Franczyzodawcy, którzy przeszli próbę czasu

Data dodania: 29 maja 2013
Kategoria:
Franczyzodawcy, którzy przeszli próbę czasu

Na polskim rynku działa ponad 600 firm rozwijających się poprzez franczyzę. Jednak takich, które pozyskują franczyzobiorców od przynajmniej 10 lat i wciąż przybywa im chętnych do współpracy, jest zaledwie nieco ponad 50.

Polski rynek franczyzowy jest młodym i wciąż niedojrzałym rynkiem. Podczas gdy na świecie firmy zaczynają sprzedawać licencje na swój biznes średnio po około 11-12 latach samodzielnego prowadzenia placówek, u nas często ma to miejsce zaledwie po kilku latach. Nie brakuje też firm, które franczyzę oferują już od momentu otwarcia pierwszej własnej placówki.

Skutek tego jest taki, że franczyzobiorcy otrzymują oferty konceptów niesprawdzonych i nieprzetestowanych w różnych lokalizacjach czy też w różnych warunkach koniunkturalnych. Inwestując w taki biznes, ponoszą niewątpliwie duże ryzyko, porównywalne do otwierania działalności bez wsparcia franczyzodawcy.

Odrębnym tematem jest też doświadczenie poszczególnych firm w roli franczyzodawców. Znakomite wyniki sieci własnej i wieloletnie doświadczenie w jej prowadzeniu nie zawsze muszą oznaczać, że równie dobrze dana firma jest przygotowana do rozwoju poprzez franczyzę, że potrafi przekazać swoje know-how i zapewnić franczyzobiorcom odpowiednie wsparcie i opiekę.

Rzadkie okazy

Najbezpieczniejszą opcją niewątpliwie jest związanie się z siecią, która nie dość, że sama istnieje od ponad 10 lat, to także od wielu lat rozwija się z sukcesami poprzez franczyzę. Takich nie ma jednak u nas wiele. Chociaż liczba obecnych na polskim rynku sieci franczyzowych jest dość imponująca – przekracza bowiem 700 – to większość z nich nie może pochwalić się długim stażem działania, dużą liczbą punktów czy rozpoznawalnością marki w skali ogólnopolskiej.

Niewykluczone, że część z nich podzieli losy wielu dawniejszych franczyzodawców, którzy 5 czy 10 lat temu sprzedawali licencje, a dziś nie ma już po nich śladu. Wystarczy przywołać przykłady sklepów obuwniczych U Szewczyka, sklepów spożywczych Rema 1000 oraz Leader Price czy szkół językowych EF English First. Wszystkie swego czasu rozwijały się prężnie poprzez franczyzę, po czym z różnych przyczyn wycofały się z rynku.

Na drugim biegunie znajdziemy sieci duże i uznane, które dawniej swoją potęgę budowały w naszym kraju dzięki franczyzie, dziś jednak ze względu na zmianę strategii nie są zainteresowane współpracą z zewnętrznymi partnerami, stawiają na placówki własne. Do takich sieci należą np. Drogerie Natura czy salony obuwnicze CCC.

Firm, które od ponad 10 lat nieprzerwanie rozwijają sieci poprzez franczyzę, naliczyliśmy ponad 50. To zaledwie 7 procent wszystkich sieci franczyzowych obecnych dziś na polskim rynku.

Gwiazdy i maruderzy

Rynek sprawdzonych franczyz z wieloletnią historią jest jednak rynkiem niejednolitym. Czas nie każdą z tych sieci zweryfikował na jej korzyść. Oczywiście in plus należy każdej z nich zaliczyć długi staż działania oraz grono wieloletnich franczyzobiorców. Jednak pod względem tempa rozwoju i skali działania istnieją dziś między nimi spore różnice.

McDonald's, który zadebiutował na polskim rynku w 1992 roku, dziś ma już ponad 300 restauracji. Rodzimy Mr Hamburger pojawił się wcześniej, bo w 1990 roku, ale takiego sukcesu nie odniósł – obecnie ma 12 barów, o połowę mniej niż przed dwoma laty i o dwie trzecie mniej niż w czasach swojej największej świetności.

Bardzo niszowymi konceptami pozostają wciąż Leśne Runo (sieć restauracji przydrożnych serwujących dania kuchni polskiej) oraz Green Way (bary wegetariańskie). Na rynku franczyzy obecne są od lat, w swoich niszach praktycznie nie mają sieciowej konkurencji, a jednak nie udało im się uruchomić przez ostatnie kilkanaście lat takiej liczby placówek, by znaleźć się w czołówce franczyzowych firm gastronomicznych, takich jak Telepizza, Da Grasso czy Sphinx, które obecne są na rynku mniej więcej tyle samo czasu.

