Nie obsługują kobiet, a zarabiają krocie

Data dodania: 19 sierpnia 2021
Peaky Barbers

Moda na salony barberskie dotarła do Polski zaledwie kilka lat temu. Miejsca dedykowane pielęgnacji męskich fryzur i zarostów trafiły w niszę i stały się jedną z najszybciej rozwijających się branż. Jednak aby odnieść sukces w tym biznesie, należy zadbać o szereg szczegółów.

O salonach barberskich jeszcze kilka lat temu słyszało niewielu, a dziś w samej tylko Warszawie działa ok. 250 takich punktów. Na dynamiczny rozwój rynku z pewnością miała wpływ moda na brody u mężczyzn. Jednak wbrew powszechnemu przekonaniu barber zajmuje się nie tylko zarostem. To wyszkolony profesjonalista (lub profesjonalistka, gdyż panie również pracują w tym zawodzie), który zadba kompleksowo zarówno o zarost, baki, jak i fryzurę.

Nie obawiamy się tego, że gdy minie moda na brody, to przestaniemy zarabiać. Panowie, którzy zaczęli korzystać z usług barbera, nie wrócą już do tradycyjnego salonu fryzjerskiego. Salon barberski z jednej strony zapewnia im najwyższy poziom profesjonalizmu w zakresie fryzjerstwa męskiego, z drugiej zaś, dzięki odpowiedniej atmosferze, jest miejscem, w którym mężczyzna po prostu dobrze się czuje i chce w nim przebywać – wyjaśnia Tomasz Pendziak, który zarządza Warszawską Szkołą Barberingu oraz siecią pięciu salonów Peaky Barbers zlokalizowanych w stolicy i okolicach.

Barber shopy vs. pandemia

W ostatnich miesiącach branżę barberską, podobnie jak tradycyjne salony fryzjerskie czy kosmetyczne, dotknęły obostrzenia związane z pandemią koronawirusa. Przez ok. dwa miesiące placówki pozostawały nieczynne, co niestety generowało straty. Ponowne otwarcie salonów było jednak przez wielu klientów bardzo wyczekiwane.

Usług barberskich nie można kupić online, więc pod tym względem jest to bardzo bezpieczna branża. Wiele branż ma problem, by generować takie przychody jak przed pandemią, a my od pierwszych dni po otwarciu pracujemy na 100% mówi Tomasz Pendziak.

Z kolei Arkadiusz Kobylarz, dyrektor zarządzający sieci Barber Shop Poland, która ma salony w Bydgoszczy, Toruniu, Włocławku, Warszawie i Katowicach jest przekonany, że kryzys jeszcze nie minął.

Zaraz po otwarciu rezerwacji było bardzo dużo, ale już po dwóch tygodniach liczba klientów spadła o ponad 50%. Taka sytuacja może utrzymać się przez co najmniej kilka miesięcy. Wynika to z tego, że wielu mężczyzn nauczyło się strzyc samodzielnie, inni zauważyli, że z dłuższymi włosami czy zarostem również dobrze wyglądają, więc nie przychodzą już do barbera co 2-3 tygodnie. Wpływ na to ma także fakt, że przeszli w tryb pracy zdalnej. Do tego dochodzą obawy o nawrót pandemii w październiku i ewentualne problemy finansowe. Dla wielu osób oszczędność rzędu 100-300 zł miesięcznie jest obecnie ważna – wyjaśnia Kobylarz.

Niewątpliwie pandemia i jej następstwa są obecnie odczuwalne niemal w każdej dziedzinie życia i generują dużą niepewność. Nikt nie jest w stanie ze 100% pewnością przewidzieć, czy najgorsze już za nami, czy też może za kilka miesięcy dojdzie do ponownego zamrażania gospodarki. Niemniej osoby przedsiębiorcze nawet w czasach kryzysu szukają możliwości rozwoju swojego biznesu, a ich wybór pada m.in. na branżę barberską.

