Przeprowadzka z etatu na samozatrudnienie

Data dodania: 2 stycznia 2017
Foto: freeimages.com
Otworzenie własnej firmy to dla większości ludzi bardzo poważna, życiowa wręcz decyzja.

Otworzenie własnej firmy to dla większości ludzi bardzo poważna, życiowa wręcz decyzja. Większość nie jest urodzonymi przedsiębiorcami – wypala się na etatach, skrycie marzy o wolności w swoim biznesie. I boi się decyzji czy konkurencji. Nie ma czego! Większość świeżaków w biznesie zaczyna dokładnie tak samo.

W Wielkiej Brytanii – jednym z najbardziej dojrzałych światowych rynków - każdego rokuokoło 3000 osób podejmuje decyzję o zakupie franczyzy i rozwijaniu w ten sposób własnego biznesu. Mniej więcej dwie trzecie z nich przechodzi na własne z tzw. pracy etatowej. Tylko jeden na sześciu nowych franczyzobiorców pracował wcześniej na swój rachunek. Co ciekawe, wśród ludzi pochodzących bezpośrednio z „normalnej” pracy, około 1/4 pracowała wcześniej dla franczyzobiorcy lub franczyzodawcy systemu, w który wchodzi. Na własne oczy widzieli jak to działa i dlaczego, a potem podjęli decyzję o zmianie formy współpracy.

CHCESZ CZEGOŚ NOWEGO? JESTEŚ W WIĘKSZOŚCI

Podczas przejścia od zatrudnienia do samozatrudnienia mamy do rozważenia wiele niezwykle istotnych czynników. Pierwszy z nich to sektor, w którym chcesz pracować. Niektórzy ludzie będą chcieli prowadzić działalność w branży, w której mają doświadczenie. Myślicie, że to większość?

Wręcz przeciwnie – 75% ludzi wybiera sektor, z którym nigdy nie mieli nic wspólnego! Oczywiście jest to możliwe w przypadku biznesów franczyzowych – dawca licencji musi zapewnić kompleksowe szkolenie i dobry know-how.

Typowe samozatrudnienie, w samodzielnie stworzonej i prowadzonej działalności jest w takim przypadku proszeniem się o problemy. Ba! Katastrofę. Kolejnym istotnym czynnikiem jest oczywiście poziom inwestycji, na który nowi przedsiębiorcy mogą sobie pozwolić. Jak to wygląda w Polsce? Według naszych szacunków ok. 2/3 osób decydujących się na rozwój we franczyzie ma już za sobą doświadczenia z własnym biznesem. Wiedzą więc jak go prowadzić, na jakie wpadki narażony jest przedsiębiorca i czego mogą się spodziewać.

Są ostrożni, ale jednocześnie otwarci na propozycje. Istnieje jednak grupa potencjalnych franczyzobiorców, którym trzeba uświadamiać, iż wraz z licencją nie nabywają działającego i dobrze prosperującego biznesu, lecz przepis na to, jak zbudować go własnymi rękami.

NIE MASZ DUŻO PIENIĘDZY? TO TAK JAK INNI

Na rynku brytyjskim jest wiele franczyz dostępnych za mniej niż dziesięć tysięcy funtów, są też oczywiście takie, które wymagają setek tysięcy funtów inwestycji. Czasem opłata franczyzowa będzie zawierać pakiet „pod klucz”, z pełnym wyposażeniem i zapasami. Często jednak obejmuje pewne podstawy i wymaga dosypywania pieniędzy do budżetu w pierwszych miesiącach działalności.

W Polsce jest w zasadzie podobnie. Jesteśmy dużo biedniejszym, mniej rozwiniętym krajem, więc i sumy na inwestycje oraz opłaty muszą być o wiele niższe. Aby przychodzący do Polski koncept z Europy Zachodniej odniósł sukces – czytaj: znalazł franczyzobiorców – nie musi zmieniać sumy inwestycji.

Ale walutę – koniecznie. 50 tys. dolarów czy euro to dla polskiego początkującego przedsiębiorcy bariera nie do przeskoczenia. Ale 50 tys. zł znajdzie. W Polsce działa ponad 150 sieci franczyzowych, do których można dołączyć, inwestując nie więcej niż 50 tysięcy złotych. Niskonakładowe biznesy cieszą się dużym zainteresowaniem potencjalnych franczyzobiorców, bo może sobie na nie pozwolić stosunkowo liczna grupa osób.

