Lody - biznes na lato czy na lata?

Data dodania: 3 stycznia 2024

Sprzedaż lodów, gdy za oknami dopisuje piękna pogoda, wydaje się pomysłem skazanym na sukces. Sukces ten jednak nie w każdym przypadku jest taki sam – podczas, gdy jedni zarabiają na punkcie kilka tysięcy złotych miesięcznie, inni w tym czasie notują zyski rzędu kilkudziesięciu tysięcy. Od czego to zależy? I niemniej ważne pytanie – na czym zarabiać poza sezonem albo gdy pogoda nie dopisze?

Wraz z nadejściem wiosny, gdy termometry zaczynają regularnie pokazywać przynajmniej kilkanaście stopni, w parkach, na ulicach i deptakach otwierają się pierwsze punkty oferujące lody, których liczba rośnie wraz ze wzrostem temperatury. Nawet jeśli jest ich kilka obok siebie, klientów zwykle nie brakuje.

Podejmując decyzję o założeniu lodowego biznesu, musimy dokonać szeregu wyborów, a każdy z nich może być kluczowy dla wysokości przyszłych zysków czy okresu zwrotu z inwestycji.

Biznes blisko domu

Niezwykle ważna jest lokalizacja – musi to być chętnie uczęszczane miejsce, ale przede wszystkim przez osoby spędzające tam czas wolny.

– Ocenianie atrakcyjności lokalizacji pod punkt z lodami wyłącznie przez pryzmat natężenia ruchu to błąd. Nawet jeśli ruch w danym miejscu jest duży, ale ludzie przebywający tam są w biegu, załatwiają swoje sprawy, np. robią zakupy spożywcze, to nie jest to dobre miejsce. Warto wybierać takie lokalizacje, gdzie ludzie spędzają czas z bliskimi, odpoczywają, np. okolice placów zabaw, kąpielisk itp. – radzi Anna Maes z Manufaktury Lodów Prawdziwych.

– Najlepsze lokalizacje to między innymi parki, okolice szkół i kościołów. Powinniśmy wybierać miejsca, które znamy osobiście, w pobliżu naszego miejsca zamieszkania. Po pierwsze, z pewnością trafniej ocenimy wówczas potencjał danej lokalizacji, po drugie, ułatwi to osobiste zaangażowanie się w biznes – dodaje Andrzej Skoblenko z sieci Lody Piccolo.

Radosław Charubin, współwłaściciel firmy Multi Ice, rozwijającej sieci LodyBonano oraz Wytwórnia Lodów Polskich „U Lodziarzy” wśród lokalizacji, które najlepiej sprawdzają się w lodowym biznesie, wymienia m.in. parki, skwery, deptaki, okolice atrakcji turystycznych i plaż, a także duże, tętniące życiem osiedla i parki handlowe. – Podczas wyboru lokalizacji ważne jest, by poznać zwyczaje i ścieżki mieszkańców danej miejscowości – podkreśla, dodając, że franczyzobiorcy decydujący się na współpracę z Multi Ice nie muszą samodzielnie poszukiwać odpowiedniej lokalizacji.

– Posiadamy bazę ok. 300 punktów w całej Polsce, sprawdzonych przez nas pod kątem potencjału sprzedażowego. Oczywiście jeśli franczyzobiorca wybierze inne miejsce niż sugerowane przez nas, dokonujemy jego oceny, aby maksymalnie zwiększyć zyski. Dzięki blisko 19-letniemu doświadczeniu w branży dobrze wiemy, jak rozpoznać, czy lodziarnia w danej lokalizacji ma szansę na powodzenie – mówi Charubin.

Riksza, food truck czy lodziarnia?

Jedną z najważniejszych decyzji jest także format, w jakim ma funkcjonować biznes lodowy. Różnorodność konceptów w tym segmencie rynku jest wyjątkowo duża. Lody można sprzedawać, dysponując jedynie niewielkim, specjalnie przystosowanym do tego celu wózkiem, a można też pokusić się o otwarcie biznesu z dużym rozmachem, jak np. całorocznej lodziarnio-kawiarni z szerszą ofertą, stolikami, ogródkiem.

Jest też dostępnych kilka opcji w zakresie finansowania – zakup wszystkich potrzebnych sprzętów nie jest koniecznością, można zdecydować się na leasing lub wynajem. W rezultacie kwota potrzebna na otwarcie własnego punktu z lodami może wahać się od kilkunastu tysięcy do nawet pół miliona złotych.

– Aby cieszyć się posiadaniem własnej lodziarni w sieci LodoChatka, wystarczy 19 tys. zł. Jest to kwota potrzebna na wkład własny w przypadku leasingowania obiektu oraz maszyn, w zależności od zdolności klienta – mówi Arkadiusz Król z sieci LodoChatka, która rozwija się w trzech formatach: niewielkich kiosków, lodziarni stacjonarnych oraz mobilnych przyczep.

