dla mnie wypadek w pracy, po którym trafiłem do szpitala. To było jak znak, że pora w końcu pomyśleć, co mógłbym zrobić dla siebie, aby praca stała się moją pasją, a pasja pracą – opowiada Przemysław Rochon, który wraz ze wspólnikami założył firmę Wakacjenonstop.pl.

Jak zaznacza, zrezygnował z bardzo dobrze płatnej pracy na rzecz urzeczywistnienia idei. Nie obeszło się bez obaw czy ryzyko się opłaci.

– Wspieraliśmy się i motywowaliśmy do działania - i tak powstała nasza firma turystyczna. Początkowo ludzie myśleli, że zwariowałem opuszczając bezpieczną posadę dla jakiejś mrzonki. Ja poszedłem jednak za głosem swojego serca i wiary. Udowodniłem, że podróżowanie po świecie wcale nie musi być drogie. Wierzymy, że można podróżować lepiej, łatwiej i przede wszystkim taniej – opisuje swoją przygodę z biznesem.

W ostatnim roku Przemysław Rochon wprowadził wiele zmian w swoim życiu i poznał mnóstwo interesujących osób. Zmienił środowisko ludzi, z którymi się spotykał wcześniej na osoby wspierające jego dążenia do celu.

– Potrzebowałem tylko zapalnika, żeby w końcu coś zrobić i ruszyć z miejsca. Ludzie wierzyli we mnie i w moje możliwości bardziej niż ja, aż do momentu, w którym byłem na urlopie chorobowym. W końcu do mnie dotarło, że nadszedł ten moment! W międzyczasie poznałem dwójkę innych zapaleńców, z którymi wiedziałem, że mogę zrobić wszystko. Mógłbym oczywiście wrócić do firmy, ale stwierdziłem, że moje zdrowie fizyczne oraz psychiczne jest dla mnie dużo ważniejsze niż pieniądze. Tak powstał FanPage Propozycje na niskobudżetowe wakacje, który w tym momencie przekroczył 160 tysięcy fanów oraz strona internetowa – dodaje Przemysław Rochon.

Na pytanie czy podjąłby tę decyzję jeszcze raz opowiada bez wahania – tak. Radzi też, że jeśli chcesz otworzyć jakikolwiek biznes to znajdź do współpracy odpowiednie osoby.

– Nasza firma ma się świetnie, ma potencjał na kolejne lata i cały czas się rozrasta. W tym momencie szukamy ambasadorów marki, partnerów oraz franczyzobiorców. Coraz więcej ludzi podróżuje na własną rękę, dzięki czemu wakacje są ciekawsze i tańsze. My pomagamy znajdować najtańsze połączenia i dzielimy się tym z naszymi klientami. Oprócz tego współpracujemy z największymi i sprawdzonymi touroperatorami, oferujemy również hotele i loty na całym świecie. Znalazłem biznes, który jest również moją pasją i takie rozwiązanie polecam każdemu – mówi z entuzjazmem.

RAZ, DWA, TRZY - FIRMĘ OTWORZYSZ TY

Małgorzata Grymuza, masterfranczyzobiorca marki MathRiders, sieci szkół matematyki dla dzieci, przed rozpoczęciem działalności gospodarczej pracowała na etacie w instytucjach finansowych, a następnie w szkole podstawowej. To właśnie pasja do nauki matematyki oraz chęć rozwoju zawodowego w szkolnictwie skłoniła ją do poszukiwania nowych, innowacyjnych metod nauczania tego przedmiotu. Takich, które byłyby skuteczne również w przypadku dzieci uważających matematykę za przysłowiową „czarną magię”.

- Tak znalazłam wprowadzany wówczas na polski rynek program MathRiders, opracowany przez Międzynarodową Grupę Edukacyjną Helen Doron. Skuteczność metody oraz efekty nauczania w każdej grupie wiekowej skłoniły mnie do zaangażowania się w rozwój tej sieci na polskim rynku – opowiada. Zaznacza, że wpływ na jej decyzję miał też popyt na tego rodzaju usługi, w tym duże zainteresowanie autorskimi zajęciami w placówkach edukacyjnych w Warszawie.

– Jestem matką trójki dzieci w wieku od 10 do 12 lat. W momencie otwierania własnej działalności moje dzieci dopiero rozpoczynały naukę w szkole podstawowej. Nie obawiałam się jednak utraty stabilności finansowej i znacznego obniżenia wpływów do wspólnego budżetu domowego. Przez pierwszy rok pracowałam równocześnie na etacie w szkole i we własnej firmie. W tym czasie większość obowiązków domowych przejął mój mąż, który wspierał mnie we wszystkich moich działaniach. Dopiero w kolejnym roku, po oszacowaniu kosztów oraz przyszłych dochodów, zdecydowałam się porzucić pracę na etacie. Miałam pewność, że podejmowane przedsięwzięcie okaże się sukcesem. Gdyby przyszło mi raz jeszcze podejmować decyzję o założeniu firmy oczywiście poszłaby tą samą drogą – kontynuuje Małgorzata Grymuza. 

