Biznes, który wyrósł z naturalnej potrzeby

Data dodania: 15 marca 2019
Kategoria:
Foto: Krzysztof Kołaszewski oraz Bogumił Jankiewicz, właściciele sieci Bobby Burger

Jedni mówią, że cena czyni cuda, inni, że wiara w sukces powoduje, że musi się udać. Każdy ma swoją rację, ale tylko niektórym się udaje. O Bobby Burger można śmiało powiedzieć, że im się udało, bo biznes oparli na naturalnej potrzebie…zjedzenia czegoś dobrego wieczorową porą. O sukcesie marki na trudnym rynku gastronomicznym opowiadają Krzysztof Kołaszewski oraz Bogumił Jankiewicz, właściciele sieci.

Czytając historię waszych początków można powiedzieć, że to był skok na bardzo głęboką wodę (śmiech). Jak to się zaczęło?

Historia marki Bobby Burger rozpoczęła się w 2012 roku, kiedy wyjechaliśmy food truckiem na ulice Warszawy. Był to jeden z pierwszych food trucków z burgerami, który w tamtym okresie był częścią licznych imprez i festiwali odbywających się w stolicy. Zaledwie rok później powstał nasz pierwszy lokal stacjonarny, który do dziś funkcjonuje w samym centrum Warszawy, przy ul. Żurawiej. Kolejne lata to już intensywny rozwój i otwieranie lokali na terenie całej Polski, dzięki czemu dziś jesteśmy nie tylko pierwszą, ale i największą polską siecią burgerowni.

Była to przemyślana koncepcja czy raczej pójście na żywioł i wiara, że musi się udać?

Zdecydowanie pójście na żywioł i wiara w sukces. Zaryzykowaliśmy, ale teraz – z perspektywy czasu – wiemy, że była to bardzo dobra decyzja.

A dlaczego w ogóle gastronomia? Czy mieliście wcześniej jakieś doświadczenie w biznesie gastronomicznym?

To wyszło bardzo naturalnie. Sami będąc uczestnikami życia nocnego ubolewaliśmy nad tym, że w tak dużym mieście jak Warszawa w późnych godzinach wieczornych nie ma miejsca, w którym można zjeść świeże, konkretne i bardzo dobre jedzenie. Chcieliśmy stworzyć miejsce, które złamie monopol budek z kebabami czy stacji benzynowych na nocne posiłki dla młodych ludzi. Być opozycją dla znanych, niezdrowych fast foodów. I zrobiliśmy to wyjeżdżając na ulice Warszawy food truckiem z naszymi flagowymi burgerami 100 proc. wołowina. To była nowość na polskim rynku. Wstrzeliliśmy się więc w niszę, ale przede wszystkim – odpowiedzieliśmy na konkretną, rynkową potrzebę.

Czy od początku zakładaliście, że biznes będzie rozwijany przez franczyzę?

Prawie (śmiech) By mieć kapitał na otwarcie pierwszego lokalu stacjonarnego, musieliśmy sprzedać naszego food trucka. Dogadaliśmy się w tym zakresie z naszym pracownikiem, który – zgodnie z ustaleniami – miał zachować markę. W ten sposób już po roku działalności mieliśmy pierwszego franczyzobiorcę. Obecnie natomiast oferujemy dwa modele współpracy franczyzowej. Pierwszy z nich obejmuje wsparcie franczyzobiorcy w zakresie otwarcia lokalu stacjonarnego marki Bobby Burger. Taka burgerownia powinna znajdować się w mieście powyżej 100 tys. osób, a jej powierzchnia zajmować ok. 100 – 140 mkw.Co ważne, w tym modelu współpracy franczyzowej, w zależności od nakładów inwestycyjnych franczyzobiorcy, Bobby Burger partycypuje w poniesionych kosztach nawet do100 tys. zł. Drugi model współpracy to Bobby Burger Smart Cube. Jest to nasz nowy koncept franczyzowy, który umożliwia otwarcie burgerowni w mobilnym kontenerze. Mowa o w pełni wyposażonym
systemie kontenerowym przygotowanym do świadczenia usług gastronomicznych. W ramach tego rozwiązania formalności ograniczone są do minimum. Nie potrzebujemy zezwolenia na budowę, ponieważ w takim przypadku samo posiadanie działki daje przedsiębiorcy duże możliwości rozwoju własnego biznesu. W zależności od pomysłu na biznes, franczyzobiorcy proponujemy system kontenerowy Bobby Burger Smart Cube w dwóch wariantach: całorocznym lub sezonowym. System można dowolnie konfigurować w zależności od możliwości inwestycyjnych oraz wielkości działki, na której się pojawi.

W jakim czasie udało się wam zbudować efekt skali?

Zacznijmy od początku. 2012 – food truck. Po roku działalności pierwszy lokal stacjonarny. Zaledwie rok później już 11 lokali i wyjście poza granice Warszawy – burgerownia w Krakowie. Zaledwie kilka miesięcy później Gdańsk i Bydgoszcz. Obecnie, po 6 latach działalności, pod marką Bobby Burger funkcjonuje 38 lokali.

Co jest najtrudniejsze  w tym biznesie?

Największe wyzwanie związane z prowadzeniem takiego biznesu dotyczy specyfiki rynku gastronomicznego, który jest dynamiczny i ciągle się zmienia. Cały czas powstają nowe lokale, inne się zamykają. Zmieniają się również potrzeby i oczekiwania Polaków. By z powodzeniem prowadzić biznes musieliśmy nauczyć się funkcjonować w tak trudnych warunkach oraz poznać, a następnie odpowiadać na potrzeby konsumentów. Obecnie burgery można dostać niemal w każdej restauracji czy nawet kupić mrożone jak pizzę, jednak nie każdy produkt jest tak samo dobry. Tu jako sieć lokali specjalizująca się w tego typu produktach mamy zdecydowaną przewagę. Nasze lokale odwiedza 100 tys. osób miesięcznie, a my słuchamy głosów naszych klientów, które poznajemy dzięki regularnie przeprowadzanym badaniom. Dlatego do naszego menu, poza burgerami 100 proc. wołowina wprowadziliśmy również burgery z kurczakiem czy wegetariańskie. Co trzy miesiące, w celu urozmaicenia menu, wprowadzamy również pozycje sezonowe.

Czy możliwe jest utrzymanie jednakowych standardów w tak rozproszonych lokalizacjach?

W sieci Bobby Burger posiadamy centralną logistykę zaopatrzeniową opartą na lokalnych dostawcach. Dzięki temu każdy franczyzobiorca może być pewny, że otrzyma wszystkie wymagane składniki do przygotowania każdej pozycji z naszego menu, a klient ma pewność, że wybierając się do jednego z naszych lokali zawsze otrzyma taki sam, wysokojakościowy i bardzo dobry produkt.

W jaki sposób „pilnujecie” jakości w waszych lokalach?

W ramach naszej sieci funkcjonuje dział audytu, który na bieżąco dba o utrzymanie jakości we wszystkich lokalach Bobby Burger. W ramach jego obowiązków każda burgerownia raz w miesiącu przechodzi również przez audyt, który ma wskazać wszelkie ewentualne niedociągnięcia. Co ważne audyt nie odbywa się tylko na poziomie produktowym, ale dotyczy również funkcjonowania danego lokalu.

Wasze burgerownie powstają przede wszystkim w lokalizacjach ulicznych. Nie chcecie wchodzić do galerii handlowych?


Nie zamykamy się na nie. Nasze lokale znajdują się w centrach miast, przy ich głównych deptakach, ale również w galeriach handlowych. Jednak bardzo chętnie wychodzimy poza główną strefę food court – skupiamy się na otwarciach większych lokali, które oferują nam więcej swobody w kwestii zagospodarowania własnej przestrzeni.

Swego czasu chcieliście sprzedać 49 proc. Udziałów Mex polska. Dlaczego? Czemu nie doszło do transakcji?

Braliśmy pod uwagę połączenie sił z partnerem biznesowym, który pozwoliłby nam dalej rozwijać się zgodnie z ustaloną strategią. Rozmawialiśmy z wieloma inwestorami, nie tylko z Mex Polska. Jednak nie osiągnęliśmy pełnego porozumienia w tej kwestii.

Czy nadal poszukujecie inwestora, który dokapitalizuje spółkę?

Jesteśmy otwarci na propozycje. Chcemy dalej rozwijając naszą sieć, otwierać kolejne lokale, wchodzić do następnych miast. Jednak by zrealizować nasz plan w 100 proc., potrzebujemy dodatkowego kapitału. Dlatego rozważamy współpracę z inwestorem, a w planach mamy także akcję crowdfundingową. Dotychczas uwzględniliśmy preferencje i potrzeby klientów głównie na poziomie oferty i wystroju lokali, chcemy iść krok dalej i włączyć ich w biznesowy rozwój marki Bobby Burger. Podczas zbiórki na rozwój chcemy odsprzedać 10-20% udziałów.

