Firma na Facebooku

Data dodania: 1 marca 2014

Facebook nie jest dla takiej firmy jak moja – myśli wielu przedsiębiorców. Za mała, za specyficzna, za jakaś. W większości przypadków nie mają racji. Nawet kiosk z gazetami może mieć doskonale poprowadzony, zabawny i wciągający fanpage.

Dlaczego warto zainwestować w media społecznościowe? Bo są za darmo. Profil na Facebooku jest najtańszym sposobem dotarcia do swoich klientów. Jeśli nie chcesz – nie musisz wydawać na niego ani grosza. Ale jeśli już podejmiesz decyzję, zaangażuj trochę czasu i wysiłku. Jak to zrobić?

PO PIERWSZE – STRATEGIA KOMUNIKACJI

Określ czego się spodziewasz po obecności na Facebooku. Najważniejsze cele są dwa – sprzedaż i wizerunek, oba też w pewien sposób wiążą się ze sobą. Klienci mając do wyboru dwie firmy, wybiorą raczej tę, która jest widocznie aktywna, zamieszcza zdjęcia, filmy, organizuje coś, pokazuje się. Określ, co chcesz osiągnąć, jakimi środkami będziesz się posługiwał i bądź konsekwentny. Jeśli po jakimś czasie okaże się, że strategia nie działa – zmodyfikuj ją lub stwórz nową.

Jeszcze niedawno zwykło się uważać, że każda szanująca się firma powinna mieć stronę internetową. Otóż nie do końca. Jeśli firma ma szeroką ofertę i świadczy skomplikowane usługi – owszem, strona może się przydać. Ale małe biznesy wcale jej nie potrzebują. W mojej dzielnicy działa maleńka piwiarnia, prowadzona przez dwóch braci. Mają ledwie kilka stolików, serwują czeskie i polskie piwa z małych browarów. Często zmieniają ofertę. Każda jej zmiana jest anonsowana na Facebooku, dzięki temu cała okolica wie, czego dziś może spróbować. Kiedy w telewizji pokazywany jest ważny mecz –  zapraszają na niego ludzi. Każde wydarzenie z życia knajpki jest komunikowane przez Facebook. Bracia całkowicie zrezygnowali ze strony internetowej. Kosztowałaby przynajmniej kilkaset złotych, plus domena, plus czas na uzupełnianie a efekt byłby mizerny. Inwestując tylko czas w fanpage na Facebooku, uzyskują lepszy efekt i docierają precyzyjnie do ludzi zainteresowanych ich usługami. Efektem jest spory ruch i rosnące obroty. Gdyby bracia otworzyli tylko knajpkę i porozdawali ulotki (kosztowne), o ich istnieniu wiedziałaby tylko garstka ludzi. A tak dowiadują się znajomi, znajomi znajomych a interes się kręci przy wykorzystaniu tylko dostępu do Internetu, który i tak muszą mieć. Jedynym realnym kosztem pracy jest pewnie kilkanaście minut dziennie poświęconych na facebookową aktywność, łącznie z odpowiadaniem na pytania użytkowników i monitorowaniem innych spraw na FB.

PO DRUGIE – SPRZEDAŻ I WIZERUNEK

Jeszcze niedawno pokutowało stwierdzenie, że Facebook nie sprzedaje. W związku z tym unikano działań prosprzedażowych w mediach społecznościowych. Ta opinia się zmienia. Facebook okazuje się najtańszą tablicą reklamową, na którą zajrzy ten, kto chce, kto akurat ma do nas interes. Facebook niedawno zliberalizował regulamin i prezentowanie ofert np. na zdjęciu w tle jest już możliwe. Facebook sam musi zarabiać, musiał więc przekonać świat, że w tym pomyśle tkwi potężny potencjał biznesowy. Aby zarabiać, musi dać zarobić innym. Czyli w zasadzie każdą promocję, nowy towar i oferty sprzedażowe możesz i powinieneś pokazywać na Facebooku.

Drugim podstawowym celem bytności w social media jest budowa swojego wizerunku. W zasadzie każdej firmie zależy na tym samym – poważnych klientach. Trudno powiedzieć co zrobić, by ich przyciągnąć, ale warto trzymać się kilku prostych zasad. Nie zaśmiecajmy tablicy. Trzymajmy się pewnego kanonu, który sobie ustalimy. Nie ma sensu wrzucać na nią zdjęć kotów, robi to pół Internetu. Nie podawajmy dalej obrazków, filmów czy kawałów, które wszyscy już znają. Na osobę odpowiedzialną za profil na Facebooku wyznaczmy kogoś spokojnego, nie tracącego głowy, ale z poczuciem humoru. Niech nie wdaje się w niepotrzebne pyskówki z połową Internetu, niech spokojnie gasi pożary, wyjaśnia sytuację. Musimy mieć pewność, że nie będzie pisał pod wpływem emocji albo różnych dziwnych substancji.

