Butik chce mieć 300 sklepów

Data dodania: 23 marca 2010
Kategoria:

Kryzys w przypadku naszej sieci podziałał na plus. Mimo zmniejszenia liczby placówek w ubiegłym roku, ich obroty urosły o 20 procent - mówi Agnieszka Adamkiewicz, kierownik ds. rozwoju sieci sklepów Butik.

Branża odzieżowa należy niestety do tych, które dotknął kryzys. Czy sieć Butik w jakiś sposób go odczuła? Jaki był dla Państwa ten ubiegły rok?

Agnieszka Adamkiewicz: Kryzys był widoczny na rynku, ale w przypadku naszej sieci podziałał na plus. Bowiem takie marki jak Butik, nastawione na towar w niższych cenach, w czasach kryzysu mają raczej przyrosty niż spadki sprzedaży. Inne, droższe marki wycofywały się z rynku, zamykały sklepy, ograniczały rozwój, co okazało się dla nas doskonałą okazją, żeby zająć ich miejsca. Jeszcze do niedawna było nam bardzo ciężko dostać się do galerii handlowych, mieliśmy do czynienia z nieustannym podbijaniem cen najmu. Teraz sytuacja się unormowała, a ceny w galeriach wróciły w niektórych przypadkach nawet do poziomu z 2005 roku. W ostatnich latach otwieraliśmy sklepy głównie przy ulicach. Doszliśmy jednak do wniosku, że musimy podążać z klientem, a ten przeniósł się do galerii. Handel przy ulicach w ostatnich latach zamarł, zostały tam głównie banki i restauracje. W związku z tym w ubiegłym roku skupiliśmy się przede wszystkim na przenoszeniu części sklepów z ulic do galerii. Zmieniliśmy też aranżację wnętrz naszych sklepów na bardziej stylową, elegancką. Nadal dominuje w niej róż, ale dodaliśmy też dużo czerni.

Czy zmiana lokalizacji niektórych sklepów oznaczała też zmianę franczyzobiorców, czy też działają Państwo cały czas w oparciu o tę samą grupę sprawdzonych partnerów?

Nasza sieć na początku rozwijała się głównie w oparciu o pracowników firmy i ich rodziny, przyjaciół, znajomych. Większość tych osób jest z Warszawy, gdyż tu mieści się centrala firmy, ale zakładały one sklepy w całej Polsce, niekiedy w miastach bardzo oddalonych jak np. Wrocław czy Świdnica. Przy okazji zmiany lokalizacji wielu z nich nie decydowało się na kontynuowanie działalności. My także uznaliśmy, że rzeczywiście lepiej będzie znaleźć do tego biznesu osobę, która jest na miejscu. Część sklepów w ogóle zniknęło z rynku. Podjęliśmy decyzję o rezygnacji z prowadzenia ok. 15 z nich. Obecnie nasza sieć liczy 155 placówek, z czego trzy czwarte to placówki franczyzowe. Jednak mimo zmniejszenia ilości sklepów, nasze przychody wzrosły w ubiegłym roku o ok. 20 proc. Wpłynęła na to na pewno zmiana lokalizacji części sklepów na bardziej uczęszczane, działania marketingowe, a także to, że wiele klientek, ubierających się wcześniej w droższych sklepach, zainteresowało się naszą ofertą – u nas dobrej jakości bluzkę można dostać już za 20-30 złotych.

Czy ograniczenie rozmiarów sieci oznacza, że jest już ona dostatecznie duża, czy też planują Państwo dalszy jej rozwój?

Zdecydowanie planujemy dalszy rozwój. Zamknięcia, o których wspomniałam, wynikały tylko i wyłącznie z lokalizacji, które uznaliśmy za niewystarczająco atrakcyjne. Nadal jest jeszcze w Polsce sporo miejsc, gdzie nasze sklepy mogą z dużym powodzeniem funkcjonować. Szacujemy, że potencjał jest na 300 sklepów Butik, co oznacza, że jesteśmy mniej więcej w połowie drogi. W tym roku chcemy uruchomić w granicach 35-40 nowych sklepów.

Jakimi regionami, miastami są Państwo najbardziej zainteresowani?

Najmniej sklepów mamy obecnie w województwie lubuskim i zachodniopomorskim i na pewno chcielibyśmy pozyskać więcej franczyzobiorców z tamtych regionów. Jednak do nich się nie ograniczamy, patrzymy na całą Polskę i szukamy atrakcyjnych lokalizacji we wszystkich regionach, ze szczególnym uwzględenieniem dużych miast. Zaczęliśmy bowiem rozwój od mniejszych miejscowości, tam już są nasze sklepy i  w wielu z nich nie ma miejsca na kolejne. Chociaż zdarza się tak też w przypadku większych miast np. Kielce są już wystarczająco nasycone i nie planujemy tam kolejnych otwarć. Na liście przyszłych otwarć są natomiast m.in. Gorzów Wielkopolski, Poznań, Toruń, Bydgoszcz, Szczecin, Wrocław, Opole, Zielona Góra, Śląsk. I tak jak wspomniałam wcześniej, chcemy się teraz głównie opierać na galeriach handlowych.

Pojedynczemu przedsiębiorcy, jakim jest franczyzobiorca, często jednak trudno pozyskać miejsce w galerii handlowej. Mogą mu Państwo jakoś w tym pomóc?

Jak najbardziej, i tak też robimy. Właściwie naszych franczyzobiorców możemy podzielić na trzy grupy. Najliczniejsza jest grupa, która zgłasza do nas chęć poprowadzenia sklepu Butik, ale nie ma lokalu. Nie jest to żaden problem, bowiem my dysponujemy bazą dostępnych lokalizacji w galeriach handlowych, którymi jesteśmy zainteresowani. Jesteśmy w stanie zbadać je pod kątem opłacalności prowadzenia biznesu, negocjujemy też czynsz z zarządcą galerii. Franczyzobiorca otrzymuje od nas gotową propozycję objęcia konkretnego lokalu wraz z informacją o kosztach jego wynajmu oraz o obrotach, na jakie może liczyć. Druga grupa to osoby, które mają już lokal, w którym chcą otworzyć jakiś biznes. Są to najczęściej osoby z mniejszych miejscowości, ale w związku z tym, że ograniczamy tam rozwój, to ta grupa będzie coraz mniej liczna. Trzecią grupę stanowią natomiast osoby, które także mają lokal i do tego prowadzą w nim sklep odzieżowy. Są jednak zainteresowane tym, by zmienić markę, gdyż np. są niezadowolone ze współpracy z obecnym franczyzodawcą bądź z poziomu sprzedaży ubrań danej marki.

Na jakiego rodzaju wsparcie, oprócz wskazania lokalizacji, mogą jeszcze liczyć franczyzobiorcy Butiku? A jakimi kwestiami muszą się zająć samodzielnie?

Po naszej stronie leży znalezienie lokalizacji, wynegocjowanie umowy najmu, wyposażenie sklepu w meble, aranżacja, wizualizacja. Robimy również badania lokalizacji, tzn. określamy, jakie przychody można w niej uzyskać, jaka będzie rentowność sklepu. Dajemy też franczyzobiorcy pakiet informacyjny na temat zakładania działalności gospodarczej, łącznie z kodami PKD, jakie powinien wskazać we wniosku. Robimy dla niego szkolenia z zakresu obsługi systemu IT, księgowości, obsługi klienta. Cztery dni przed otwarciem rozkładamy towar, przy tej okazji szkolimy franczyzobiorcę z zakresu visual merchandisingu. W ogóle te cztery dni to cykl intensywnych szkoleń w gotowym już, ale jeszcze zamkniętym sklepie. Wspieramy też naszych franczyzobiorców już w trakcie bieżącej działalności. System, który instalujemy w sklepie, ma m.in. licznik wejść klientów, wskaźnik średniej ilości sztuk na paragon. Wszystkie dane trafiają do nas, są analizowane i mogą posłużyć do wprowadzenia jakiś modyfikacji w zarządzaniu sklepem. To my także zarządzamy zatowarowaniem. Decydujemy, jakie modele są wprowadzane do sklepu, w jakiej ilości, które są zwracane, jakie promocje aktualnie obowiązują itp. Po stronie franczyzobiorcy leży natomiast nadzorowanie i motywowanie pracowników, przy czym to od nas dostaje także wiedzę na temat tego, jak to robić. Franczyzobiorca powinien oczywiście posiadać niezbędne do inwestycji środki, oraz zorganizować remont lokalu, jeśli tego wymaga.

Jakiej wysokości środki trzeba sobie zabezpieczyć na otwarcie sklepu? Po jakim czasie staje się on rentowny i kiedy następuje zwrot z inwestycji?

