Dokąd trafią zleceniobiorcy?

Data dodania: 23 października 2025
Podpis na umowie zlecenie

W Polsce blisko 1,4 miliona osób utrzymuje się wyłącznie z pracy wykonywanej na podstawie umów zlecenia lub podobnych form współpracy – wynika z danych GUS. Wkrótce ta grupa zawodowa stanie przed poważną zmianą.

Od 1 stycznia 2026 roku okres wykonywania zleceń będzie można doliczać do stażu pracy, co przełoży się m.in. na prawo do dłuższego urlopu. Tego samego dnia Państwowa Inspekcja Pracy uzyska uprawnienie do natychmiastowego przekształcania umów cywilnoprawnych w etaty, jeśli w trakcie kontroli uzna, że istnieją ku temu przesłanki. Dla przedsiębiorstw, które w dużym stopniu opierają się na zleceniobiorcach, może to być istotne wyzwanie. Przewiduje się, że liczba osób pracujących wyłącznie w oparciu o zlecenia zacznie systematycznie spadać, a rynek pracy jeszcze bardziej przesunie się w stronę stabilnego zatrudnienia. Już dziś dominującą formą pracy jest etat – według analiz Grupy Progres aż 61% ogłoszeń o pracę dotyczy właśnie tego typu umowy.

Umowy cywilnoprawne nadal jednak pełnią znaczącą rolę w gospodarce. W marcu bieżącego roku liczba osób zatrudnionych na podstawie takich kontraktów wyniosła 1 394,9 tys., co oznacza wzrost o 5,5% w porównaniu z rokiem wcześniejszym. Zgodnie z nowelizacją, od 2026 roku czas przepracowany na zleceniu będzie wliczany do stażu pracy, a więc będzie miał wpływ na m.in. długość wypowiedzenia, wysokość odprawy i prawo do urlopu wypoczynkowego. Ustawa obejmie sektor publiczny od początku roku, a prywatny – pół roku później. Dla wielu osób to długo wyczekiwane wyrównanie szans i symboliczne uznanie ich zawodowego wysiłku.

Pracownicy zyskują, przedsiębiorcy mają wątpliwości

Z perspektywy firm zmiany oznaczają konieczność aktualizacji danych kadrowych i skrupulatnego monitorowania praw pracowniczych, zwłaszcza urlopowych. Jeszcze poważniejsze obawy budzi jednak nowe prawo PIP do błyskawicznego przekształcania zleceń w umowy o pracę.

Z jednej strony to ważny krok w kierunku większej sprawiedliwości i wyrównania szans osób zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych. Wreszcie ich praca zostanie w pełni uznana i wliczona do stażu pracy. Z drugiej strony PIP zyska bardzo szerokie kompetencje do ingerowania w relacje między zleceniodawcą a zleceniobiorcą, co może rodzić niepewność i napięcia na rynku – komentuje Magda Dąbrowska, wiceprezes Grupy Progres.

Jak dodaje, szczególnie mniejsze przedsiębiorstwa mogą mieć kłopot z przystosowaniem się do nowych regulacji: – Zwłaszcza mniejsze firmy, które nie dysponują rozbudowanymi działami HR ani zapleczem prawnym, mogą odczuć te zmiany szczególnie mocno. Wprowadzenie nowych procedur i kontrolowanie zgodności zatrudnienia z przepisami będzie dla nich nie tylko organizacyjnym, ale też finansowym wyzwaniem.

Gdzie dominują zlecenia, a gdzie króluje etat

Choć rynek pracy staje się coraz bardziej zróżnicowany, to klasyczna umowa o pracę wciąż pozostaje jego fundamentem. Według danych Grupy Progres 61% ogłoszeń dotyczy etatów, a pozostałe 39% – umów cywilnoprawnych lub kontraktów B2B.

Najtrudniej o etat mają praktykanci i stażyści – tylko 23% ofert przewiduje dla nich taką formę zatrudnienia. Nieco lepiej wygląda sytuacja menedżerów (41,1%) i dyrektorów (36,1%). W grupie młodszych specjalistów, asystentów i ekspertów odsetek ofert etatowych przekracza 42%. W przypadku pracowników fizycznych jest to 43,3%, a wśród starszych specjalistów – 43,7%. Najwyższy udział umów o pracę odnotowano wśród kierowników (45,5%) oraz prezesów (48,7%).

Wbrew obiegowym opiniom, wybór umowy cywilnoprawnej nie zawsze oznacza próbę obejścia przepisów. Często wynika ze specyfiki branży, projektowego charakteru zadań czy potrzeby większej elastyczności po obu stronach. Co więcej, z danych PIP wynika, że liczba nadużyć związanych z nieprawidłowym stosowaniem zleceń systematycznie maleje. W 2024 roku zakwestionowano jedynie 3,6% z 38 881 skontrolowanych umów – jeszcze w 2023 r. było to 4,5%, a w 2022 – 4,8%.

