Ajent, czyli własny biznes bez inwestycji

Data dodania: 26 sierpnia 2011

Na polskim rynku pojawia się coraz więcej propozycji współpracy ajencyjnej polegającej na tym, że przedsiębiorca prowadzi działalność na własny rachunek, ale w placówce należącej do właściciela sieci. Ile może zarobić ajent? Jakie ma obowiązki?

Ajencja to forma współpracy pośrednia między etatem a franczyzą. Dla kogo będzie odpowiednia? Jakie są plusy i minusy takiej działalności? Ile zarabia ajent?

Na zostanie ajentem powinna zdecydować się osoba, która nie ma środków na założenie własnego (niesieciowego lub franczyzowego) punktu handlowego lub usługowego bądź też obawia się ryzyka związanego z inwestycją. Jednocześnie powinna to być osoba przedsiębiorcza, która zna się na danej branży, potrafi zarządzać personelem i chce się sprawdzić we własnym biznesie. Często ajencja może być pierwszym krokiem do wypłynięcia na szersze wody i rozwinięcia zupełnie samodzielnej firmy.

Wielu naszych partnerów nie pracowało wcześniej w handlu i często dopiero praktyczne zetknięcie się z tym biznesem pokazuje, że nie jest to praca, jaką chcieliby wykonywać. Inni wręcz przeciwnie, chcą jeszcze mocniej związać się w tą branżą, uruchamiając własny punkt sprzedaży i przychodzą do nas, by zdobyć doświadczenie. Nie są to jednak przypadki częste, średni okres współpracy partnera z Kolporterem wynosi 4 lata – opowiada Mateusz Wiśniewski, wiceprezes Kolportera Sieci Handlowe.

Kolporter rozwija tzw. system partnerski. Działają w nim saloniki Kolporter, salony prasowe Top-Press, a także nowy projekt firmy – sklepy spożywcze Dobry Wybór.

Ajent - plusy i minusy

Ta forma współpracy niesie ze sobą szereg korzyści dla obu stron. Firma tworząca sieć pozbywa się w ten sposób formalności i obowiązków związanych z zatrudnianiem pracowników – zajmuje się tym ajent, który sam pełni zazwyczaj rolę kierownika placówki. Praktyka pokazuje, że ajent jest znacznie bardziej zaangażowany w wykonywanie swoich obowiązków niż pracownik na etacie, co przekłada się na lepsze wyniki punktu, którym zarządza. Korzyścią dla partnera jest wspomniany wcześniej brak konieczności angażowania własnych środków w otwarcie placówki. Otrzymuje on gotowy punkt handlowy bądź usługowy, a  także szkolenia i wiedzę na temat tego, jak  prowadzić ten biznes.

Jakie są minusy? W stosunku do etatu – zdecydowanie większa odpowiedzialność, a także zazwyczaj konieczność wpłacenia kaucji za powierzone mienie bądź podpisania weksla. Jak w przypadku każdego własnego biznesu, może okazać się też, że nie przynosi on oczekiwanych dochodów.

Zobacz także: 40 franczyz na które stać każdego

Kto szuka ajentów?

Najbardziej znaną siecią działającą w tym modelu jest Żabka, która posiada już ok. 2500 sklepów i wszystkie prowadzone są przez ajentów. Od spółki Żabka Polska otrzymują oni w podnajem wyremontowany i wyposażony lokal wraz z zatowarowaniem w kredycie kupieckim.

Co ważne, ajenci nie są pozostawieni sami sobie. Centrala sieci dba o rozwój oferty sklepu, np. poprzez wprowadzanie tańszych produktów marek własnych, a także różnego rodzaju usług począwszy od lotto, a na płaceniu rachunków i sprzedaży wycieczek kończąc. Oferuje także szkolenia.

Nie brakuje jednak osób, które narzekają na współpracę z Żabką, co oznacza, że biznes ten nie jest łatwy, lekki i nie każdemu przynosi sukces i zadowolenie. Jednak przy takiej skali, w jakiej działa Żabka, fakt ten nie dziwi. Niemniej oznacza, że wizja własnego biznesu bez inwestycji nie powinna nikogo bezkrytycznie zachwycać i warto skonfrontować swoje wyobrażenie o współpracy z aktualnymi partnerami i, znając swoje oczekiwania i predyspozycje, przeanalizować, czy zasilimy szeregi tych zadowolonych czy raczej narzekających.

Żabka zresztą, jak wspomnieliśmy, jest najbardziej znaną siecią oferującą współpracę ajencyjną, ale nie jedyną. W segmencie sklepów convenience podobną ofertę przygotował Eko Holding, który od niedawna rozwija sieć Aligator oraz Kolporter, tworzący sieć Dobry Wybór. Ten model współpracy popularny jest także w branży kiosków i saloników prasowych. Rozwija go Kolporter, a także Eurokiosk oraz największy dystrybutor prasy w Polsce – Ruch.

Ajent w usługach

Model prowadzenia własnego biznesu w cudzym obiekcie wykracza poza branżę handlową. Znajdziemy do także w sieciach usługowych i gastronomicznych.

