Mai Włoszczowskiej biznes kołem kręcony

Data dodania: 23 lipca 2019
Kategoria:
Foto: Maja Włoszczowska

Rynek rowerowy,  a tym samym branża odzieży rowerowej jest potężna – mówi Maja Włoszczowska, polska kolarka górska, dwukrotna wicemistrzyni olimpijska, złota medalistka mistrzostw świata w wyścigu elity MTB oraz w maratonie MTB, wielokrotna wicemistrzyni i mistrzyni Europy, wielokrotna mistrzyni Polski w cross-country, która wraz z mamą  i bratem współtworzy markę Quest.

JEST PANI TYLKO TZW. „TWARZĄ” MARKI QUEST, CZY JEDNOCZEŚNIE ODPOWIADA PANI ZA JAKIEŚ OBSZARY DZIAŁALNOŚCI FIRMY?

Głównie testuję produkty. Materiały, wkładki do spodenek, nowe kroje. Czasem pozyskuję także klientów, z uwagi na liczne międzynarodowe znajomości. Zdecydowanie jednak cały ogrom pracy jest na barkach mojej mamy Ewy, która jest założycielką firmy i jej szefową oraz mojego brata Michała.

CZY W POLSCE PROWADZENIE WŁASNEGO BIZNESU JEST PROSTE?

Nigdzie nie jest proste. To przede wszystkim wielka odpowiedzialność. Produkcja wiąże się z zatrudnianiem dużej ilości pracowników. Trzeba im zapewnić ciągłość pracy (stroje kolarskie to biznes sezonowy), radzić sobie z licznymi zwolnieniami lekarskimi, macierzyńskimi. A wcześniej tych pracowników znaleźć. Mamy obecnie na polskim rynku z tym potężny problem. Przez chwilę sytuację ratowali Ukraińcy, w tej chwili wyjeżdżają oni dalej na zachód.

SKĄD W OGÓLE POMYSŁ NA BIZNES W BRANŻY ODZIEŻOWEJ?

Moja mama zawsze zajmowała się produkcją odzieży – z pasji. Z wykształcenia jest ekonomistką. Wpierw szyła kurtki puchowe dla znajomych wyjeżdżających w wysokie góry. Później tradycyjną odzież wierzchnią. Gdy pojawiły się w Polsce rowery górskie i całą rodziną zaczęliśmy na nich jeździć marzyła, by mieć kiedyś typowe stroje dla kobiet (wówczas takich na rynku nie było). Uznała, że najprościej będzie jeśli je sobie sama wyprodukuje (śmiech). Tak powstał Quest.

ROZUMIEM, ŻE JEST TO WĄSKA SPECJALIZACJA UBRAŃ ROWEROWYCH?

Wąska, ale rynek jest olbrzymi. Rowery zawsze były popularne, ale to co się dzieje teraz, bije wszelkie rekordy. Sporo w tym zasługi rowerów elektrycznych, które „otworzyły” ten rodzaj aktywności fizycznej dla mniej sprawnych. Tak jak mówiłam odzież rowerowa to jednak biznes sezonowy. Dlatego szyjemy też stroje triathlonowe, na narty biegowe, dla saneczkarzy czy do innych sportów – wszystko na indywidualne zamówienia.

A MYŚLICIE O POSZERZENIU PORTFOLIO?

Wedle zasady „jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego” nie uważam, by była taka potrzeba. Zdecydowanie lepiej jeśli kładzie się nacisk na perfekcjonizm w jednej dziedzinie i jest się w niej najlepszym – naleciałości ze sportu (śmiech). Dlatego owszem szyjemy inne rzeczy pod zamówienie klienta, ale specjalizacją zawsze będą stroje kolarskie.

CZY MARKA QUEST JEST BARDZIEJ ROZPOZNAWALNA W POLSCE CZY ZA GRANICĄ?

Patrząc tylko i wyłącznie na rozpoznawalność – zapewne w Polsce. Patrząc z perspektywy tego dla kogo produkujemy – za granicą. Zdecydowana większość naszej produkcji wędruje poza Polskę. Francja, Belgia, Szwecja, Litwa, Kanada. To tylko niektóre kraje, w których Quest ma swoich wiernych klientów.

SPRZEDAŻ PRODUKTÓW ODBYWA SIĘ TYLKO ZA POMOCĄ SKLEPU INTERNETOWEGO, CZY WASZA STRATEGIA ZAKŁADA WCHODZENIE DO SIECI SKLEPÓW?

