Za muzykę płać z głową

Data dodania: 7 sierpnia 2014
Za muzykę płać z głową Foto: freeimages.com

Muzykom warto płacić za słuchanie ich utworów? Jasne. Ale ile? Sprawa jest jasna, gdy idziemy na koncert, kupujemy płytę czy pliki w sieci. Punktem zapalnym, szczególnie ważnym dla przedsiębiorców, jest radio i tzw. publiczne odtwarzanie. Ostatnie działania ZAIKS-u, w zamyśle dbającego o interesy artystów, zakrawają na groteskę.

OZZ-ów nikt nie lubi

OZZ to organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. W skrócie działa to tak: artysta nie ma czasu i środków, by pilnować czy ktoś zarabia na odtwarzaniu jego muzyki. Zleca to więc wyspecjalizowanej firmie. Ta pobiera w jego imieniu tantiemy i po potrąceniu swoich kosztów – przekazuje muzykowi. Teoria jest prosta, praktyka potwornie zagmatwana.

W zasadzie nie ma firmy, która nie narzekałaby na opłaty za puszczanie muzyki. O ile sprawa jest dość jasna w przypadku biznesów żyjących z muzyki (klubów, dyskotek czy organizatorów imprez), o tyle potyczki innych przedsiębiorstw z OZZ-ami są na porządku dziennym. Załóżmy, że mamy knajpkę a w niej radio, czasem puścimy coś z płyty (albo i nie). Musimy więc płacić abonament RTV a na dodatek zasilać konta następujących organizacji: ZAiKS, STOART, SAWP i ZPAV. Nie jednej z nich. Wszystkich.

ZAIKS to największa organizacja zbiorowego zarządzania, pobiera opłaty z tytułu ochrony praw autorów (np. kompozytorów i autorów tekstów). STOART i SAWP biorą pieniądze dla wykonawców, a ZPAV dba o prawa producentów tzw. fonogramów, czyli nośników muzyki. Dlaczego istnieją dwie organizacje zajmujące się tym samym - STOART i SAWP? Tak wyszło. Są dwie, reprezentują różnych artystów. Co ciekawe: podobnie jak ZAIKS mają również przywilej reprezentowania twórców, którzy ich członkami nie są, nie byli, być nie chcą i w ogóle ich to nie interesuje. Dzieje się to na przyznanej im zasadzie negotiorum gestio. Każda z organizacji ma własne cenniki, sposoby naliczania opłat i – przynajmniej w teorii – do każdej trzeba się dobrowolnie zgłosić, zarejestrować i terminowo płacić.

Co się dzieje z pieniędzmi?

OZZ-y zebrane pieniądze przekazują artystom. Tu pojawiają się spore kontrowersje, bo w praktyce robią to rzadko, przy okazji pobierając słone prowizje. Artyści dostają więc grosze, na ogół wtedy, gdy się o to upomną. Największą organizacją na polskim rynku jest ZAIKS, zbierający co roku ponad 300 mln zł z opłat. Bardzo mocno broni się przed ujawnianiem swoich finansów, kuriozalnie argumentując to m.in. wysokimi kosztami prowadzenia statystyk i zestawień. Nie przeszkadza mu to jednak podwyższać opłat za odtwarzanie muzyki. W ubiegłym roku osiem OZZ-ów (wśród nich ZAiKS, ZPAV i STOART) porozumiało się i stworzyło wspólne tabele opłat, które zostały zatwierdzone przez Komisję Prawa Autorskiego. Nie mogą się z nimi pogodzić m.in. hotelarze i właściciele dyskotek. Kością niezgody są oczywiście stawki.