Pomysły na własny biznes, które można zrealizować przy stosunkowo niedużych nakładach znajdziemy w każdej branży. Dominują jednak edukacja, usługi B2B oraz usługi finansowe. Ostatnio wzrosła także liczba tanich ofert franczyzowych w gastronomii. Ok. 1/3 potencjalnych polskich franczyzobiorców byłaby gotowa zainwestować sumę rzędu 20 – 30 tys. złotych.

W tym przedziale zajdziemy sporo ofert – mogą być to agencje ubezpieczeniowe, kredytowe. Tyle samo lub niewiele więcej kosztuje np. mobilna lub stacjonarna lodziarnia czy punkt z fast-foodem.

Za 50 – 70 tys. zł można otworzyć placówkę bankową, porządną pizzerię. Powyżej 100 tys. zł będzie kosztować sklep z alkoholem, spożywczy, odzieżowy. Zdecydowana różnica pomiędzy polskim i brytyjskim rynkiem to nie tylko poziom inwestycji, ale i rodzaj finansowania. Na Wyspach tylko połowa nowych franczyzobiorców musi pożyczać pieniądze na swój biznes.

A jeśli to robią, banki przyjmują ich z otwartymi ramionami. W Polsce ciągle trzeba udowodnić, że nie potrzebuje się kredytu, by go dostać. Dojrzały brytyjski sektor finansowy premiuje franczyzobiorców – w końcu nie trzeba być wybitnym analitykiem, by wiedzieć,że ryzyko niepowodzenia jest w tym przypadku stosunkowo niskie.

NO DOBRA: PO CO TO ROBISZ?

Potem przychodzi czas na trudną decyzję, kiedy franczyzobiorca musi wybrać odpowiadającą mu ofertę, w ramach określonego sektora, i przy zachowaniu dyscypliny finansowej. Część z nich będzie wolała podstawić wagon swojego biznesu pod silną i sprawdzoną lokomotywę franczyzodawcy, inni zaś ruszą w nieznane terytoria, licząc na to, że położą tory do samego złotego pociągu w Wałbrzychu.

Pierwsza wersja na ogół gwarantuje stabilność, druga może przynieść szybki sukces, ale jest bardziej ryzykowna. Po rozmowach z franczyzodawcami, negocjacjach, przychodzi czas na obopólną decyzję o współpracy. Pierwej jednak musimy zadać sobie niezwykle istotne pytanie: czy za pieniądze, które wydam na franczyzę nie jestem przypadkiem w stanie zbudować lepszego, bardziej wartościowego  i ciekawszego biznesu samodzielnie, niezależnie? Jaka jest wartość dodana? Co w tym jest seksownego, nowego, co stanowi o wyjątkowości tego pomysłu? Pamiętajmy też, że decyzja o założeniu własnej firmy i kupnie franczyzy zalicza się do kategorii „życiowych”. To kilka lub kilkanaście nawet lat pracy „na swoim”.

I na tym w zasadzie kończy się krótki poradnik mówiący o tym, co powinien zrobić Brytyjczyk przechodzący z etatu do własnego biznesu franczyzowego. Dla Polaka zabawa dopiero się zaczyna. Nasz kraj nie bez podstaw jest uważany za wrogi przedsiębiorczości. Na co musimy zwrócić uwagę? Na szczęście w tajniki prowadzenia biznesu – tego konkretnego – wprowadzi nas franczyzodawca.

Nie pomoże natomiast w codziennej walce z urzędami. Do kosztów działalności musimy dodać składki na ZUS, ubezpieczenie firmy (lepiej mieć), księgowego, prawnika. A także sporo czasu. Samo prowadzenie firmy pod kątem papierologii zajmuje polskiemu przedsiębiorcy od 2 do 4 godzin dziennie. Czyli traci jeden dzień w tygodniu na walkę z systemem. To wynik najgorszy w całej UniiEuropejskiej.

Konrad Bagiński

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design