Najwięcej zleceniobiorców pracuje w sektorze administrowania i działalności wspierającej (21,8%), czyli m.in. w agencjach pracy. Dalej znajdują się: przetwórstwo przemysłowe (10,8%), handel i naprawa pojazdów (10,7%), opieka zdrowotna i pomoc społeczna (10,2%), budownictwo (8,3%) oraz transport i logistyka (7,6%).

Z kolei w takich branżach jak edukacja, kultura, informacja i komunikacja czy sektor finansowy udział umów zlecenia jest wyraźnie niższy i nie przekracza 3%. Najmniej zleceniobiorców zatrudniają energetyka (2 720 osób) i górnictwo (2 161 osób).

Zlecenie domeną czterdziestolatków

Średni wiek osób zatrudnionych na podstawie umowy cywilnoprawnej to 42 lata. Kobiety pracujące na zleceniach są przeciętnie o kilka lat starsze od mężczyzn – mają 44 lata, podczas gdy panowie 40.

Największą grupę zleceniobiorców stanowią Millenialsi (29–44 lata) oraz przedstawiciele Pokolenia X (45–60 lat) – razem to ponad 850 tysięcy osób. Nieco mniej zleceniobiorców należy do Pokolenia Z (13–28 lat) – 313 tysięcy, oraz do Baby Boomers (61–79 lat) – około 300 tysięcy. W grupie najstarszych, powyżej 80 roku życia, umowy cywilnoprawne to rzadkość – pracuje tak zaledwie 5,4 tysiąca osób.

Branże, w których zlecenia królują

W gastronomii i hotelarstwie aż 61,6% zatrudnionych pracuje na zleceniach. Jeszcze wyższy odsetek – 80% – notuje sektor administracji i działalności wspierającej. W rolnictwie, leśnictwie, łowiectwie i rybactwie ten udział sięga 59%.

Spory odsetek umów cywilnoprawnych występuje także w obsłudze nieruchomości (37%), kulturze i rekreacji (32%) czy budownictwie (28%). W branży profesjonalnej, naukowej i technicznej zlecenia stanowią 24%, a w transporcie – 16%. Dla porównania, w przemyśle przetwórczym udział takich umów to zaledwie 6,5%, w gospodarce wodno-ściekowej – 7,5%, a w górnictwie i energetyce nie przekracza 2,5%.

Dobre założenia, trudne wdrożenie

Zdaniem Magdy Dąbrowskiej, skutki nadchodzących przepisów mogą być złożone. Przedsiębiorcy będą musieli zmierzyć się z dodatkowymi obowiązkami administracyjnymi i krótkimi terminami reakcji.

– Jeżeli przedsiębiorca otrzyma kilkadziesiąt decyzji o przekwalifikowaniu umów i ma siedem dni na odpowiedź, to w praktyce staje się to poważnym wyzwaniem organizacyjnym i finansowym, zwłaszcza że w tym czasie musi traktować te osoby jak pracowników.

Ekspertka zwraca też uwagę na potencjalne wątpliwości prawne: – Nowe regulacje budzą też wątpliwości co do ich konstrukcji prawnej. Projekt zakłada m.in., że stroną postępowania sądowego będzie pracodawca, osoba współpracująca oraz Główny Inspektor Pracy, a właściwość sądu ustalana ma być według siedziby okręgowego inspektora, który sam nie jest stroną postępowania. Przepisy przewidują zakaz zawierania ugody w sprawach odwołań od decyzji stwierdzających istnienie stosunku pracy — nawet jeśli wszystkie strony, w tym sąd, uznają to za zasadne. Tylko sąd drugiej instancji będzie mógł uchylić decyzję PIP, co – podobnie jak w sprawach z ZUS – może prowadzić do przewlekłości postępowań. Dodatkowo, czas na odwołanie od decyzji wynosi zaledwie siedem dni, niezależnie od liczby osób objętych decyzją, a przepisy nie przewidują zwrotu kosztów dla przedsiębiorcy, zleceniobiorcy ani osoby prowadzącej działalność gospodarczą w przypadku wygranej w sądzie – podkreśla Magda Dąbrowska.

Na koniec dodaje: – Po latach, gdy strona pracownicza i pracodawcy zwykle stali po przeciwnych stronach, tym razem obie zgadzają się co do jednego — nowe przepisy wymagają dopracowania. Ich intencja jest dobra, ale wykonanie może wprowadzić chaos.

Dołącz do newslettera

Copyright © ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Antygen.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design