Reforma wodna – będzie drożej?

Data dodania: 3 kwietnia 2017
Kategoria:
Foto: freeimages.com

Przyjęcie prawa wodnego ma zrewolucjonizować gospodarkę wodną i kanalizacyjną. A przy okazji wywinduje ceny wody dla mieszkańców oraz przedsiębiorstw. Prawo wodne Sejm może przyjąć latem tego roku.

Zapłacą mieszkańcy dużych miast, zapłacą przedsiębiorcy, zapłacą też elektrownie (a chyba rozumiemy co to oznacza). W efekcie wychodzi na to, że nową daniną zostanie objęty każdy Polak. Choć niektórzy bardziej.

ZA DESZCZ I ŚNIEG

Wiecie, że jest w Polsce podatek od deszczówki i wód roztopowych? Dziś płacą go samorządy. Podatek płaci się od wody, która nie wsiąka w ziemię, ale trafia ze ściekami do oczyszczalni.

Dlatego w wielu miastach opłaca się zbierać zimą śnieg i transportować go w miejsca, w których roztapiając się nie trafi do sieci ścieków. W założeniach nowego prawa wodnego podatek obciążyłby statystycznego Polaka kwotą 13-14 zł rocznie. Złotówka miesięcznie? Nie jest źle. Ale to nie statystyczny Kowalski będzie ten podatek płacił, bo według specjalistów dotknie on tylko mieszkańców dużych miast. Jest więc bardziej prawdopodobne, że sięgnie ok. 120 zł.

A to już bardziej boli. Pamiętajmy też o tym, że w dużych miastach nie mieszkają tylko statystyczni Polacy, ale i ich firmy, a za ścieki płacą wszyscy. W związku z tym koszty prowadzenia działalności wzrosną, trudno precyzyjnie powiedzieć o ile. Warto też zauważyć, że podatek miałby być dla samorządów zachętą do tworzenia zbiorników retencyjnych i magazynowania deszczówki. Czy jednak po przerzuceniu kosztów na odbiorców końcowych tak się rzeczywiście stanie? Można mieć wątpliwości.

PODWYŻKA CEN WODY

W projekcie ustawy, która teoretycznie ma wejść w życie z początkiem roku 2017 wyraźnie widać, że celem rządu jest zebranie jak najwięcej pieniędzy. Kilkukrotnie rosną stawki opłat, które firmy wodociągowe będą płacić za pobór wody. Nie wiadomo dokładnie o ile wodociągi podniosą swoje stawki, ale pewne jest, że ceny wody dla użytkowników końcowych wzrosną, cudów nie ma. Ministerstwo Środowiska usiłuje bagatelizować sprawę, przerzucając odpowiedzialność… na gminy.

Twierdzi wprost, że dziś ceny wody są przez nie zawyżane. Nowa ustawa ma zaś wprowadzić pełną kontrolę nad cenami wody w każdej gminie. Ministerstwo Środowiska szacuje, że cena za 1 m³ wody wzrośnie od 5 groszy w gminach wiejskich, do 50 groszy w dużych miastach. To znaczy, że miesięcznie cena dla gospodarstwa domowego nie powinna wzrosnąć o więcej niż złotówkę.

Według Ministerstwa maksymalne podwyżki dla gospodarstw domowych nie przekroczą 11,5 zł rocznie – w przeliczeniu na 1 osobę. To bardzo ciekawe wyliczenie, bo statystyczny Polak zużywa rocznie 24 m³ wody. Źródła pozarządowe wyliczają, że mieszkańcy miast zapłacą rocznie ok. 30 zł na osobę więcej, zaś mieszkańcy wsi – ok. 45 zł. Reasumując - z badań przeprowadzonych przez Izbę Gospodarczą Wodociągi Polskie wynika, że w wyniku zapowiadanych zmian w prawie wodnym należy się spodziewać wzrostu ceny wody o 25%.

Złudzeń nie pozostawia Piotr Biernat, rzecznik prasowy Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów. To jeden z największych w Europie dystrybutorów wody. Firma będzie musiała płacić rocznie o 60 mln zł więcej, niż do tej pory. - Obawiamy się, że czeka nas największa w historii podwyżka cen wody – mówi Biernat.

DROŻSZA WODA, DROŻSZY PRĄD

Opłaty za korzystanie z wód mają płacić elektrownie, elektrownie wodne i elektrociepłownie. Tu również cudów nie ma, nastąpi wzrost kosztów produkcji energii elektrycznej a co za tym idzie – cen prądu dla odbiorców końcowych. Co na to Ministerstwo? Tłumaczy, że wzrost będzie tak minimalny (dosłownie grosze), że go nie zauważymy, tym, bardziej, że firmy energetyczne nauczą się efektywniej wykorzystywać wodę.

POWYŻEJ 5 METRÓW

Ministerstwo twierdzi, że nowych opłat nie unikną firmy, które korzystają z pozwoleń wodno-prawnych, czyli zużywają ponad 5 m³ wody dziennie na potrzeby swojej działalności. Ma to być również sprawdzane – dziś w tej branży funkcjonuje system deklaracji, których praktycznie nikt nie sprawdza. Jest więc spora grupa przedsiębiorstw zużywających więcej niż 5 m³, które nigdy nie korzystały z pozwoleń wodno-prawnych, a powinny. Na dodatek firmy mają płacić nie dość, że wyższe stawki, to jeszcze progresywne. Im więcej zużywają, tym więcej płacą.

ROLNICY TEŻ ZAPŁACĄ

Dziś ta grupa zawodowa nie płaci za wodę wykorzystywaną do celów rolniczych. Po wejściu ustawy w życie – będzie musiała. Zgadliście – Ministerstwo Środowiska wyjaśnia, że w zasadzie koszty będą znikome i nie wpłyną na ceny żywności. Tu założenia projektu są dość mało precyzyjne. Ministerstwo wyjaśnia, że dodatkowe opłaty za wodę nie będą dotyczyły rolników, którzy pobierają ponad 5 m³ wody dziennie i nie powinno to dotknąć małych gospodarstw. Cóż, dotknie więc dużych, mających większy wpływ na ceny żywności. Wiceminister środowiska tłumaczy:

Wprowadzane opłaty za wodę będą dotyczyły wyłącznie jej gospodarczego wykorzystania, a więc użycia na potrzeby energetyki wodnej, wytwarzania energii cieplnej lub elektrycznej, nawadniania wodami powierzchniowymi użytków rolnych i gruntów leśnych oraz na potrzeby chowu lub hodowli ryb”. Brzmi to jak „podrożeje wyłącznie wszystko”.

Z jednej strony projekt dotyczy ochrony źródeł wody, reguluje dystrybucję i gospodarkę tym cennym zasobem. Z drugiej zaś podnosi koszty i to w sposób trudno dziś przewidywalny. Niestety – firmy są najbardziej narażone na wzrost cen wody i padną jego ofiarą. Szczególnie te, które zużywają dużo wody i nie mają możliwości jej oszczędzenia. Te, które mogą, powinny jak najszybciej wdrożyć programy i technologie pozwalające zmniejszyć jej zużycie.

Konrad Bagiński

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design