Park trampolin trampoliną do biznesu

Data dodania: 20 maja 2019
Foto: JumpWorld

Park trampolin – w pierwszej chwili trudno wyobrazić sobie  bardziej oderwany od ziemi biznes. A jednak powstają one w całej Polsce jak grzyby po deszczu. Samych franczyz do wyboru jest kilka.

Jumpcity, które powstało w 2013 r. w Trójmieście było pierwszym takim miejscem w kraju, gdzie można było poskakać na trampolinach. Następnie w Warszawie dwóch braci – Marcin i Igor Konefałowie – stworzyli Hangar646. A potem poszło już z górki. Parki trampolinowe poza Trójmiastem, Warszawą czy Słupskiem powstały też w Szczecinie, Zielonej Górze, Łodzi, Poznaniu, Katowicach, Zabrzu, Krakowie czy we Wrocławiu.

PARK TRAMPOLIN - CO TO WŁAŚCIWIE JEST?

Park trampolin to zwykle hala gęsto zastawiona właśnie trampolinami. Mogą być na niej wydzielone strefy tematyczne dla młodszych dzieci czy amatorów parkouru. Przychodzą tu nastolatki, rodziny, młodzi i dorośli. Ceny wejść wahają się w zależności od miasta: 25 – 35 zł za godzinę. Chętni pojawiają się zazwyczaj w weekendy i popołudniami. W ciągu dnia dobrze mieć zajęcia zorganizowane dla dzieci i dorosłych, których ceny za godzinę kształtują się zazwyczaj podobnie (nieco taniej jest w karnecie). Teoretycznie więc kilkudziesięciu gości dziennie daje obrót na poziomie nawet 30 – 50 tys. zł miesięcznie. Trzeba jednak również pamiętać o wydatkach, a te będą dość wysokie.

A CO JEST NAJWAŻNIEJSZE?

Na początek trzeba zadbać o lokalizację. Hala powinna mieć kilka tysięcy metrów. Ze względu na ceny czynszów dla takich lokali, większość z nich mieści się z dala od centrów miast. I tak miesięcznie trzeba się liczyć z wydatkami na poziomie kilku tysięcy złotych za wynajęcie i ogrzanie hali. Jeśli chodzi o wymagania, to nie są one duże i ograniczają się właściwie do odpowiedniej wysokości, która dla komfortu skoczków nie może być mniejsza niż 5,5 metra. Aby chętni mieli szansę trafić w to miejsce, trzeba zainwestować też w bannery czy stronę internetową. Hala trampolin to najczęściej biznes utrzymujący się z lokalnych klientów. Lokalizacja w podmiejskiej hali pomagazynowej czy poprzemysłowej może utrudnić im znalezienie miejsca. Warto pamiętać też o głównych klientach tego typu biznesów – rodzicach z dziećmi czy nastolatkach. Dlatego dobrze, by miejsce było odpowiednio rozreklamowane i miało niezły dojazd. Chodzi zarówno o parkingi dla rodzin, jak i komunikację miejską.

DOBÓR OBSŁUGI JEST BARDZO WAŻNY

Do tego trzeba doliczyć wydatki konieczne na pokrycie pensji pracowników. Teoretycznie nie muszą oni być wykwalifikowani, choć warto zadbać, by choć jedna z osób obecnych na zmianie umiała poradzić sobie ze zwichnięciem czy stłuczeniem, które na takiej hali mogą się zdarzyć. Przy kilkunastu osobach jednocześnie bawiących się na sali do obsługi potrzeba co najmniej kilku pracowników na jednej zmianie. Generuje to dodatkowe koszty na poziomie minimum 10 tys. zł. Niektóre takie miejsca zatrudniają też opiekunów do dzieci. Rodzice mogą napić się kawy, podczas gdy oni pilnują, by bawiące się na sali maluchy były bezpieczne. Nie można zapomnieć też o „złotej rączce”. Nie musi to być pracownik zatrudniony na stałe, ale warto, by mógł szybko dotrzeć na miejsce. Uszkodzone sprzęty do skakania, problemy z instalacją czy ogrzewaniem dużej hali to codzienność, a informacje o widocznych usterkach szybko się rozchodzą i zniechęcają potencjalnych skoczków (szczególnie tych, którzy chcieliby przyjść z dziećmi).

JAK WYJŚĆ NA SWOJE?

Choć początkowo może więc wydawać się, że to stosunkowo prosty biznes, jak widać nawet przy sporym natężeniu ruchu dość trudno wyjść na swoje. Dlatego właściciel takiego miejsca musi być kreatywny, by znaleźć jak najwięcej klientów. Najbardziej przedsiębiorczy organizują oferty dla szkół i zostawiają ulotki w miejscach, w których dużo jest rodziców i dzieci. Niektórzy z trampoliną pojawiają się na urodzinach lub festynach, co też jest formą reklamy. Urodziny można też zorganizować w samym parku. W wielu miejscach działa kawiarnia, sala zabaw czy centrum fitness, bez których wygenerowanie satysfakcjonujących przychodów nie byłoby możliwe. Bywa też odwrotnie: właściciele fitness klubów czy zarządcy galerii handlowych otwierają takie miejsce, gdy dysponują kilkusetmetrową wolną przestrzenią. Sposobem na zmniejszenie kosztów i poprawę rozpoznawalności marki już od początku jest przystąpienie do franczyzy.

– Dołączenie do naszej sieci jest bardzo wygodne dla franczyzobiorcy. My wspieramy partnerów na każdym etapie inwestycji – od wyboru obiektu, po wyszkolenie pracowników i obsługę marketingową – mówi Bartosz Śledziński, właściciel Jump Planet.

SZYBKO GONIMY USA

Trudno powiedzieć, na czym polega fenomen parków trampolin, ale nie da się zaprzeczyć, że branża szybko się rozwija. Wiara w popularność takich parków jest oparta na przykładzie USA, gdzie działa ich kilkaset – u nas na razie wciąż tylko około dwudziestu pięciu. Nadal jeszcze można zaskoczyć mieszkańców mniejszych miejscowości, otwierając park trampolin w ich okolicy. W mieście wojewódzkim raczej będzie to trudne, bo niełatwo już znaleźć takie, gdzie nie ma tej atrakcji. W JumpWorld opłata licencyjna to 20 tys. zł, a inwestycję w metr parku określa się na poziomie 450 zł. Do tego 8 proc. obrotu trzeba przekazać na fundusz marketingowy i jako opłatę dla centrali. Zwrot inwestycji ma w tym przypadku nastąpić po 1824 miesiącach. W Jump Arenie koszty to 600 – 1200 zł za m2. W Jump Planet dołączenie do franczyzy to koszt rzędu 500 zł za metr kwadratowy trampolin. Dołączenie do franczyzy może być opłacalne, bo samodzielne poszukiwanie odpowiednich sprzętów i negocjacje warunków będą trudniejsze, niż przy wsparciu większego i bardziej doświadczonego partnera.

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design