W okresie, gdy placówki pozostawały zamknięte, wiele osób zdecydowało się zainwestować właśnie w salon barberski lub fryzjerski, ulegając najwyraźniej medialnym doniesieniom, że ich otwarcie jest bardzo wyczekiwane, a na strzyżenie będzie trzeba czekać miesiącami. Ten scenariusz niestety na razie się nie sprawdza – mówi Arkadiusz Kobylarz.

salon-peaky-barbers

Męskie klimaty

Planując otwarcie salonu barberskiego, oprócz analizy bieżącej sytuacji i wyboru sprzyjającego momentu na inwestycję, należy mieć też na względzie odpowiednią lokalizację.

Z pewnością nie w każdym miejscu taki biznes się sprawdzi, nie wszędzie znajdą się klienci. Po części jest to oczywiście kwestia zasobności portfela, ale duże znaczenie ma też aspekt kulturowy. W dużych miastach mężczyźni chętniej korzystają z usług wyspecjalizowanych salonów – uważa Sebastian Bogdanowicz, właściciel salonu The Bro Barbershop w Poznaniu.

Duże miasta są na pewno łatwiejszymi rynkami ze względu na bazę potencjalnych klientów, ale w wielu z nich panuje już spora konkurencja – zauważa Tomasz Pendziak. – Barber shop to biznes, który opiera się na stałych klientach, który powinien być związany z lokalną społecznością. Z naszych doświadczeń wynika, że w dużych miastach bardzo dobrze sprawdzają się lokalizacje w tzw. dzielnicach sypialnianych, blisko domu klienta. Wierzymy też w potencjał mniejszych miejscowości – mówi.

Pionierzy branży barberskiej w Polsce zgodnie podkreślają, że kluczem do odniesienia w niej sukcesu są odpowiedni pracownicy, znający najnowsze trendy oraz potrafiący nawiązać z klientem kontakt, a także odpowiednia atmosfera. Dlatego planując otwarcie salonu, należy zadbać o każdy detal – wygodne fotele, stylowy wystrój wnętrza oraz rytuały, dzięki którym klient poczuje się naprawdę dopieszczony. Dla przykładu, w niektórych salonach panowie częstowani są na powitanie swoim ulubionym trunkiem.

Salonów barberskich przybywa, ale są to punkty o bardzo różnym standardzie. Uważam, że najlepsze perspektywy mają przed sobą duże, profesjonalne salony, dbające o szkolenia dla pracowników, o atmosferę w salonie, a także o bezpieczeństwo, co w szczególności teraz, w okresie pandemii jest dla klientów bardzo istotne. Właśnie takie salony przyciągają najbardziej wartościowych klientów, którzy są skłonni odwiedzać je regularnie – mówi Sebastian Bogdanowicz. – Klient, dla którego najistotniejszym parametrem jest cena, jest zwykle mniej lojalny, częściej szuka alternatywy, np. w postaci samodzielnego strzyżenia – wyjaśnia.

Pozyskanie do pracy dobrze wyszkolonego barbera niestety nie jest łatwe. Jest to jedna z poważniejszych barier, jakie może napotkać osoba planująca otwarcie salonu barberskiego. Stawki wynagrodzeń, jakich oczekują profesjonalni barberzy, są bardzo wysokie. Kolejnym problemem może być brak lojalności ze strony pracowników. Zdarza się, że niektórzy po roku czy dwóch latach pracy decydują się założyć własny salon, widząc duże zainteresowanie usługami barberskimi.

Do 2019 roku każdy mógł otworzyć salon i mieć komplet klientów. W efekcie w ciągu minionego 1,5 roku otworzyło się bardzo dużo punktów barberskich, głównie na rynku warszawskim, choć w innych miastach też zaczęło ich przybywać. Niestety wzrost liczby klientów nie był aż tak duży, dlatego teraz kluczowa stała się jakość – podkreśla Arkadiusz Kobylarz. Jego firma oprócz salonów prowadzi również akademię barberingu. Zainteresowanie szkoleniami cały czas, pomimo pandemii, jest bardzo duże.

