Według danych firmy Nielsen, na koniec 2019 roku w Polsce działało ok. 95 tys. sklepów z branży FMCG – spożywczych i drogeryjnych, bez placówek specjalistycznych. W ciągu roku ich liczba zmniejszyła się o 4,5 tys. Rok wcześniej ubyło 2,5 tys. placówek.
Najwięcej jest małych sklepów spożywczych o powierzchni do 100 m2 (ponad 30 tys.), ale to właśnie one najszybciej znikają z rynku. Nie wytrzymują konkurencji ze strony tych podmiotów, które potrafią lepiej i szybciej odpowiedzieć na potrzeby rynku. A te są coraz bardziej złożone. Chociaż cena ma dla polskich konsumentów nadal duże znaczenie, to coraz bardziej liczy się też lokalizacja sklepu i czas, jaki muszą poświęcić na zakupy, odpowiednia oferta, a także – szczególnie w obecnej sytuacji – czystość, estetyka i bezpieczeństwo. Dopiero połączenie tych wszystkich elementów daje przepis na sukces, co pokazuje przykład sklepów convenience, a także dyskontów i supermarketów, które coraz chętniej wchodzą zarówno w lokalizacje osiedlowe, jak i biurowe, by być bliżej klienta.
Indywidualni przedsiębiorcy prowadzący niewielkie placówki handlowe stoją przed nie lada wyzwaniem. Ich głównym orężem w walce o utrzymanie i rozwój swojego biznesu jest skala działania, jaką mogą osiągnąć dzięki połączeniu sił. W sieciach franczyzowych i partnerskich funkcjonuje już ponad 43 tys. sklepów spożywczych. Jeszcze siedem lat temu było ich niespełna 27 tys.
PANDEMIA A BRANŻA FMCG
Zawirowania związane z wybuchem pandemii koronawirusa nie oszczędziły branży dóbr szybkozbywalnych, choć ich skutki nie były tak dotkliwe jak dla innych sektorów. Według danych GUS, w I połowie 2020 roku sprzedaż detaliczna żywności, napojów i wyrobów tytoniowych w cenach stałych była o ok. 3,5 proc. niższa niż rok wcześniej. Podobny wynik odnotowały kosmetyki i farmaceutyki. Biorąc jednak pod uwagę zmianę cen, segment żywności odnotował ok. 2-proc. wzrost, zaś kosmetyczno-farmaceutyczny pozostał na zbliżonym poziomie do tego sprzed roku. To wyniki uśrednione dla całego półrocza, były jednak w tym czasie okresy, kiedy sprzedaż produktów FMCG wyraźnie spadała.
- Czas pandemii koronawirusa spowodował ogromną nerwowość na rynku. Wielu naszych klientów zanotowało chwilowy wzrost sprzedaży, a potem znaczący spadek. Dzisiaj obroty bardzo szybko rosną. Dzieje się tak dzięki podjęciu wielu działań promocyjnych oraz bardzo ciężkiej pracy właścicieli i pracowników sklepów. Paradoksalnie dla wielu współpracujących z nami sklepów najbliższe miesiące będą najlepszymi od wielu lat, dającymi nadzieję na zwiększenie lojalności klientów – mówi Wojciech Dziekanowski, manager ds. rozwoju sieci Mirabelka, zrzeszającej ponad 450 sklepów. I dodaje: – Ogromne znaczenie ma dzisiaj to, kto przejmie klientów hipermarketów. Naszym zadaniem jest przekierowanie ich w jak największej liczbie do sklepów lokalnych.
To właśnie hipermarkety, podobnie jak inne placówki zlokalizowane na terenie większych obiektów – centrów, galerii czy parków handlowych – najmocniej straciły na skutek obostrzeń związanych z epidemią. Warto jednak zauważyć, że już wcześniej format ten tracił na popularności wśród klientów, którzy coraz chętniej na zakupy udawali się do pobliskich dyskontów, supermarketów oraz sklepów convenience. Pandemia koronawirusa nie zmieniła więc diametralnie trendów rynkowych, lecz w dużej mierze wzmocniła te, które rysowały się na horyzoncie już od pewnego czasu. Kolejnym z nich niewątpliwie jest rozwój e-handlu.