Z kolei osoby, które chciałyby nawiązać współpracę z Manufakturą Lodów Prawdziwych, mogą wybrać rikszę, wózek lub rower z lodami, mogą otworzyć punkt w niewielkiej budce, w przyczepie gastronomicznej lub zdecydować się na pełnowymiarowy lokal gastronomiczny – całoroczną lodziarnio-kawiarnię. Mogą też zakupić food truck, tzw. lodowóz.

– Z naszego doświadczenia wynika, że najszybsza stopa zwrotu z inwestycji jest osiągana w przypadku lodowozu, który przemieszcza się w ciągu dnia, podążając do miejsc, gdzie akurat mogą przebywać potencjalni klienci – mówi Anna Maes. Inwestycja w nowy food truck wyposażony we wszystkie urządzenia i gotowy do pracy to 218 tys. zł. Mniejsze formaty mobilne (riksza, rower) to wydatek na poziomie ok. 40 tys. zł, zaś pełnowymiarowa, całoroczna lodziarnia – ok. 500 tys. zł.

– Za formatami mobilnymi przemawia możliwość szybkiej zmiany lokalizacji, jeśli się ona nie sprawdzi. Możemy też zaoszczędzić zarówno pieniądze, jak i czas na remont lokalu – mówi Andrzej Skoblenko. – Oferujemy różne modele współpracy z naszą siecią Lody Piccolo. Jeśli ktoś chce uruchomić sprzedaż lodów w istniejącym już lokalu, wystarczy 19 tys. zł. Jeśli uruchamiamy sprzedaż z tzw. okienka w lokalu, który musimy zaadaptować, ostateczna kwota w dużej mierze zależy od kosztów remontu. W przypadku mobilnej przyczepy należy się liczyć z inwestycją na poziomie ok. 65 tys. zł netto – wylicza, dodając, że sieć nie pobiera dodatkowych opłat franczyzowych.

Większość sieci działających w branży lodowej posiada różne formaty, ale to właśnie te mobilne cieszą się największym zainteresowaniem ze strony partnerów otwierających własne punkty. Potwierdza to sukces takich sieci jak np. Lodolandia - ponad 600 punktów działających w formie w pełni wyposażonych i przystosowanych do sprzedaży lodów przyczep gastronomicznych czy LodyBonano oraz U Lodziarzy – obie sieci opierają obecnie swój rozwój na koncepcie mobilnej, designerskiej lodziarni na kołach z funkcjonalną strefą relaksu (składanym ogródkiem). Otwarcie takiego punktu wymaga inwestycji na start na poziomie 25 tys. zł netto, przy finansowaniu poprzez leasing.

LodyBonano to lodziarnie serwujące amerykańskie świderki, które są flagowym produktem marki. Właściciele mają także możliwość rozszerzenia oferty o lody włoskie i rzemieślnicze. Dlatego LodyBonano to lokale nastawione na rodziny z dziećmi oraz młodszych klientów. Natomiast “u Lodziarzy” to marka oferująca lody i sorbety rzemieślnicze – klasyczne, na mleku, ale też wegańskie, niskocukrowe, bez laktozy itd. Dzięki temu oferta dociera do szerokiego grona klientów, w różnym wieku. Co ważne, także tych zmagających się z alergiami, chorobami czy rezygnujących z produktów odzwierzęcych – wyjaśnia Radosław Charubin.

Pogoda a zysk

Dobór oferty do preferencji klientów to niewątpliwie jeden z czynników wpływający na finansowy sukces punktu z lodami. Warto pamiętać, że klienci coraz bardziej cenią nie tylko duży wybór smaków, ale i wysoką jakość i naturalne składniki. Zwracają też uwagę na estetyczny wygląd punktu oraz obsługę.

Dodatkowo ważnym czynnikiem jest parking, a także ogródek. Te właściwości potrafią zwiększyć sprzedaż nawet o 30 proc. – mówi Arkadiusz Król, dodając, że różnice w wynikach finansowych punktów z lodami mogą być naprawdę spore. – W ciągu całego sezonu punkt może wygenerować zyski netto na poziomie kilkudziesięciu tysięcy złotych, ale mogą to być też kwoty rzędu 100 tys. zł i wyżej. Wpływ ma na to wiele czynników, m.in. jakość produktu, położenie obiektu, konkurencja, obsługa. Znaczenie ma oczywiście to, czy w obiekcie będą pracować właściciele, czy zatrudnią pracowników. Jednym z najważniejszych czynników jest też pogoda – wylicza Król.