Dobrym przykładem jest sieć serwisów i myjni samochodowych Service Master i Wash Master, która wybudowała osiem własnych obiektów, które następne zdecydowała się przekazać w zarządzanie zewnętrznym przedsiębiorcom. Aby zostać jednym z nich, potrzebny jest niemały kapitał, bowiem firma wymaga wpłaty 150 tys. zł tytułem kaucji. Kaucja ta jednak jest zwracana po zakończeniu współpracy, tak więc przedsiębiorca nie ryzykuje tych środków, inwestując w biznes, który może okazać się nietrafiony.

- Zdecydowałem się na współpracę z Towarzystwem Inwestycyjnym i podjąłem się prowadzenia stacji Service i Wash Master w systemie agencyjnym, bo uważam, że jest to bardzo dobra oferta dla osób, które chcą działać w branży na własny rachunek, nie inwestując kolosalnych kwot w budowę i wyposażenie tego typu stacji. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie to łatwe zadanie, raczej duże wyzwanie, ale jestem przekonany, że w perspektywie dwóch, trzech lat będzie można mówić o słuszności podjętej decyzji. Zresztą układ agencyjny zaproponowany przez Towarzystwo Inwestycyjne jest oparty na partnerstwie i współpracy, zapewnia wsparcie i pomoc w osiąganiu celów sprzedażowych. Wynik zależy głownie ode mnie i moich współpracowników, więc należy wykorzystać taką okazję biznesową. Jestem przekonany, że uda nam się razem osiągnąć sukces finansowy – powiedział Paweł Jaśkiewicz prowadzący w systemie agencyjnym, razem ze wspólnikiem Sławomirem Kufflem, stację Service & Wash Master w Bydgoszczy.

Kolejnym przykładem sieci, która poszukuje przedsiębiorców do zarządzania ich własnymi punktami, jest Vision Express – największa sieć salonów optycznych w Polsce. Do niedawna do sieci tej przedsiębiorca mógł dołączyć tylko poprzez zostanie franczyzobiorcą, co wiązało się z inwestycją 430 – 550 tys. zł netto. Ale pod koniec ubiegłego roku Vision Express zdecydował się także na rozwijanie sieci w systemie, który firma określa jako agencyjny.

Salon otwierany jest na nasz koszt. My ponosimy także najważniejsze koszty stałe. Agent opłaca jedynie rachunki za prąd, wodę, telefony, a jego dochody zależą od sprzedaży w danym salonie – wynoszą 21 proc. od obrotów – wyjaśnia zasady funkcjonowania systemu Piotr Wilczyński, dyrektor ds. finansów i rozwoju oraz członek zarządu Vision Express.

Dodaje, iż spodziewa się, że w najbliższym czasie najwięcej salonów będzie otwieranych właśnie w systemie agencyjnym. W tym roku firma chce pozyskać przynajmniej 6 agentów. Mogą oni objąć w zarządzanie zarówno któryś z działających już salonów własnych sieci, jak i nowo otwierany.

Zarządzanie swoimi placówkami chętnie powierzają zewnętrznym operatorom także sieci gastronomiczne. W takim systemie działają np. restauracje i kluby muzyczne firmy R&C Union: Sioux, Fenix, Fever i Lizard King. Dawniej firma stawiała na franczyzę i do dziś jeszcze 5 z 25 lokali funkcjonuje w tym systemie. Spółka jeszcze w ubiegłym roku doszła jednak do wniosku, że większe korzyści przyniesie jej tzw. model operatorski. W systemie operatorskim, podobnie jak we franczyzie, lokale prowadzone są przez niezależnych przedsiębiorców posiadających własną działalność. Jednak, w odróżnieniu od systemu franczyzowego, w tym modelu koszty i przychody prowadzonej działalności rozliczane są bezpośrednio w wynikach R&C Union, a nie spółek franczyzobiorców. Sprzyja to zwiększeniu generowania gotówki z kapitału obrotowego przez spółkę oraz poprawia efektywność kosztową w prowadzonych lokalizacjach, a także przynosi lepsze przestrzeganie standardów sieciowych w restauracjach i klubach.

W odwrotnym kierunku idzie natomiast Telepizza. Do tej pory stawiała ona na lokale własne oraz tzw. franczyzę wewnętrzną, czyli oddawała w zarządzanie zewnętrznym przedsiębiorcom własne placówki. Na zasadach pełnej franczyzy funkcjonowała mniej niż jedna czwarta lokali tej sieci. Obecnie firma nie chce inwestować własnych środków w kolejne otwarcia, skłania się więc ku franczyzobiorcom.

Na coraz większe współfinansowanie rozwoju sieci przez franczyzobiorców liczy także Sfinks, choć w tym przypadku mogą oni liczyć na znaczącą pomoc ze strony spółki. Wymaga ona wpłaty minimum 100 tys. zł tytułem inwestycji w lokal, ale koszt otwarcia restauracji Sphinx czy Wook jest kilkukrotnie wyższy. Oprócz franczyzy, Sfinks także opiera działalność części swoich lokali na tzw. modelu operatorskim.

Joanna Cabaj - Bonicka

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design
linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram