Nakręceni na biznes

Data dodania: 30 czerwca 2015
Kategoria:
Nakręceni na biznes

Podbijają rynek dzięki otwartości na świat. Oferują swój czas uczestnicząc w akcjach społecznych. Tworzą miejsca pracy i dzielą się patentem na biznes. O takich mówi się, że sukces „przyszedł do nich sam”. Kim są ludzie, którzy zbudowali swój biznes dzięki intuicji, zaangażowaniu i pasji?

Masz pasje ale nie wiesz co zrobić, by stały się one źródłem dochodów. Może nawet masz pomysł na biznes, ale brak Ci pewności, by go skutecznie zrealizować. Wiem co czujesz. Gdy zaczynałam mój biznes miałam dość pracy na etacie i pasję. Dziś  mam wspaniały biznes i pomagam tysiącom osób w drodze do własnego sukcesu”. To nie fragment z amerykańskiego poradnika dla początkujących przedsiębiorców, lecz zachęta z korzystania z usług eksperta ds. coacingu na jednym z polskich portali, których jest wiele.

Czy rzeczywiście, by osiągnąć sukces w biznesie wystarczy uwierzyć w siebie i podążać za swoją pasją? Po części tak. Jednak to nie wszystko. Jak opowiadają nasi rozmówcy, potrzebna jest też smykałka do interesu, upór, samodzielność i wytrwałość. Łut szczęścia też robi swoje. Kiedy jesteś na swoim miejscu i robisz w życiu to, co lubisz, sukces przychodzi w sposób naturalny. Tak jak w przypadku Michała Juzonia, masterfranczyzobiorcy, dyrektora generalnego sieci szkół języka angielskiego Helen Doron Polska Północna. Zanim rozpoczął działalność w branży edukacyjnej podróżował po świecie, zajmował się medytacją. Był też producentem teatralnym i scenarzystą. Z Helen Doron jest związany od trzech lat, natomiast jego żona jest w tym biznesie od ponad dekady.

– Miałem bardzo różne doświadczenia. Podróżowałem po świecie, byłem mnichem buddyjskim. Wróciłem do Polski i zająłem się teatrem. Przez parę lat byłem też producentem teatralnym, aktorem, scenarzystą. Po czym poznałem swoją żonę i poszedłem za głosem serca. Ona mieszkała w Gdańsku, ja we Wrocławiu. Wiedzieliśmy, że chcemy być razem i pojawiło się pytanie: kto ma zostawić swój biznes ona czy ja? Wydawało mi się, że bardziej racjonalne będzie to, że ja jako mężczyzna zostawię swoje sprawy i pojadę za nią. Pojechałem do Gdańska i zacząłem pomagać jej w prowadzeniu szkoły – opowiada.

Później okazało się, że talenty producenckie i organizacyjne, które rozwinął wcześniej dobrze się sprawdzają również na tej ścieżce. Szybko się przekonał do tej działalności. – Wspaniale jest otwierać dzieciom drogę na świat. Poczułem, że jest to moje środowisko. W międzyczasie zostałem partnerem franczyzowym na terenie Trójmiasta. Szło mi na tyle dobrze, że poprzedni masterfranczyzobiorca na teren Polski Północnej, który zajmował się tą działalnością 12 lat, któregoś dnia przyszedł do mnie i powiedział: „Słuchaj, ja muszę to tobie przekazać. Mam inne plany w życiu, chcę robić coś innego. Czekałem na kogoś, komu mogę to powierzyć. Kogoś, kto nie zmarnuje tego, co zrobiłem i kto rozwinie biznes jeszcze bardziej” – kontynuuje Michał Juzoń. Dodaje, że świadomość rodziców co do konieczności znajomości języka angielskiego rośnie. Uczniów przybywa. – Ludzie nie mają wątpliwości, co do tego, że nasza metoda jest fajna. Sięgają chętnie do kieszeni. Mam taką refleksję, że nasza branża w Polsce jest na końcu tzw. fazy pierwszej. Przed nami wielki boom dlatego że, świadomość konieczności posługiwania się angielskim jest powszechna. Angielski musi się stać naszym drugim językiem – przekonuje z entuzjazmem mój rozmówca.

