Ambicje przekute w zyski

Data dodania: 7 grudnia 2015
Kategoria:
Foto: Franczyza&Biznes

Stworzyć niebanalną ofertę edukacyjną dla dzieci i czekać na pierwszych klientów to za mało. Trzeba jeszcze podkręcić ambicje rodziców, którzy za „niezwykłe” rzeczy są gotowi płacić też niezwykle. Z początkiem roku szkolnego wracamy na rynek zajęć dodatkowych.

Na jakie zajęcia dodatkowe w tym roku wysyłacie dzieci? Bo ja dwóch synów 6 i 8 lat na: tenis, pływanie, kurs angielskiego i hiszpańskiego, judo i gitarę – zaczepiła mama dwójki dzieci inne mamy siedzące na ławce w parku, podczas gdy ich pociechy zdobywały szczyt linowej wieży. Ambitnie – pomyślałam. Do tej pory nie zaprzątałam sobie głowy tym tematem, gdyż moje dziecko chodziło do przedszkola, gdzie miało zapewnione multum zajęć dodatkowych w ramach pobytu dziennego. Było to wygodne zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców. Jednak rozpoczynający się rok szkolny, któremu towarzyszyły i wciąż towarzyszą liczne kampanie reklamowe, opowiadające o tym, w co trzeba koniecznie wyposażyć dziecko i co jest potrzebne dla jego rozwoju pokazują jak wielka jest podaż usług edukacyjno-sportowych.

SŁOWO KLUCZ: ROZSĄDEK

Rynek zajęć pozalekcyjnych dla najmłodszych dzieci przeżywa prawdziwy boom. Rodzice, którym marzy się, by ich dziecko rozwijało się w możliwie najbardziej wszechstronny sposób, nie żałują pieniędzy na coraz bardziej wymyślne zajęcia. Począwszy od gry na miniaturowych skrzypcach dla trzylatków po kursy gotowania dla tejże kategorii wiekowej. O robotyce już nie wspominając. Tymczasem - zdaniem psychologów - zajęcia dla dzieci, zwłaszcza tych w wieku przedszkolnym, nie muszą być wyspecjalizowane. Ciekawostką jest, że dla rozwoju dziecka najlepsze są zwyczajne rzeczy. Ich wyobraźnię pobudzi sam fakt, gdy z przedszkola wrócimy do domu inną drogą niż zazwyczaj. Proste? Tak, a zarazem skuteczne i nic nie kosztuje!

Wśród moich znajomych dominują tacy rodzice, którzy posyłają dzieci na zajęcia z kategorii „praktycznych”. Takich, jakie przydadzą się w życiu: do szkół języków obcych, sekcji sportowych czy szkoły muzycznej. Można powiedzieć klasyka. Tu nic się nie zmieniło od trzydziestu lat. Być może z wyjątkiem języków obcych, których zaczęliśmy się uczyć stosunkowo niedawno. To może tłumaczyć niespadającą popularność kursów językowych, wiodących prym w ofercie zajęć dodatkowych. Takiego zdania jest m.in. Małgorzata Dobrowolska, właścicielka firmy Prometeus administrującej siecią EarlyMath.

– Jak dotychczas, „modne” pozostaną na pewno zajęcia językowe. Ten sektor wydaje się być dobrze wypromowany na rynku usług edukacyjnych i zapewne pozostanie w dalszym ciągu wiodący. Obserwujemy też rosnące zainteresowanie matematyką i jak co roku przewidujemy dalszy wzrost liczby uczniów i kolejnych zainteresowanych licencjobiorców – mówi w rozmowie z nami.

GRA DO WŁASNEJ BRAMKI

Małgorzata Dobrowolska zauważa też, że rynek zajęć pozalekcyjnych dla dzieci pozostaje rozdrobniony. Każdy gra, jak chce. Z doświadczeń firmy Prometeus wynika, że ze współpracy z placówkami opiekuńczo-edukacyjnymi typu: przedszkola, różnego rodzaju „akademii stymulacji rozwoju maluchów”, ośrodków krótkoterminowego pobytu dzieci, itp., wynika ich niechęć do korzystania z franczyzowych programów edukacyjnych.

– Jest to związane głównie z problemem włączenia zasad finansowania takich programów w istniejącą strukturę funkcjonowania placówki. Rodzice nie są skłonni płacić osobno za dodatkowe zajęcia, a właściciele placówek najprawdopodobniej nie oceniają, że koszty poniesione na zakup licencji przełożą się bezpośrednio na zwiększenie ich przewagi konkurencyjnej na rynku. Potencjalnych partnerów staramy się przekonać do zakupu licencji przede wszystkim jakością oferowanego programu i korzystnymi warunkami współpracy – tłumaczy Małgorzata Dobrowolska.

