Michał Kiciński chce być offline

Data dodania: 20 maja 2020
Kategoria:
Foto: Michał Kiciński

Przed trzydziestką został milionerem i kupił wymarzone porsche. Stworzona przez niego gra Wiedźmin ma swoje miejsce w Wikipedii. A potem przyszedł czas na refleksję i odejście w kierunku duchowego rozwoju. Projekty w które się angażuje mają przede wszystkim służyć ludziom. Michał Kiciński, były współwłaściciel CD Projekt jest dziś innym człowiekiem.

KAROL BUNSCH NAPISAŁ, ŻE „ŹRÓDŁEM MATERIALIZMU JEST NĘDZA, SYCI ZOSTAJĄ IDEALISTAMI” - ODNAJDUJE PAN W TYM POWIEDZENIU SIEBIE?

Często jest tak, że najpierw muszą być zaspokojone podstawowe ludzkie potrzeby, aby można było zająć się bardziej wzniosłymi rzeczami. W moim przypadku to było tak, że zawsze czułem zainteresowanie światem idei. Dlatego na przykład przez trzy lata studiowałem filozofię. Natomiast praktyczne kwestie związane z idealistycznym czy uduchowionym podejściem do życia były odstawione na tor boczny, do czasu kiedy zaspokoiłem moje potrzeby materialne. Wtedy więcej uwagi zacząłem poświęcać wewnętrznemu rozwojowi. W biznesie operuje się tzw. Piramidą Maslowa, która pokazuje kolejne etapy zaspokojenia potrzeb człowieka. Na dole tej piramidy znajdują się takie potrzeby jak sen czy jedzenie, a dopiero na szczycie są kwestie związane z samorealizacją, filozofią czy duchowością. Przy okazji tego pytania przypomina mi się Aleksander Poraj-Żakiej - renomowany nauczyciel medytacji w nurcie Zen w Niemczech, który powiedział, że jednymi z najciekawszych osób do uczenia medytacji są ludzie w pełni zrealizowani zawodowo i niezależni finansowo. Być może coś w tym jest.

MAJĄTEK ZBIŁ  PAN NA GRZE WIEDŹMIN,  KTÓRA JEST UZALEŻNIAJĄCA, A OBECNIE WCHODZI PAN W PROJEKTY, KTÓRE MAJĄ  LUDZI ODERWAĆ  OD TECHNOLOGII.

Pewnie o każdej grze można powiedzieć, że jest uzależniająca. Ale jak się chwilę zastanowimy, to może się okazać, że o bardzo wielu rzeczach można powiedzieć, że są uzależniające. To czy coś nas uzależnia czy nie, chyba bardziej zależy od nas. Jeśli potrafimy podejść z umiarem to nic nie będzie uzależniające. Natomiast jeśli jesteśmy typem osoby która łatwo traci umiar, no to rzeczywiście gra Wiedźmin może okazać się uzależniająca, bo jest bardzo ciekawa. Ale nie szufladkowałbym, gry jako uzależniającej, bo daje to negatywne skojarzenia, z czym nie do końca się zgadzam. Z drugiej strony powiem, że nie jestem zwolennikiem, aby bez umiaru korzystać z nowych technologii. I przyznam się, że w przeszłości sam miałem takie sytuacje, kiedy za dużo grałem w gry komputerowe. I nie uważam, że to jest dobre, bo nadmiar czasu spędzonego na grach może powodować negatywne konsekwencje.

JAK MOŻEMY NIE DAĆ SIĘ ZDOMINOWAĆ TECHNOLOGII?

Jeśli chodzi o projekty takie jak Mudita Pure, czyli telefon pomagający żyć bardziej offline - to uważam, że takich rzeczy we współczesnym świecie brakuje. W sprzęcie elektronicznym i jego oprogramowaniu jest bardzo dużo mechanizmów, które bazują na tym, że im więcej z nich korzystamy, tym jest to lepszy biznes dla producentów. Kwestia dotyczy twórców aplikacji, systemów operacyjnych czy portali społecznościowych. Jest to jakby świadome wciąganie nas w wirtualny świat. I moim zdaniem brakuje podejścia, które byłoby w pewnym sensie w opozycji do tego trendu. Myślę tu o firmach, które na pierwszym miejscu stawiałyby użytkownika i to, aby mógł prowadzić bardziej zrównoważone i harmonijne życie. Na razie mamy rzeczywistość, w której coraz bardziej rośnie konsumpcja treści elektronicznych i coraz więcej ludzi czuje się tym przytłoczona lub się od nich uzależnia.