- E-commerce bardzo szybko rozwijał się w Polsce jeszcze przed pandemią, ale ta na pewno zwiększyła zapotrzebowanie na korzystanie z e-sklepów, szczególnie jeśli chodzi o zakupy spożywcze – potwierdza Wojciech Bystroń, dyrektor ds. relacji i ekspansji w SPAR Polska, podkreślając, że jego organizacja również zainwestowała w ostatnim czasie w infrastrukturę sklepów internetowych. Klienci SPAR mogą zamawiać przez internet zarówno produkty suche, jak i świeże dokładnie w tych samych cenach co w sklepie stacjonarnym w danej miejscowości. Dodatkowo sieć uruchomiła usługę SPAR Drive, czyli odbiór zakupów z parkingu sklepu.
Pandemia dla placówek handlowych oznaczała z jednej strony konieczność dostosowania się do nowych wymogów (wyposażenia personelu w maseczki lub przyłbice, zamontowania szyb pleksi przy kasach, zapewnienia środków do dezynfekcji, często też zmiany organizacji pracy), z drugiej zaś do zmieniających się w tym okresie szczególnie dynamicznie zwyczajów zakupowych klientów.
Warto jednak podkreślić, że pandemia nie zmieniła planów rozwojowych sieci FMCG rozwijających sieci franczyzowe, a w wielu przypadkach wręcz zwiększyła zainteresowanie współpracą z nimi. Także przedsiębiorcy niezwiązani wcześniej z tą branżą szukają dziś w niej możliwości dla siebie.
- Pandemia pozytywnie wpłynęła na zainteresowanie współpracą z naszą siecią. Wielu klientów, którzy prowadzą biznes w branży gastronomicznej lub innej niż spożywcza i posiadają lokale, jest zainteresowanych zmianą branży i naszą ofertą franczyzową, która wspiera również przedsiębiorców nie mających doświadczenia. Mamy też wiele zapytań od klientów, którzy prowadzą sklepy i poszukują partnera do prowadzenia biznesu oferującego szerokie wsparcie – mówi Monika Płońska, menadżer ds. komunikacji i PR w sieci Stokrotka.
- Aktualnie do sieci dołączają nowe osoby, które znalazły się w trudnej sytuacji zawodowej z powodu COVID-19 oraz te, które chcą otworzyć swój biznes ze sprawdzonym partnerem. Dla przykładu, w maju br. podpisaliśmy o 32 proc. więcej nowych umów franczyzowych niż w maju 2019 roku – informuje z kolei biuro prasowe Żabka Polska. Sieć w ubiegłym roku powiększyła się o 650 placówek. W bieżącym zamierza uruchomić co najmniej 850 nowych sklepów, a nie wyklucza, że otwarć może być nawet tysiąc.
MAŁE SKLEPY, DUŻE SIECI
Nie tylko Żabka może się pochwalić wzrostem liczby sklepów pomimo pandemii. Większość sieci franczyzowych deklaruje, że rozwija się zgodnie z planem, tj. przyłącza kolejne placówki, organizuje promocje, dba o rozwój oferty.
- Szczególnie w czasach kryzysu model franczyzowy może zapewniać odpowiednie bezpieczeństwo przedsiębiorcom. Z jednej strony gwarantuje on ciągłość biznesu w niepewnych czasach, z drugiej zapewnia wsparcie franczyzodawcy, np. poprzez zapewnienie środków ochrony osobistej, materiałów informacyjnych, porad ekspertów czy możliwość zamówienia produktów do sklepu w atrakcyjnych cenach – mówi Jan Domański, rzecznik prasowy Grupy Eurocash.
To właśnie lepsze warunki handlowe są najczęściej postrzegane jako najważniejsza korzyść płynąca z przynależności do sieci.
- Przedsiębiorcy, za którymi nie stoi silny partner, są uzależnieni od strategii cenowych producentów żywności – wyjaśnia Jan Domański. I dodaje: – Na początku epidemii niektórzy producenci próbowali wykorzystać sytuację ze względu na zwiększony popyt na niektóre produkty. My zaś apelowaliśmy do dostawców i współpracowaliśmy z UOKiK, by nie dochodziło do nadużyć związanych z nagłym podnoszeniem cen.
Dzięki przynależności do sieci związanej z dużym, silnym podmiotem właściciele sklepów mogą liczyć nie tylko na lepsze warunki handlowe, ale także na dostęp do szeregu innych narzędzi, które mogą podnieść ich konkurencyjność, w tym analiz rynkowych oraz rozwiązań opartych na nowych technologiach, takich jak platformy zakupowe online z dostępem do setek tysięcy produktów, kasy samoobsługowe czy systemy CRM.
Do inwestowania w nowoczesne rozwiązania niezbędna jest jednak odpowiednia skala działania. Dlatego w branży FMCG mamy do czynienia z postępującą systematycznie samodzielnie funkcjonujących sieci maleje. Są one przejmowane są przez większe podmioty, czego przykładem może być przejęcie w ubiegłym roku przez Grupę Specjał hurtowni Arjago wraz siecią Sami Swoi czy zakup przez Grupę Delko sieci Avita oraz Słoneczko. Inną formą zacieśniania relacji jest nawiązywanie strategicznej współpracy, jak np. porozumienia zawarte przez organizatorów sieci Limonka czy Mili z Grupą Chorten.
Liderem na rynku dystrybucji artykułów FMCG w Polsce z udziałem wynoszącym ok. 27 proc. jest Grupa Eurocash. Jest ona też największym franczyzodawcą na polskim rynku – w ramach 11 sieci sklepów spożywczych i drogeryjnych zrzesza ponad 16 tysięcy punktów handlowych. Są wśród nich zarówno sieci tworzone przez Eurocash od podstaw, w tym abc (blisko 9 tys. sklepów zrzeszonych na zasadzie tzw. miękkiej franczyzy) czy Delikatesy Centrum (ponad 1,5 tys. sklepów, w tym ponad 500 własnych i ok. 1000 działających na zasadzie franczyz klasycznej), jak i pozyskane w wyniku przejęć, m.in. Lewiatan, Euro Sklep, PSD Gama czy Groszek.
Do największych graczy wśród franczyzodawców z branży FMCG, poza Grupą Eurocash, należą: GK Specjał, która zarządza sieciami Nasz Sklep, Livio i Rabat Detal zrzeszającymi 9,2 tys. sklepów, Żabka Polska – ponad 6,2 tys. sklepów, a także Marko Cash & Carry z siecią franczyzową Odido (ponad 2,6 tys. sklepów) oraz Grupa Chorten, która na zasadach partnerskich buduje sieci Chorten i Sasanka, do których dołączyło już prawie 2 tys. sklepów.
W branży działa także szereg sieci franczyzowych o bardzo mocnej pozycji na rynkach lokalnych, np. należąca obecnie do Grupy Topaz sieć Eden, która ma blisko 1000 sklepów w północno-wschodniej części Polski (głównie na Mazowszu, Podlasiu, Warmii i Mazurach) czy zarządzany przez PHUP Gniezno Sklep Polski – ponad 600 sklepów w zachodniej części, głównie Wielkopolsce i woj. kujawsko-pomorskim.
Jedyną dużą siecią FMCG, która nie jest zarządzana przez żadnego dystrybutora, pozostaje Chorten. Duża liczba detalistów zainteresowanych współpracą z nią pokazuje, że tego rodzaju alternatywa jest potrzebna na rynku. W ramach sieci działają zarówno małe i średnie sklepy, jak i supermarkety. W lipcu br. dołączyły do niej sklepy z woj. wielkopolskiego i zachodniopomorskiego, czyli ostatnich regionów, w których dotąd nie było placówek pod szyldem Chorten. Tym samym sieć zyskała zasięg ogólnopolski.
- Obecnie odczuwamy zwiększone zainteresowanie niezależnych detalistów, by przyłączać się do nas. Zakładamy, że po trzecim kwartale będziemy mieli już 2000 placówek partnerskich, ale jednocześnie obecnie bardzo przyglądamy się potencjałowi każdego przyłączanego sklepu i pracujemy nad tym, by nowe sklepy chciały realizować wspólnie z nami strategię handlową. W kolejnych miesiącach na pewno mocno skoncentrujemy się na budowie sieci dystrybucji m.in. dla sklepów z nowych w naszej sieci województw, by móc zaproponować kolejnym partnerom dobre ceny u producentów w oparciu o umowy wynegocjowane dla całej Grupy Chorten – mówi Monika Kosz-Koszewska, rzecznik prasowy Grupy Chorten.
