Wymieniasz waluty w firmie? Kontroluj koszty

Data dodania: 10 stycznia 2024

Wiele polskich firm ma kontrahentów i partnerów biznesowych zagranicą. Od ryzyka walutowego można próbować się ubezpieczyć, ale trudno je kontrolować. Co innego z kosztami bieżących operacji przewalutowania.

Otrzymujemy przelew od kontrahenta, dla uproszczenia sytuacji przyjmijmy, że na 1000 euro. Ile to będzie w złotych? To zależy, gdzie dokonamy wymiany. Załóżmy, że w banku. Ale i tu odpowiedź nie jest oczywista. Różnice pomiędzy poszczególnymi bankami są zauważalne. W większości otrzymamy za 1000 euro, w zaokrągleniu, między 4450 a 4500 zł. Ale są i takie banki, w których po przewalutowaniu zostanie nam 4414 zł, 4388 zł, a nawet 4317 zł.

To sytuacja przy stosunkowo niewielkiej kwocie – przynajmniej jak na rozliczenia między firmami. Ale jeśli w grę wchodzą zdecydowanie wyższe sumy, to różnice kursowe między bankami mogą mieć już znaczenie z punktu widzenia rentowności określonych działań biznesowych. Podobnie, gdy dokonujemy transakcji związanych z przewalutowaniem często. A to w wielu branżach jest dziś na porządku dziennym. Polska gospodarka jest przecież coraz mocniej powiązana z rynkami europejskimi i włączona w sieć światowych łańcuchów dostaw.

Gdzie tną nożyce

No dobrze: ale właściwie skąd te różnice kursowe między bankami, skoro kurs złotego ustala NBP? Wynikają z tego, że każdy bank stosuje własny spread – czyli „widełki” między kursem kupna a sprzedaży – i ustala własne prowizje (a do realnych kosztów transakcyjnych trzeba też doliczyć różnego rodzaju opłaty za prowadzenie konta). Spread w bankach waha się zwykle w przedziale 2-8%. W kantorach stacjonarnych te nożyce potrafią być rozwarte jeszcze szerzej – między 1,5 a 10%. A jak jest z pozostałymi kosztami przewalutowania w bankach? Informacji na ten temat trzeba szukać w tabeli opłat i prowizji, ponieważ każdy bank ustala ich poziomy sam.

Jak zmniejszyć koszty

Niestabilna sytuacja geopolityczna i niepewne czynniki makroekomiczne sprawiają, że waluty spoza grona tzw. safe haven (jak euro czy dolar) zachowują się nerwowo, jeśli można użyć takiego obrazowego określenia. To przekłada się na wyraźnie większe niż jeszcze do niedawna ryzyko kursowe. Co prawda można się od tego ubezpieczyć stosując np. hedging walutowy, jednak związane z tym instrumenty również kosztują.

Ryzyko kursowe kontrolować trudno, ale koszty bieżących transakcji związanych z przewalutowaniem warto wziąć pod lupę. Przede wszystkim, okazuje się, że można te koszty minimalizować, zwiększając w ten sposób rentowność biznesu. Sposób najbardziej oczywisty to dokładne sprawdzanie warunków w poszczególnych bankach. Wybieramy ten z najlepszym kursem i najniższymi prowizjami. Ale pewnego poziomu tu nie przebijemy.

To jest natomiast możliwe przy innym modelu działania pośrednika w wymianie walut. Np. Amronet – kantor online określający się jako innowacyjna platforma walutowa – w ogóle nie stosuje spreadów. Kurs wymiany jest tu ustalany na podstawie ofert użytkowników. Dlatego jest wyraźnie lepszy niż w bankach. Wracając do naszego przykładu: tu za 1000 euro otrzymamy ok. 4625 zł. Prowizja od transakcji wynosi od 0,02 do 0,22%. – Poza tym, można u nas bez prowizji wysyłać pieniądze za granicę. W ten sposób firmy również mogą obniżyć swoje koszty operacyjne. Cały proces przelewów oparty jest o system bankowości elektronicznej – mówi Jakub Balcerzak, doradca biznesowy w Amronet.

Z drugiej strony, ta platforma obsługuje tylko cztery główne waluty. To euro, dolar, frank szwajcarski oraz funt brytyjski (przed inwazją na Ukrainę w tym zestawie były też rosyjskie ruble). Nie jest to więc rozwiązanie dla firm realizujących transakcje np. w czeskich albo szwedzkich koronach, węgierskim forincie czy tureckiej lirze. Statystyki pokazują jednak, że takie transakcje należą do rzadkości.

Dołącz do newslettera

Copyright © ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Antygen.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design