- Na przykładzie grupy Orbis mogę powiedzieć, że są one ponad dwukrotnie większe od dotychczasowych. Porównaliśmy je także z opłatami w innych krajach UE. I okazało się, że przy zaproponowanych stawkach musielibyśmy płacić 2,5 razy więcej niż w  Niemczech, 7,5 razy więcej niż we Francji i aż 10 razy więcej niż na Węgrzech. A przecież trzeba pamiętać, że w tych dwóch pierwszych krajach średnie ceny za nocleg w hotelach są dużo wyższe niż w Polsce – mówi Ireneusz Węgłowski, wiceprezes Orbis SA i prezes rady Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego.  O jakie pieniądze toczy się gra? Grupa Orbis musiałaby płacić 2,6 zamiast 1,2 mln zł rocznie.

Fryzjer się nie dał

Marcin Węgrzynowski, właściciel wałbrzyskiego salonu fryzjerskiego, który wygrał z ZAiKS-em

Można z ZAIKS-em walczyć i to skutecznie. Kilka tygodni temu sąd oddalił pozew ZAIKS-u wobec Marcina Węgrzynowskiego, wałbrzyskiego fryzjera. Stowarzyszenie domagało się od niego prawie 1000 zł miesięcznie za słuchanie radia. Fryzjer udowodnił, że klientki nie przychodzą do niego by słuchać muzyki. ZAIKS zażądał od studia fryzjerskiego „Beauty”, by to płaciło mu dokładnie 922 zł miesięcznie. Na tyle wycenił możliwość słuchania radia, ustawionego na zapleczu. Marcin Węgrzynowski udowodnił, że muzyka w tle nie wpływa na zwiększenie jego przychodów. A tylko w taki przypadku ZAIKS może domagać się opłat (punkt 2 paragraf 24 ustawy o prawie autorskim). Fryzjer i stylista zebrał również oświadczenia swoich klientek, które stwierdziły, że nie przychodziły do niego po to, by słuchać radia, lecz się strzyc.

Sędzia Jacek Szerer z Sądu Okręgowego w Świdnicy mocno wypunktował pozew ZAIKS-u. - Przychodząc do fryzjera, dentysty, czy lekarza nie przychodzimy po to, aby słuchać radia, muzyka nie ma znaczenia przy naszym wyborze. Inaczej jest kiedy idziemy do solarium czy wybieramy bar lub restaurację. Tu muzyka i jej rodzaj ma znaczenie, bo tworzy klimat danego miejsca – uzasadnił. ZAIKS zapowiedział apelację.

Wcześniej podkreślał, że za muzykę płacić muszą wszyscy - fryzjer, lekarz czy mechanik samochodowy. Co więcej - Michał Kulig, dyrektor wrocławskiego oddziału ZAIKS-u mówił „Gazecie Wyborczej”, że „potencjalni słuchacze są narażeni na odbiór muzyki w salonie fryzjerskim, zatem takie oświadczenia [o tym, że klienci nie przychodzą słuchać muzyki, lecz się strzyc] nie mają żadnego znaczenia”. Wyrok w sprawie pana Marcina jest ważny, choć nie pierwszy. Kilka lat temu w podobnej sprawie sąd odrzucił argumenty ZAIKS-u, który pozwał placówkę gastronomiczną. Argumentował podobnie – muzyka nie musi wpływać na standard usług, bo ludzie przychodzą do baru w innym celu, niż jej słuchanie. Ciekawy wyrok wydał także Europejski Trybunał Sprawiedliwości w sprawie gabinetu stomatologicznego. Odrzucił argumentację, że jest to „publiczne udostępnianie”, skoro liczba pacjentów jest mocno ograniczona a sama muzyka nie ma najmniejszego wpływu na jakość świadczonych usług.