Zdecydowana większość naszej produkcji to indywidualne zamówienia. Tutaj mamy potężną przewagę nad główną konkurencją, czyli rynkiem chińskim. Realizujemy to czego Chińczycy jeszcze nie robią – krótkie serie, indywidualne projekty z szybkim czasem realizacji. Posiadamy własne kolekcje, ale to ułamek produkcji. Póki co sprzedaż internetowa doskonale się sprawdza. Mamy także własny, stacjonarny sklep w Jeleniej Górze. Wejście do sieciówek oznacza konkurowanie z Chinami. To prędzej czy później wymusi ograniczanie kosztów produkcji, zejście z jakości. Tego nie chcemy. Gdybyśmy mieli wchodzić do sprzedaży w sklepach stacjonarnych, myślę, że dużo lepszym i ciekawszym kierunkiem byłyby sportowe sklepy butikowe.

CZY FAKT, ŻE JEST PANI ZNANA NA CAŁYM ŚWIECIE POMAGA W PROMOCJI MARKI?

Oczywiście. Wielu klientów dzięki mnie dowiedziało się o istnieniu Questa. Wzmacniam też wiarygodność marki. Przyznam, że jesteśmy bardzo dumni iż przez długie lata zupełnie nie potrzebowaliśmy reklamy. Ta, właściwie potrzebna jest tylko przy naszej własnej kolekcji. 95% naszych klientów dotarło do nas albo pocztą pantoflową, poprzez moją osobę bądź po prostu za pośrednictwem internetowych wyszukiwarek.

KTO ZAJMUJE SIĘ PRZYGOTOWANIEM PROJEKTÓW UBRAŃ, KTÓRE WEJDĄ DO SPRZEDAŻY?

Kroje strojów to w 100% praca mojej mamy. Grafiki – wspólna praca działu graficznego przy inspiracjach mojej mamy i brata Michała.

A PANI JEST NATURALNIE „TESTEREM”  TYCH UBRAŃ?

W rzeczy samej. I to bardzo krytycznym testerem (śmiech). Choć bywa i tak, że choćbym nie wiem jak chciała się do czegoś przyczepić, to po prostu nie ma do czego (śmiech).

JEST TO NISZOWA BRANŻA?

Oj… nie nazwałabym jej niszową. Rynek rowerowy, a tym samym branża odzieży rowerowej jest potężna.

 Z KIM KONKURUJECIE?

W przypadku indywidualnych zamówień – z wieloma mniejszymi firmami produkcyjnymi. Zarówno polskimi, jak i z sąsiadującymi Czechami, Węgrami. Choć prawdę powiedziawszy nie nazwałabym tego konkurencją. Pracy jest póki co dla wszystkich sporo. Nie bijemy się o klientów. Indywidualna kolekcja to przede wszystkim rywalizacja z europejskimi firmami zlecającymi szycie w Chinach. A tych jest sporo.

W JAKIM KIERUNKU CHCECIE SIĘ ROZWIJAĆ W NAJBLIŻSZYCH LATACH?

Z całą pewnością większy rozwój naszego brandu i własnej kolekcji za granicą.

KTO DZIERŻY GŁÓWNE  STERY W FIRMIE?

Zdecydowanie moja mama Ewa. Podziwiam ją! Stale namawia mnie, bym po zakończeniu kariery sportowej pomogła jej i Michałowi, przejęła od czasu do czasu stery. Jednak gdy widzę ilość pracy, problemów do rozwiązania każdego dnia, odpowiedzialność za pracowników i idący za tym stres… Nie wiem czy byłabym w stanie temu podołać. Obserwując moją mamę mam naprawdę potężny szacunek dla wszystkich osób, które rozwinęły swój biznes. Satysfakcja zapewne jest ogromna, możliwość zarobku oczywiście także. Jednak ilość pracy i stresu to wyzwanie, któremu niewielu potrafi sprostać.

CZY PO ZAKOŃCZENIU KARIERY SPORTOWEJ MYŚLI PANI O WIĘKSZYM ZAANGAŻOWANIU W DZIAŁALNOŚĆ FIRMY?

Myślę, że w powyżej zawarłam odpowiedź na to pytanie (śmiech). Większe zaangażowanie być może tak. Przejęcie sterów… Obawiam się, że do tego się nie nadaję. Mam zbyt słabą odporność na stres i zdecydowanie byłabym zbyt miękka w kontakcie z pracownikami i klientami.

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design