Podobne obserwacje ma Tomasz Pendziak. – W naszej akademii barberingu szkolenia mamy sprzedane na pół roku do przodu, choć jest to koszt rzędu 11 tys. zł. To pokazuje, jak duże jest zapotrzebowanie na profesjonalnych barberów – mówi. Dodaje, że właśnie dzięki działalności szkoleniowej firmy salony Peaky Barbers nie mają problemów z rekrutacją pracowników.

warszawska-szkola-barberingu

Franczyza nie tylko dla barbera

Koszty otwarcia salonu barberskiego zaczynają się już od kilkudziesięciu tysięcy złotych, ale mogą też wynieść nawet 200-300 tys. zł. Kwota zależna jest m.in. od stanu i wielkości lokalu oraz liczby stanowisk. Znaczenie mają też oczywiście materiały, których użyjemy do wykończenia, ale na tym raczej nie warto oszczędzać. Mężczyźni, którzy korzystają z salonów barberskich, chcą mieć poczucie, że są w miejscu o wysokim standardzie.

Niewielki punkt z podstawowym wyposażeniem można otworzyć już nawet za 30 tys. zł. My jednak kierujemy naszą ofertę do klientów, którzy poszukują najwyższej jakości. Szacujemy, że inwestycja w salon o powierzchni ok. 100 mkw. odpowiadający naszym standardom wynosi ok. 150 tys. zł – mówi Sebastian Bogdanowicz z The Bro Barbershop. Ocenia, że na zwrot z inwestycji można liczyć w ciągu roku. The Bro Barbershop poszukuje partnerów, którzy chcieliby poprowadzić salon barberski na zasadzie franczyzy. W pierwszej kolejności na celownik bierze duże miasta, jak Wrocław, Katowice czy Trójmiasto.

Ofertę franczyzową przygotowały również m.in. The Sadovsky Barbershop (obecnie jeden salon w Rzeszowie), Sztos Barber Shop (sieć 10 salonów zlokalizowanych głównie w średnich miastach jak Piła, Grójec czy Wągrowiec), a także największa ukraińska sieć salonów barberskich Frisor (w Polsce działa obecnie jeden salon w Krakowie). Takie plany rozwoju miała jakiś czas temu również sieć Barber Shop Poland, ale ostatecznie zrezygnowała z franczyzy.

W sieci Peaky Barbers cztery spośród pięciu salonów są prowadzone przez franczyzobiorców niezwiązanych wcześniej z branżą. W najbliższych miesiącach mają powstać cztery kolejne salony, w tym dwa pierwsze z dala od stolicy, we Wrocławiu oraz niespełna 20-tysięcznym Busku Zdroju. Potencjalny franczyzobiorca sieci powinien się liczyć z inwestycją od ok. 70 do ok. 200 tys. zł. Najdroższa opcja to tzw. pakiet inwestorski, w którym franczyzobiorca zapewnia wyłącznie finansowanie, ale nie musi zajmować się zarządzeniem salonem.

Wiemy, co zrobić, by salon zarabiał i tą wiedzą dzielimy się z naszymi franczyzobiorcami. Ostatni salon, który otworzyliśmy, mieszczący się w Wesołej przekroczył próg rentowności już w pierwszym miesiącu działalności, zaś zwrot z inwestycji wynoszącej ok. 70 tys. zł nastąpił w ósmym miesiącu – mówi Tomasz Pendziak.

Skorzystanie z oferty franczyzy może znacznie ułatwić start w tym biznesie, zwłaszcza osobie spoza branży. Franczyzodawcy zapewniają  inwestorom wsparcie we wszystkich kwestiach merytorycznych, takich jak urządzenie salonu, rekrutacja pracowników czy pozyskiwanie klientów.

Joanna Cabaj-Bonicka

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Antygen.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design