Potrzebny kapitał to ok. 700 zł netto na metr kwadratowy – w tej cenie mieści się wszystko poza ewentualnym remontem, a więc sprzęt i system IT, meble, manekiny, całe standardowe wyposażenie. Optymalna powierzchnia dla naszego sklepu to 60-70 mkw. w mniejszych miejscowościach oraz 80-110 mkw. w galeriach handlowych w dużych miastach. Sklep jest rentowny od pierwszego miesiąca. Często wręcz sam początek działalności jest lepszy niż późniejszy okres, bowiem otwarcie robimy zawsze z wielką pompą. Za każdym razem przyjeżdża na miejsce aktorka Ola Szwed, która jest ambasadorem naszej marki, robimy duże akcje marketingowe. Zwrot z inwestycji następuje w okresie od roku do dwóch lat, można przyjąć, że średnio jest to 1,5 roku. Nasi franczyzobiorcy zarabiają na prowizjach, które od nas otrzymują za sprzedaż. Warto bowiem dodać, że to my jesteśmy właścicielem towaru, do nas należy kasa fiskalna i realizowany w danym sklepie obrót. Działamy tak od ubiegłego roku, wtedy wprowadziliśmy system depozytowy, który na pewno znacząco zmniejsza koszty prowadzenia takiej działalności dla franczyzobiorcy.

Wspomniała Pani, że firma wylicza przychody i zyski dla danej lokalizacji. Czy te wyliczenia sprawdzają się w 100 procentach?

Oczywiście zdarzają się jakieś błędy i odchylenia, ale to pojedyncze przypadki. Czasem  oszacowanie przyszłych wyników sklepu jest trudne, zwłaszcza w nowych lokalizacjach. Dlatego  najbardziej nas interesują miejsca w istniejących galeriach – tam bowiem najłatwiej przewidzieć obroty, rentowność. Trudniej jest to ocenić w przypadku nowo powstających obiektów, ale zdarzają się wyjątki, tzw. pewniaki, gdy galeria powstaje np. w samym centrum miasta. Warto podkreślić, że nigdy nie bierzemy pod uwagę jedynie najbardziej optymistycznej wersji, analizujemy też pesymistyczne scenariusze.

Jakie największe szanse i zagrożenia dostrzega Pani na polskim rynku odzieżowym, które mogą wpłynąć na sytuację firmy, na rozwój sieci?

Uważamy, że 2010 rok może być jeszcze dość trudny dla branży odzieżowej, nie pozwoli jej na swobodny rozwój, na powrót do czasów sprzed kryzysu. Chcemy go więc wykorzystać do rozwoju naszej sieci, do pozyskania atrakcyjnych miejsc. Zgłasza się do nas też obecnie wielu potencjalnych franczyzobiorców, co wynika m.in. z tego, że teraz na rynku tak naprawdę jest niewielki wybór. Jeśli ktoś chce otworzyć sklep franczyzowy z odzieżą markową, to może rozważać dosłownie kilka marek. Inne bowiem wstrzymały rozwój, mają problemy, ich sytuacja finansowa jest niepewna. Poza tym nasza oferta – wymagany wkład finansowy w stosunku do tego, co dajemy w zamian  - jest dość atrakcyjna w porównaniu z konkurencją. Jeśli chodzi o zagrożenia dla naszej firmy, to możemy do nich zaliczyć możliwość pojawienia się na naszym rynku nowych marek, a także nakierowanie obecnie działających firm na budowę sieci tańszych sklepów tak jak np. robi to Redan, który rozwija sieć dyskontową Textilmarket. Być może więcej firm, widząc, że klienci coraz chętniej kupują tańsze ubrania, pójdzie w tym kierunku. Naszą przewagą jednak na pewno jest to, że byliśmy pierwsi, że od początku budowaliśmy sieć z ubraniami z niższej półki cenowej.

Czy może Pani bliżej scharakteryzować klientki Butiku, a także nowości asortymentowe, jakie będą w najbliższym czasie mogły kupić w sklepach należących do sieci?

Nasze klientki są to przede wszystkim nastolatki i młode kobiety, które cenią sobie markowe, kolorowe stroje, ale jednocześnie nie chcą wydawać na nie zbyt dużo. Z myślą o najmłodszych klientkach przygotowaliśmy serie odzieży na licencji z postaciami takimi jak Hannah Montana, Myszka Miki czy innymi bohaterami bajek Disneya. Do szerszej grupy jest natomiast adresowana kolekcja odzieży sportowej For Fitness oraz kolekcja taneczna. Specjalnie dla nas tegoroczną kolekcję taneczną przygotowuje „TITO” Rafał Kryla, uczestnik I edycji „You Can Dance”. Wkrótce planujemy także rozszerzyć asortyment o buty i akcesoria.

Czy wzorem innych sieci odzieżowych z Polski planują Państwo ekspansję zagraniczną?

Mamy pojedyncze sklepy w Czechach i na Słowacji, ale na razie nie planujemy dalszego rozwoju zagranicą. Chcemy 100 procent naszych sił skoncentrować na rynku polskim, na którym mamy jeszcze dużo do zrobienia – jak wspomniałam, jesteśmy dopiero w połowie drogi.

Rozmawiała Joanna Cabaj – Bonicka

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design