Agrohotele - kolejna przymiarka i kolejna porażka?

Data dodania: 21 lipca 2014
Kategoria:
Agrohotele - kolejna przymiarka i kolejna porażka? Foto: freeimages.com

Z uporem godnym lepszej sprawy Polska Izba Hotelowa znowu podchodzi do tematu budowy sieci tanich, wiejskich hoteli. Kiedyś miały nazywać się Chaber, teraz oficjalną marką jest Agro Hotel Łan. Chabry zeschły, podobnie chyba stanie się z łanami.

W 2011 roku Polska Izba Hotelarska ogłosiła niebywale ambitny plan – trzeba w Polsce zbudować sieć hoteli wiejskich. W ciągu 10 lat miało powstać ich 100. W zasadzie nawet 500 – deklarowali przedstawiciele SRW Chaber – (SRW to skrót od System Rodzinnego Wypoczynku). I tu potencjalnym inwestorom powinna była zapalić się czerwona lampka, bo różnica między setką a pięcioma setkami jest duża. Uwzględniając fakt, że w tej chwili w Polsce jest niewiele ponad 2100 hoteli – nawet bardzo duża.

Znikające chabry

Sieć miała być nastawiona na klientów z Polski. Inwestorzy indywidualni, zainteresowani posiadaniem obiektu w sieci mieli oczekiwać od PIH pełnej obsługi inwestycyjnej: od wyboru działki budowlanej poprzez projektowanie, aż po wybudowanie i pełne wyposażenie obiektu „pod klucz”. W ramach sieci miało działać sześć rodzajów hoteli: Chaber Podstawowy (koszt budowy ok. 5 mln zł netto, działka pow. 3 tys. m²), Hotel Chaber MAX (działka pow. 3,5 tys. m²), Chaber LUX (działka pow. 5 tys. m²), Chaber Pensjonat (koszt ok. 2,5 mln zł netto, działka powyżej 1,5 tys. m²) oraz Chaber Apartamenty Hotelowe i Chaber Kondominium z indywidualnie ustalanymi kosztami inwestycji.

Trzon sieci miały stanowić Chabry Podstawowe. W każdym maksymalnie 28 pokoi w standardzie od 1 do 3 gwiazdek, nocleg ze śniadaniem – od 80 zł. Gwarancją sukcesu miały być niskie ceny, przyciągające Polaków do nocowania w hotelu. A impulsem do ich budowy – Euro 2012, czyli wydarzenie, które miało ściągnąć do Polski setki tysięcy kibiców. Łatwo policzyć, że całość inwestycji miała sięgnąć od pół do dwóch i pół miliarda złotych.

Sieć SRW Chaber zniknęła z rynku zanim się na nim na dobre pojawiła. Pod tą marką powstały bodaj tylko dwa hotele – jeden w Krzywaczce (20 km od Krakowa), drugi w Łodzi. Trudno ocenić jak długo działały w swojej macierzystej sieci, bo jeszcze w 2011 roku sieć SRW Chaber wystawiono na sprzedaż. Wkrótce potem hotel w Krzywaczce trafił do sieci Comfort-Express.

Hotelarski projekt upadł w przedbiegach, zostawiając na lodzie inwestorów. Na szczęście nie było ich wielu. Rynek nie podszedł z entuzjazmem do pomysłu budowy tej sieci sieci, zresztą część ekspertów od początku była sceptyczna. Niektórzy przypominali, że pomysł nie jest nowy, że już od kilku lat pojawiały się podobne pomysły i deklaracje budowy setek hoteli. Pomysł promowała Polska Izba Hotelowa, prezesem SRW Chaber był Jacek Jaruzelski. Rozsądkiem wykazały się banki, które nie garnęły się do udzielania kredytów na budowę hoteli.

Déjà vu?

Pod koniec roku 2013, prezes Polskiej Izby Hotelarstwa, Krzysztof Milski, triumfalnie obwieścił – „Zrobimy z rolników hotelarzy i zbudujemy kilkaset wiejskich hoteli”. Każdy hotel będzie miał maksymalnie 28 pokoi, od jednej do trzech gwiazdek a koszt jego budowy to ok. 5 mln zł. Sieć ma się nazywać Agro Hotel Łan i zaspokoi żywotne potrzeby społeczeństwa na nocowanie na wsi. Przy okazji wyciągnie polską wieś z zaścianka i otworzy nowe możliwości zarabiania. Izba przeszkoli każdego chętnego, zapewni projekt hotelu, budowę, wyposażenie a nawet opiekę prawną. Wisienką na torcie ma być centralny system rezerwacji.

Wydaje się, że cały plan ponownie spali na panewce. Przyczyną są znowu pieniądze. Co prawda PIH twierdzi, że zdobył finansowanie od Banku Gospodarstwa Krajowego, ale nie jest to do końca prawda. Tu nie chodzi o otwartą linię kredytową z setkami milionów złotych. BGK zgodził się poręczać kredyty komercyjne, czyli potencjalny inwestor musi i tak najpierw przekonać któryś z banków do swojego pomysłu a dopiero wtedy może uzyskać poręczenie. Projekt musi się więc bronić finansowo. Co prawda wiemy, że banki niechętnie podchodzą do finansowania startupów, ale działają na konkurencyjnym rynku i żyły złota raczej by nie przeoczyły.

PIH twierdzi, że w Niemczech czy we Włoszech z powodzeniem działają setki małych, wiejskich hoteli. Z niechęcią wypowiada się o popularnej w Polsce agroturystyce. To branża rozsiana, zdecentralizowana, z różną jakością usług i zaplecza. Prezes Milski chce budować sieć w oparciu o wizję rumianego hotelarza, serwującego gościom przysmaki lokalnej kuchni, zaopatrującego się u miejscowych dostawców, pokazującego gościom okoliczne atrakcje. Wizja kusząca, tyle że … to już działa! Właśnie o to chodzi w agroturystyce, to się już dzieje. W niektórych gospodarstwach jest bardziej spartańsko, w niektórych bardziej wygodnie, ale ceny też są różne. A na pewno niższe, niż hotelowe. Budowy sieci nie można zaczynać bez popytu a tego po postu nie widać. W miejscowościach turystycznych już są tysiące łóżek, pensjonatów, moteli, hosteli i hoteli. Podaż powinna nadążać za popytem, nie odwrotnie. Popytu nie da się też wykreować.

To fakt, że w Polsce hoteli jest mało. Mamy tylko 3-4 pokoje hotelowe na 1000 mieszkańców. Według Eurostatu w Niemczech jest ich prawie 12, a na Malcie i Cyprze ponad 40. Ale z drugiej strony średnie obłożenie na Malcie przekracza 65%. W Polsce - według różnych szacunków - kształtuje się między 30 a 50%. Sezon wakacyjny trwa u nas 2-3 miesiące, więc nie można się dziwić, że statystycznie rzecz ujmując pokoje stoją puste przez pół roku albo dłużej. Gdzie więc sens budowania kolejnych?

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design