To droga, którą we franczyzie the White Bear Coffee przeszedł Mateusz Hołubowicz, prowadzący dziś z żoną Justyną dwa lokale w Suwałkach. Zanim na mapie północno-wschodniej Polski pojawi się kolejna kawiarnia pod szyldem Miśka, opowiada nam, jak zaczęła się jego przygoda z kawą specialty i dlaczego nie budował marki od podstaw, a postawił właśnie na franczyzę.
Mateusz Hołubowicz: Zdecydowanie tak. Suwałki to moje rodzinne miasto z niepowtarzalnym klimatem pogranicza. W ostatnich latach przeżyło prawdziwy rozkwit, także pod względem oferty gastronomicznej. Mieszkańcom brakowało jednak miejsca, gdzie mogliby spotkać się na kawę poza sezonem turystycznym. Przytulnego, nowoczesnego, z bogatym menu. Zdecydowanie zagospodarowaliśmy tę niszę. Jeśli chodzi o segment specialty, to byliśmy pozytywnie zaskoczeni świadomością naszych gości w tym temacie. Wielu z nich miało już styczność z przelewami, a pozostała część jest niezwykle otwarta na poznawanie bogactwa świata kawy.
Tak, Misiek od początku istnienia cieszył się ogromną popularnością. W weekend ciężko było znaleźć na sali miejsce, toteż szybko zdecydowaliśmy się na otwarcie drugiego punktu przy ul. Chłodnej. Obecnie myślimy już o kolejnej kawiarni. The White Bear Coffee to biznes, który łatwo się skaluje. Franczyza daje nam możliwości, które byłyby o wiele trudniejsze do realizacji przy samodzielnych wysiłkach i budowaniu wszystkiego od podstaw.
Suwałki nazywane są polskim biegunem zimna. Wystarczy spojrzeć na mapę pogodową - u nas zawsze jest najzimniej, najczęściej pada śnieg, a kilkunastostopniowe mrozy zimą na nikim nie robią wrażenia. Koncepcja białego misia, który nie tylko przechadza się po ulicach, jak żartujemy w tym regionie Polski, ale także zaprasza na doskonałą kawę, to był strzał w dziesiątkę. Miś znajduje się także w logo naszego miasta. Tę spójność doceniają zarówno mieszkańcy, jak i turyści licznie odwiedzający m.in. Suwalski Park Krajobrazowy czy Wigierski Park Narodowy.
Tak, wiele lat pracowałem i mieszkałem w Białymstoku, będąc m.in. baristą nowo powstałej wtedy kawiarni the White Bear Coffee. Po kilkunastu miesiącach współpracy przyszedł jednak czas na nowe wyzwania i nasz wybór padł właśnie na franczyzę Miśka. Znałem ten koncept od podstaw, podzielałem wartości, jakimi kieruje się firma. Poza tym bardzo chcieliśmy z Justyną wrócić do Suwałk. Doświadczenie pracy w sieci okazało się niezwykle przydatne. Wiele zawdzięczamy też właścicielom franczyzy, którzy z entuzjazmem podeszli do tego pomysłu i wspierali nas na każdym etapie działalności.
Otworzenie kawiarni to skomplikowany, chociaż wykonalny proces, także dla osób, które nie miały dotąd styczności z prowadzeniem własnego biznesu. Wyzwaniem nie jest stworzenie firmy, a marki. To właśnie marka przyciąga do siebie gości. Decydując się na franczyzę, wiedzieliśmy, że już na starcie otrzymamy wartość, do której musielibyśmy dochodzić samodzielnie latami. Identyfikacja wizualna, wystrój wnętrz, autorskie menu, szkolenia pracowników, strategia marketingowa - to wszystko mieliśmy zagwarantowane już na początku współpracy. A do tego cały sztab ludzi z ogromnym doświadczeniem, który krok po kroku wprowadzał nas do świata biznesu. Gdybyśmy mieli się cofnąć w czasie, nasza decyzja byłaby dokładnie taka sama.
Żeby poszukali franczyzy, która rezonuje z ich zainteresowaniami. Łączenie pasji z prowadzeniem firmy to najlepszy przepis na sukces. Warto być także gotowym na to, że nie zawsze jest łatwo, ale dzięki konsekwencji i wytrwałości można osiągnąć o wiele więcej niż pierwotnie zakładaliśmy.
Dołącz do newslettera
Ważne linki
Na skróty
Katalog franczyz
Kwoty inwestycji