Podobne kontrasty wskazać można w innych branżach, np. kosmetycznej. W imponujący sposób nadal rozwija się francuska sieć sklepów z kosmetykami (w niektórych przypadkach połączonych z gabinetami kosmetycznymi) Yves Rocher. Punktów jest już niemal 100 w całym kraju. Co roku powstają nowe. Od kilku lat nie ruszyła natomiast z miejsca sieć Kosmetycznych Instytutów Dr Irena Eris. Dziś ma na koncie 24 placówki w Polsce i nieudaną próbę podboju rynków zagranicznych. Jeszcze gorzej na tle swojej własnej historii wypada Bailine, wywodząca się z Norwegii sieć zajmująca się modelowaniem sylwetki. Pierwszy salon w Polsce powstał w 1998 roku i działa do dziś. Ale wiele innych punktów zniknęło z rynku, jeszcze kilka lat temu było ich kilkanaście, dziś są już tylko trzy.

Całkiem nieźle na polskim rynku franczyzowym poradziła sobie natomiast rodzima sieć salonów fryzjerskich Trendy Hair Fashion założona przez małżeństwo Annę Kulec i Bobbysa Karampotisa. Firma szybko weszła we franczyzę, już na początku lat 90., gdyż Karampotis doskonale poznał ten model biznesowy podczas wieloletniego pobytu w Stanach Zjednoczonych. Firmie udało się stworzyć sieć ok. 70 salonów, co uczyniło ją największa franczyzową siecią fryzjerską w Polsce. W tyle zostali zagraniczni konkurenci. Rozwijająca się od kilkunastu lat francuska sieć Jean Louis David ma 31 salonów, zaś Camille Albane – również wywodząca się z Francji – zaledwie 9.

Szkoła na medal

Wywołanie hasła sprawdzonych franczyzodawców, którzy od lat działają na polskim rynku i odnoszą tu sukcesy, spowoduje na pewno, że wiele osób pomyśli o sieciach takich jak McDonald's, Da Grasso czy Telepizza. Ile osób pomyśli o sieci szkół językowych Helen Doron Early English? A to ta właśnie sieć odniosła jeden z najbardziej spektakularnych sukcesów na rynku franczyzy w naszym kraju.

Metoda nauczania powstała w 1985 roku w Wielkiej Brytanii, do Polski trafiła w 1998 roku za sprawą anglistki Joanny Cesarz - Zbroszczyk, która pierwsze centrum Helen Doron otworzyła w Tychach. To ona także została pierwszym master franczyzobiorcą HDEE na Polskę, czyli poza prowadzeniem swojej placówki zajęła się także rozwojem sieci. W 2001 roku master franczyzobiorców było już pięciu i tak jest do dziś. Każdy z nich odpowiada za rozwój sieci w wyznaczonym regionie. 

- To właśnie aktywność masterfranczyzobiorców przyczyniła się głównie do rozwoju metody w Polsce. Ale oczywiście pomógł w tym też brak jakiejkolwiek oferty na naszym rynku skierowanej do tak młodego odbiorcy. Liczba sprzedanych i aktywnych licencji waha się dziś w okolicach 186. Placówek jest natomiast ponad 200. Wynika to z tego, że w ramach posiadanej licencji franczyzobiorcy otwierają oddziały swoich placówek – mówi Aleksander Kurdubelski reprezentujący sieć Helen Doron.
Podkreśla, że sieć notuje rok do roku wzrost liczby uczniów, obecnie jest ich ok. 26 tysięcy. - Oczywiście zdarzają się w naszej sieci takie sytuacje, że ktoś rezygnuje z prowadzenia działalności. Zamknięcie lub odsprzedaż licencji wynika najczęściej z przyczyn osobistych np. założenie rodziny, przeprowadzka do innego miasta lub państwa. Nie zanotowaliśmy jak dotąd bankructwa lub upadku firmy franczyzobiorcy w następstwie problemów finansowych – dodaje Kurdubelski.

Złoty interes

Kolejnym przykładem sprawdzonego franczyzodawcy jest sieć sklepów jubilerskich YES licząca już ok. 100 placówek. Sama firma powstała w 1981 roku, a sieć sklepów zaczęła rozwijać na początku lat 90. Pierwszy sklep franczyzowy powstał już w 1994 roku w CH Cegielski w Koszalinie, zaś następne w roku 1998 w Wieluniu, w CH Bielany Wrocław, w Real Rybnik oraz Real Opole.

- Pierwsi partnerzy YES wywodzili się z grona klientów hurtowych, którzy zaopatrywali się w firmie YES Biżuteria. Znali oni markę i firmę od wielu lat. Początkowo, w okresie lat 1994-1998 rozwijaliśmy swego rodzaju zalążki franczyzy w postaci stoisk patronackich, czyli wyodrębnionych części istniejących niezależnych sklepów jubilerskich, oferujących wyłącznie biżuterię marki YES,  coś w rodzaju dzisiejszych konceptów shop in shop – wspomina Paweł Korobacz, dyrektor Działu Ekspansji i Organizacji Sieci Detalicznej YES.

