Pandemia nie spowolniła rozwoju sieci sklepów z odzieżą damską Greenpoint – w tym roku otwartych zostanie ponad 20 nowych salonów. Największych perspektyw firma upatruje w niewielkich miejscowościach, w kameralnych galeriach handlowych.
Kluczem do decyzji o inwestycji w placówkę odzieżową sieci Greenpoint – poza dobrze odbieranym przez klientów miejscem – powinny być korzystne warunki najmu.
– Około 95 proc. naszych sklepów franczyzowych działa w mniejszych miejscowościach, w których skutki pandemii nie były tak mocno odczuwalne – mówi Tomasz Nowicki, koordynator ds. inwestycji i rozwoju w Greenpoint, dodając, że poza okresami lockdownów klienci chętnie wracali po zakupy do małych, lokalnych galerii.
– Właściciele mniejszych galerii handlowych są bardzo elastyczni i otwarci na różne formy współpracy, dzięki czemu relacje biznesowe z nimi układają się wyjątkowo pomyślnie – podkreśla Tomasz Nowicki. – W związku z pandemią pojawiło się więcej możliwości otwierania tzw. pop-up’ów, czyli sklepów promujących markę i jednocześnie badających jej potencjał na danym terenie. Charakteryzują się one krótkoterminowymi umowami najmu, maksymalnie na 12 miesięcy oraz niskim czynszem, często naliczanym w zależności od obrotu – wyjaśnia Nowicki.
Taki model działania umożliwia właścicielowi placówki sprawdzenie opłacalności biznesu w konkretnej lokalizacji. Korzystając z franczyzy sieci Greenpoint, franczyzobiorca ogranicza koszty inwestycji do minimum, ponieważ w przypadku pop-up’ów Greenpoint zapewnia pełne umeblowanie i wyposażenie lokalu, a franczyzobiorca pokrywa tylko koszty adaptacyjne, które w przypadku lokalu z rynku wtórnego zamykają się w kwocie ok. 5-10 tys. zł.
W przypadku otwarcia standardowego sklepu franczyzobiorca, poza adaptacją, inwestuje w oznakowanie placówki, umeblowanie i wyposażenie (ok. 550-600 zł netto/mkw.) oraz oświetlenie (ok. 150-170 zł/mkw.). W sumie jest to kwota oscylująca wokół 70-100 tys. zł netto.
Sieć Greenpoint liczy obecnie ok. 100 sklepów własnych oraz blisko 90 franczyzowych. Tylko w tym roku otwartych zostało do tej pory 15 sklepów franczyzowych i 3 własne. Do końca roku ma zostać uruchomionych jeszcze kilka nowych sklepów.
– Koncentrujemy się na rozwoju w regionach, w których jeszcze nas nie ma oraz tych, w których reprezentacja naszych sklepów jest niewielka, a więc są to przede wszystkim woj. dolnośląskie, lubuskie i zachodniopomorskie. Jesteśmy zainteresowani głównie mniejszymi miejscowościami, od ok. 15 tys. mieszkańców – mówi Tomasz Nowicki.