ŚCISŁY UMYSŁ OTWARTY NA ŚWIAT

Grupa młodych zapaleńców, która zorganizowała zajęcia dla młodych adeptów robotyki powiedzenie „przyszłość to dziś, tyle że jutro” przekuła na „przyszłość to tu i teraz”. W 2006 roku kilku studentów Automatyki i Robotyki Politechniki Poznańskiej pod wodzą Bożydara Milewskiego otworzyło firmę Invention-Group, organizującą tematyczne warsztaty dla dzieci pod nazwą Twój Robot.

– Od pierwszego roku studiów razem z kolegami z roku budowaliśmy roboty, które wystawialiśmy potem do walk sumo na zawodach. Z własnych pieniędzy budowaliśmy małe roboty (20x20 cm, waga do 3 kg), które po pięciu sekundach od uruchomienia były w stanie zlokalizować przeciwnika, przeanalizować dane z otoczenia i podjąć decyzję o ataku, czyli wypchnięciu rywala poza półtorametrowy ring – opowiada Bożydar Milewski. Jak wspomina było w tym mnóstwo zabawy, ale i ciągły brak gotówki. Nietypowe hobby dosyć szybko przerodziło się w biznes. Początkowo był to pomysł na dorobienie do studenckiego budżetu. Dziś firma Milewskiego prowadzi warsztaty z robotyki w wielu miastach rozwijając się we franczyzie. – Byliśmy pierwszą firmą, która uruchomiła warsztaty robotyki, bazujące na najnowszych zestawach Lego Mindstorms NXT – dodaje Milewski. Pomimo działania firmy od kilku lat, robotyka jest ciągle czymś nowym i jak każda nowość cieszy się zainteresowaniem. Zapotrzebowanie na zajęcia Twój Robót wynika też z braków w programie szkół zajęć technicznych oraz specjalistycznego sprzętu. W efekcie rodzice poszukują kursów na rynku usług prywatnych.

– Tradycyjna nauka opiera się na uczeniu na pamięć i bez alternatywnych rozwiązań. Nasze warsztaty wprowadzały niekonwencjonalne podejście do nauki, gdzie wszystko stawało się możliwe. Dzieci  budują i programują najprawdziwsze roboty, poznając za ich pomocą świat techniki, informatyki, fizyki i matematyki. Kursy prowadzimy w formie zajęć pozalekcyjnych oraz letnich i zimowych półkolonii – zaznacza Bożydar Milewski.

ZE WSI

Otwartości na świat i biznesowej intuicji swój sukces zawdzięcza też jedna z ukraińskich firm działająca w branży IT, która połączyła potrzeby mieszkańców dużych miast z potencjałem lokalnych rolników. Przedsiębiorstwo zbudowało franczyzową sieć e-sklepów pod marką Ze Wsi, która oferuje ekologiczne produkty spożywcze. Władimir Demjanienko, kierownik ds. franczyzy opowiada, że idea uruchomienia sklepu pojawiła spontanicznie. – Firma, w której pracowałem ciągle się rozwijała, w pewnym okresie zatrudniała około 200 osób. Mieliliśmy też bogaty pakiet socjalny i zastanawialiśmy się nad własnym zaopatrzeniem firmowej stołówki – wspomina. Informatycy wpadli na pomysł uruchomienia własnej sieci spożywczej. Początkowo chcieli nawet kupić jakieś gospodarstwo rolnicze i produkować niektóre produkty.

– Jednak w trakcie opracowania koncepcji biznesowej zrozumieliśmy, że producenci już są. Trzeba tylko włączyć ich do naszego projektu – dzieli się doświadczeniem Demjanienko. Ten przykład pokazuje, że informatycy to nie tylko ścisłe umysły, ale też osoby kreatywne. Łącząc lokalnych producentów żywności z zabieganymi mieszkańcami miast opracowali też autorskie oprogramowanie, które pozwala na sprawne zarządzanie sklepem, magazynem czy księgowością. Pilotażowy projekt Ze Wsi wystartował w listopadzie 2011 roku. Po dziewięciu miesiącach od jego uruchomienia firma realizowała około 150 dostaw dziennie. Rok później został otwarty pierwszy oddział franczyzowy.

