Lumpeks, czyli zysk z drugiej ręki

Data dodania: 5 grudnia 2019
Foto: pixabay.com

Prowadzenie własnego butiku to marzenie wielu. Może być ono jednak dość kosztowne w realizacji. Najtańszym sposobem, by wejść do branży odzieżowej, jest... lumpeks.

Choć i tu różnice w kosztach mogą być spore, bo niektóre lumpeksy sprzedają ubrania za setki złotych. Nazywają się wtedy sklepami vintage lub retro i mają w ofercie markowe ubrania w bardzo dobrym stanie. W przypadku takich sklepów wystrój powinien być nieco bardziej dopracowany. Do tego dochodzi czynsz za punkt w dużym mieście, który powinien być dość dobrze dostępny od strony popularnych ulic. Przydałaby się też strona internetowa lub profil na Facebooku, choć tu kreatywny właściciel może zaoszczędzić, tworząc je samemu.

Co ciekawe, drogie nie musi być też zaopatrzenie. Wiele takich miejsc, jak lumpeks warszawska Paryska Szafa, działa na zasadzie komisu. Dziewczyna, która nie może po raz drugi wyjść na imprezę w tej samej sukience, oddaje ją w komis. Choć rzecz kosztowała ją kilkaset złotych, dostaje za nią najwyżej 80 – 100 zł. Sklep wystawia ją za 200 – 300 zł, co i tak stanowi najwyżej 40 proc. ceny sklepowej. Po skończonej transakcji rozlicza się z właścicielką ubrania.

UBRANIE ZA KILKA ZŁOTYCH

Większość second-handów jest jednak skromniejsza. Najbardziej – te w małych miejscowościach i na wsiach. Tam często wciąż można spotkać ubrania w kiepskim stanie, których cena nie przekracza kilku złotych. Właścicielowi biznes się opłaca, bo sam kupuje je na kilogramy, a czasem i na tony z hurtowni. Tego typu sklepy powstają w osiedlowych kioskach, na parterach domów i w pawilonach. Wystrój ogranicza się do lustra, wieszaków i lady. Razem z kasą fiskalną wydatki mogą zamknąć się w ok. 2 tys. zł. Czynsz i koszty działalności gospodarczej mogą kosztować drugie tyle. To model najskromniejszy.

Pomiędzy nim a tym w wersji szykownej znajduje się większość polskich sklepów z odzieżą używaną. Coraz więcej z nich działa w ramach popularnych sieci, jak Odzież na Wagę czy Szmizjerka. Ubrania są tu nieco lepszej jakości, a ceny trochę wyższe – dochodzą nawet do 80 zł za kilogram. Według niektórych klientów to za drogo, bo bluzka może tu kosztować tyle samo, co w sieciówce, a przy tym mieć kilka lat i poprzednich właścicieli. Z drugiej strony łatwo można znaleźć tu coś dla siebie – ubrania są czyste, dobrze wyeksponowane i modne.

POWÓD, BY PRZYJŚĆ KAŻDEGO DNIA

Do typowego lumpeksu klienci zaglądają od czasu do czasu. Towar jest jedynie dokładany, gdy coś się sprzeda, a to oznacza, że całkiem  nowe rzeczy można znaleźć dopiero za kilka tygodni, lub w ekstremalnych przypadkach – miesięcy. Dlatego szczególnie sieciówki coraz częściej walczą o klienta specjalnymi promocjami. W poniedziałek: nowy towar; wtorek: obniżka o 30 proc.; środa: obniżka o 50 proc.; czwartek: dokładanie towaru; piątek: wszystko za 2 złote. Każdego dnia jest powód, by zajrzeć. I o to chodzi, bo w dobie wszechobecnych sieciówek, dyskontów i marketów, wybranie się do lumpeksu to coraz rzadziej konieczność. Częściej to sposób na relaks lub poprawę nastroju. Osoby, które nie mają doświadczenia w branży i potrzebują podpowiedzi, mogą też zdecydować się na franczyzę tego typu. W Polsce działają z sukcesem tylko dwie, obie rodem z Poznania.

LUMPEKS TRZEBA WYPOZYCJONOWAĆ

Pomoc na początku może się przydać, bo lumpeks to trudniejszy biznes niż się wydaje. Główną rolę odgrywa tu dostępność towaru. Na drugim miejscu jest jego cena. Lumpeksów na ulicach polskich miast jest sporo, dlatego może opłacać się pozycjonowanie się na tańszy od konkurencji lub przeciwnie – bardziej ekskluzywny, z ubraniami z nieco wyższej półki. Towar pochodzić może z różnych miejsc. W second-handach coraz częściej można znaleźć ubrania czy książki z Polski, ale wciąż popularnymi źródłami odzieży są Wielka Brytania, Włochy, Niemcy, USA czy Skandynawia.

Ubrania można nabywać w specjalnych hurtowniach, osobiście je skupować lub korzystać z aukcji. Ceny za kilogram odzieży dobrej gatunkowo to w hurcie 20 – 40 zł. Posortowane ubrania wystarczy wycenić i rozwiesić na wieszakach. Gorszej jakości jest odzież niesortowana a jej cena spada do nawet 4 – 10 zł za kilogram. Pochodzi najczęściej z kontenerów na stare ubrania z Niemiec czy Holandii. Takie ubrania często trafiają do sklepów, w których odzież sprzedawana jest na kilogramy prosto z koszy. Samodzielne wycenianie i sortowanie odzieży tego typu będzie bardziej opłacalne, ale zajmuje też więcej czasu. Warto też pamiętać, że wśród ubrań „gorszego sortu” może się okazać, że nawet 25 proc. będzie nadawała się tylko do wyrzucenia. Część właścicieli sklepów sprzedaje niechodliwy towar. Może on trafić na bazary w Afryce czy Azji lub zamienić się w czyściwo w lokalnym warsztacie samochodowym. Wtedy można jednak dostać już co najwyżej złotówkę za kilogram ubrań.

NIE WSZYSTKIE UBRANIA SIĘ SPRZEDADZĄ

Wycena towaru nieposortowanego jest prosta – wystarczy ustalić ją za kilogram, a później doliczać ewentualne rabaty. Dobrze wliczyć w cenę kilograma również te ubrania, które się nie sprzedadzą. W przypadku ubrań lepszego gatunku pod uwagę trzeba wziąć więcej czynników, takich jak koszty czynszu i to, czy sklep może przetrzymywać rzeczy czekając, aż te najdroższe się sprzedadzą, czy zależy mu na większym ruchu i szybszych zyskach. Jedno jest pewne: właściciel lumpeksu, o ile nie ma zaufanej hurtowni, powinien doskonale znać się na branży lub przynajmniej na gatunkach i rodzajach ubrań.

ILE KOSZTUJE LUMPEKS?

Zatrudnienie pracownika na umowę zlecenie: 200 zł
Czynsz za lokal 40 m2: 1500 zł
Wyposażenie: 4000 zł
Pierwsze zatowarowanie (500 kg ubrań): 10 000 zł           

RAZEM: 17 500 ZŁ

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design