Czy wciąż można otworzyć aptekę?

Data dodania: 7 lutego 2019
Kategoria:
Czy wciąż można otworzyć aptekę?

W Polsce od lat przybywało aptek. Głównie tych dużych, sieciowych, oferujących coraz większy wybór i bardziej kuszące promocje. Przy niektórych ulicach było już ich po kilka. I właśnie wtedy rząd postanowił zadziałać – jak tłumaczył – w interesie pojedynczych aptekarzy.

Liczba aptek rosła od lat. W ciągu ubiegłego roku po raz pierwszy ich ubyło. Spadek o 352 aptek przy prawie 15 tys. tych, które istnieją, może nie robić dużego wrażenia, choć niektórzy obawiają się, że to dopiero początek. Głównym zamysłem ustawy potocznie nazywanej „apteka dla aptekarza” miało być ułatwienie działania mniejszym aptekom, często prowadzonym przez rodziny czy pojedynczych farmaceutów. W starciu z sieciami miały one niewielkie szanse.
Giganci jak Superpharm czy Cosmedica sprawili, że wizyta w aptece przestała być dla klientów przykrym obowiązkiem. Zamiast prostego wystroju i zapachu leków i ziół – nowoczesne wnętrza, gdzie część leków można wybierać samemu, bez konieczności proszenia o pomoc sprzedawcy. Do tego w ofercie coraz więcej było kosmetyków, suplementów diety, a nawet przekąsek czy farb do włosów.
Duże sieci są w stanie organizować kuszące promocje, korzystając z efektu skali i sporego zasięgu, na który nie mogą liczyć osiedlowe apteki.

OCHRONA APTEK INDYWIDUALNYCH

Farmaceuci alarmowali, że sieci aptek zajmują już ok. 60 proc. rynku, a ich ilość wzrosła z 45 w 2004 roku do prawie dziesięciu razy więcej. Zmiany wprowadzone w 2017 roku zakładają, że aptekę może założyć tylko farmaceuta. Aptekę można uruchomić jedynie wtedy, gdy na nową placówkę przypadnie co najmniej 3 tys. mieszkańców, a żadna inna apteka nie znajduje się bliżej niż 500 m. Jeśli w danej gminie działa apteka indywidualna, ma to ją zabezpieczyć przed powstaniem konkurencyjnego giganta farmaceutycznego tuż za rogiem, co doprowadziłoby firmę do upadku.

Zdaniem Naczelnej Izby Aptekarskiej, wprowadzenie ustawy było korzystne, a próg maksymalnej ilości aptek na liczbę mieszkańców sprawia, że tam, gdzie takich placówek brakuje, nadal można je przecież zakładać. Agresywna ekspansja sieci odbywała się kosztem polskich aptek indywidualnych – dziennie upadały dwie małe apteki, w ich miejsce powstawały trzy apteki sieciowe, nierzadko wspierane przez zagraniczny kapitał – alarmowała NIA. – Jeżeli nikt nie powstrzymałby tego procesu, to za 4 lata apteki indywidualne zniknęłyby z rynku, a konsekwencje tego zjawiska byłyby nieodwracalne dla polskiej gospodarki. Celem tych regulacji była więc ochrona ponad 4,5 tysiąca polskich drobnych przedsiębiorców prowadzących apteki, którzy balansowali na granicy bankructwa – przekonują przedstawiciele samorządu aptekarskiego.

Zwolennicy tej ustawy wskazują też, że wcześniej praca w farmacji była rodzajem służby – aptekarz był doradcą, który najwyżej stawiał dobro pacjentów. Duże sieci oferujące liczne suplementy czy produkty paramedyczne nie spełniają tej roli, a zysk jest tam ponad interesem pacjenta. NIA wskazuje też, że nowe prawo nie jest niczym dziwnym, bo ostre regulacje obowiązują m.in. w Skandynawii, a do pewnego stopnia rynek jest regulowany też w innych europejskich krajach.

SIECI APTECZNE WIDZĄ TO INACZEJ

Z drugiej strony jest stanowisko części prawników, według których pomysł od początku był niekonstytucyjny, a całość doprowadzi do upadku części aptek. Takie argumenty przywołuje też Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNet, który przypomina, że w ostatnim roku zamknięto ok. 300 placówek. – Spadek liczby aptek chwilowo amortyzowany jest faktem złożenia około 1 tys. wniosków o otwarcie nowej apteki do czerwca 2017 roku, a więc przed zamknięciem rynku.
Wnioski te są sukcesywnie realizowane, powodując, że wciąż otwiera się w Polsce około 30-40 aptek miesięcznie. Po wyczerpaniu się tego rezerwuaru, liczba otwarć aptek spadnie niemal do zera. Wynika to z faktu, że po wejściu w życie regulacji, w okresie lipiec 2017 – styczeń 2018 na terenie całego kraju złożono zaledwie 22 wnioski o otwarcie apteki! – alarmuje PharmaNet.

REWOLUCJA POŻERA WŁASNE DZIECI

Niezależnie od tego, które argumenty wydają się bardziej przekonujące, ustawa rzeczywiście dokonała na rynku rewolucji.
Teraz aptekę może założyć tylko farmaceuta mający 3-5 lat doświadczenia w prowadzeniu innego takiego punktu, a za pozwolenie musi zapłacić 10 500 zł. Osoba, która chce prowadzić aptekę nie może zarządzać więcej niż czterema aptekami. Założenie działalności nie jest tanie. Zatowarowanie to kilkadziesiąt tysięcy złotych, podobnie jak wynajęcie lokalu i wyposażenie go w meble i kasy. Wynagrodzenie jednego lub dwóch farmaceutów to 3-6 tys. złotych miesięcznie.

Dobrze, by apteka miała też pewne zabezpieczenia, bo np. leki psychotropowe trzeba ewidencjonować. Kradzież czy zniszczenie może spowodować, że farmaceuta będzie miał duże problemy. – Przyjęte z inicjatywy samorządu aptekarskiego przepisy powodują, że pozwolenie na prowadzenie nowej apteki można tylko stracić, a nowej apteki w Polsce praktycznie nie da się otworzyć. Dotyczy to zwłaszcza dużych miast – mówi Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych Pharma-
NET, który wraz z Konfederacją Lewiatan i innymi organizacjami pracodawców, pacjentów i przedsiębiorców protestował przeciwko wprowadzonej regulacji.

Oczywiście wciąż można przystąpić do niektórych sieci w ramach systemu franczyzowego, choć siłą rzeczy oferta ta jest skierowana tylko do już działających aptek. Takie informacje podają m.in. sieci Dbam o Zdrowie, Nowa Farmacja (umożliwia też dołączenie „na próbę”), Apteka Centrum Zdrowia czy Gemini.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design