Jeszcze 10 lat temu tworzenie sieci w oparciu o grupę zakupową, która mogła liczyć na lepsze ceny u dostawców, było wiodącym modelem franczyzy w tej branży. Kolejne lata pokazały, że to wciąż za mało. Dlatego na rynku mamy do czynienia z coraz mocniejszym zacieśnianiem współpracy między franczyzodawcami a franczyzobiorcami. Kierunkiem rozwoju dla wielu sieci jest upodabnianie się do najbardziej popularnych obecnie formatów, tj. nowoczesnych supermarketów w przypadku większych placówek lub sklepów convenience w przypadku tych mniejszych.
BLISKOŚĆ I WYGODA
Już od kilku lat mamy do czynienia w Polsce z dynamicznym rozwojem formatu convenience lokalizacjach o dużym natężeniu ruchu. Od tradycyjnych sklepów spożywczych różnią się one przede wszystkim ofertą dostosowaną do nowoczesnego konsumenta, który ma niewiele czasu i chce jak najwięcej spraw załatwić w jednym miejscu. Dlatego poza standardową ofertą produktów spożywczych sklepy convenience oferują duży wybór dań gotowych, gorące przekąski i napoje, a także możliwość skorzystania z różnego rodzaju usług, np. nadawania i odbierania przesyłek kurierskich.
Placówki convenience wciąż testują kolejne, nowatorskie rozwiązania, by wyjść naprzeciw oczekiwaniom klientów. Dla przykładu, Carrefour rozpoczął niedawno testy konceptu food point – automatów do sprzedaży podgrzewanych dań gotowych do konsumpcji na miejscu lub na wynos. Z kolei Żabka testuje automat do obsługi przesyłek. W ubiegłym roku Żabka, która jest niekwestionowanym liderem w segmencie convenience, obsłużyła blisko 12 mln paczek.
Obecnie w sieci funkcjonuje ok. 6,2 tys. sklepów. Wszystkie placówki prowadzone są przez franczyzobiorców, których grono liczy ok. 4,7 tys. osób. Duże zainteresowanie ze strony franczyzobiorców Żabka zawdzięcza m.in. niskiej barierze wejścia i szerokiemu wsparciu.
W aktualnej ofercie nowy franczyzobiorca Żabki ma zagwarantowany przychód podstawowy w wysokości 16 tys. zł przez pierwsze 12 miesięcy działalności. Inwestycja początkowa franczyzobiorcy zamyka się w kwocie ok. 5 tys. zł. Za znalezienie lokalizacji i opłatę czynszu odpowiada Żabka, podobnie jak za zatowarowanie oraz wsparcie marketingowe, IT i logistykę. W codziennym zarządzaniu sklepem franczyzobiorcy mogą liczyć na pomoc ze strony Centrum Wsparcia Franczyzobiorców, do którego zgłaszają ewentualne problemy. Mają też do dyspozycji aplikację frappka, która pozwala im zarządzać sklepem z poziomu smartfona.
Sklepy convenience są także najbardziej dynamicznie rozwijającym się formatem w sieci Carrefour. W ubiegłym roku dołączyło do niej ok. 100 sklepów franczyzowych, podobny plan firma chce zrealizować w tym roku. W pierwszej połowie roku sieć uruchomiła 34 sklepy convenience. Warto podkreślić, że to nie jedyny format rozwijany przez Carrefour. Do sieci mogą dołączać także minimarkety osiedlowe, sklepy przy stacjach paliw czy małe sklepy z terenów wiejskich.
- Klienci poszukują różnorodnej oferty, stąd zarówno małe formaty, jak i te większe będą się rozwijały – uważa Michał Florkiewicz, Dyrektor Sklepów Convenience w Carrefour Polska. – To, na co klienci zwracając przede wszystkim uwagę, to jakość produktów, ich walory zdrowotne, a także dobrze dobrany asortyment w zależności od lokalizacji. Inny będzie asortyment w lokalizacji trafikowej, a inny w turystycznej, osiedlowej czy na stacji paliw – podkreśla.
Carrefour mocno rozwija ofertę produktów bio oraz wdraża innowacyjne rozwiązania, takie jak wspomniany wcześniej food point czy kasy samoobsługowe scan&go lub usługa click&collect.
NISZA NA WSI
Format convenience pozostaje głównie konceptem miejskim rozwijanym w miejscach o dużym natężeniu ruchu, w centrach miast, choć zdarza się też coraz częściej, że placówki powstają w mniejszych miejscowościach. Obszary wiejskie pozostają natomiast wciąż niszą do zagospodarowania, coraz bardziej interesującą z punktu widzenia dużych graczy.
Wydawać by się mogło, że w kraju, w którym działa ponad 90 tys. sklepów spożywczych, są one praktycznie wszędzie. Tymczasem Eurocash zauważył, że aż 4,6 mln Polaków nie ma dostępu do takich placówek, głównie na wsiach. W 2015 roku firma uruchomiła sieć mobilnych sklepów abc na kołach, która rozrosła się już do 100 aut. Sieć działa na zasadach agencyjnych. Osoba, która chce poprowadzić taki mobilny sklep, musi założyć własną działalność, ale nie musi inwestować w auto i zatowarowanie. Otrzymuje je od Eurocashu. Przedsiębiorcy współpracujący z siecią abc na kołach mogą liczyć na gwarantowane wynagrodzenie w kwocie 4 000 zł netto oraz prowizję zależną od wypracowanego obrotu.
Najmniejsze miejscowości są także na celowniku Biedronki, która ma już ponad 3000 sklepów w Polsce, głównie własnych. Partnerów poszukuje w miejscowościach liczących 3-5 tys. mieszkańców. Obecnie w tej formule działa ok. 70 Biedronek. Aby nawiązać współpracę z siecią, trzeba posiadać odpowiedni lokal (500 – 650 m2) i środki niezbędne do jego adaptacji. Po stronie Biedronki leży wyposażenie placówki we wszystkie potrzebne urządzenia i zatowarowanie.
SIŁA SUPERMARKETÓW
W ostatnich latach wyraźnie wzrosła popularność supermarketów jako miejsca robienia większych zakupów spożywczych. Wiele sieci franczyzowych i partnerskich mocno stawia na rozwój tego formatu. Należą do nich m.in. Stokrotka, Polska Grupa Supermarketów ze swoją flagową siecią Top Market oraz SPAR, który konsekwentnie przeprowadza rebranding przejętej sieci Piotr i Paweł, a także pozyskuje do współpracy niezależne sklepy.
- Pomimo ogromnego wpływu pandemii na rynek handlu i całą gospodarkę, nasze plany rozwoju sieci nie uległy zmianom. Staramy się także przeprowadzać rebranding placówek pod szyldem Piotr i Paweł dokładnie w takim tempie, jakie zaplanowaliśmy przed pandemią – mówi Wojciech Bystroń.
- Spółka zakłada dysponowanie w Polsce 400 sklepami w ciągu 5 lat – dodaje. Obecnie ich liczba zbliża się już do 220, a blisko 90 proc. zarządzanych jest przez niezależnych partnerów.
Supermarket to tylko jeden z formatów rozwijanych pod marką SPAR. Do sieci mogą przystępować także mniejsze markety osiedlowe. Na podobną strategię zdecydowała się Stokrotka, która poza siecią supermarketów o powierzchni ok. 400-800 m2 tworzy także sieć pod szyldem Stokrotka Market, do której mogą przystępować placówki już od 150 m2. Stokrotka ma ok. 650 sklepów, z czego na zasadzie franczyzy działa niespełna 80. Pozostałe to placówki własne.
Nową ofertą franczyzową na rynku placówek wielkopowierzchniowych, uruchomioną w połowie ubiegłego roku, jest Auchan, który dzięki współpracy z franczyzobiorcami chce zdecydowanie przyspieszyć swoją ekspansję. Obecnie Auchan ma 115 sklepów w Polsce, w tym tylko kilka franczyzowych. W ciągu 5 lat chce otworzyć w tej formule 300 placówek. Sieć proponuje współpracę w ramach trzech formatów: hipermarket (powyżej 5 tys. m2), supermarket (od 500 do 2500 m2) oraz sklep osiedlowy Moje Auchan (200 – 500 m2).