Dodaje, że jednak oferta jej firmy skierowana jest głównie do franczyzobiorców zainteresowanych uruchomieniem własnych placówek (szkół) EarlyMath, od początku nastawionych na edukację matematyczną dzieci i młodzieży.

– Co prawda, nie wykluczamy oferowania przez naszych licencjobiorców innych (niekonkurencyjnych) programów edukacyjnych, adresowanych do tej samej grupy klientów, jednak matematyka pozostaje wiodącą dziedziną nauczania w takich jednostkach. Nie do końca pokrywa się to z misją przedszkoli i podobnych placówek zorientowanych głównie na zagospodarowanie wolnego czasu swoich podopiecznych. Oczywiście część z naszych franczyzobiorców nawiązuje współpracę z wymienionymi wyżej placówkami na swoim terenie, organizując w nich grupy nauczania EarlyMath, jednak nie jest to główna oś ich działalności, a nawiązanie takiej współpracy następuje najczęściej z inicjatywy rodziców, którzy dowiedziawszy się skądinąd o naszym programie, są w takich okolicznościach skłonni do ponoszenia dodatkowych opłat – tłumaczy.

Czy rynek zajęć dla dzieci będzie dążył ku konsolidacji, czy jego domeną pozostaną firmy działające w pojedynkę? – Dobre pytanie, ale nie potrafimy jednoznacznie na nie odpowiedzieć. Czas pokaże – podsumowuje właścicielka firmy Prometeus.

AMBICJE SĄ WAŻNE

Nierówności w dostępie do edukacji, zwłaszcza ze względu na miejsce zamieszkania, a także poziom wykształcenia rodziców, mają główny wpływ na ścieżki edukacyjne dorosłych Polaków. Tak wynika z badania Uwarunkowania Decyzji Edukacyjnych (UDE), które przeprowadził Instytut Badań Edukacyjnych we współpracy z Instytutem Statystyki i Demografii SGH.

– W obecnych badaniach najczęściej przyglądamy się samym uczniom, rzadko badamy rodziny. A to właśnie w rodzinach są podejmowane decyzje, które mają wpływ na wykształcenie jej członków – wskazuje dr Agnieszka Chłoń-Domińczak, lider zespołu Edukacji i Rynku Pracy IBE. – Ze wstępnych badań jakościowych wynika np., że wiele zależy od tego, czy rodzice zachęcają dzieci do nauki. Czasem też młodzi ludzie wbrew rodzicom sami inwestują we własny rozwój i często wspierają ich w tym nauczyciele. Wyniki badania UDE pokazują, że środowisko rodzinne ma kluczowe znaczenie dla podejmowanych decyzji o kształceniu dziecka. Największą rolę przy wyborze ścieżki edukacyjnej odgrywa nastawienie do wykształcenia. Osiąganiu jego wyższych poziomów sprzyja nacisk rodziców na naukę i pracę w domu rodzinnym oraz udział w zajęciach dodatkowych w trakcie nauki w szkole.

Ważne są ambicje domu rodzinnego (znamiona sukcesu – prestiżowa praca, wysoki status materialny, dobre wykształcenie) oraz relacje w rodzinie. Te ostatnie, których wyznacznikami były np. silne więzi rodzinne, wspólne spędzanie czasu oraz zainteresowanie rodziców edukacją dzieci, sprzyjają aspiracjom edukacyjnym i podejmowaniu kształcenia na wyższym poziomie, zarówno wśród mieszkańców miast jak i wsi.

Wzorce z domu rodzinnego przenoszone są na zachowania w kolejnych pokoleniach. Dzieci z rodzin, w których rodzice mają wykształcenie podstawowe lub gimnazjalne, dwukrotnie rzadziej uczestniczą dzisiaj w zajęciach dodatkowych niż dzieci z rodzin, w których rodzice mają wykształcenie wyższe. Wyniki powyższych badań dowodzą, że zajęcia dodatkowe dla dzieci są niezwykle ważne w całym procesie edukacji. Dobrze jest mieć dostęp do nich i wybór. Nie zapominajmy jednak, że dzieciństwo i dorastanie to również czas na zabawę, hobby, przyjaźnie i budowanie własnych relacji z otaczającym światem. Warto jest zatem zadbać o harmonię w każdej z tych dziedzin.

Irina Nowochatko-Kowalczyk

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design
linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram