Magda Gessler i jej przepis na życie

Data dodania: 21 maja 2021
Kategoria:

Mówi o sobie, że przede wszystkim jest artystką życia. Barwna, ekscentryczna, kochająca ludzi i dobre jedzenie. Bez niej byłoby szaro na naszym polskim rynku gastronomicznym. Magda Gessler, lubi iść pod prąd i nie obracać się za siebie.

CO KRYJE SIĘ POD HASŁEM „JA JESTEM KRÓLOWĄ”?

Ja czasami to mówię, ale żartem. Mam duży dystans do siebie…

ALE JEŚLI BYŚMY TO POTRAKTOWALI SERIO?

Wydaje mi się, że bycie królową życia, to jest trochę filozofia przeżywania życia w jak najlepszym stylu, który daje nam szczęście, pogodę ducha. Jest zgodny z nami. I powoduje też radość u innych. Nie krzywdzi. Buduje. To świadomość, że możemy zdobywać swoje cele. Samorealizować się. Ale też być pocieszeniem, wsparciem dla innych. Dawać nadzieję. Myślę, że w życiu najważniejsze to czuć się dobrze, umieć sobie radzić z różnymi losowymi sytuacjami i nie zrażać się niepowodzeniami. Cieszyć się życiem i przeżywać je w każdym kolorze który jest nam w danej chwili dany. Nie bać się. Iść do przodu.

JAKI JEST ZATEM PANI PRZEPIS NA ŻYCIE?

Robić to, co chcesz, marzyć i realizować swoje marzenia, kochać i być kochaną. Mieć empatię w stosunku do innych ludzi, lubić inność i ją cenić, i być ciekawym innego świata, nie adorować tylko swojego świata, ale również szanować świat kompletnie odmienny od naszego. Po prostu, czerpać radość z tego, czego nie rozumiemy, i dokopać się rozumienia rzeczy, które są dla nas dalekie w zrozumieniu tego, co się dzieje dziś.

NA CZYM POLEGA FENOMEN MAGDY GESSLER?

Jak ktoś powiedział – szczera do bólu. Ludzie nabrali do mnie zaufania, choć jestem bezwzględna, bezkompromisowa, upierdliwa, zasadnicza, ale kochająca ludzi bez limitu, dająca kredyt zaufania. Ja po prostu lubię ludzi.

CZY ZDOLNOŚCI KULINARNE ODZIEDZICZYŁA PANI PO MAMIE?

Wydaje mi się, że to jest cały konglomerat mojego domu rodzinnego, babcia Włoszka, babcia Rosjanka, ciągłe wyjazdy, kontakt ze światem, miłość do różnych ludzi i do różnych kultur. To wszystko ukształtowało moją drogę kulinarną i tworzy klimat, w którym się chce być, który ładuje i daje jakby kopa do tego, żeby żyć dalej.

A KIEDY PANI POCZUŁA, ŻE TO BĘDZIE JEJ SPOSÓB NA ŻYCIE?

Przypadkiem, w momencie, kiedy zaczęłam gotować mojemu mężowi, który był korespondentem „Der Spiegel” i stwierdził, że takie gotowanie jest warte jakiejś widowni. Dzięki jego przyjaciółce, która była również przyjaciółką króla Hiszpanii, miałam okazję zrobić przystawki na wielkie przyjęcie, które odbywało się w jej domu. I te przystawki wygrały. Od tego momentu zaczęła się moja wielka przygoda, zamówienia dworu króla Hiszpanii na catering, do agencji EFE, czyli takiego polskiego PAP-u, zaczęłam mieć poważne zamówienia na ogromne przyjęcia.

GASTRONOMIA TO NAJPOPULARNIEJSZA BRANŻA. WIĘKSZOŚĆ LUDZI MARZY O WŁASNYM BIZNESIE GASTRONOMICZNYM. ALE… JEST TO ZARAZEM NAJTRUDNIEJSZA BRANŻA. CZY LUDZIE NIE MAJĄ ŚWIADOMOŚCI, NA CO PRZYSŁOWIOWO SIĘ PISZĄ?

Niestety nie, i widzę to szczególnie podczas kręcenia „Kuchennych rewolucji”. Bierze się to z tego, że nie ma w Polsce żadnej dobrej szkoły i tradycji kulinarnej. Zupełnie inaczej niż we Włoszech czy Hiszpanii, gdzie w biznes gastronomiczny zaangażowana jest cała rodzina. Włochy mają babcie, ciocie, prababcie, które są traktowane jak królowe, ponieważ one mają wiedzę i pieniądze i one rządzą, ta „mamma” włoska. U nas brak jest takich tradycji, pokoleniowości w zarządzaniu biznesem gastronomicznym. Przekazywania go z pokolenia na pokolenie i to się przekłada na jakość tych restauracji.