Na pogodę niestety nikt nie ma wpływu, ale na jakość obsługi w lodziarni – już tak. Według firm rozwijających od lat sieci w tym segmencie rynku, znalezienie odpowiednich pracowników to obecnie jedno z większych wyzwań czekających na każdego, kto chce prowadzić taki biznes.

Zaangażowanie właściciela jest bardzo ważne. Niektórzy decydują się sami obsługiwać klientów, inni zatrudniają pracowników. W tym drugim przypadku bardzo ważne są szkolenia, a także sprawowanie nadzoru nad biznesem – podkreśla Andrzej Skoblenko. – W następstwie wielu różnych czynników niektóre punkty notują zyski rzędu 3 tys. zł miesięcznie, inne nawet 20 tys. zł miesięcznie – dodaje.

Jak ujawnia Radosław Charubin, średnie obroty punktów działających w sieciach LodyBonano oraz „u Lodziarzy” wynoszą ok. 40 tys. zł miesięcznie, a rekordziści osiągają przychody nawet na poziomie 100 tys. zł miesięcznie. - Wiele zależy od lokalizacji, pogody oraz zaangażowania właściciela – mówi.

Zimowy odpoczynek

Warto pamiętać, że lody sprzedają się znakomicie, gdy jest ciepło i słonecznie. Brzydka pogoda latem może mocno nadszarpnąć zyski, zaś jesienią i zimą popyt na te produkty jest znikomy. Powstaje więc pytanie, na czym zarabiać poza sezonem.
Większość działających na rynku sieci proponuje menu jesienno-zimowe (ciepłe napoje, ciastka, naleśniki etc.), w praktyce jednak funkcjonowanie punktów w tym sezonie jest mocno ograniczone. Punkty znajdujące się wewnątrz obiektów (centra handlowe, sale zabaw etc.) są w lepszej sytuacji. Typowe budki z lodami poza sezonem radzą sobie zazwyczaj słabo, nawet jeśli zaoferują ciepłe przekąski.

– W sieci LodoChatka w sezonie jesień-zima obiekty są zamknięte. Czas ten poświęcamy na przygotowania do kolejnego sezonu. Badaliśmy rynek wcześniej i zauważyliśmy, że rozwiązania jesienno-zimowe nie sprawdzają się w sprzedaży "z okienka” – przyznaje Arkadiusz Król.

Większość sieci daje w tej kwestii franczyzobiorcom wolną rękę. Mogą zdecydować, czy prowadzić biznes zimą, czy zamknąć punkt. Właściciele punktów najczęściej decydują się jednak na to drugie rozwiązanie.

Nasze lodziarnie działają głównie w sezonie wiosenno-letnim, jednak intensywnie pracujemy nad tym, aby mogły też prowadzić działalność całoroczną lub maksymalnie ją przedłużyć. W tym celu wprowadziliśmy do menu kawy i herbaty, ciepłe wypieki czy wytrawne, gorące kanapki. Dzięki temu właściciele mobilnych punktów mogą generować ruch już wczesną wiosną czy późną jesienią. Ostateczna decyzja zawsze należy jednak do franczyzobiorcy, który zna swoich klientów oraz ich zwyczaje – mówi Radosław Charubin. Jak informuje, z opcji działalności całorocznej korzysta ok. 10% partnerów Multi Ice.

Na czym wobec tego franczyzobiorcy lodowych konceptów mogą zarabiać poza sezonem? Decyzje i wybory w tym względzie są różne. Jak zapewniają sieci, wielu z ich franczyzobiorców zarabia latem wystarczająco, by w sezonie zimowym móc pozwolić sobie na odpoczynek. Dla części z nich lodziarnie to biznesy dodatkowe, więc sezonowość nie stanowi dla nich problemu.

Prowadzenie niewielkiego punktu z lodami nie jest biznesem skomplikowanym, zwłaszcza jeśli można liczyć na wsparcie doświadczonej sieci oferującej franczyzę. Należy się jednak liczyć z tym, że finansowy wymiar sukcesu zależny jest od wielu czynników. Nie na wszystkie właściciele punktu z lodami mają wpływ. Warto jednak starannie wybrać lokalizację, dbać o estetyczny, nowoczesny wygląd punktu, a także jakość obsługi oraz wybrać dobry produkt, uwzględniając oczekiwania potencjalnych klientów. Wówczas lodowy biznes - choć sezonowy – może okazać się biznesem na lata. Potwierdzają to doświadczenia wielu franczyzodawców – warto bowiem zwrócić uwagę na fakt, że w tym segmencie rynku działa wiele firm z imponującym stażem na rynku.

Dołącz do newslettera

Copyright © ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Antygen.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design