BIEGIEM PO SUKCES

Zaczynał od ścianki w sklepie ogólnosportowym. Później otworzył oddzielny, wyspecjalizowany sklep dla biegaczy – SklepBiegowy. W branży sportowej działa już od ponad 20 lat. O swojej działalności opowiada z zaangażowaniem. Lubi nie tylko bieganie, ale też ludzi. Być może w tym tkwi sekret udanego handlu. Mowa o Wojciechu Jegerze, biegaczu, organizatorze imprez biegowych i szefie SklepuBiegowego. Jak tłumaczy, o rozwoju jego firmy zadecydowała rosnąca grupa klientów, która była zainteresowana doradztwem i produktami stricte biegowymi. Nie chcieli oni brnąć przez półki i wieszaki, przebijać się przez milion spodenek i koszulek do różnych innych dziedzin sportu. Ta grupa chciała mieć swój świat, swój sklep, do którego można iść pogadać o bieganiu, dowiedzieć się o najnowszych trendach, idealnie dobrać odzież i buty. Dlatego skupił się na produktach do szeroko pojętego treningu, dla osób, które chcą się bawić bieganiem, zdrowo spędzić czas oraz mieć do tego odpowiedni sprzęt, by zminimalizować ryzyko urazu. Jaka jest jego recepta na sukces?

– Sklepy specjalistyczne powinny przywiązywać klienta do siebie. Oferujemy swoją wiedzę, rady. W naszych sklepach rozmawia się o planach treningowych, nierzadko je tworzy, często z relacji klient – doradca czy sprzedawca powstają wręcz przyjaźnie. Sam prowadzę różne spotkania biegowe, od lat jestem zaangażowany w różne akcje, i pewnie większość osób, które na nie przychodzi to nasi klienci. Niektórzy czują się nawet w obowiązku usprawiedliwienia się przede mną, że gdzieś indziej kupili towar. Śmiejemy się wtedy razem, mówię: „Nie tłumacz się, powiedz lepiej jak się w tym biega?” – powiedział nam Wojciech Jeger. Jak na pasjonatę przystało dzieli się doświadczeniem, czasem i wiedzą oraz konceptem biznesowym, SklepBiegowy to marka rozwijająca się w kanale sklepów własnych i franczyzowych.

SMACZNIE I ZDROWO

W przypadku Anny Krajewskiej, założycielki i właścicielki sieci restauracji szybkiej obsługi Salad Story pasja również odegrała znamienną rolę. O sobie mówi, że w sferze zawodowej zawsze była niezależna i samozatrudniona. Sukces w biznesie pomogło jej osiągnąć zamiłowanie do tego, co robi, doświadczenie, wiedza i otwarty umysł. Uważa, że jeśli umiejętnie się to połączy można wiele osiągnąć.  Zaznacza, że najbardziej w realizacji celów zawodowych pomogła jej odwaga, determinacja, pracowitość i pasja. Bardzo istotne było i wciąż jest nieustanne dokształcanie się. W jednej z rozmów powiedziała, że cele biznesowe ewoluują wraz z sytuacją rynkową: – Planowałam założenie restauracji, ostatecznie buduję sieć restauracyjną, gdyż dostrzegłam potencjał rozwoju w tym kierunku.

Anna Krajewska podziela też stwierdzenie, że w każdym biznesie trzeba uważać na ludzi i ostrożnie dobierać współpracowników. Przestrzega, że osoby z którymi się współpracuje potrafią dodać skrzydeł, ale też przyczynić się do porażki. Zamiłowanie do tego, co się robi jest bardzo ważne. Trzeba jednak pamiętać, że własna firma to przede wszystkim praca i konsekwencja w dążeniu do celu.

W SERCU KUCHNI

Moda na gotowanie zatacza szersze kręgi. Coraz więcej osób obojga płci przyznaje się do tego, że lubi gotować w domu. Potwierdza to sukces programów telewizyjnych i niezliczonej ilości blogów o tematyce kulinarnej. O tym, jak to hobby przekuć we własny biznes przynoszący dochody zapytałam Małgorzatę Lepiankę, która wraz z Mariuszem Jakubiakiem zainwestowała w licencję 7 Street – Bar & Grill w Warszawie.