Polskie social media znają dziesiątki podobnych wpadek. Nie musimy zaliczać kolejnej. Niech „odpowiedzialny” ostrożnie lajkuje rzeczy, żeby potem na waszej firmowej tablicy nie pojawiały się zdjęcia tabunów nagich niewiast. Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Nie wrzucajmy na tablicę za dużo, bo to niezdrowo. Określmy górny limit postów dziennie. Przyjmuje się, że nie powinno ich być więcej niż 5. Ustalmy też pory ich publikowania. Błędem jest przygotowanie sobie kilku materiałów i wrzucenie ich wszystkich naraz. Obcowanie użytkowników ze strumieniem Twojej świadomości nie jest konieczne. Rób kilka godzin przerwy. A jeśli nie masz takiej możliwości, skorzystaj z opcji planowania wpisów – jest bardzo wygodna i dobrze działa. Poza tym kilka razy dziennie rzuć okiem na profil, by sprawdzić czy nie ma jakiegoś pożaru do ugaszenia.

NIE ULEGAJ MAGII LAJKÓW

Nie daj się skusić zapędom firm, które będą Ci chciały „sprzedać fanów”. To co, że masz 100 czy 200 fanów na Facebooku? Pracuj dla nich, to Twoi klienci. Żywi, realni, podobnie jak ich portfele. Nie musisz nikomu płacić za podbicie tego wyniku fanami z Indii czy Bangladeszu. Oni i tak nic nigdy od Ciebie nie kupią. Zawsze stawiaj na wzrost organiczny. Nawet jeśli Twój profil na Facebooku obsługuje agencja, nie przykładaj wagi do dynamicznego wzrostu liczby fanów. To wręcz podejrzane – porządna agencja nie będzie zwracała na ten parametr nadmiernej uwagi.

MAGIA PORY DZIAŁA

Sprawdź kiedy w jakie dni i w jakich godzinach masz najwięcej odbiorców i dostosuj do tego pory swoich przekazów. To prosty trik, który pozwoli Ci dotrzeć do fanów akurat wtedy, gdy są dostępni. Paradoksalnie aktywność w ciągu dnia pracy nie musi być skuteczna. Jeśli Twoimi odbiorcami są przedsiębiorcy, w media społecznościowe zaglądają na ogół rano – przed pracą, i wieczorem – po odhaczeniu wszystkich ważnych spraw. Post opublikowany około siódmej rano albo około 22 może więcej zdziałać niż pięć wstawionych na tablicę w ciągu reszty dnia.

WRZUCAJ ZDJĘCIA

Stara prawda mówi, że jedno zdjęcie jest warte tysiąc słów. I faktycznie jest. Sęk w tym, że na Facebooku jest grubo ponad 250 miliardów zdjęć a co godzina przybywa ich około 15 milionów. Postaraj się więc, żeby Twoje fotki były chociaż trochę wyjątkowe i ciekawe. Jak to zrobić? Nie używaj gotowych zdjęć, rób je sam. Mogą być nawet z telefonu – i tak zwrócą uwagę. Pokaż swoje produkty, nowości, pokaż życie i pracę firmy od zaplecza. Tego typu działania są bardzo dobrze odbierane – firma zyskuje ludzką twarz, użytkownicy widzą, że za fasadą marki znajdują się ludzie podobni do nich.

ANGAŻUJ SIĘ W DYSKUSJE

Idea komunikacji zakłada dwukierunkowość. Nie wystarczy, że wrzucisz „coś” do sieci. Musisz odpowiadać na pytania użytkowników, cierpliwie wyjaśniać, tłumaczyć. Warto też angażować się w dyskusje, które dotyczą Twojej branży lub firmy. Warto mieć coś mądrego do powiedzenia – w ten sposób robi się nie tylko personal branding, ale buduje markę firmy. Nie warto przy tym ani zbyt nachalnie się reklamować, ani atakować konkurencji. Internauci są wyczuleni na tego typu sprawy i nie odbierają ich pozytywnie. To wszystko to podstawy prowadzenia Facebookowego profilu. Na pierwszy rzut oka – sporo. Ale najdalej po kilku dniach stają się zrozumiałe i jasne. Tak naprawdę liczy się naturalność i nieudawanie kogoś, kim się nie jest. A potem można zająć się kolejnymi mediami społecznościowymi – Twitterem, YouTubem, Pinterestem…

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design