DLACZEGO?

Wiadomo, że np. Facebook jest tak skonstruowany, aby lajki dawały nam pozytywny, wręcz chemiczny dopaminowy impuls w mózgu, po którym lepiej się czujemy i chcemy go powtarzać. Co z czasem może powodować uzależnienie. Widać to u ludzi, którzy co chwilę sprawdzają swojego smartfona czy przypadkiem nie dostali nowych polubień, serduszek czy komentarzy. Uważam, że tego typu praktyki niekorzystnie wpływają na nasze życie i dlatego warto wyjść z urządzeniem, które jest tego pozbawione. I nie tylko ja tak myślę, bo na świecie coraz bardziej popularny staje się trend tzw. Digital Wellbeing. Powoduje to, że firmy technologiczne w swoich systemach operacyjnych dają możliwość wyłączenia powiadomień czy mierzenia czasu spędzonego na korzystaniu z różnego rodzaju aplikacji. My natomiast podchodzimy do tego bezkompromisowo. Chcemy zaproponować telefon, który od podstaw jest tworzony, aby nadmiernie nie pochłaniał naszego czasu. Będzie posiadać tylko najbardziej potrzebne funkcje. Zdajemy sobie sprawę, że dla jednych to będzie za mało, ale wierzymy, że wiele osób to doceni.

JEST PAN DZIŚ INNYM CZŁOWIEKIEM?

Zdecydowanie jestem innym człowiekiem niż kiedy pracowałem w CD Projekcie i tworzyliśmy grę Wiedźmin. Parę lat spojrzenia w głąb siebie, zainwestowania swojej energii, czasu w medytację i rozwój wewnętrzny spowodował u mnie gigantyczną przemianę. Jestem z niej bardzo zadowolony. Moje życie jest teraz dużo spokojniejsze i jestem bardziej pogodny. Z innej strony patrzę na życie osobiste i zawodowe. Dziś zarabianie pieniędzy jest tylko częścią mojego życia, ponieważ bardziej istotne stało się robienie czegoś pozytywnego dla innych ludzi. Taką firmą jest Mudita oraz inne projekty w które jestem zaangażowany. Aspekt sukcesu biznesowego oczywiście jest konieczny, bo inaczej firma nie ma szans przetrwania, jednak nie jest to dla mnie najważniejsze. Robienie czegoś dobrego dla ludzi, dla społeczeństwa, dla samego siebie jest dla mnie teraz na pierwszym miejscu.

CZYM JEST MUDITA?

Mudita jest firmą technologiczną, gdzie tworzymy urządzenia, które wspierają ludzi, aby mogli bardziej cieszyć się życiem offline. Mamy wrażenie, że tego typu podejścia brakuje. Za dużo jest patrzenia przez pryzmat zarabiania pieniędzy. Tworzy się niezdrowa proporcja, kiedy rozwiązania przedstawiane użytkownikom bardziej służą do napędzania biznesu niż pomagają ludziom żyć dobrym życiem. W Mudicie stawiamy dobro użytkowników na pierwszym miejscu. Mówimy tu nie tylko o urządzeniu pozwalającym bardziej cieszyć się realnym niż wirtualnym życiem, ale również o poszanowaniu prywatności użytkowników czy transparentność w działaniu. Chodzi o rzeczy, których w świecie dużych korporacji niestety często brakuje. Z pierwszych obserwacji widzimy, że ludzie nasze podejście doceniają.

DLA KOGO JEST TELEFON MUDITA PURE?

