Ci, którzy postawili na gastronomię przekonują, że najciekawsza w tym biznesie jest odwrotna zależność ilości restauracji do wymiaru pracy. Pracujący na rynku usług płatniczych doceniają z kolei to, że już na wstępie otrzymują spory portfel stałych klientów. Większość multifranczyzobiorców łączą też podobne cechy - upór, ambicja i umiejętność podporządkowania się zasadom obowiązującym w sieci. A także to, że od początku nastawili się na prowadzenie kilku placówek.
Jak podaje Akademia Rozwoju Systemów Sieciowych (ARSS), statystyczny polski franczyzobiorca to na ogół osoba w średnim wieku, często już doświadczona w biznesie. Jest przedsiębiorcza i ostrożna. Zwykle dysponuje sumą od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych, które chciałaby przeznaczyć na uruchomienie własnego biznesu. Wśród franczyzobiorców są też ludzie zamożni, szukający możliwości zrobienia kolejnego biznesu bez narażania się na potknięcia bądź zabezpieczenia w ten sposób przyszłości swojej lub swoich bliskich. Nie oczekują oni natychmiastowych zysków, umieją długofalowo inwestować. Często są to osoby, które prowadzą po kilka punktów franczyzowych. Jednym z takich przykładów jest firma Wojciecha Szpili, należącego do grupy największych franczyzobiorców McDonald’s. Przedsiębiorca prowadzi obecnie aż 6 lokali tej sieci. Amerykański koncept ma stosunkowo najwięcej multifranczyzobiorców - 70% jego franczyzobiorców prowadzi więcej niż jedną restaurację. Wiele innych sieci handlowych i usługowych ma również silnych multifranczyzobiorców - np. Esotiq&Henderson czy Carrefour. Znacznej części z nich nie da się zaliczyć do grona małych przedsiębiorców. Sam Wojciech Szpila zatrudnia około 350 osób. Kim są osoby, które rozwijają własne sieci pod znaną marką, na jakich konceptach oparły swój biznes i jakim cechom zawdzięczają sukces?
GASTRONOMIA I FMCG FRANCZYZOWYM ELDORADO
Gastronomia to biznes dość trudny i wymagający specyficznych umiejętności połączonych ze świadomością tego, że najwięcej pracy czeka nas wtedy, gdy inni ludzie mają wolne. Największym wzięciem cieszą się koncepty nie wymagające zbyt dużych inwestycji, mało skomplikowane i gwarantujące sporą stopę zwrotu. Ponad 20% wszystkich ofert franczyzowych w Polsce stanowią właśnie koncepty gastronomiczne. W tej branży jest również największy ruch, co roku powstają setki nowych kawiarni, restauracji czy barów. Duże zainteresowanie gastronomią wynika po części z rozpoznawalności marek z tej branży, jak i powszechnej wiedzy, iż rozwijają się we franczyzie. Najtańsze kawiarnie można otworzyć już za kilka czy kilkanaście tysięcy złotych, a 30-40 tys. zł. wystarczy, by otworzyć punkt z lodami, fast food czy bar kanapkowy. – Nie miałem doświadczenia w branży gastronomicznej i według mnie nie jest to konieczne. Od początku działania i otwarcia pierwszej restauracji Subway miałem zamiar posiadać kilka placówek tej sieci. Najchętniej od 5 do 7 lokali. Jest to ilość możliwa do zarządzania przez firmę średniej wielkości przy maksymalnym wykorzystaniu potencjału zarówno menadżerów, jak i ludzi pracujących w biurze, wspomagających i kontrolujących cały biznes – mówi Piotr Bruździak, multifranczyzobiorca sieci Subway.
Podkreśla, że od samego początku przystąpienia do sieci franczyzowej był nastawiony na rozwój firmy do kilku restauracji. – Osiągnięcie ekonomicznych korzyści, czyli zoptymalizowanie działalności, wymaga w tym biznesie posiadania co najmniej kilku lokali. Inaczej franczyzobiorca, posiadający do trzech restauracji, zmuszony jest do działalności czysto operacyjnej, w której najlepiej sprawdzają się młodzi ludzie. Najciekawsza w tym biznesie jest odwrotna zależność ilości restauracji do wymiaru pracy, stąd sukces sieci Subway w skali międzynarodowej. I oczywiście nie tylko tej marki – tłumaczy Piotr Bruździak.
Dodaje, że prowadzenie własnej sieci pod znaną marką wymaga - szczególnie na początku - wiary w ten pomysł oraz dużej siły charakteru. Prawda jest taka, że początek, tak jak w każdym biznesie, jest bardzo ciężki i praktycznie nieprzewidywalny dla nowego franczyzobiorcy. – Oczywiście takie czynniki, jak wsparcie ze strony sieci i gotowy koncept bardzo pomagają przedsiębiorcy, znacząco ograniczając ryzyko biznesowe, które spoczywa tylko i wyłącznie na franczyzobiorcy. Po otwarciu trzeciej restauracji jest już dużo łatwiej, dlatego najlepiej zacząć ten biznes od razu z planem posiadania kilku lokali – wyjaśnia.