O jej sukcesie zdecydował też rynek. Popyt na dobrą ofertę edukacyjną utrzymuje się na wysokim poziomie.

BIZNES OD KUCHNI

Wojciech Goduński, właściciel firmy Wojtex działającej w segmencie gastronomicznym opowiada z kolei, że swoją przygodę z biznesem zaczął bardzo wcześnie.

– Mając 19 lat założyłem sieć komisów samochodowych. Tak naprawdę był to przełomowy moment w moim życiu i początek drogi, którą przechodzi każda młoda osoba w podobnym wieku. Wiedziałem, że nie chcę pracować dla kogoś, tylko samemu decydować o swoim losie i mieć możliwość kierowania tym, co się dzieje wokół mnie – zaznacza.

Ze względu na to, że od razu zaczął pracować na swoim, obaw związanych z zostawieniem bezpiecznej posady nie było. Pojawił się za to szereg wątpliwości związanych z tym czy się uda, czy aby na pewno to, co wydało się dobre spodoba się również klientom, czy biznes przetrwa. Wątpliwości te znikały i pojawiały się wraz z rozwojem biznesu, w którym aktualnie działał. Przyznaje, że do dziś co jakiś czas te pytania wracają. Jednak dzięki doświadczeniu zdobywanemu przez lata nie są one już tak głośno zadawane, jak na początku.

– Momentem zwrotnym w mojej karierze było przejście do zupełnie innej branży, która wówczas nie była mi do końca znana. W 2008 roku uruchomiliśmy pierwszą pizzerię Biesiadowo, która dzięki odpowiedniemu zarządzaniu i nowatorskiemu podejściu do serwowanych dań, pozwoliła nam stworzyć jedną z najlepiej prosperujących sieci lokali tego typu w regionie. Zainteresowanie pizzerią dotyczyło nie tylko klientów, ale również osób chcących otworzyć własny lokal z naszą pomocą. Tak powstał pomysł na stworzenie sieci franczyzowej, która działa od 2009 roku i obecnie liczy cztery marki: Biesiadowo, Crazy Piramid Pizza, Western Chicken i Rybkodajnia – nie ukrywa zadowolenia Wojciech Goduński.

Jak mówi, gdyby była taka możliwość pewnie zmieniłby kilka podjętych wcześniej decyzji. Jednak nigdy nie wybrałby innej drogi zawodowej.

– W tym roku udało nam się otworzyć pierwszą pizzerię sieci Biesiadowo w Krakowie. Jest to dla nas sukces, gdyż zaczęliśmy ekspansję na nowy, obiecujący rynek. Rok 2014 był dla nas bardzo dobry i wykonaliśmy w 100% plan otwarć na ten okres. W tym roku planujemy uruchomić po 20 lokali Biesiadowa i Crazy Piramid Pizza oraz 30 punktów Rybkodajni i 20 lokali Western Chicken. Jeśli chodzi o nowe lokalizacje to nie narzucamy franczyzobiorcom miejsc, w których mają otworzyć lokal. Każda lokalizacja jest dla nas dobra o ile spełnia wewnętrzne ustalenia sieci. Trudno nam określić, gdzie otworzą się nowe lokale w 2015 roku, ale po cichu liczymy, że uaktywnią się rynki, na których do tej pory nie działaliśmy – dzieli się planami Goduński.

CZAS I PIENIĄDZ

Dominika Serwicka, prowadząca franczyzowy oddział pod marką Kancelarie Kredytowe opowiada z kolei, że na firmę zdecydowała się w momencie, kiedy jej dziecko zaczęło dorastać, a ona chciała zapewnić mu jak najlepszą przyszłość. Miała świadomość, że standardowa praca na etacie nie zapewni przyszłości, o jakiej zawsze marzyła.

– Obawy przed założeniem własnej firmy były ogromne. Musiałam zrezygnować z teoretycznie bezpiecznej posady na rzecz działalności, w której nie miałam prawie żadnego rozeznania. Moją pierwszą firmą była pizzeria jednej z dużych sieci. Wspominam ten okres bardzo dobrze, jednak wkład pracy nie był w żaden sposób współmierny do osiąganych dochodów. Nie miałam też czasu wolnego. Dlatego zaczęłam szukać możliwości gdzie indziej. Trochę przypadkiem trafiłam do firmy Kancelarie Kredytowe, z którą nawiązałam owocną współpracę. Dzięki temu wiem, że dwie dotychczas nieosiągalne dla mnie rzeczy mogą iść w parze - pieniądze i czas wolny – mówi.

Podkreśla, że decyzja o założeniu własnej firmy to moment, w którym po prostu poczuła, że musi coś zmienić w swoim życiu. Gdyby mogła cofnąć czas, od razu zdecydowałaby się na działalność w branży finansowej. W jej ocenie, wysokość dochodów i możliwość rozwoju jest tutaj nieporównywalnie większa w stosunku do innych branż, a przede wszystkim w stosunku do branży, w której zaczynała.

– Jako franczyzobiorca firmy Kancelarie Kredytowe, a także kierownik regionalny mając za sobą ponad pięcioletnie doświadczenie w branży finansowej, zdecydowanie polecam ten kierunek osobom szukającym nowych wyzwań w życiu. Franczyzodawca jest w stanie nauczyć biznesu od podstaw nawet osoby bez doświadczenia w branży finansowej. Know-how i relacje w firmie to prawdziwe mistrzostwo świata – przekonuje.

PRZEKUĆ OBAWY NA SUKCES

W przypadku Tomasza Nowackiego, franczyzobiorcy marki Grene prowadzącego sklep rolniczo-techniczny w Szczecinku, decyzja o założeniu własnej firmy zapadła kilka lat po ukończeniu studiów. Jednak najpierw chciał zdobyć doświadczenie oraz zgromadzić kapitał. Wówczas jeszcze nie wiedział jaki to będzie biznes, ale determinacja i chęć działania była.

Obawy związane z rozpoczęciem własnej działalności są zawsze. I dobrze, bo dają dodatkowy impuls do działania. Najlepszym sposobem na radzenie sobie z nimi jest robienie odpowiednich symulacji i opracowanie strategii działania – zdradza swoją metodę Tomasz Nowacki.

Dodaje, że w momencie podjęcia decyzji o własnym biznesie pracował w korporacji, gdzie, jak wszędzie, obowiązywały procedury. Po sześciu latach na etacie doszedł do wniosku, że to nie dla niego. Potrzebował akcji i możliwości wykazania się, ale na własnych zasadach. 

– Teraz po kilku latach wiem, że decyzja była właściwa i gdybym mógł cofnąć się w czasie bez wahania zdecydowałbym się na takie samo rozwiązanie i sposób na życie – podsumowuje.

SPRAWDŹ CZY SIĘ NADAJESZ

W ocenie ekspertów, praca w korporacji może być swoistą szkołą życia i bazą doświadczeń dla tych, którzy w przyszłości planują otworzyć własny biznes. Korpopracownicy podnoszą swoje kwalifikacje, uczą się dyscypliny i pracy pod presją czasu. Część z tych osób, tak jak nasi rozmówcy, jest przekonana, że tworzenie czegoś od podstaw i praca na własny rachunek przyniesie sukces i satysfakcję.

Coach Jacek Walkiewicz zaznacza, że korporacje mają bardzo dużo zalet na początek i na rozwój kariery życiowej. Przekazują know-how, którego właśnie od wielkich firm można się nauczyć. Wielu z tych, którzy w dużej firmie spędzili parę lat, często dochodzą do wniosku, że są zestresowani, wycieńczeni psychicznie i czują się stłamszeni przez korporacyjny system. W takim miejscu pracy, w którymś momencie tracimy poczucie, że mamy wpływ na to, co się dzieje. Jesteśmy trochę jak w zegarku, jednym z elementów, a tych elementów są tysiące. To tak jakbyśmy płynęli wielkim statkiem, transatlantykiem.

Jacek Walkiewicz podkreśla, że pytanie zasadnicze brzmi, dokąd płyniemy i dokąd chcemy dopłynąć. Dlatego też wiele osób po kilku latach przenosi zdobyte doświadczenia do własnej firmy. Najczęściej inwestują w lokale gastronomiczne, małe firmy usługowe, sklepy specjalistyczne lub agroturystykę.

Zdaniem eksperta, jeśli człowiek robi to co robi z poczuciem - „chcę, a nie muszę” - jest dużą zmianą w życiu. Takie poczucie radości, satysfakcji z życia jest większe, kiedy jesteśmy przekonani, że coś tworzymy i mamy na to wpływ. 

Jednak trzeba pamiętać, że nie zawsze praca na własny rachunek przynosi oczekiwane korzyści finansowe i satysfakcję. A ci, którzy byli przyzwyczajeni do pośpiechu i pracy pod presją, mogą poczuć się znużeni dużo spokojniejszym trybem życia. Dlatego – zdaniem trenera – decyzja o dokonaniu takiej rewolucji w życiu powinna być dobrze przemyślana nie tylko pod kątem rentowności przyszłego biznesu, ale również predyspozycji osobowych.

W podręcznikach do psychologii możemy przeczytać, że zmiana pracy jest jednym z najbardziej stresujących momentów w naszym życiu. Nie bójmy się jednak ryzykować. Jedną z form samorozwoju może być franczyza. Przystępując do sprawdzonego biznesu zmniejszymy ryzyko niepowodzenia.

Nowy rok przed nami, wraz z nim noworoczne postanowienia i decyzje, które mogą odmienić nasze zawodowe życie. Powodzenia!

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design