Do grona największych graczy w segmencie supermarketów zalicza się również Lewiatan, który zrzesza ponad 3200 sklepów w różnych formatach, coraz częściej są to jednak duże placówki.
- Systematycznie wzrasta średnia powierzchnia naszych sklepów. Większość placówek Lewiatana stanowią obecnie duże sklepy, których jest ponad 1900 i supermarkety, których mamy w sieci 458 – mówi Robert Rękas, członek zarządu Lewiatan Holding. – Stale stawiamy sobie kolejne ambitne cele – na koniec 2020 r. planujemy osiągnąć obrót 14,3 mld złotych, a także kontynuować ekspansję i uruchomić kolejne 200 sklepów – dodaje. W zależności od lokalnych uwarunkowań franczyzobiorcy Lewiatana mogą wdrażać innowacyjne rozwiązania i usługi udostępniane przez sieć, takie jak m.in. kasy samoobsługowe, wędzarnie i piece konwekcyjno-parowe umożliwiające rozszerzenie oferty garmażeryjnej lub piekarniczej czy koncept sklepu bezobsługowego. Mogą też zamawiać produkty z bogatego portfolio marki własnej Lewiatan.
- Obroty marki własnej Lewiatan w ostatnich 15 latach wzrosły aż 17-krotnie. Obecnie jej portfolio liczy ponad 450 produktów, jednak pracujemy nad wprowadzeniem kolejnych – mówi Robert Rękas.
Według danych firmy Nielsen, w 2019 roku produkty marki własnej odpowiadały za blisko 20 proc. wartości sprzedaży produktów FMCG w Polsce. Ich sprzedaż rosła w ostatnich latach o ok. 5 proc. rok do roku. Produkty marki własnej to ważny czynnik budowania konkurencyjności na rynku. Początkowo były dostępne głównie w dyskontach i hipermarketach, dziś marki własne posiadają – dzięki rozwojowi sieci franczyzowych – także sklepy osiedlowe. Ich sprzedaż od lat rozwija się bardzo dobrze, a pandemia koronawirusa dodatkowo wzmocniła ten trend. Obawy o stabilność zatrudnienia i finansów, widmo nadciągającego kryzysu gospodarczego spowodowało bowiem, że konsumenci ostrożniej podchodzą do wydatków, poszukują dobrej jakości w rozsądnej cenie, co oferują właśnie produkty marek własnych. Drogerie gonią za trendami
Rynek produktów szybkozbywalnych to także sklepy drogeryjne, których w Polsce działa ok. 8 tysięcy. Ich liczba utrzymuje się na zbliżonych poziomie od kilku lat. Nie oznacza to jednak, że sytuacja w branży jest stabilna. Wręcz przeciwnie, mamy w niej do czynienia z dwoma przeciwstawnymi trendami – dynamicznym rozwojem dużych, międzynarodowych sieci jak Rossmann czy Hebe oraz pogarszaniem się sytuacji małych, niezależnych drogerii.
Pandemia koronawirusa odcisnęła oczywiście swoje piętno także na tej branży. Kilkukrotnie urosła w tym czasie sprzedaż w drogeriach internetowych. Klienci starali się robić zakupy stacjonarne w miarę możliwości rzadziej i odwiedzać mniej sklepów niż dawniej. Produkty kosmetyczne czy higieniczne chętnie kupowali podczas zakupów spożywczych np. w dyskontach. Z opublikowanych niedawno danych Jeronimo Martins wynika, że podczas gdy Biedronka zanotowała w I półroczu 2020 r. wzrost sprzedaży o blisko 8 proc. w porównywalnych sklepach, to sprzedaż like-for-like w sieci Hebe spadła o blisko 15 proc.
W stosunkowo dobrej sytuacji znalazły się mniejsze, lokalne drogerie. – Klienci powrócili do lokalizacji bliżej domu kosztem dużych obiektów handlowych. Skutkiem tego lokalne sklepy, które sukcesywnie traciły klientów na rzecz większych, nowocześniejszych placówek dostały swoją drugą szansę. Niestety sklepy zlokalizowane w centrach handlowych, pomimo że nie objął ich zakaz handlu, straciły znacznie z powodu braku klientów w obiektach. Powrót do poziomu obrotów będzie procesem długotrwałym – mówi Paweł Woch, dyrektor zarządzający sieci Laboo, zrzeszającej blisko 630 drogerii w Polsce.