Creative commons za darmo

Obowiązkowych opłat można uniknąć. Jednym z lepszych sposobów jest emisja utworów do których OZZ-y nie mają praw. W internecie można znaleźć portale lub stacje nadające muzykę na licencji Creative Commons. Ich twórcy zrzekli się autorskich praw majątkowych, czyli – mówiąc w skrócie – nie chcą opłat za emisję swojej muzyki. Nawiasem mówiąc – to dobry sposób dla kawiarni i wielu lokali gastronomicznych. Wielu twórców udostępnia spokojne, nastrojowe utwory, dające lokalowi miłe dla ucha tło dźwiękowe. Muzykę można puszczać z internetu, zgrać sobie na płyty, można też kupić gotowe płyty. Trzeba jednak zwrócić uwagę na typ licencji – istnieje również CCNC (Creative Commons Non Commercial). Ta licencja wyklucza zastosowanie komercyjne, a więc i w lokalach gastronomicznych, handlowych czy usługowych. Najbardziej znanym internetową stacją z muzyką na licencji CC jest Radio Wolne Media. Jego twórca, Maurycy Hawranek szacuje, że codziennie korzysta z niego ok. 200 firm.

Zrób własne radio

Wolne licencje to dobre wyjście dla niedużych firm. Większe, dysponujące licznymi placówkami, mogą zrobić własną sieć radiową. Dodatkową korzyścią – oprócz oszczędności na haraczach dla ZAIKS-u i innych OZZ-ów - jest walor reklamowy. To doskonałe medium do ogłaszania promocji, nowości czy nawet emitowania płatnych reklam partnerów, tym bardziej, że sam komunikat dociera do odbiorcy w najbardziej newralgicznym momencie – podczas podejmowania decyzji zakupowej.

Taką drogą podąża sieć sklepów SPAR. Projekt Radio SPAR zgodnie z założeniem systematycznie zwiększa swój zasięg i wchodzi do kolejnych sklepów sieci. Aktualnie sześćdziesiąt sześć placówek emituje swoim klientom treści radia SPAR - wkrótce dołączą do nich kolejne. Radio SPAR to dedykowana sklepom SPAR usługa nakierowana na reklamę produktów dostępnych w ofercie sieci za pośrednictwem muzyki i komunikatów emitowanych w sklepie. Projekt, który powstał z myślą o poszerzeniu kanałów dotarcia z przekazem marketingowym, okazał się pomocny również dla samych właścicieli sklepów SPAR, którzy do tej pory chcąc puszczać muzykę w swojej placówce zmuszeni byli uiszczać opłaty do ZAIKS-u. Dzięki Radiu SPAR obowiązek ten przejęła na siebie sieć.

- Zależało nam, aby połączyć przyjemne z pożytecznym, czyli sprawić, że zakupy w SPAR dzięki przyjemnym dla ucha dźwiękom będą upływały klientom w miłej atmosferze oraz na bieżąco dostarczać informacji o najnowszych promocjach, akcjach i  wydarzeniach jakie organizujemy – mówi Łukasz Michalak, Specjalista ds. Marketingu SPAR odpowiedzialny za projekt Radia SPAR. – Stopniowo będziemy wdrażać radio do kolejnych sklepów, docelowo chcemy, aby cała sieć korzystała z usługi, która jest świetnym alternatywnym rozwiązaniem dla sklepów, chociażby z powodu opłaty, która w porównaniu z opłatami na rzecz ZAiKS, STOART, ZPAV, jest wyjątkowo atrakcyjna – dodaje Łukasz Michalak. Jest to rozwiązanie dla dużych firm. Jak mówi Łukasz Michalak: - Stworzenie i wdrożenie radia w placówkach spożywczych tylko na pozór wydaje się być prostym tematem, w rzeczywistości taki projekt wymaga sporych nakładów logistycznych, finansowych i zaplecza technicznego. Począwszy od przygotowaniaspecyfikacji technicznej, przez opracowanie harmonogramu wdrożeń czy wypracowaniu porozumienia, które zostanie w pełni zaakceptowane przez franczyzobiorców. Jednak finalnie opłaty jakie ponoszą sklepy z tytułu Radio-SPAR są co najmniej kilkukrotnie niższe w porównaniu do sumy opłat uiszczanych organizacjom typu ZAiKS, STOART czy SPAV. Od strony technicznej, radio jest dystrybuowane za pośrednictwem internetu.

Przyszedł kontroler. Co robić?