A myśleliście o tym, by sprzedać całą sieć np. Amrestowi?

Nie. Chcemy jeszcze bardziej przyspieszyć nasz rozwój i ekspansję na polskim rynku, ale nie bierzemy pod uwagę sprzedaży całej sieci. Przyjęta przez nas strategia wyklucza takie działanie.

W tym segmencie rynku jest spora konkurencja, w czym jesteście lepsi?

Konkurencja jest spora, szczególnie w dużych miastach. Jednak nas to nakręca do działania. W czym jesteśmy lepsi? Przede wszystkim serwujemy najlepsze burgery, ponieważ od początku dbamy o to, aby nasze składniki były jak najbardziej prawdziwe, polskie i świeże. Nasze lokale odwiedza 100 tys. osób miesięcznie, a z badań rynkowych wynika, że Bobby Burger jest najbardziej znaną i rozpoznawalną marką w kategorii burgerowni.

Ile docelowo chcecie mieć placówek Bobby Burger?

Nie dążymy do osiągnięcia konkretnej liczby lokali. W tym momencie skupiamy się na otwarciach kolejnych burgerowni, ale również ulepszaniu istniejących już lokali.

Czy na pojedynczej placówce da się dobrze zarobić, czy musi to być jednak skala?

Biorąc pod uwagę przychody i zyski poszczególnych lokali widać, że nie potrzebna jest skala, aby zarabiać na burgerowni. Znamy takie przypadki, że właściciel jednego lokalu zarabia więcej niż właściciel kilku burgerowni. Z naszej perspektywy jest to związane z kwestią zaangażowania franczyzobiorcy w prowadzenie danego biznesu, gdzie w pierwszym przypadku jest ono o wiele większe.

Idealny kandydat na waszego franczyzobiorcę to…?

Idealny kandydat na naszego franczyzobiorcę powinien być osobą otwartą, przedsiębiorczą i dynamiczną. Zależy nam, by współpracować z osobami ambitnymi i nastawionymi na sukces. Mając na uwadze dobro marki Bobby Burger powinien wykazać się wiedzą o lokalnym rynku gastronomicznym i być przygotowany do bezwzględnego egzekwowania najwyższej jakości produktów, oraz poziomu obsługi klienta. Mile widziana będzie również umiejętność współpracy z siecią franczyzową. Według naszej wizji idealny partner biznesowy potrafi aktywnie wspierać swój zespół, uczestniczyć w szkoleniach i codziennej pracy lokalu, oraz jasno stawiać i komunikować cele swoim pracownikom.

Myśleliście by wyjść z marką poza Polskę?

Nie wykluczamy takiej drogi dalszego rozwoju, jednak w tym momencie skupiamy się na ekspansji na polskim rynku.

Nie boicie się, że tak jak „moda przyszła” na burgery, tak coś może ją zastąpić?

Raczej nie jest to kwestia mody. Polacy po prostu pokochali burgery – z przeprowadzonych przez nas badań rynkowych wynika, że burgery znajdują się w czołówce najchętniej zamawianych posiłków. Fenomen burgerów polega głównie na formie, w jakiej są podawane. Ograniczeniem jest jedynie bułka, która również może być dowolnie modyfikowana przez klienta. Możemy zjeść burgera w bułce bezglutenowej,pełnoziarnistej, maślanej, z sezamem i możemy w niej zamknąć dowolny produkt. Może to być wołowina, kurczak, jak również burger wegetariański. Burgery umożliwiają również korzystanie z sezonowości warzyw. Tworząc oferty sezonowe, możemy dowolnie modyfikować ofertę pod kątem preferencji i upodobań klientów.

Bardzo dużo mówi się teraz o zdrowym odżywianiu. Czy burgery wpisują się w ten trend?

Od samego początku przyświeca nam hasło „Real Food, Real People”, czyli jedzenie przyrządzone z pasją, dla ludzi z pasją. Nasze bogate w białka produkty doceniła już znaczna grupa sportowców, którym nasze burgery dają energię do realizacji zamierzonych celów – w ramach projektu #poweredbybobby. Na naszej stronie www znajduje się również tabela wartości odżywczych i alergenów, dzięki czemu klienci mogą sprawdzić wartości odżywcze konkretnych produktów. Osoby, które nie jedzą mięsa z pewnością docenią nasze wege burgery, z kolei dla fanów drobiu mamy w ofercie burgery na bazie kurczaka. Także u nas każdy znajdzie coś dla siebie.

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design