Sklepy sportowe – ile w nich mody a ile sportu?

Data dodania: 13 lutego 2017
Kategoria:
Foto: Sklep 4F

W 2005 roku polski rynek artykułów sportowych był wart ledwie 1 miliard złotych. Dziś ośrodek badawczy PMR Research szacuje jego wartość na 8 miliardów, rośnie ona średnio o 4 – 5% rocznie. Świetny wynik!

Jak to możliwe? Głównie dzięki różnego rodzaju modom. W ciągu ostatnich kilku lat kategorią, która w tym segmencie wzrosła najbardziej są artykuły do biegania. Ich sprzedaż skoczyła o 30% do góry. Bieganie po prostu stało się popularne, co widać na naszych ulicach. PMR zwiększenie popularności artykułów sportowych tłumaczy zróżnicowaną i coraz bardziej przystępną cenowo ofertą, rozwojem infrastruktury sportowej czy organizacją wielkich imprez sportowych w Polsce.

Jednak słowem kluczowym dla sklepów sportowych jest „moda”. W zeszłym roku głównymi czynnikami wspierającymi wzrost rynku były ożywienie gospodarcze oraz wzrost wydatków konsumenckich, a także obecna od kilku lat moda na uprawianie sportu. Rynek artykułów i odzieży sportowej jest mocno uzależniony od zasobów finansowych Polaków oraz koniunktury gospodarczej, dlatego też każdy wzrost dochodu rozporządzalnego przekłada się także na zwiększenie wydatków na artykuły sportowe.

- Chociaż zależność ta w przypadku spowolnienia gospodarczego negatywnie wpływa na rozwój rynku - co było widoczne zwłaszcza w okresie kryzysu gospodarczego i skutkowało spadkiem wartości rynku w 2011 r. - to w okresie dobrej koniunktury powinna pozytywnie oddziaływać na jego dynamikę. Dlatego też, według naszych prognoz, w najbliższych latach polski rynek artykułów sportowych będzie stabilnie rosnąć - czytamy w komunikacie poświęconym raportowi pt. „Rynek artykułów i odzieży sportowej w Polsce 2015.

Analiza rynku i prognozy na lata 2015-2020”. Chociaż to odzież jest największym wartościowo segmentem rynku (41% w 2015 r.), najszybszy wzrost jest notowany w kategorii obuwia sportowego (25% wartości rynku w 2015 r.). Z kolei wartość sprzedaży sprzętu i akcesoriów w ostatnim okresie uległa stagnacji. Dlatego też w kolejnych latach spodziewany jest spadek udziału tego segmentu w całkowitej wartości rynku, wskazało PMR.

Jak podano w raporcie, głównym powodem takiej sytuacji jest rosnące znaczenie sportów, które nie wymagają specjalistycznego sprzętu, jak np. bieganie. Wpływ na to ma również nieprzewidywalna pogoda, która spowodowała wzrost popularności sportów całorocznych i spadek popularności tych sezonowych, takich chociażby jak narciarstwo.

RODZAJE SKLEPÓW SPORTOWYCH

W Polsce sprzedaż artykułów sportowych działa w kilku modelach dystrybucji. Pierwszym z nich są sieci sklepów sportowych jak Intersport, Go Sport, Martes Sport i Sports Direct. Do tej grupy trzeba też zaliczyć Decathlon, choć wymyka się on nieco klasyfikacji. Firma jest bowiem również producentem sprzętu sportowego – większość produktów na półkach w Decathlonie jest sygnowane jego markami. Ubrania i sprzęty innych firm są tam oczywiście obecne, ale w małej skali. Dotyczy to głównie obuwia i części ubrań. Decathlon produkuje prawie wszystko – od ubrań do większości sportów, przez obuwie, po sprzęt wędkarski, rowery i łyżwy. Firma ma 70 000 pracowników, 9 miliardów euro obrotu, w Polsce działa obecnie 45 sklepów sieci. Więcej jest ich tylko we Francji (301), Chinach (168), Hiszpanii (137) i Włoszech (137).

Na czym zarabiają sklepy „sportowe”? Przede wszystkim na odzieży. Doskonale widać to na przykładzie Intersportu. Jak mówi prezes firmy, Artur Mikołajko, od wielu lat traciła ona latem, a zarabiała zimą. Kluczem do przebranżowienia się było ograniczenie oferty zimowej, np. nart, na rzecz zwiększania oferty całorocznej.

Na nartach notujemy słabą marżę, rzędu 20 proc., na innym sprzęcie, twardym, rowerach marże wynoszą 30 proc., na butach40 proc., a na odzieży nawet 50 punktów procentowych. Jeżeli mamy więcej butów, więcej odzieży, a mniej nart, to marża powinna się podnieść – wyjaśnia Artur Mikołajko.

Do tej pory niskie marże były pewnym problemem. Nasza średnia marża to 37 proc. i to nie jest dobry wynik. Widzimy jednak możliwość poprawy o 1-3 pkt proc. – tłumaczy Artur Mikołajko. Intersport wszedł do Polski za pośrednictwem firmy Maks Sport.

To polska spółka, która zaczynała od malutkiego sklepu z artykułami żeglarskimi w Krakowie. Udało się jej zbudować sieć 7 lub 8 dużych sklepów sportowych, a następnie (w 2005 roku) sprzymierzyła się ze szwajcarskim Intersportem.

W roku 2012 firma przejęła amerykańską spółkę The Athlete’s Foot (TAF), posiadającą 420 sklepów z obuwiem sportowym działających na zasadzie franczyzy w 27 krajach na całym świecie. Dziś Intersport prowadzi działalność w 35 sklepach zlokalizowanych w 23 aglomeracjach miejskich, o łącznej powierzchni handlowej ponad 32,7 tys. m2. Od kilku lat próbuje „optymalizować” powierzchnię, czyli po prostu zmniejszać metraż sklepów.

W 2016 roku dwa z nich – nierentowne – zostały zamknięte. Wszystkie obecnie funkcjonujące w Polsce sklepy Intersport są sklepami własnymi spółki. Go Sport ma 29 sklepów w całej Polsce. Co ciekawe – jest to – podobnie jak Decatlon – koncept z francuskim rodowodem. Jeszcze niedawno po piętach dreptała im firma Martes Sport. To rodzima konkurencja, pierwszy sklep sieci powstał w sierpniu 2005 roku w Czeladzi. Placówki mają powierzchnię od 270 do 2 200 m² i do niedawna powstawały głównie w mniejszych miastach. Według strategii firmy do końca roku 2014 miało działać ok. 100 sklepów. Ten plan się powiódł, a spółka nie zwalnia tempa – dziś ma już ponad 170 sklepów w całej Polsce. W ofercie ma markowe artykuły sportowe do uprawiania najbardziej popularnych dyscyplin sportowych, produkuje też własne linie produktów ekonomicznych.

MONOBRANDY

Drugą grupą są producenci i sprzedawcy ubrań i sprzętu, jak adidas, Puma czy Nike. Otwierają oni własne salony, ale ich produkty są dostępne w wielu innych sklepach, zarówno sportowych, jak i typowo modowych. A buty tych firm kupimy nawet na bazarze. Kiedy bracia Adolf i Rudolf Dassler zakładali w 1924 roku firmę Gebrüder Dassler Schuhfabrik nie przypuszczali chyba, że po kilkudziesięciu latach będzie ona globalnym koncernem.

A nawet dwoma! Jednak od początku rozwijali się szybko. Produkowali głównie obuwie sportowe. Co ciekawe, na Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie nosili je zarówno sportowcy niemieccy, jak i amerykańscy… Potem bracia Dassler szyli buty dla żołnierzy Wehrmachtu. Po wojnie zaś dość mocno się pokłócili. W 1948 roku podzielili firmę na dwoje. W ten sposób powstał adidas, należący jak się łatwo domyślić do Adiego Dasslera, oraz Ruda – od imienia i nazwiska Rudiego.

Ten drugi jednak dość szybko zmienił nazwę na Puma. Dla obowiązku dodajmy, że adidas w 2006 roku przejął firmę Reebok. Dziś w Polsce działa 13 firmowych salonów adidasa, ale kilka zniknie. Herbert Hainer, prezes adidasa zapowiedział, że 16 działających w Niemczech, Czechach i Polsce salonów adidas neo zostanie zamkniętych. Dlaczego? Bo są nierentowne, a partnerzy handlowi mają o niebo lepsze wyniki sprzedaży tej kolekcji. Nie świadczy to jednak o braku biznesowych predyspozycji menedżerów adidasa.

Firma ma świetny okres, sprzedaż rośnie w tempie dwucyfrowym. Europejski oddział wskazuje, że największy sukces w ciągu ostatniego roku zanotował dzięki zakupom Brytyjczyków, Niemców, Włochów, Francuzów i Polaków. Największą konkurencją dla biznesów założonych przez braci Dasslerów jest Nike. To dużo młodsza, amerykańska firma. Powstała w roku 1964 i pierwotnie zajmowała zajmowała się sprzedażą butów Onitsuka Tiger. Dopiero w roku 1971 wypuściła własne obuwie sportowe o nazwie Swoosh. Pod nazwą Nike funkcjonuje od roku 1978. Najlepszy interes zrobiła na współpracy z legendarnym Michaelem Jordanem. Wszytko co było z nim związane rozchodziło się jak świeże bułeczki. Nike w 2003 roku wykupiło firmę Converse.