Znajomość prawa dotyczącego publicznego odtwarzania muzyki i wszelkich jej aspektów nie jest niestety powszechna i wielu przedsiębiorców może się na tym temacie potknąć. A zetknąć z nim dopiero w osobie kontrolera, który puka do drzwi firmy. Co robić w takim przypadku? Przede wszystkim nie panikować, ale też nie wyrzucać go za drzwi. Artykuł 119 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zakazuje uniemożliwienia lub utrudniania dokonania kontroli. Inspektor musi się wylegitymować w sposób umożliwiający dokładne zapoznanie się z jego danymi. Może się poruszać jedynie po przestrzeni przeznaczonej dla klientów, nie może wizytować zaplecza ani powierzchni prywatnej. Są przecież zakłady usługowe czy punkty handlowe zintegrowane z mieszkaniami przedsiębiorców – tam inspektorom nie wolno zaglądać. Pracownik (bez zgody przedsiębiorcy) nie ma obowiązku udostępniania inspektorowi jakichkolwiek dokumentów firmy mogących zawierać tajemnice firmową. Inspektor sporządza protokół, którego możemy nie podpisywać, jeśli są w nim błędy. Czyli np. radio stoi na zapleczu a w protokole jest napisane, że w pomieszczeniu przeznaczonym dla klientów.

Jak się bronić?

Inspektor chce pieniędzy za radio na zapleczu, grozi karami? Jeśli go nie przekonamy i nie zamierzamy płacić, sprawa może trafić do sądu. Dzięki sprawie pana Mariusza mamy doskonały materiał do obrony. Co prawda w polskim prawie nie funkcjonuje znana z amerykańskich filmów instytucja precedensu, ale skoro pewna porcja argumentów przekonała jeden sąd, to powinna i drugi. Przede wszystkim należy udowodnić, że muzyka nie wpływa na wysokość przychodów firmy. ZAIKS będzie na pewno próbował zdyskredytować to twierdzenie przekonując, że wprowadzeni w lepszy nastrój klienci chętniej wydają pieniądze etc.

Najważniejszych informacji dostarcza nam jednak wyrok Sądu Okręgowego w Świdnicy I Wydział Cywilny z dnia 14 kwietnia 2014 r. sygn. akt. I C 2418/13 – sprawa Stowarzyszenia Autorów „ZAIKS” w Warszawie przeciwko Marcinowi W. Rzućmy okiem: „Nie wydaje się, zdaniem Sądu racjonalnym, aby przy wyborze gabinetu lekarskiego, gabinetu dentystycznego, kosmetycznego, czy zakładu fryzjerskiego klient kierował się innym kryterium, aniżeli jakością oraz fachowością świadczonych tam usług, kompetencją personelu, dostępnością i odległością od miejsca zamieszkania. W szczególności zaś kryterium tym zdaniem Sądu nie będzie możliwość wysłuchania muzyki z radioodbiornika podczas oczekiwania na usługę, bądź podczas jej świadczenia. Potencjalny konsument może przyjąć takowe kryterium wyboru w przypadku usług cechujących się dużą powtarzalnością, bądź wręcz identycznością, gdy jakość oraz sposób wykonania nie jest zależny od indywidualnych przymiotów, czy umiejętności świadczącego usługę. Czy jednak decydując o wyborze fryzjera kryterium to także znajdzie zastosowanie? Zdaniem Sądu nie, zważając na okoliczności sprawy celem pozwanego nie było wywołanie takiego rezultatu.”

Sąd przytomnie zauważył, że radio to nie tylko muzyka, ale i informacje, do których każdy obywatel ma prawo. Trzeba jednak pamiętać, że mówimy tu o sprawie niejednoznacznej, trudnej do zinterpretowania na pierwszy rzut oka. Wyrok sądu nie oznacza, że nie trzeba płacić za publiczne odtwarzanie muzyki. Szkoda tylko, że nikt tak naprawdę nie wie, co się dzieje z tymi pieniędzmi, bo z rzeki zebranych funduszy, do artystów płynie ledwie strumyczek…

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design
linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram