
Stopa bezrobocia w Polsce osiągnęła historyczne minimum – według szacunków Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, wynosi obecnie zaledwie 5 proc. To drugi najniższy wynik od początku transformacji ustrojowej, niższy wskaźnik odnotowano tylko w 1990 roku.
Brzmi optymistycznie, ale dla wielu pracodawców to twardy orzech do zgryzienia. Brak osób dostępnych „od zaraz” oznacza dla firm realne problemy – braki kadrowe stają się hamulcem rozwoju, a często także zagrożeniem dla podstawowego funkcjonowania przedsiębiorstw. Tymczasem chętnych do zatrudniania nie brakuje, nawet wśród tych, którzy są gotowi inwestować czas i pieniądze w przyuczenie pracownika od zera. Jak pokazuje raport Grupy Progres „Rynek pracy 360”, niemal połowa firm (48 proc.) deklaruje gotowość do zatrudniania osób bezrobotnych, w tym również tych z dłuższą przerwą w zatrudnieniu.
W urzędach pracy nadal można znaleźć wielu kandydatów. Najliczniejszą grupę wśród zarejestrowanych stanowią osoby z doświadczeniem w usługach osobistych, sprzedaży, przemyśle i rzemiośle. Nie brakuje również techników, pracowników fizycznych czy specjalistów.
Z raportu Grupy Progres wynika, że 48 proc. pracodawców widzi w bezrobotnych potencjał i jest gotowych zaoferować im zatrudnienie oraz wsparcie w rozwoju. Problem pojawia się po drugiej stronie. Kandydaci oczekują dziś nie tylko umowy i wypłaty na czas. Aż 55 proc. osób pozostających bez pracy chciałoby, aby pracodawca pomógł im wytyczyć ścieżkę kariery. 68 proc. liczy na możliwość bezpłatnego podnoszenia kwalifikacji, a 53 proc. wskazuje, że benefity pozapłacowe są dla nich istotnym elementem oferty zatrudnienia.
Firmy, które od miesięcy próbują znaleźć odpowiednich ludzi do pracy, są gotowe spełnić wiele z tych oczekiwań. Powód? Każdy kandydat gotowy do pracy "na już" ma dziś sporą wartość rynkową.
– Taką wartość mają właśnie bezrobotni. Wiele firm ma świadomość ich potencjału zawodowego wynikającego np. z dotychczasowego doświadczenia na rynku i umiejętności, które mogą wykorzystać w nowym miejscu zatrudnienia. Nawet jeśli mają oni dłuższą przerwę w pracy, to nie przeszkadza przełożonym, którzy chwytają się wszelkich sposobów na wypełnienie wakatów – mówi Justyna Lach, Dyrektor Linii Progres HR Logistics z Grupy Progres. – Niejednokrotnie niedobór pracowników oznacza nie tylko trudność w rozwoju firmy, ale jest też zagrożeniem dla jej bezproblemowego funkcjonowania, realizowania zamówień czy wywiązywania się z zawartych umów. To problemy, o które martwią się firmy z branży logistycznej, ale też produkcyjnej, spożywczej, budowlanej, sektora handlu czy transportu – dodaje.
Dane Głównego Urzędu Statystycznego, choć pokazują ogólny spadek liczby ofert pracy, ujawniają jednocześnie, że niektóre branże wciąż zmagają się z deficytem kadrowym. Przemysł potrzebuje 23,5 tys. pracowników, handel – 16,5 tys., budownictwo – 13 tys., a transport i magazyny – prawie 10 tys. wakatów. Brakuje też ludzi w sektorze usług profesjonalnych, naukowych i technicznych (8,1 tys. miejsc pracy).
Szczegółowe dane wskazują, że w przemyśle najczęściej poszukiwani są robotnicy i rzemieślnicy (39,2 proc.), operatorzy maszyn (25,9 proc.) oraz specjaliści (12,3 proc.). W handlu – głównie kasjerzy i sprzedawcy, którzy mieszczą się w tzw. „pozostałych grupach” (43 proc.), a także pracownicy biurowi (21,1 proc.). Z kolei w transporcie króluje jedno zapotrzebowanie – 72 proc. ofert dotyczy operatorów maszyn i urządzeń. Branża IT i komunikacja również cierpi na niedobory, szczególnie specjalistów, których brakuje w 69,6 proc. przypadków.
Te dane dość dobrze korespondują z profilem bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy. Na liście dominują sprzedawcy i pracownicy usług osobistych (165,5 tys.), robotnicy i rzemieślnicy (159,8 tys.), technicy (82 tys.), pracownicy fizyczni (74,1 tys.) oraz specjaliści (68,1 tys.). Operatorzy maszyn to grupa licząca 41,1 tys. osób, a pracowników biurowych jest zarejestrowanych nieco mniej – 38,4 tys.
– Prognozowany rozwój rynku pracy oznacza, że w najbliższych latach kolejne stanowiska będą czekały na kandydatów, a zapotrzebowania nie pokryją raczej jedynie osoby bezrobotne – mówi Justyna Lach. – Ratunkiem będą wtedy obcokrajowcy, również Ci z odległych kierunków, którzy są chętni do objęcia etatu w Polsce. Tylko w 2022 r. krajowi urzędnicy wydali w sumie 466 722 decyzji o udzielenie zezwolenia na pracę. Tę pozytywną otrzymało 365 490 wnioskodawców, ale nasz rynek z pewnością może wchłonąć i zaktywizować zawodowo jeszcze więcej cudzoziemców przyjeżdżając do Polski celach zarobkowych – dodaje.
Potrzebę otwarcia na pracowników z zagranicy podkreślają również eksperci z Konfederacji Lewiatan. Według ich szacunków, co roku Polska będzie musiała pozyskiwać od 200 do nawet 400 tysięcy pracowników spoza kraju. W przeciwnym razie system zabezpieczeń społecznych może zostać przeciążony, a gospodarka zacznie zwalniać. Niskie bezrobocie może więc w przyszłości okazać się nie tyle powodem do dumy, ile sygnałem ostrzegawczym dla pracodawców i decydentów.
Dołącz do newslettera
Ważne linki
Na skróty
Katalog franczyz
Kwoty inwestycji