Franczyza dla studenta

Data dodania: 19 września 2016
Foto: pixabay.com
Franczyza dla studenta

Studia to wspaniały czas, nauka przeplata się z intensywnym życiem towarzyskim. A na dodatek już wtedy trzeba pomyśleć o przyszłości. Czyli o pracy albo własnym biznesie. Można już też pomyśleć o otwarciu firmy we franczyzie.

Specyfika studiów na ogół wyklucza pracę po 40 godzin tygodniowo, chyba, że studiujemy w trybie zaocznym. Można wtedy poświęcić się pracy, a w wolnym czasie czytać, pisać i w weekendy dreptać na zajęcia. W takim przypadku da się prowadzić w zasadzie każdy biznes, który nie wymaga doświadczenia bądź specyficznych umiejętności lub wiedzy. Raczej odpada gastronomia, bo to biznes, który działa przez 7 dni w tygodniu i to w godzinach od rana do późnego wieczora. Franczyza dla studenta powinna być w miarę łatwa, domowa i niskonakładowa. Czy są takie koncepty, które można pogodzić z nauką? Oczywiście.

EDUKUJĄCY SIĘ EDUKATOR

Uczyć, samemu się ucząc? Czemu nie! Rynek edukacyjny jest bardzo chłonny i ciągle się rozwija. Z jednej strony mamy szkoły dla dorosłych, z drugiej różne koncepty dla dzieci. Z racji specyfiki branży, jest to dobry wybór dla studiujących kierunki pedagogiczne oraz języki, ale też inne dziedziny – np. matematykę. Na rynku istnieje przecież sieć 2plus2, która skupia się na nauce tego właśnie przedmiotu. Koncept należy do Grupy Edukacyjnej BLC. Firma od 2001 roku prowadzi ogólnopolską Szkołę Językową Business Language Center. Szkoły Matematyki 2plus2 powstały w roku 2010. Okazały się strzałem w dziesiątkę, obecnie ich liczba zbliża się do 90, z czego 15 – 20 powstało w roku 2015. Szkoły pod szyldem 2plus2 działają już w Czechach, na Ukrainie, Serbii i Kazachstanie. Koncept ma kilka dużych plusów. Jest niedrogi – otwarcie placówki to koszt około 8 tys. zł. Rodzicom również nie drenuje kieszeni, miesięczna opłata to, w zależności od miasta, 185 – 230 zł. Ta cena to abonament za naukę - dziecko może się uczyć tyle, ile potrzebuje. Standardowo szkoła proponuje 2 godziny zajęć tygodniowo, ale uczniowie mogą przychodzić wedle potrzeb i nie wpływa to na wysokość rachunku. Sami wybierają dni i godziny zajęć, mogą zawiesić naukę jeśli czują się usatysfakcjonowani wynikami bądź całkowicie z niej zrezygnować.

Czy jednak 8 tys. zł to odpowiednia suma na studencką kieszeń? Wydaje się sporo, ale nie jest to jednocześnie bariera dla osób przedsiębiorczych. Można przecież wykorzystać różnego rodzaju fundusze. Na wielu uczelniach działają studenckie biura karier, wiele spośród nich działa bardzo sprawnie i pomaga w zdobyciu nie tylko pierwszej pracy, ale i funduszy na własną firmę. Są też różnego rodzaju fundusze i pożyczki unijne, a nawet środki z urzędów pracy. Jest też najstarsza i najlepsza na świecie kasa zapomogowo-pożyczkowa, czyli rodzice. Mogą przeliczyć, że inwestycja w biznes dorosłego, ale ciągle młodego i ciągle własnego dziecka, może przynieść spore oszczędności w przyszłości. Szkoły tego typu nie trzeba prowadzić w pojedynkę, już na studiach można powołać do życia spółkę cywilną bądź z ograniczoną odpowiedzialnością oraz zatrudniać nauczycieli. Można prowadzić korepetycje w pojedynkę, można iść szerzej. Plusem drugiego rozwiązania jest to, że po studiach nie stajemy przed koniecznością mozolnego szukania pracy za – na ogół – niezbyt wygórowaną pensję. Po prostu mamy już działający biznes, którym możemy zająć się w pełnym wymiarze godzin.

SZKOŁA JĘZYKOWA

Edukacja oczywiście nie ogranicza się do korepetycji z matematyki. Przed dużą szansą stają studenci uczący się języków. Nawet już po niezbyt długim okresie mogą zająć się przekazywaniem swojej wiedzy innym. Filologia każdego kręgu cywilizacyjnego czy narodu daje szansę znalezienia ciekawej pracy lub założenia własnej firmy. Największe sieci szkół językowych rozwijających się poprzez franczyzę to Helen Doron, mobile English, British School, Moose czy Early Stage. Nie jest jednak regułą, że warto przystąpić do największej. Decyzja powinna być podyktowana lokalnymi uwarunkowaniami. Nie ma sensu (a często nawet i możliwości) otwarcia w małej bądź średniej miejscowości czy też w obrębie jednego osiedla kolejnej szkoły sieci, która już tam ma placówkę. Warto znaleźć dla siebie niszę, wyróżnić się czymś na rynku, wybrać koncept franczyzowy, który zapewnia mocne know-how, unikatowy program dydaktyczny oraz szereg narzędzi wsparcia, które umożliwią szkole odniesienie sukcesu. Mowa o takich narzędziach jak skuteczna reklama, szkolenia w zakresie obsługi klienta, kryteria rekrutacji pracowników, kontrola jakości nauczania etc. Oczywiście koncepty edukacyjne, które sprawdzą się w przypadku studentów, muszą być dostosowane do ich możliwości finansowych oraz trybu nauki. Odpadają więc szkoły stacjonarne, wymagające posiadania lokalizacji, fizycznej placówki.