Telefon komórkowy Mudita Pure jest przeznaczony dla osób, którym zależy na jak najniższym wskaźniku promieniowania elektromagnetycznego SAR oraz dla ludzi, którzy chcą ograniczyć korzystanie z internetu. Zależało nam, aby pierwsze urządzenie, jakie wprowadzamy na rynek było demonstracją bezkompromisowego podejścia. Zarówno pod kątem minimalizacji promieniowania, które prawdopodobnie mamy najniższe jakie kiedykolwiek było w telefonie komórkowym, jak i na możliwości cieszenia się życiem poza ciągłym byciem online. Telefonem mogą być zainteresowane osoby, które aktualnie posiadają klasyczny telefon z klawiaturą i zależy im na zamianie na nowoczesny tego ypu aparat. Drugą grupą mogą być osoby które mają smartfona, ale chętnie kupią Mudita Pure jako drugi telefon do korzystania poza pracą, w weekendy lub podczas urlopów. Dzięki temu będą mogli trochę zwolnić swoje zabiegane życie. Ewentualnie dla odważnych, którzy postanowią zrezygnować ze swojego smartfona i zamienić go na telefon, który nie będzie zabierał tyle uwagi, ale wciąż pozwoli na kontakt. Wiemy też, że niektórzy planują kupić nasz telefon dla dzieci. Głównie pod kątem niskiego SAR czy braku dostępu do gier. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że Mudita Pure nie jest dla każdego. Natomiast jeśli ktoś nie jest w stanie zrezygnować z korzystania ze smartfona, to naszym drugim produktem będzie Mudita Bell czyli nowoczesny budzik. Możemy postawić go w sypialni, a telefon zostawić w innym pokoju. Psychologowie i specjaliści od snu nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że trzymanie smartfona przy łóżku negatywnie wpływa na jakość snu. Według badań dla wielu osób jest to ostatnie urządzenie z którego korzystają przed pójściem spać i pierwsze jakie sprawdzają po przebudzeniu.

CZY JESTEŚMY ZACHŁANNI NA ROZWÓJ TECHNOLOGICZNY?

Wiele osób lubi nowości i można zaobserwować pewnego rodzaju zachłyśnięcie się nowinkami technologicznymi. Ale ważne jest, aby pamiętać o funkcjonalności sprzętu czy oprogramowania z którego korzystamy. Tak, aby wyścig technologiczny nie był wyścigiem samym w sobie i aby nie przestał nam służyć. Technologia powinna pozwalać nam żyć lepiej i mieć więcej wolnego czasu czy abyśmy mogli mieć dobre relacje z innymi osobami. Przy zakupie nowych urządzeń warto zwrócić uwagę dlaczego się na nie decydujemy. Być może powodem jest po prostu fakt, że coś nowego wyszło. Ale pytanie czy rzeczywiście tego potrzebujemy i czy dany produkt spełnia nasze oczekiwania. Łatwo jest wpaść w konsumpcyjne podejście, że wciąż dobrze działające urządzenia wymieniamy na nowe. Co jest na rękę producentom, ale z drugiej strony jest to kosztowne dla nas oraz cierpi na tym środowisko. Moim zdaniem w kwestii pogoni za nowinkami warto zachować umiar i podchodzić do tego pragmatycznie.

DO CZEGO NAS TO MOŻE DOPROWADZIĆ?

Bezrefleksyjne korzystanie z technologii, zatracanie się w niej, może się negatywnie odbić na nas oraz na społeczeństwie. Myślę tu o różnego rodzaju uzależnieniach, podnoszeniu poziomu stresu spowodowanego natłokiem informacji, które do nas docierają czy przybliżaniu się do internetu, a oddalaniu się od znajomych czy rodziny. Nadużywanie technologii może też odbić się na zdrowiu fizycznym. Choćby pod kątem osłabienia wzroku czy bóli kręgosłupa jeśli godzinami siedzimy przed komputerem. Dlatego wcześniej czy później powinna pojawić się refleksja. I ten trend związany ze świadomym korzystaniem z technologii w który Mudita się wpisuje jest coraz bardziej powszechny. I mam nadzieję, że ten nurt wpłynie na poprawę jakości naszego życia.

DZIAŁA PAN W MYŚL ZASADY, ŻE KROPLA DRĄŻY SKAŁĘ?

Jestem zwolennikiem determinacji i konsekwencji w działaniu czyli jest to zgodne z tą zasadą. Mudita jest projektem wieloletnim, który mimo wielu wyzwań idzie w obranym kierunku. I ważnym aspektem działania, który jest wpisany w misję firmy, jest również aspekt edukacyjny. I oczywiście zależy nam na sprzedaży jak największej ilości urządzeń i rozwijaniu biznesu, ale jeśli nawet taka kropelka, którą jest Mudita wpłynie na to, że inne firmy zaczną zwracać większą uwagę na dobro i zdrowie swoich klientów - to będzie nam bardzo miło. Czy to się uda tego jeszcze nie wiemy, ale edukacja czy inspiracja to część naszej misji.

SUKCES „PRZYSZEDŁ”, GDY BYŁ PAN BARDZO MŁODY. JAKIE TO MIAŁO KONSEKWENCJE? POZA OCZYWIŚCIE FAKTEM, ŻE STAŁ SIĘ PAN MILIONEREM? (ŚMIECH)

W moim przypadku to nie do końca tak było, że sukces przyszedł kiedy byłem bardzo młody. Można powiedzieć, że ten sukces był ciężko wypracowany od młodości do trzydziestu kilku lat. Natomiast główną konsekwencją było to, że brakowało mi wiedzy, doświadczenia i dojrzałości aby radzić sobie ze stresem i innymi czynnikami związanymi z pracą mocno obciążającą psychicznie. To co obserwuję w nauczaniu przyszłych managerów czy biznesmenów, to brak przygotowania związanego z odpornością psychiczną. Sukces i obciążenia mogą nas przerastać, co w konsekwencji może negatywnie wpływać na życie prywatne czy zdrowie fizyczne i psychiczne. Ważne jest, aby w edukacji biznesowej lepiej przygotowywać ludzi do miękkich aspektów działalności zawodowej. Może one są niedoceniane, może nie są takie konkretne, ale są szalenie potrzebne i pożyteczne, aby je posiadać.

W JAKIM CELU?  

Jednym z miękkich umiejętności ludzi, którzy ciężko pracują na sukces, jest umiejętność zachowania równowagi w życiu, która zabezpieczy nas przed wypaleniem zawodowym. Coś co często obserwujemy u przedsiębiorców czy managerów. Innym miękkim aspektem jest umiejętność rozwijania kreatywności, ale nie w oparciu o ciężką pracę pod presją terminów i dużej ilości zadań. Chodzi bardziej o kreatywność, która rodzi się z tego, że mamy wolny umysł, wolną przestrzeń, mamy czas na relaks, na oddech. Badania naukowe dowodzą, że to są konieczne warunki do tego, aby być optymalnie kreatywnym. To z kolei jest nam potrzebne, aby podejmować dobre decyzje, wymyślać właściwe rozwiązania. Niestety tego typu wartości, są praktycznie nieobecne w głównym nurcie edukacji biznesowej.

LUDZIE NIE LUBIĄ ROZMAWIAĆ O PIENIĄDZACH. CO DAJĄ PIENIĄDZE?

Dla mnie pieniądze przede wszystkim dają wolność i swobodę. Gdy wyznaczyłem sobie cel zarobienia większych pieniędzy, przede wszystkim zależało mi na tym, aby uwolnić się od całego szeregu różnych obciążeń związanych z brakiem funduszy. Zgadzam się z powiedzeniem, że pieniądze szczęścia nie dają, natomiast brak pieniędzy potrafi być w życiu bardzo kłopotliwy. Wychowałem się w skromnej nauczycielskiej rodzinie, w której miałem okazję obserwować jak problematyczne jest życie, gdy nie wystarcza środków na podstawowe potrzeby. Pieniądze są dobrym narzędziem do realizacji moich pasji i zainteresowań np. związanych z podróżowaniem czy nurkowaniem. Podczas pomnażania kapitału zawsze towarzyszyła mi myśl, że pieniądze mogą posłużyć do zrobienia czegoś dobrego, czegoś pożytecznego dla innych osób. Jak do tej pory przejawia się to u mnie poprzez stworzenie ośrodków rozwoju osobistego “Oddechowo” w Urlach pod Warszawą oraz „Munay Sonqo” w Świętej Dolinie Inków w Peru. Te dwie inwestycje pokazują, że pieniądze posłużyły stworzeniu przestrzeni, w których odbywają się zajęcia służące wewnętrznemu rozwojowi wielu osób. Warto dodać, że część zysków wypracowanych przez te dwa miejsca jest przeznaczanych na działania charytatywne wspierające lokalne społeczności. Kolejnym tego typu projektem jest Fort Traugutta w Warszawie, gdzie jeszcze trwają prace restauracyjne. Będzie to duża zabytkowa przestrzeń miejska z pokojami medytacyjnymi, salami do warsztatów i seminariów. Na miejscu będą m.in. organizowane spotkania rozwojowe z nauczycielami z całego świata.

A JAK TO WSZYSTKO SIĘ ZACZĘŁO?

Wszystko zaczęło się od tego, że mając 9 lat miałem pierwszy kontakt z komputerem u mojego Wujka. Na początku był to ZX-81, a potem ZX Spectrum. Zafascynowało mnie to jakie wielkie są możliwości komputerów i jak bardzo mogą nam ułatwić życie. Jednocześnie pociągał mnie aspekt elektronicznej rozrywki. Wtedy zamarzył mi się mój własny komputer. W tamtych czasach wydatek ponad 100 dolarów był marzeniem trudnym do spełnienia. Zajęło mi 7 lat uzbieranie pieniążków na pierwszy komputer. Oglądałem każdy możliwy grosik, podejmując się prac jak zbieranie butelek czy makulatury. Będąc małym dzieckiem zorientowałem się jak męczący potrafi być brak pieniędzy. Wtedy zrodziło się we mnie takie poczucie, że w dorosłym życiu chcę być w takiej sytuacji, że jak mi się coś spodoba, to będę mógł od razu to sobie kupić. To wzbudziło we mnie zainteresowanie biznesem i zarabianiem pieniędzy. Jak miałem 12-13 lat zacząłem jeździć na giełdę komputerową w Warszawie i handlować programami, co wtedy było legalne. I w ten sposób będąc jeszcze uczniem szkoły podstawowej, a potem liceum zacząłem zarabiać swoje pierwsze pieniądze. Jeżdżenie na giełdę, to była dla mnie praktyczna szkoła biznesu. I od tego zaczęła się moja kariera zawodowa.

SKĄD POMYSŁ BY W GRZE WIEDŹMIN WYKORZYSTAĆ PROZĘ SAPKOWSKIEGO?

Historia powstania pierwszego Wiedźmina jest trochę skomplikowana. Kiedy chcieliśmy zacząć produkować swoje gry, tak naprawdę nie mieliśmy żadnego doświadczenia w tej kwestii. Byliśmy dużą firmą dystrybuującą gry. I pierwszy zbliżony projekt, to było zlecenie na przełożenie gry Baldur’s Gate: Dark Alliance z konsoli Playstation na komputer stacjonarny. Nasza praca miała polegać na działaniach programistycznych, ponieważ zasoby graficzne były już stworzone. Niestety firma z którą współpracowaliśmy wpadła w kłopoty finansowe i nie mogliśmy tego kontynuować. Natomiast zostało się w nas bardzo mocno zasiane ziarno, że chcemy zrobić naszą pierwszą grę. Szukaliśmy sposobu, aby ułatwić sobie proces twórczy. Pomyśleliśmy, że jeśli jest już stworzony fantastyczny świat oraz ciekawa postać głównego bohatera, to dużo łatwiej będzie nam skorzystać z gotowej twórczości, niż wymyślać coś od początku. Stąd pomysł na nawiązanie współpracy z Andrzejem Sapkowskim, aby zrobić adaptacje jego książek o Wiedźminie w postaci gry komputerowej. Wybór był oczywisty, gdyż obaj z Marcinem byliśmy fanami prozy Andrzeja Sapkowskiego. Udało się podpisać umowę i firma CD Projekt rozpoczęła prace nad pierwszą grą o Wiedźminie.

W OSTATNIM CZASIE ZAANGAŻOWAŁ SIĘ PAN, LUB SWÓJ KAPITAŁ W KILKA PROJEKTÓW W RÓŻNYCH BRANŻACH. CZY TO JEST SPOSÓB NA POMNAŻANIE KAPITAŁU?

W projektach w których obecnie się angażuję pomnażanie kapitału nie jest dla mnie najważniejszym czynnikiem. Przede wszystkim zależy mi na rozwijaniu ciekawych inicjatyw i pomysłów. Przedsięwzięć, które mogą wnieść jakieś pozytywne elementy do naszego życia. Może to być zdrowe jedzenie, inspiracja, edukacja, “zdrowy” telefon czy miejsca do zajęć jogi i medytacji. Jednak moją intencją nie jest rozdawanie pieniędzy na prawo i lewo inwestując w nierentowne projekty. Wspieram różnego rodzaju inicjatywy i nawet jak czasem do tego dokładam ale widzę, że przynosi to pozytywny wpływ na innych i równocześnie daje mi satysfakcję, to jestem w stanie do takiego biznesu dołożyć. Ale zdecydowanie uważam, że długoterminowo firmy powinny na siebie zarabiać. A przynajmniej nie generować coraz większych strat.

CO ŁĄCZY TE WSZYSTKIE PROJEKTY?

Cechą wspólną projektów w które jestem zaangażowany jest wizja, aby poprawiała się jakość naszego życia. Jako ciekawostkę powiem, że misją CD Projektu było i jest tworzenie profesjonalnych gier i wprowadzanie na rynek dobrych produktów, a generowanie zysków jest na drugim miejscu. Myślę, że wzrost wartości tej spółki jest właśnie wynikiem takiego podejścia. Podobnie jest w technologicznej firmie Mudita. Przede wszystkim chcemy inspirować, edukować, tworzyć jak najlepsze wartościowe produkty. Wierzymy, że praca z pasją i od serca przyniesie również zyski.

