Po okresie dynamicznego rozwoju, nad sektorem „dark store’ów” zaczęły się zbierać czarne chmury - najpierw Amsterdam, a teraz Barcelona zdecydowały się na zakaz ich lokalizowania w centrach miast. Czy to powstrzyma ekspansję tego modelu biznesowego? Czy Polska pójdzie śladem zachodnich metropolii?
Pandemia COVID-19 oraz popularyzacja pracy zdalnej zmieniły nawyki konsumentów, którzy coraz częściej wybierają zakupy blisko domu — to tzw. model „proximity retail”. Koncepcja ta idealnie wpisuje się w ideę miasta 15-minutowego, która zyskała na znaczeniu w ostatnich latach. Klienci oczekują dziś szybkiej realizacji zakupów, a jedną z odpowiedzi na te oczekiwania są „dark store’y” – inteligentne magazyny o powierzchni 150-500 m², do których klienci nie mają dostępu. Model opiera się na dostarczaniu zakupów za pomocą kuriera, zamawianych przez internet. Wykorzystanie nowoczesnych technologii pozwala na dostarczenie towarów nawet w ciągu 15 minut. Firmy korzystają z algorytmów, które pomagają przewidzieć potrzeby lokalnych konsumentów i dzięki temu odpowiednio zatowarować magazyny.
Na polskim rynku działają już m.in. Lisek, Glovo, Bolt Food, Uber Eats oraz Wolt. W odpowiedzi na rosnące zainteresowanie tym segmentem, również sieci spożywcze uruchomiły własne usługi — Żabka Jush i Biedronka Biek.
Głównym powodem, dla którego władze Amsterdamu zdecydowały się na roczny zakaz otwierania nowych „dark store’ów”, są skargi mieszkańców na wzmożony hałas i natężony ruch uliczny. Barcelona poszła jeszcze dalej — poza „ciemnymi sklepami” chce wyeliminować również tzw. „dark kitchens”, czyli lokale gastronomiczne funkcjonujące wyłącznie na potrzeby dostawy. Po wprowadzeniu zakazu obiekty te musiałyby zostać przekształcone w magazyny bez obsługi dostaw lub tradycyjne sklepy z dostępem dla klientów. Celem jest ochrona tradycyjnego handlu i poprawa jakości życia mieszkańców.
Skąd bierze się niechęć do „dark store’ów”? Powodów jest kilka. Ich największą zaletą jest lokalizacja w centrach dzielnic, która pozwala na szybką realizację zamówień. Jednocześnie, ze względu na brak dostępu klientów, wnętrza tych magazynów nie są atrakcyjne wizualnie, a witryny często pokryte są nieestetycznymi naklejkami, co negatywnie wpływa na odbiór przez mieszkańców.
Bliskość magazynów, choć korzystna pod względem logistycznym, budzi frustrację sąsiadów. „Dark store’y” nie pełnią funkcji miastotwórczej — nie generują ruchu pieszych ani nie przyciągają uwagi. Dodatkowo, codzienne oczekiwanie na kurierów na skuterach lub rowerach pod oknami mieszkań wprowadza dyskomfort.
W stolicy Polski pojawiają się już głosy krytyczne wobec „dark store’ów”, jednak jak dotąd nie skutkują one żadnymi konkretnymi działaniami ze strony władz miasta. Czy w przyszłości sytuacja się zmieni? Trudno powiedzieć.
Warto zwrócić uwagę, że Barcelona i Amsterdam to miasta o silnym charakterze turystycznym, ze starodawną zabudową i tłumami zwiedzających korzystających z tradycyjnych sklepów. Warszawa, choć również przyciąga turystów, jest przede wszystkim centrum biznesowym. Mieszkańcy, prowadzący szybki tryb życia, chętnie sięgają po usługi „dark store’ów”. Szeroki wybór firm i silna konkurencja nie osłabiają popytu, dlatego na razie nie przewiduje się ograniczeń ani spowolnienia rozwoju tego segmentu.
Rynek nie był gotowy na tak gwałtowny wzrost popularności „dark store’ów”. Często brakuje wypracowanych rozwiązań do sprawnej obsługi dostaw, co może negatywnie wpływać na komfort zakupów. Magazyny muszą spełniać wiele rygorystycznych wymogów, jak odpowiednia wysokość czy strefy dostaw, dlatego najczęściej lokowane są w wolnostojących lokalach przy ulicach. Aby uregulować funkcjonowanie tych obiektów, zwłaszcza pod względem estetyki i wpływu na otoczenie, niezbędne są przepisy jasno określające zasady ich działania w przestrzeni miejskiej. Jednak rynek „dark store’ów” w Polsce jest jeszcze w fazie rozwoju, więc trudno dziś przewidzieć, jakie rozwiązania zostaną wprowadzone w przyszłości.
Dołącz do newslettera
Ważne linki
Na skróty
Katalog franczyz
Kwoty inwestycji