Dobrym pomysłem wydaje się również praca w którejś z franczyzowych sieci szkół. Dzięki temu można nauczyć się działania w sieci, zasad rządzących tym biznesem, obsługi klienta i marketingu. To solidna podstawa, która być może pozwoli otworzyć swój własny biznes tuż po zakończeniu edukacji. Franczyzodawca z otwartymi ramionami przyjmie tak przygotowanego kandydata. Trzeba jednak pamiętać o tym, by grać z pracodawcą fair i poinformować go o tym zamiarze. A własną szkołę otworzyć na innym terenie, zresztą franczyzodawca i tak nie pozwoliłby na konkurencję na tym samym obszarze.

DYSTRYBUCJA I HANDEL

Bardzo dobrym wyjściem dla studenta są systemy franczyzowe oparte na dystrybucji produktów lub usług. Szczególnie takie, które nie wymagają całodziennego zaangażowania i posiadania biura czy punktu  handlowego. Czyli po prostu franczyza domowa, której niedawno poświęciliśmy raport. W tym kontekście warto przywołać przykład Stanów Zjednoczonych, gdzie bardzo szybko rośnie liczba osób pracujących domu. Już 20% pracujących Amerykanów ma taką możliwość i ją wykorzystuje, a według szacunków ten odsetek wzrośnie do 63% w ciągu najbliższych pięciu lat. Co więcej, ludzie nie muszący jeździć do pracy są szczęśliwsi i pracują wydajniej. Wiele młodych osób próbuje sprzedawać na przykład kosmetyki. Liderem tego segmentu rynku jest Avon, silny dzięki sieci tzw. konsultantek. W ten  sposób można nieco podreperować studencki budżet.

Inne sposoby na domową franczyzę to na przykład Free TV. Koncept polega na wydawaniu własnej gazety. Franczyzobiorca dostaje magazyn z programem telewizyjnym i krzyżówką, jego zadaniem jest wypełnienie go reklamami lokalnych firm, a następnie rozdystrybuowanie go w sklepach, lokalach użytkowych etc. Drukiem zajmuje się franczyzodawca. Pewnym minusem może być opłata wstępna, która wynosi 5 tys. zł i prowadzenie własnej działalności gospodarczej, co wiąże się z opłacaniem składek. Wydawca gazety szuka partnerów biznesowych w miastach powyżej 20 tys. mieszkańców.

Podobnym konceptem jest franczyza o nazwie Coffee News. Firma wydaje bezpłatny tygodnik, dystrybuowany do restauracji, kawiarni i hoteli. Zawiera lokalne informacje, dowcipy, horoskopy oraz oczywiście reklamy, na których zarabia. Koncept działa również w Polsce, obecnie ma sześciu partnerów – w Bełchatowie, Pruszkowie, Gorzowie Wielkopolskim, Warszawie, Krakowie i Łodzi. Z rynku wypadła edycja poznańska.

To zajęcie dla dobrego handlowca. Jego zadaniem jest zdobycie punktów dystrybucji (kawiarni, restauracji, salonów fryzjerskich czy klubów fitness) i sprzedaż 30-32 miejsc reklamowych w Coffee News. Druk odbywa się przez centralę, franczyzobiorca dystrybuuje potem wydania do punktów dystrybucji.

Niezłym pomysłem może być też wykorzystanie czasu wolnego, czyli wakacji. Owszem, pozbawimy się w ten sposób możliwości odpoczynku, ale zarobki mogą być bardziej niż przyzwoite i wystarczyć na cały rok. Mowa o sprzedaży lodów. Ostatnimi czasy koncepty lodowe bardzo urosły w siłę i – według franczyzodawców i franczyzobiorców – pozwalają w sezonie letnim zarobić sporo pieniędzy. Nie ma co ukrywać, że jest to okupione ciężką pracą i latem nie odpoczniemy, na szczęście studenci mają jeszcze wolny wrzesień, o ile oczywiście zdali wszystkie egzaminy i nie przystępują do tzw. kampanii wrześniowej. Dobrym wyborem wydaje się na przykład przyczepka lub innego typu mobilna lodziarnia. W określonych warunkach tego typu biznes można otworzyć już za ok. 10 tys. zł, choć w większości przypadków jest to przynajmniej 20 – 30 tys. zł. No i trzeba mieć lub wynająć miejsce, gdzie nasz lodotruck może spokojnie przezimować.

Ciekawym pomysłem jest Bike Coffee, czyli mobilna kawiarenka – połączenie roweru i wózka z ekspresem do kawy. Tu pewną przeszkodą może być koszt zakupu, sięgający 40 tys. zł. Trochę dużo jak na możliwość jeżdżenia po mieście i sprzedawania kawy. Na rynku są jednak podobne koncepty o niższej sumie inwestycji. Pewnym problemem polskich franczyzodawców jest to, że praktycznie żaden nie adresuje swojej oferty wprost do studentów. Nie ma się więc co dziwić, że skoro ta grupa nie jest odpowiednio traktowana i informowana, to poziom zainteresowania franczyzą jest dość nikły. Studenci rzadko chcą zakładać firmę od razu po ukończeniu studiów. Badania firmy EY wskazują, że najpierw wolą popracować w cudzej firmie, niezależnie od wielkości, a dopiero później mają w planach zakładanie własnej. Aż 60% studentów chce po studiach dostać pracę, a nie ją sobie stworzyć. Za to 35% myśli o tym, żeby założyć firmę w kilka lat po obronie. Oferty adresowane bezpośrednio do nich pomogłyby im w szybszym podjęciu takiej decyzji.

Dołącz do newslettera

Copyright © ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Antygen.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design