Laboo jest największą siecią na rynku zrzeszającą indywidualne drogerie, choć nie jest to typowa sieć franczyzowa. Właścicielami spółki, która jest jej operatorem, są przedsiębiorcy prowadzący sklepy. Przystępując do sieci, każdy właściciel indywidualnej drogerii wykupuje udziały w spółce tworzącej sieć. Formuła ta spotkała się z dużym zainteresowaniem ze strony niezależnych detalistów.
Wśród czołowych graczy na tym rynku jest też sieć Jawa, która chwali się liczbą ok. 1000 współpracujących sklepów, jednak większość z nich to brandowane stoiska w ramach większych sklepów spożywczych. Sieć tworzą również niezależne drogerie współpracujące z nią na zasadzie franczyzy oraz sklepy własne. To właśnie rozwój własnej sieci firma uważa obecnie za najbardziej perspektywiczny i na nim się koncentruje. Takich placówek ma już ponad 60.
Wśród największych sieci zrzeszających niezależne drogerie należy wymienić także Blue Stop (ok. 330 sklepów), Drogerie Jasmin (ok. 300 sklepów), DP Drogerie Polskie (ok. 260 sklepów), Sekret Urody (ok. 130 sklepów) oraz Koliber (ok. 130 sklepów). Większość sieci w branży drogeryjnej, podobnie jak na rynku spożywczym, tworzona jest przez czołowych dystrybutorów FMCG, w szczególności chemii domowej i kosmetyków np. Grupa Delko (sieć Blue Stop), Komplex- -Torus (Jawa), PGD (Jasmin), Błysk (DP Drogerie Polskie) czy Grupa Eurocash, która kilka lat temu w wyniku przejęcia stała się właścicielem Drogerii Koliber, a ponadto od niedawna buduje sieć Kontigo, która obecnie liczy ponad 30 sklepów.
Ofertę franczyzową dla branży uzupełnia sieć Drogerie Natura, która ma już blisko 300 placówek w całej Polsce. W większości są to placówki własne, na zasadzie franczyzy działa ok. 30 sklepów. Franczyzobiorca nie musi kupować towaru, który oferuje w sklepie. Za jego dostarczenie odpowiada franczyzodawca i to on do momentu sprzedaży jest jego właścicielem. Franczyzobiorca musi jednak ponieść koszty adaptacji lokalu do wymogów sieci, co według szacunków wynosi minimum 150 tys. zł.
Wiele wskazuje na to, że zawirowania związane z koronawirusem nie zmienią na dłużej trendów w branży drogerii. Lider rynku, Rossmann podtrzymuje swoje plany rozwoju na ten rok i zapowiada, że uruchomi 100 nowych drogerii. Prezes sieci w wywiadzie udzielonym na początku czerwca „Rzeczpospolitej” przekonuje, że e-handel nigdy nie zdominuje tej branży. Zakupy w drogerii są bowiem dla klientów przyjemnym doświadczeniem, dają możliwość poznania nowości czy skorzystania z doradztwa konsultantów. Potwierdza to Teresa Stachnio, członek zarządu sieci Drogerie Jasmin: – Coraz częściej klienci szukają produktu najodpowiedniejszego dla siebie w internecie, ale przed zakupem chcą go fizycznie zobaczyć. Przychodzą do sklepu i bardzo często stacjonarnie robią zakupy. Produkty są wówczas dostępne od ręki i nie ma kosztów przesyłki. Potrzeba „must have now” decyduje o natychmiastowym zakupie.
Jednak aby klienci rzeczywiście chcieli odwiedzać daną drogerię, musi ona podążać za trendami na rynku, organizować atrakcyjne promocje i dostosowywać ofertę do bieżących potrzeb klientów. – Istotnym zjawiskiem pandemii koronawirusa jest pojawianie się nowych kategorii produktów w sklepach chemiczo-kosmetycznych oraz duże zmiany w udziałach na kategoriach tradycyjnych. Bardzo urosły kategorie higieniczne, natomiast ogromnym problemem stało się zarządzanie kategoriami makijażowymi – mówi Paweł Woch.
Wśród trendów długoterminowych, które widoczne były już przed pandemią i najprawdopodobniej będą kontynuowane, najczęściej wskazywane są: rozwój oferty produktów ekologicznych (zarówno kosmetyków, jak i chemii gospodarczej) oraz komunikacja z klientami przy wykorzystaniu nowoczesnych kanałów, takich jak aplikacje mobilne.
- Drogeria to dobra marka i branża w każdej sytuacji społecznej i gospodarczej. Nawet gdy wszystkie inne branże musiały zamknąć swoje placówki, sklepy spożywcze, drogeryjne i apteki mogły pracować. Obecnie obserwujemy zwiększone zainteresowanie przystępowaniem do sieci – zapewnia Teresa Stachnio.
ZMIANY, ZMIANY, ZMIANY
Na 10 tys. gospodarstw domowych przypadają w Polsce 53 sklepy sąsiedzkie, trzy dyskonty, dwa supermarkety i jeden hipermarket. Mimo to polski rynek FMCG nadal pozostaje pod silną presją sieci międzynarodowych, w szczególności dyskontów. Wystarczy wspomnieć, że ubiegłoroczny obrót sieci Biedronka to ponad 55 mld zł, podczas gdy np. w sieci Lewiatan wyniósł on niespełna 14 mld zł, w sieciach franczyzowych Grupy Specjał (Nasz Sklep, Livio, Rabat Detal) – ponad 11 mld zł, zaś w Żabce – ponad 10 mld zł.
Ostatnie miesiące pokazały jednak, że małe sklepy także są w stanie dynamicznie reagować na zmieniające się otoczenie rynkowe i sprostać potrzebom klientów. Pomimo że ich liczba z roku na rok maleje, perspektywy dla tego segmentu są pozytywne zarówno w krótszej, jak i długoterminowej perspektywie. Klienci cenią te placówki, chętnie robią w nich codzienne zakupy czy też zakupy uzupełniające. Ich działalność wydaje się więc niezagrożona. Sieci franczyzowe FMCG na stałe wpisały się w krajobraz polskiego handlu detalicznego.
- Choć łączna liczba lokalnych sklepów spożywczych maleje, w siłę rosną te, które potrafią się zmieniać, by sprostać oczekiwaniom dzisiejszych konsumentów. Dobrze obrazuje to rozwój sieci franczyzowych. Za 10 lat, według prognoz PMR, ponad połowa sklepów spożywczych w Polsce będzie zrzeszonych w sieciach franczyzowych, a najbardziej „ufranczyzowione” kanały sprzedaży, czyli małe supermarkety i sklepy spożywcze do 500 m2 będą generować 43 proc. sprzedaży żywności w Polsce – mówi Jan Domański z Grupy Eurocash.
Zwraca on także uwagę na zmiany demograficzne zachodzące w Polsce, które nie pozostaną bez wpływu na handel podstawowymi produktami. Liczba Polaków się zmniejsza, coraz większą część społeczeństwa stanowią osoby 60+, spada również wielkość gospodarstw domowych – w niedalekiej przyszłości do ponad 1/3 wzrośnie udział gospodarstw jednoosobowych. Trendy te wpływają na misje zakupowe i zachowania konsumentów.
- Nowy konsument będzie wymagający – znaczenie dla niego będzie miała jakość, cena, czas zakupów i wielokanałowość sprzedaży. Zakupy przestaną być formą spędzania czasu, hobby, szukania promocji. Na znaczeniu zyska tzw. omnichannel, czyli możliwość zrobienia zakupów w różnych kanałach, o różnych porach dnia lub nocy, online, offline – podkreśla Domański.
Podsumowując, przed rynkiem FMCG w Polsce zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Tylko uważne śledzenie trendów i dostosowywanie się do potrzeb coraz bardziej wymagających konsumentów zapewni sklepom przetrwanie.
Joanna Cabaj-Bonicka
Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.
Dołącz do newslettera
Ważne linki
Na skróty
Katalog franczyz
Kwoty inwestycji