CZYM KIERUJE SIĘ PAN PRZY WYBORZE PROJEKTU, W KTÓRY CHCE ZAINWESTOWAĆ?

Każda firma czy pomysł ma swoją historię i splot okoliczności, które spowodowały, że w nie zainwestowałem. Z czasem zdałem sobie sprawę, że jestem zaangażowany w zbyt wiele projektów. Jednak wszystkie są konsekwentnie rozwijane. Biznesy w które się zaangażowałem, kierowałem się wewnętrznym poczuciem, że to są inicjatywy których mi brakuje i warto je rozwijać. Często patrzyłem przez pryzmat własnych potrzeb. Jeśli chodzi o Muditę i telefon, to długo szukałem komórki dla mojego Taty. Wysokiej jakości prostego telefonu i takiego po prostu na rynku nie było. Brakowało mi wysokiej jakości wody mineralnej i stąd inwestycja w ID’EAU, podobnie tworzyłem restaurację Wegeguru. Po prostu trudno było mi znaleźć w Warszawie miejsce, gdzie mogłem zjeść zdrowe i smaczne jedzenie. Brakowało mi też aplikacji, gdzie będą zebrane różne opcje transportu współdzielonego (rowery, hulajnogi, samochody, etc.). Dlatego moją najnowszą inwestycją jest Vooom. Aplikacja która ułatwia poruszanie się po mieście. Mam nadzieję, iż dzięki Vooom coraz więcej samochodów prywatnych i firmowych będzie odpoczywało w garażu (uśmiech).

DLACZEGO ZDECYDOWAŁ SIĘ PAN NA SPÓŁKĘ Z WŁAŚCICIELAMI SIECI BURGEROWNII BOBBY BURGER? PANA RESTAURACJA WEGAŃSKA WEGEGURU I BURGEROWNIE TO RACZEJ EGZOTYCZNE POŁĄCZENIE, NA PIERWSZY RZUT OKA WYDAJĄ SIĘ ONE NIE MIEĆ ZE SOBĄ WIELE WSPÓLNEGO.

Z właścicielami Bobby Burger stworzyliśmy spółkę Real Food S.A. Celem jest propagowanie i dostarczanie wysokiej jakości jedzenia. Jak mówi nazwa - prawdziwego jedzenia. Chodzi o odżywcze potrawy, bez obciążających organizm dodatków. Poza tym  tworząc spółkę nie kierowaliśmy się dzieleniem ludzi na wegan i nie wegan, ale chodziło nam o to, aby dostarczać wartościowe jedzenie do jak najszerszej grupy osób. I z jednej strony będę to weganie korzystający z restauracji Wegeguru, a z drugiej strony ludzie, którzy chętniej wybierają fastfoody. Im również chcemy zaoferować wysokiej jakości odżywczy produkt mimo, że jest to inny rodzaj żywności. Warto też dodać, że w Bobby Burgerze są cztery rodzaje wegetariańskich potraw. I ten segment będzie sukcesywnie rozwijany m.in. dzięki doświadczeniom restauracji Wegeguru.

A NIE MA PAN  POKUSY, ŻEBY JUŻ  NIC NIE ROBIĆ?

Pytanie jest bardzo trafione, bo aktualnie od strony zawodowej zmniejszam moją aktywność. Natomiast widzę wartość w tym, że moje zaangażowanie pomaga innym, często młodszym osobom rozwijać ich projekty. Wspieranie pomysłów poprzez inwestycje, dzielenie się wiedzą i doświadczeniem wydaje mi się pożyteczne. Ale nie chcę być na pierwszej linii i minimalizuję swoje zaangażowanie na co dzień. Mam też takie okresy, kiedy wyjeżdżam w podróż, albo jadę na warsztaty medytacyjne i przez kilka tygodni jestem niedostępny. A co do pokusy nic nie robienia, to paradoksalnie nie jest to dla mnie takie proste i można powiedzieć, że cały czas się tego uczę (śmiech). Ale mimo zaangażowania w wiele projektów, staram się więcej czasu spędzać na relaksie, realizowaniu swoich pasji oraz dbaniu o swoje zdrowie zarówno fizyczne jak i mentalne.

Dziękuję za rozmowę
Marta Krawczyk

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design