CZY POPRZEZ KUCHENNE REWOLUCJE MAGDA GESSLER ZMIENIA OBLICZE NASZEJ POLSKIEJ GASTRONOMII?

Myślę, że tak. Podczas kręcenia odcinka pełnię wiele ról, od kucharza, poprzez psychologa, doradcę… przyjaciela.. Wierzę, że mam moc, dzięki której jestem w stanie pomóc tym ludziom nie tylko lepiej gotować, ale przede wszystkim stać się lepszymi ludźmi. Ta moc to ogromna chęć zmiany losu moich restauratorów. Wiara w odmianę ich losu. Ja chcę aby było lepiej, więc musi być! (śmiech).

JEST PANI NIEZWYKLE BARWNĄ POSTACIĄ. MYŚLĘ, ŻE NA NASZE POLSKIE SZARE STANDARDY LUDZIE DZIELĄ SIĘ NA TYCH, KTÓRZY PANIĄ UWIELBIAJĄ I NIENAWIDZĄ. ZGODZI SIĘ Z PANI Z TYM STWIERDZENIEM?

Ja o tym nie wiem i nie chcę wiedzieć, dlatego, że mnie nigdy szarość nie interesowała. Ludzie, którzy idą za tłumem, nie myślą i stają są masą. To jest bardzo złe podejście. Szukanie radości w nieszczęściu innych. To nie moja bajka. Kocham kolory, dyskusje, otwarty świat i umysły. Młodzież, mającą ideały. Wrażliwą. Mądrą. Ubóstwiam wszystkich, którzy mają talenty, nie boją się mieć poglądy. Marzycieli. Tylko dzięki takim ludziom świat nie zginie, a szara masa zostanie zastąpiona kolorami życia!

CZY DUSZA ARTYSTKI NIE KŁÓCI SIĘ Z ROLĄ BIZNESWOMAN?

Nie wiem, czy można mnie nazwać bizneswoman… Nigdy się do końca tak nie czułam. Trudno mnie zaszufladkować. Wolę określać siebie, jako artystkę życia.

ALE PROWADZI PANI WŁASNE RESTAURACJE, A TO JEST BIZNES.

Uważam, że ja jestem po prostu człowiekiem renesansu, który i potrafił liczyć, i potrafił malować, gotować i potrafił śpiewać. Ja akurat nie śpiewam (śmiech), ale potrafię tańczyć, dyskutować. Sprawiać, że mój rozmówca czuje się najważniejszy, doceniony. Tworzenie atmosfery wokół siebie to niezwykle ważna umiejętność o której zapominamy w pędzie życia. A jednak dużo od tego zależy, również w biznesie.

CO WEDŁUG PANI STANOWI O SUKCESIE RESTAURACJI?

Szczęście, dobre miejsce, intuicja, empatia i kochanie, ja kocham jeść i codziennie wymyślam nowe dania, żadne „Kuchenne Rewolucje” nie mają tego samego dania, co poprzednie, może czasem się zdarzyć, niby, że ten sam gulasz węgierski, ale to są dwa różne gulasze. To wszystko się zmienia. Ale ważne jest również posiadanie dobrego szefa kuchni, który obliczy porcje, zarządzi logistyką wydawania dań, a przede wszystkim będzie umiał wykorzystywać w swojej kuchni, to, co nam oferuje ziemia i lokalni dostawcy.

W UBIEGŁYM ROKU WPROWADZIŁA PANI MARKĘ „ICE QUEEN” NA RYNEK, KTÓRA ROZWIJA SIĘ POPRZEZ FRANCZYZĘ. CHCIAŁAM SPYTAĆ, DLACZEGO WŁAŚNIE TEN FORMAT POSTANOWIŁA PANI ROZWIJAĆ?

Dlatego, że to jest bardzo fajny format dla ludzi, którzy dostają gotowy pomysł na biznes. A, że ubóstwiam lody, to praca nad recepturami poszczególnych smaków sprawia mi ogromną przyjemność.

JAKI JEST KOSZT URUCHOMIENIA ICE QUEEN? ILE OBECNIE JEST PLACÓWEK?

Oferujemy różne modele współpracy. Wyspa, czyli całoroczny punkt z lodami i deserami (jest tez opcja wyspy lodowej bez deserów). Przyczepa gastronomiczna (foodtruck lodowy) – mobilny punkt z lodami i deserami oraz punkt sprzedaży mobilnej – sprzedaż lodów Ice Queen z mobilnej lodówki, kawiarnia – Ice Queen Cafe Magda Gessler. Koszt przystąpienia do sieci franczyzowej waha się od 1000 do 10 000 zł w zależności, który model wybieramy. Do podanych wyżej kosztów należy dodać miesięczną opłatę franczyzową od 500 do 2000 zł w zależności który to punkt. Rozważając otwarcie kawiarni, należy pamiętać o kosztach przystosowania lokalu, które mogą być bardzo różne w zależności od tego, w jakim stanie to jest lokal i jak jest duży oraz kosztach zakupu i montażu wyspy wraz ze sprzętami w przypadku modelu wyspy.

