Z cyklu porad jak zostać celebrytą

Data dodania: 25 sierpnia 2015
Foto: pixabay.com
Czerwony dywan nie czeka na każdego...

O wybrykach sławnych ludzi mówi się: „talent Ci wszystko wybaczy”. I faktycznie jeśli gwiazda zagra dobrą rolę, to najczęściej ten film jest bardziej na tapecie niż jej życie osobiste. Ale co zrobić gdy talentu brak, ról filmowych brak? Pozostaje tylko... ekshibicjonizm.

Nie, nie promujemy tutaj niedozwolonych form zachowań. Chodzi o taki ekshibicjonizm życiowy. Żeby o mnie mówili, otworzę drzwi do mojego domu, mojej sypialni, a czasem nawet zaproszę do łóżka – w myśl zasady nieważne co, ważne by mówili. Ale zacznijmy od początku. Na wstępie trzeba wyjaśnić pojęcie „celebryta”. Jak podpowiada Wielki Brat google: ” Zgodnie z definicją sformułowaną przez Daniela Boorstina w 1961 roku, celebryt to osoba, która jest znana z tego, że jest znana”. I od tego czasu nic się nie zmieniło, może poza jednym aspektem – dzisiejszy celebryt nie cofnie się przed niczym.

Rodzi się pytanie czy to wina mediów, że promują ów kanon funkcjonowania w społeczeństwie, czy to bardziej w społeczeństwie jest zapotrzebowanie na tego typu ludzi. Bo gdzie okiem sięgnąć sklepowe półki uginają się od kolorowych pism z „gwiazdą” na okładce, bądź „gorącym tematem” krzyczącym: Przeczytaj mnie! Ale znów wróćmy do sedna sprawy. Często wydaje się, że aby zostać celebrytą wystarczy pojawić się w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu i jeszcze z odpowiednią osobą. I oczywiście to wszystko przypadkowo, gdzie akurat stał jakiś paparazzi. Na przykład gdy w tłumie kilkudziesięciu tysięcy ludzi na stadionie piłkarskim „przypadkowy” fotograf wyławia właśnie Ciebie z tłumu, a potem zupełnie przypadkowo portale internetowe zaczynają pokazywać twoją twarz, jako tą wyjątkową. A potem już leci – wywiady w gazecie, opowieści dziwnych treści w stacjach śniadaniowych o spektakularnej „karierze”, występy w reklamach. No i oczywiście zostaje się specjalistą od wszystkiego, bo znana twarz to pewna sprzedaż. Nieważne, że dla średnio rozgarniętego odbiorcy taki celebryt nie ma nic ciekawego do powiedzenia, ba, często nie potrafi się poprawnie wysłowić po polsku – nie wspominając o językach obcych.

Wzbudza jednak takie zainteresowanie, że nie może celebryta zabraknąć nawet na otwarciu toalety na dworcu centralnym. Zwyczajny człowiek pomyśli sobie: ale fart, może i mi się to zdarzy. Zaczyna marzyć jak zarobić a się nie narobić. Bo przecież to takie proste, a ten celebryt tylko na wakacje jeździ i wkurza ludzi zdjęciami na fejsie.

OD CZEGO ZACZĄĆ I JAK SIĘ UTRZYMAĆ NA TOPIE

No więc jak zacząć? Są dwie drogi – mieć dużo pieniędzy by opłacić paparazzi, gazety i portale, albo… pokazać przysłowiowy tyłek. Muszę rozczarować tych wszystkich, którzy właśnie szykowali się do życia w blasku fleszy. Tak jak w życiu, tak i w byciu celebrytą – nic nie dzieje się z przypadku. „Mistrzynią” w byciu sławnym na całym świecie jest z pewnością Kim Kardashian. Nie mając budżetu na promocję własnej osoby, znalazła darmowy sposób – internet, dzięki któremu miliony ludzi na całym świecie poznało jej osobę w całej okazałości. I poszło. A dziś? Do szczęścia brakuje jej tylko… okładki amerykańskiego wydania Vogue. Choć śmiem przypuszczać, że dopóki naczelną Vogue jest Anna Wintour, miłośnicy tej biblii stylu mogą odetchnąć z ulgą.