- Bardzo długo szukaliśmy pomysłu na swój biznes, od początku jednak wiedzieliśmy że ma to być restauracja. Poświęciłam bardzo dużo czasu na znalezienie właściwej marki. Byłam na wielu spotkaniach, widziałam wiele konceptów, wiele programów strategicznych, misji. To, co zadecydowało o tym, że wybraliśmy 7 Street – Bar & Grill to spójność. Na pierwszym spotkaniu z właścicielem sieci zobaczyliśmy człowieka, który jest pełen energii. Ma sprecyzowaną wizję całej działalności, żyje tym projektem i jest to jego biznes od początku do końca. Zaraził nas tą energią. Od tego dnia wiedziałam, że znalazłam koncept, który i mi odpowiada. Dziś mogę powiedzieć, że z wielką przyjemnością, zaangażowaniem i determinacją prowadzę swoją restaurację – opowiada współwłaścicielka lokalu.

Jej współpraca z marką 7 Street – Bar & Grill trwa około dwóch lat. Jednym z kluczowych elementów, składających się na pomyślne rozkręcenie biznesu restauracyjnego było znalezienie odpowiedniej lokalizacji. - W tym miejscu powinnam podziękować właścicielowi sieci za pomoc. Nie raz studził nasz zachwyt mówiąc: „To nie to, jeszcze nie to”. Bardzo dużo czasu zajęło mam znalezienie właśnie tego lokalu. Mieliśmy setki propozycji (różne lokalizacje, metraże, stany techniczne lokali), ale ciągle nie był to ten „jedyny lokal”. Gdy wiosną ubiegłego roku zobaczyliśmy lokal przy Świętokrzyskiej, jeszcze ogrodzony przez budowę metra jednym głosem stwierdziliśmy - to jest to miejsce, tu będzie nasza restauracja – wspomina Małgorzata Lepianka.

Na pytanie czy gotuje w domu odpowiada: - Teraz czy przed otwarciem restauracji? To bardzo istotne. Przed otwarciem lokalu razem z moim partnerem bardzo często gotowaliśmy, korzystając z przepisów kuchni całego świata. Uwielbiamy eksperymentować z nowymi smakami i przez kuchnię, poznawać różnorodność kultur. Obecnie stołujemy się w naszej restauracji. Domowe gotowanie chwilowo zostało sprowadzone do przygotowania śniadań, które czasem mamy możliwość zjeść razem.

To nie jest jej pierwszy biznes. Małgorzata Lepianka od wielu lat współpracuje z firmą Redan prowadząc jeden z warszawskich salonów Top Secret. Jak zdradziła w rozmowie z nami, satysfakcję, doświadczenie oraz sukces finansowy, jaki zyskuje przez tę współpracę pozwala jej na realizacje swoich marzeń w świecie kulinarnym. Na tym nie koniec. - Może to zabrzmi trochę jak szaleństwo, ale chciałabym uruchomić kolejną restaurację. Jeżdżąc w różne części Warszawy przyglądamy się, obserwujemy - wszystko pod kątem nowego lokalu. Jesteśmy bardzo konsekwentni w swoich działaniach, i dlatego jestem pewna, że drugi lokal będzie - dodaje.

OJCIEC CHRZESTNY

Czasami pomysł na biznes, w który zaangażujemy się z pasją przychodzi sam. Tak jak w przypadku Pawła Gapińskiego, który odkrył w sobie… dziecko. - Przez ostatnie dwa lata pracy w branży telefonii komórkowej, obserwując znaczny spadek sprzedaży i nasycenie rynku, zacząłem się zastanawiać nad przebranżowieniem i zmianą rodzaju działalności. Pomysł na biznes w branży dziecięcej pojawił się w momencie, kiedy zostałem ojcem chrzestnym. To była stosunkowo łatwa decyzja, ponieważ sam do dzisiaj jestem małym chłopcem. Kiedy byłem dzieckiem w latach 80. rynek, niestety nie proponował tak dużej gamy zabawek i takich możliwości, jakie są dzisiaj. Dlatego sprawia mi ogromną radość współpraca z tak wymagającym klientem, jakim jest dziecko. Dodatkowo, wielokrotnie podczas prezentacji sam mogę przetestować i pobawić się niektórymi zabawkami – opowiada przedsiębiorca.