CZY PANDEMIA ZAHAMOWAŁA ROZWÓJ SIECI?

No cóż… na pewno go spowolniła, ale i tak mamy już kilka dobrze prosperujących kawiarni i plany na kolejne. Mamy bardzo trudne czasy, nieprzewidywalne, niepewne. W których każdy musi zweryfikować czy jest w stanie utrzymać biznes czy nie. Branża gastronomiczna dostała mocno w kość. Zanim się odbudujemy, minie jeszcze wiele lat. Byliśmy już w momencie, w którym dorastaliśmy gastronomicznie do zachodu. Odbiliśmy się od szarzyzny komunizmu i nadaliśmy świetny, szybki kurs branży gastronomicznej. Niestety ten hamulec z zeszłego roku będzie nas mocno kosztował. Aczkolwiek nie tracę nadziei. Wierzę w Polskę, w polskich wspaniałych restauratorów. Moich przyjaciół, bohaterów Kuchennych rewolucji. Wierzę, że los dla nas odmieni się i znów będziemy mogli czarować smakami, tworzyć koncepty, nowe miejsca. Kuchnia, jedzenie, wspólne posiłki to coś, co nas łączy. To nie może zginąć. To musi przetrwać!

CZY ZNANA TWARZ POMAGA W ROZWOJU MARKI „ICE QUEEN”?

I tak i nie. Oczywiście, to uwiarygadnia markę, ale czasem kiedy franczyzobiorcy nie spełniają wymogów które były zawarte w umowie i do których się zobligowali, bądź podejmują decyzję bez konsultacji ze mną to obrywam ja a nie oni. Opinia publiczna najczęściej nie zna warunków umowy jaką podejmuję z właścicielami miejsc, które noszą moje nazwisko. Ja mogę odpowiadać za kilka rzeczy np. menu, wystrój, a współwłaściciel za resztę, ale i tak dla mediów, ludzi.. to ja ponoszę winę za każdy błąd. Bo moje nazwisko jest znane.

CZY MAGDA GESSLER ODPOCZYWA?

Hm, mam bardzo mało czasu na odpoczynek, ale gdy już się zdarzy, to lubię obejrzeć dobry film, czy poczytać ciekawą książkę. A najbardziej lubię uciekać w podróże. W świat, który jest mi przyjazny, który rozumiem, gdzie mogę spokojnie chodzić po plaży, poznawać nowych ludzi, nowe miejsca.

CO DAJE PANI SIŁĘ DO PRACY I DZIAŁANIA?

Moją siłą i największą motywacją są ludzie. Mój mąż Waldemar, moje dzieci – Lara i Tadeusz. Teraz także wnuczka Nena. Mam szczęście, ponieważ otaczam się wspaniałymi, lojalnymi pracownikami. Znamy się od lat, możemy sobie ufać a ja mogę na nich polegać. Oczywiście w moim życiu zdarzały się również nieszczere znajomości. Takie, które ukuły mnie mocno w serce i wyszarpały w nim ranę, która potrzebowała długiego czasu, aby się zabliźnić. Wychodzę jednak z założenia, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny a porażki powinny nas tylko wzmacniać. To lekcja, z której musimy wyciągnąć wnioski na przyszłość. Nie załamywać się, iść dalej i widzieć przyszłość w pozytywnych barwach. Optymizm, nadzieja, miłość to powinno budować nasz świat. Nie otaczajmy się lękiem, gniewem, nienawiścią. To droga donikąd.

WIEM, ŻE W OBECNEJ SYTUACJI TRUDNO MÓWIĆ O DALEKOSIĘŻNYCH PLANACH, ALE CZYM JESZCZE PLANUJE ZASKOCZYĆ NAS MAGDA GESSLER?

Ja zaskakuję siebie codziennie (śmiech). Moje życie jest tak nieprzewidywalne, moja praca, ludzie, których spotykam każdego dnia, że zawsze może wydarzyć się wszystko. Poza tym ja nie planuję. Najlepiej jak wszystko układa się naturalnie, bez wielkich planów, obietnic. Wtedy żyjemy w ciągłych nerwach, emocjach. A ja zawsze do największych rzeczy dochodziłam w spokoju i w niewymuszony sposób. To chyba jest jakaś recepta na sukces. Nie spinać się, bo wtedy można bardzo łatwo stracić właściwą perspektywę i podejście. A chyba zarówno w życiu jak i biznesach najważniejsze jest obranie dobrego kursu, realizm i właściwa ocena sytuacji.

Dziękuję za rozmowę
Marta Krawczyk

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design