Przejdźmy zatem do kolejnego etapu bycia celebrytą. Bo zostać to jedno, a utrzymać się na fali to drugie i ponoć trudniejsze do zrealizowania, bo co rusz pojawiają się młode wilczki, gotowe na wszystko. Tak więc wciąż trzeba podgrzewać atmosferę wokół siebie – jakież to musi być męczące. Znaki szczególne takiego celebryta: atrakcyjność fizyczna, odwaga w wygłaszaniu swoich poglądów, nastawienie na kontrowersje, niewiele do powiedzenia, dużo do pokazania.

CELEBRYT NIEJEDNO MA IMIĘ

Jednakże nie można wszystkich celebryt wrzucić do jednego worka. Jak to bywa w języku polskim słowo to ma wiele znaczeń – szczególnie do osób, które są celebrytami. Można wręcz wyodrębnić poszczególne kategorie: celebryci z definicji, czyli osoby znane z tego, że są znane, celebryci ze znanym nazwiskiem – niekiedy stają się celebrytami niezależnie od siebie, najczęściej dzieci innych celebrytów, polityków lub gwiazd, partnerzy celebrytów – nie muszą robić nic, poza pokazywaniem się ze swoją drugą połową na salonach; w wersji „lansowanie na maksa” udzielają wspólnego wywiadu i fundują sobie romantyczną sesję na łamach gazety, celebryci z okładek – nie mają na koncie wielkich osiągnięć, które czyniłyby z nich gwiazdy, ale regularnie pojawiają się na okładkach kolorowych magazynów.

Powód? Są najczęściej piękni, młodzi i bogatsi niż przeciętny Polak. Interesują się nimi reklamodawcy, a ich popularność odzwierciedla się w tym, jak dobrze sprzedadzą numer kolorowego pisma, na okładce, którego zagoszczą. Warunek konieczny: muszą dobrze wychodzić na zdjęciach. Zdaniem wydawców Polki właśnie o nich chcą czytać. Kolejna kategoria to celebryci z reality-show – zaistnieli w programach rozrywkowych, do których normalny człowiek by się nie zgłosił. Cechy charakterystyczne: parcie na szkło. Celebryci serialowi – zna ich największa rzesza ludzi. Najczęściej to amatorzy, którzy nie ukończyli szkół teatralnych, ale pojawiając się na małych ekranach w domach Polaków od poniedziałku do piątku uwierzyli, że są zawodowcami. To w skrócie, bo lista mogłaby się niebezpiecznie rozwinąć. Istnieje niepisana zasada – nie mówią o tobie w mediach, giniesz. I Twoje życie znów jest szare, pozbawione fleszy i takie zwyczajne.

DRUGA STRONA MEDALU

Czas więc na pokazanie ciemnej strony bycia celebrytą. Psychologowie nie pozostawiają złudzeń – celebrytyzm uzależnia i może być taką samą używką jak narkotyki czy alkohol. Szczególnie dobitnie opisał tę „chorobę” dr Jacek Santorski mówiąc, że u podłoża takich zachowań leży zwykle narcyzm - bardzo silna potrzeba bycia kimś szczególnym, zwrócenia uwagi na swoje sztuczne „ja”. Sztuczne, bo udające inną, lepszą osobę niż w rzeczywistości. W głębi duszy takie osoby potrzebują potwierdzenia, że są kimś, bo czują się nikim.

Zanim więc porzucimy – w naszym mniemaniu – nudne życie, zastanówmy się czy dla błysku flesza warto zatracić swoją tożsamość, bo szczęście to stan umysłu a nie stan konta.

Marta Krawczyk

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design