Pracuję w handlu od 1990 roku, obserwuję zmiany, które zachodzą w tym sektorze od transformacji do teraz. Moją przygodę z handlem zacząłem wspólnie z kolegą w 1990 roku – to było dobre partnerstwo: on posiadał powierzchnię sklepową, ja zaś samochód. Handel się bardzo zmienił od czasu, kiedy głównym wyzwaniem była dostępność towaru…
Wcześniej był Pan zrzeszony w innej sieci franczyzowej. Jakie czynniki zadecydowały o decyzji, aby przejść do ODIDO?
Tak, rzeczywiście wcześniej byłem zrzeszony w sieci Carrefour Express. Niestety okazało się, że przyłączenie się do niej nie przełożyło się na wzrost obrotów mojej placówki ze względu na bliskość wielkopowierzchniowej hali tej sieci, w której klienci otrzymywali inną ofertę gazetową i cenową. Mimo wszystko dobrze wspominam tę współpracę.
Co przekonało Pana do wejścia do sieci ODIDO?
Przyczyniła się do tego zapewne wieloletnia współpraca z siecią MAKRO, której klientem jestem praktycznie od jej wejścia na polski rynek, bo od 1994 roku. Zainteresował mnie również model działania w ramach sieci ODIDO, który gwarantuje dużą niezależność, ale również wymierne wsparcie biznesowe.
Czy Pana zdaniem model biznesowy ODIDO jest szansą dla rozwoju małych, lokalnych sklepów, nawet w trudnych czasach kryzysu?
Uważam, że w obecnych okolicznościach rynkowych właściciele takiego jak ODIDO sklepu mają większe szanse na stabilny rozwój czy wręcz przeżycie pod skrzydłami dużego i wiarygodnego gracza.
Kim są klienci Pana sklepu? Jaki ma Pan z nimi kontakt?
To mieszkańcy okolicznych domów i bloków. Zarówno emeryci jak i mamy, które robią u mnie zakupy ze swoimi dziećmi. Myślę, że cenią sobie jakość oferowanych przez nas produktów i kontakt osobisty ze mną i moimi pracownikami oraz naszą elastyczność w obszarze „szytej na ich miarę” oferty. Będziemy pracować nad tym, by być jak najbliżej naszych klientów i spełniać jak najlepiej ich oczekiwania.
To zajęcie dla tych wszystkich, którzy są zdyscyplinowani i gotowi na ciężką pracę…
Szanse dla nas widzę we współpracy z dużymi, wiarygodnymi partnerami, ale także w specjalizacji w obszarze asortymentu. Wiele zależy również od naszych konsumentów. Wydaje mi się, że należy ich więcej informować na temat cen, jakości produktów i korzyści, które przynoszą zakupy w polskim sklepie „za rogiem”.