Podobne przekonania miała Daria Żok, która obecnie zarządza czterema pizzeriami Biesiadowo. Już po kilku miesiącach od pierwszego otwarcia, kiedy poznała zasady działania franczyzodawcy była pewna, że otworzy kolejny lokal. Od początku wiedziała, że większa ilość placówek buduje pozycję właściciela, podnosi jego wiarygodność, zwiększa obroty, a to ma wpływ na postrzeganie przedsiębiorcy przez instytucje finansowe. Za mocną stronę swojego charakteru uznaje pracowitość, zaangażowanie, odpowiedzialność, umiejętność współpracy i kreatywność. Jak zaznacza, w drodze do sukcesu pomogły też ambicje. Na pytanie czy wcześniejsze doświadczenia biznesowe były związane z tą samą branżą odpowiada: – Nie, jeśli chodzi o gastronomię. Tak, jeśli weźmiemy pod uwagę doświadczenie w pracy w handlu, marketingu i kierowaniu zespołem sprzedażowym. Nie jest ważne co się sprzedaje, ale jak. Doświadczenia w branży gastronomicznej nie miał również Piotr Wilczek, multifranczyzobiorca Salad Story prowadzący placówki w Lublinie. Zaznacza on jednak, że doświadczenie biznesowe, które zdobył wcześniej bardzo się przydało.
– Pomysł na otwarcie drugiej placówki w Lublinie pojawił się, mniej więcej, po roku działalności pierwszego punktu. Tę decyzję podjęliśmy na podstawie rosnącego zainteresowania klientów. Zauważyliśmy także wyraźny brak tego typu oferty w naszym mieście. Dodatkowym impulsem było otwarcie nowego dużego centrum handlowego. Skorzystaliśmy z tej możliwości – opowiada. Nie ukrywa, że w jego przypadku na początku w ogóle nie było planów związanych z otwarciem drugiej placówki. – Nie wiedzieliśmy czy pomysł na Salad Story przyjmie się w Lublinie. Dzisiaj, po dwóch latach działalności, myślimy o otwarciu trzeciego punktu – dzieli się planami Piotr Wilczek.
Mówiąc o cechach charakteru, które pomogły mu w budowaniu własnej sieci wymienia upór w dążeniu do celu, chęć rozwoju, wszechstronność oraz umiejętność podporządkowania się zasadom obowiązującym w sieci. Dodaje, że działalność pod szyldem Salad Story jest prowadzona wyłącznie w relacji franczyzobiorca - franczyzodawca, bez pomocy strony trzeciej. We franczyzie rozwija się również bardzo duża część rynku spożywczego i handlowego. Takie sieci jak Żabka, Małpka, Odido, Carrefour Express czy SPAR obracają milionami złotych i pod swe skrzydła przyjmują zarówno nowe sklepy, jak i działające na rynku podmioty. To bardzo duży segment rynku, choć kojarzony nieco bardziej z partnerstwem
dystrybucyjnym niż typową franczyzą. A nasz rynek jest olbrzymi i chłonny - na produkty FMCG wydajemy rocznie ponad 220 mld zł. To zachęca tych, którzy już przetestowali wybrany koncept franczyzowy do budowania swojej sieci pod mocną marką.
MASOWO W PŁATNOŚCIACH
Poza tymi dwoma silnymi segmentami, polscy franczyzobiorcy działają w niemal każdej możliwej branży. O stworzeniu sieci pod znanym szyldem myślała też Żanna Tabuła, która obecnie zarządza kilkoma punktami płatniczymi Monetia. Była pewna, że równoległe prowadzenie kilku agencji to odpowiednia strategia rozwoju własnej firmy. – Od początku miałam takie założenie. Monetia to silna marka na rynku usług płatniczych. Łatwość współpracy z ekspertami Monetii, jak również niskie, w porównaniu z innymi franczyzodawcami, koszty otwarcia nowej placówki to tylko część czynników decydujących o stałym rozwoju mojej firmy – opowiada.
Zaznacza, że dzięki umowom, jakie Monetia ma podpisane z wystawcami płatności masowych, otwarcie nowej placówki było o tyle łatwiejsze, że na wstępie pozyskiwała spory portfel stałych klientów. Równie istotne przy otwarciu kolejnych placówek okazały się szkolenia produktowe i z procedur. Dzięki temu obsługa klientów jest w pełni profesjonalna. Wśród kluczowych cech charakteru, które pomogły jej w realizacji planów biznesowych wymienia zdecydowanie i dążenie do wyznaczonych celów. Wspomina też o konsekwencji i umiejętności prowadzenia rozmów, szczególnie negocjacji.
– Czasami udaje się otworzyć nową placówkę bardzo szybko. Innym razem negocjacje trwają dłużej, zwłaszcza gdy punkt jest otwierany w siedzibie klienta instytucjonalnego, np. spółdzielni czy urzędu. Jeżeli zaś chodzi o samo prowadzenie placówki - tutaj przede wszystkim procentuje wysoka jakość obsługi klienta. Jeżeli wykazujemy zainteresowanie i obsługujemy z najwyższą starannością, klient wraca – przekonuje.
W finansach, w odróżnieniu od gastronomii, dobrze jest, gdy kandydat na franczyzobiorcę posiada konkretne doświadczenie. Decydując się na otwarcie placówki bankowej trzeba mieć solidną wiedzę o produktach finansowych. Jeśli właściciel sam rozumie mechanizmy rządzące tym rynkiem może odnieść sukces sprzedażowy. Żanna Tabuła nie jest tu wyjątkiem. Do Monetii przyszła właśnie z takim doświadczeniem. – Wiele lat pracowałam w banku, w dziale zajmującym się rozwiązywaniem reklamacji. To była dobra szkoła obsługi trudnego klienta. Dzięki temu teraz łatwiej jest mi prowadzić agencje płatnicze – podsumowuje.
Irina Nowochatko-Kowalczyk
Dołącz do newslettera
Ważne linki
Na skróty
Katalog franczyz
Kwoty inwestycji