Paweł Gapiński również zdecydował się na działalność pod znaną marką. Został franczyzobiorcą Toy Planet, sieci sklepów oferującej markowe zabawki. Zarządza salonem w CH Platan w Zabrzu. Ma też poczucie misji. Współczesny rynek zabawek jest zdominowany flagowymi produkcjami wielkich koncernów. W jego opinii, zadaniem właścicieli sklepów z artykułami dla dzieci jest, aby na rynku znalazły się zabawki innowacyjne, edukacyjne i inne, niż tylko te reklamowane i najbardziej popularne. Przyznaje jednak, że zachęcić dziecko do „mądrej” zabawki nieznanej z ekranu telewizora nie jest łatwą sprawą.

– Czasami łatwiej przekonać jest rodzica, niż samo dziecko. Najlepszym i sprawdzonym pomysłem są wszelkiego rodzaju prezentacje i zabawy z danym produktem. Czego brakuje naszemu rynkowi zabawek? Trudno odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ o naszych potrzebach głównie decyduje telewizja i reklama. Mnie osobiście brakuje zabawek związanych z danym regionem kraju. Pluszowy miś, który opowiada bajki po śląsku to byłaby rewelacja – zastanawia się Paweł Gapiński.

ONI MÓWIĄ, ONA RYSUJE

„Nie sprzedajemy cytatów na wagę. Zależy nam na tym, by przypominać, że czytanie jest ważne. Dlatego zaczęliśmy od galerii z pisarzami i poetami. Chcemy, by otaczały nas przedmioty codziennego użytku opatrzone projektami, których treść będzie intelektualnym wyzwaniem albo dobrym żartem, a których wygląd przyniesie estetyczną przyjemność. Wszystkie projekty są autorstwa Darii Mielcarzewicz” - czytamy na stronie internetowej Sklepu z cytatami. Witryna Sklepu z cytatami oferuje słynne powiedzenia Bułhakowa, Witkacego, Lorda Vadera, czy też sparodiowanego Paulo Coelho wydrukowane na czym tylko dusza zapragnie. Daria Mielcarzewicz, artystka i miłośniczka literatury, prowadzi nietypowy sklep wraz przyjaciółmi. Ten pomysł na biznes jest równie wyjątkowy co jego nazwa.

Na pytanie „W jaki sposób artysta, który chce zabrać się do zarabiania na swojej twórczości, przechodzi od pomysłu do sklepu z własnymi pracami i e-sklepem?” w jednym z wywiadów odpowiada, że “z pomocą przyjaciół”. Sklep nie powstał od razu. Po zrobieniu pierwszego projektu artystka miała ochotę narysować następne. Gdy zebrało się około dwudziestu, czy trzydziestu, Daria Mielcarzewicz przez dwa miesiące sprzedawała przez stronę agencji reklamowej Rekord tylko koszulki z projektami. Na facebooku stworzyła też profil „Daria rysuje Oni mówią”. Fanów powoli przybywało, koszulki sprzedawały się dobrze, więc z przyjaciółmi postanowili stworzyć sklep. Najpierw powstał stacjonarny, a dwa miesiące później – internetowy.

Agencja reklamowa była pasem startowym Sklepu z cytatami. Większość gadżetów jest dostępna od ręki. Na przykład z Proustem można kupić leżak, pocztówkę, kubek, koszulkę, torbę, notes, plakat, magnes czy poduszkę. Daria Mielcarzewicz angażuje się także w projekty o charakterze społeczno-kulturalnym. Zaprojektowała i wykonała z agencją Rekord m.in. torby dla Teatru Polskiego w Warszawie. Jej ekipa zorganizowała też niejedną akcję społeczną – np. rozdają na dzielnicy breloki z workami do sprzątania po psie. W biznesie jak w miłości – nigdy nie wiadomo, jaki pomysł „zaskoczy” i kiedy. Jednak - jak podkreślą nasi rozmówcy - warto jest odważyć się i pójść za głosem serca.

Irina Nowochatko-Kowalczyk

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design