Sklepy, które w tym samym miejscu działają setki lat, to już raczej przeszłość. Teraz trendy zmieniają się szybko, a odpowiedzią na to jest pop-up store.
Pop-up store to sklep, który pojawia się w danym miejscu i po kilku miesiącach znika. Jego założenie powinno być tańsze niż tradycyjnego obiektu handlowego. To, co w zwykłym punkcie handlowym mogłoby razić, tu nie szokuje. Stąd częste są lekkie i przenośne elementy konstrukcji takich budowli ze sklejki, dykty czy surowego drewna. Niektóre sieci stawiają wręcz na kontenery, które następnie można łatwo łożyć i przenieść w nowe miejsce.
- W czerwcu w Kołobrzegu ruszyliśmy z zupełnie nowym konceptem Bobby Burger Smart Cube. Są to kontenery Bobby Burger przystosowane do gastronomii. Projekt jest idealny pod biznes sezonowy, ale nie tylko - opowiada Michał Reczyński, manager rozwoju sieci. Wysokość inwestycji w kontener Bobby Burger to 120 tys. zł.
Gastronomia to branża, w której przenośne punkty są bardzo popularne. W świecie franczyzy można wybierać spośród coraz większej liczby konceptów, które zakładają umiejscowienie działalności w kontenerze, foodtrucku czy na rowerze. Jednak koncept pop-up najczęściej odnosi się do sklepów.
W Polsce pierwszy był stylista i dziennikarz Robert Serek, który kilkanaście lat temu zaczął otwierać co kilka miesięcy w nowym miejscu sklepy odzieżowe ekskluzywnych marek. Wtedy koncept nazywał się „guerilla store”, a sklep przenosił się z zakładu szklarskiego pod most, a później do warzywniaka. Klienci nie mieli szansy przyzwyczaić się do stałej lokalizacji, a tym samym trudno było znudzić się sklepem.
Dziś liczy się coś jeszcze: to, co było modne zimą, dziś już nikogo nie interesuje. Dotyczy to też klubów czy dzielnic. Dlatego otwarcie sklepu, który po kilku miesiącach można z danej lokalizacji przenieść, niesie ze sobą mniejsze ryzyko, niż inwestowanie wszystkiego w stały punkt. Pozwala to też nieco niższym kosztem przetestować sam pomysł na taki biznes i zapotrzebowanie na dany produkt.
Najczęściej tego typu punkty powstają w miejscach, gdzie odbywają się ważne wydarzenia kulturalne czy rozrywkowe. Sklep z modnymi butami sportowymi ma szansę trafić do nowych klientów, gdy zamiast sprzedawać tylko za dnia w centrum handlowym, otworzy też punkt w godzinach wieczornych w pobliżu modnych klubów czy skate parku.
Sezonowość takich sklepów może być umowna. Niektóre butiki czy restauracje podpisują umowy na rok lub dłużej w jednym miejscu. Inne działają tylko przez kilka miesięcy, a nawet dni. Tak było z Pop-up Vintage Store, który działał na warszawskim Nowym Świecie przez zaledwie kilka zimowych dni.
Często sklepy sezonowe powstają nad morzem latem i zimą w górach. W Łebie czy Władysławowie działają przy tym w takim systemie nie tylko food trucki czy lodziarnie, ale też księgarnie, sklepy z ubraniami czy sprzętem sportowym. Liderem pod względem ilości sklepów odzieżowych są marki Cocodrillo, Cropp czy Diverse. Zwykle to po stronie franczyzobiorcy są formalności: znalezienie działki i namiotu, uzyskanie niezbędnych pozwoleń. Reszta należy do franczyzodawcy. Zdarza się, że towar przekazywany jest w depozyt, a po skończonym sezonie niesprzedane rzeczy można oddać. To zmniejsza ryzyko związane z biznesem. Dwa lata temu Żabka, a rok temu Carrefour, uruchomiły również sezonowe sklepy spożywcze. Lidl już od kilku lat uruchamia swój specjalny market na czas Przystanku Woodstock.
Trudno określić poziom inwestycji, bo składa się na niego kilka czynników. Inne warunki dostają stali franczyzobiorcy, którzy już prowadzą z sukcesem punkt w innym miejscu, a inne osoby, które dopiero chcą spróbować swoich sił (te drugie często muszą zapłacić kaucję). Często możliwe jest wzięcie towarów w komis, leasing sprzętu lub wypożyczenie wyposażenia sklepu. Rzadko kto otwierając sklep na parę miesięcy, chce go samodzielnie wyposażać. Jeśli już to z myślą, że za rok postawi kontener czy namiot w innym miejscu.
W przypadku sklepów typu pop-up nakłady nie będą duże. Często sprzęt jest wypożyczany, a franczyzobiorca musi zadbać tylko o namiot i sprzedawców, którzy będą pracować praktycznie przez cały dzień. Przy ustalaniu wysokości nakładów inwestycyjnych znaczenie ma też wielkość punktu, a przede wszystkim lokalizacja, bo to ona w biznesie sezonowym jest najbardziej istotna. Dlatego przystąpić do przygotowań warto już na wiele miesięcy przed szczytem sezonu, by znaleźć jak najbardziej popularny punkt w zatłoczonej miejscowości nad morzem czy w górach.
W przypadku sieci Żabka punkty sezonowe zlokalizowane były maksymalnie kilkaset metrów od zejścia na plażę, a w szczycie sezonu niektóre z nich działają nawet do drugiej w nocy. Z kolei sklepy odzieżowe mają szansę na sukces tylko przy popularnych deptakach. Same formalności dotyczące załatwiania lokalizacji mogą potrwać kilka miesięcy, a dodatkowo im później, tym mniejsza szansa, że korzystne lokalizacje będą jeszcze dostępne. Dlatego warto zacząć poszukiwania nawet na początku roku. Jeśli uda się zadbać o ten aspekt, o zyski raczej nie trzeba będzie się martwić. Choć i tu są wyjątki. Z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem trudno przewidzieć, jak uda się sezon, a deszczowe lato czy zima bez śniegu mogą sprawić, że turystów będzie mniej niż zwykle, a w związku z tym nie zajrzą do pop-up store’u.
Gastronomia
Kontener przenośny Bobby Burger – 120 tys. zł
Foodtruck – ok. 100 tys. zł od 25 tys. zł. w leasingu Riksza,
rower gastronomiczny – od 5 tys. zł
Handel
Sklep odzieżowy przy deptaku – od ok. 15 tys. zł
Księgarnia nad morzem – od ok. 10 tys. zł
Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.
Dołącz do newslettera
Pozostałe artykuły - Pomysły na biznes
Ważne linki
Na skróty
Katalog franczyz
Kwoty inwestycji