Nieco mniejszą firmą z sektora monobrandów jest hummel - jego produkty są świetnie znane wielu zawodowym i amatorskim sportowcom. - To fakt- w świadomości Polaków jesteśmy przede wszystkim dostawcą sprzętu sportowego. Obecnie jednak podejmujemy starania, by wzmocnić swoją pozycję w sektorze mody, casualowej, lifestylowej i obuwia dziennego – mówi nam Przemysław Durlik z Hummel Polska. Firma ma w tej chwili 3 sklepy (w Kielcach, Gdańsku i Słupsku) oraz jeden, który sprzedaje asortyment hummel, ale pod swoją dawną nazwą Amazing Point. Marka współpracuje też z klubami sportowymi, których jest sponsorem technicznym. Są to m.in. Korona, Effector, Developres, GKS Tychy. Dzięki temu zyskuje rozpoznawalność i reklamę.

4F – MARKA POLSKA, ZASIĘG ŚWIATOWY

Osobną kategorię trzeba stworzyć dla najsilniejszej chyba polskiej marki sportowej - co ciekawe - działającej we franczyzie. 4F jest dziś obecne w większości krajów europejskich poprzez rozwiniętą sieć sprzedaży hurtowej. Produkty marki są również dostępne w ponad 600 sklepach multibrandowych. W Polsce firma jest właścicielem ponad 160 sklepów monobrandowych i obsługuje ponad 400 klientów korporacyjnych.

Właścicielem marki jest OTCF - producent i importer odzieży i akcesoriów sportowych. Firma istnieje na polskim rynku od 1995 roku, od wielu lat współpracuje z Polskim Komitetem Olimpijskim, Polskim Związkiem Narciarskim oraz Polskim Związkiem Biathlonu, a także z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki. Sponsoruje sportowców, szyje stroje naszym reprezentacjom.

W Polsce na zasadzie franczyzy działa kilkadziesiąt sklepów i ponad 120 stoisk 4F. Latem otwierane są także tymczasowe punkty sprzedaży, na ogół w miejscowościach turystycznych.4F oferuje partnerom rozbudowany system szkoleń oraz franczyzę depozytową, która nie wymaga inwestycji w towar. Koszt uruchomienia stoiska może się zamknąć w kwocie 5 tys. zł, sklepu - między 100 a 200 tys. zł.

DLA KLIENTA MASOWEGO

Koniunkturę na sport wyczuły też hiper- i supermarkety oraz dyskonty. Praktycznie w każdym sklepie wielkoformatowym są stoiska z artykułami sportowymi. Jest to zarówno sprzęt, jak i odzież. Towary w nich sprzedawane są raczej z niższej półki cenowej, choć oczywiście zdarzają się wśród nich produkty markowe.

Stoiska tego typu cechuje też sezonowość – np. w Auchan nie kupimy zimą dętki rowerowej. Wiem, sprawdziłem. Swoje 5 minut wykorzystują również dyskonty, szczególnie Lidl, organizujący co jakiś czas sportowe akcje tematyczne. W jednym tygodniu sprzedaje na przykład sprzęt do biegania, innego razu – wszystko na rower czy do pieszych wycieczek. Artykuły sygnowane są markami Lidla, ich jakość jest zróżnicowana. Specjalistyczne portale biegowe testują z ciekawości sprzęt z tego dyskontu i jedne produkty chwalą, inne ganią.

SKLEPY WYSPECJALIZOWANE

Najmniej wspólnego z modą mają salony o wąskiej specjalizacji – typowo rowerowe, biegowe czy narciarskie. Są one ukierunkowane na obsługę świadomego klienta i najwyższy poziom obsługi i doradztwa. Sklep Biegowy, Sklep Biegacza czy salony rowerowe nie mają więc do czynienia z osobami, które kupują sobie „coś do ubrania” albo ładnie wyglądające obuwie. Wojtek Jeger z firmy Sklepbiegowy.com zawsze podkreśla, że ważne jest budowanie więzi, wspólnoty oraz zaufania klienta. Bo nikt przypadkowy nie trafia do tego typu salonów.

Dla niektórych sportem jest też wędkarstwo, do którego produkty można kupić w sklepie wędkarskim.

Wszelkie dostępne dane wskazują więc na to, iż w segmencie, który zwiemy „sportowym” trzeba wyodrębnić podbranżę pt. „sportowa moda”. Udział ubrań traktowanych jako codzienne jest różny w zależności od sklepu, ale na ogół waha się w granicach od 40 do 50%. A to sporo.

Biorąc pod uwagę, że cały rynek wart jest ok. 8 mld zł, mówimy o kwocie 3,5 – 4 mld złotych! Z drugiej jednak strony nikt nie jest w stanie policzyć ile butów biegowych jest rzeczywiście wykorzystywanych do biegania a nie chodzenia, a także ile osób uczęszcza na zajęcia fitness w strojach nie klasyfikowanych jako typowo sportowe. Cóż – faktem jest, że pojęcia mody i sportu bardzo głęboko się przenikają.

Konrad Bagiński

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design