Modele współpracy przez lata ewoluowały. Firma zazwyczaj oferowała kilka opcji, zaś partner wybierał najbardziej mu odpowiadającą. Z tych doświadczeń wyciągała oczywiście wnioski, które spowodowały, że dziś już nie proponuje wielu rozwiązań praktykowanych dawniej. Przykładem jest chociażby podejście do multifranczyzobiorców.

- Ta działalność wymaga osobistego zaangażowania partnera w funkcjonowanie sklepu i sprzedaż. Dlatego najczęściej współpracujemy z franczyzobiorcami w ramach jednego salonu. W wyjątkowych sytuacjach, po długiej współpracy udokumentowanej bardzo dobrymi wynikami ekonomicznymi dopuszczamy także otwarcie przez tego samego partnera drugiego salonu. Ale tylko drugiego. W przeszłości miały miejsce próby poszerzenia współpracy o kolejne placówki, niestety z niezadowalającym skutkiem – mówi Paweł Korobacz.

Szereg przesłanek zadecydował też o tym, że YES zaprzestał rozwoju sieci w tzw. modelu partnerskim, w którym to franczyzobiorca finansował całość inwestycji, a więc wyposażenie sklepu oraz zatowarowanie. Jak wyjaśnia Korobacz, po drastycznym wzroście cen złota na światowych giełdach wysokość kapitału potrzebna do otwarcia takiego salonu była na tyle duża, że radykalnie spadła liczba kandydatów na franczyzobiorców. Dziś więc YES proponuje współpracę tylko w ramach modelu agencyjnego (niemal wszystkie koszty po stronie firmy, partner zajmuje się tylko prowadzeniem sklepu) oraz patronackiego (franczyzobiorca ponosi koszty uruchomienia sklepu, ale znajdujący się w nim towar pozostaje własnością YES).

Moda na zyski

W kierunku tworzenia konceptów bardziej przystępnych finansowo dla większego grona franczyzobiorców ewoluowała także branża odzieżowa i obuwnicza. Najdłużej działającymi franczyzodawcami w tej branży są m.in. Atlantic, Butik, Ambra, Gino Rossi, Redan (marka Top Secret), a także Big Star. Wszystkie wymienione powyżej to sieci polskie, chociaż w przypadku Big Star nie zawsze tak było.

Marka Big Star powstała w Szwajcarii na początku lat 70. XX wieku. Po niemal dwóch dekadach dynamicznego rozwoju na rynkach Europy Zachodniej, w 1990 roku trafiła od Polski oraz innych krajów regionu za sprawą Bogdana Kaczmarka i Wiesława Kostery, dzisiejszych właścicieli firmy.

Jak to się stało, że polski dystrybutor przejął europejskiego potentata w branży odzieżowej? Szwajcarska firma przestała przynosić zyski, za to w Polsce biznes prężnie się rozwijał. Dobre perspektywy dla sieci skłoniły polskich udziałowców do zakupu 100% firmy we wrześniu 2007 roku. Postanowili oni rozwijać sieć dwutorowo: zarówno w Polsce, jak i zagranicą. Big Star obecny jest dziś w kilkunastu krajach, a w tym roku planowane są pierwsze otwarcia w Chorwacji. Cały czas najwięcej, bo ponad 200 sklepów, działa w naszym kraju.

- Od kilku lat firma konsekwentnie realizuje strategię rozwijania sieci sprzedaży w miastach powyżej 50 tysięcy mieszkańców. Ważnym kryterium wyboru jest odpowiedni stopień zagęszczenia sklepów w stosunku do potencjału konsumpcyjnego społeczności lokalnej. Słowem, nie dopuszczamy do tego, by nasze sklepy stanowiły dla siebie nawzajem konkurencję. Istotna dla nas jest także powierzchnia sklepu – ok. 120 m² - umożliwiająca odpowiednią ekspozycję asortymentu – mówi Dagmara Kucharska, dyrektor sprzedaży w Big Star.

Sieć sklepów budowana jest od 1992 roku. W ostatnich latach prowadzone są działania restrukturyzacyjne i relokacyjne, mające na celu zwiększenie rentowności istniejących placówek, podwyższenie jakości świadczonych usług oraz wzmocnienie wizerunku. Jednostki niespełniające standardów są liftingowane lub likwidowane na korzyść nowych lepszych lokalizacji, przede wszystkim w dużych centrach handlowych. W tym roku Big Star otworzy minimum 4 nowe placówki w dużych galeriach: CH Galeria Katowicka, CH Wzgórze Gdynia, DH Poznań City Center oraz outlet Factory Annopol w Warszawie.

- Uważamy się za stabilnego franczyzodawcę. Najlepszym dowodem na to jest duża grupa stałych partnerów, którzy od lat działają pod szyldem marki oraz niesłabnące zainteresowanie ze strony nowych franczyzobiorców. Powodzeniem cieszy się zarówno formuła agencyjna jak i dealerska – mówi Dagmara Kucharska.

Formuła agencyjna wiąże się z niższymi nakładami, rzędu 100 tys. zł na kaucję i wyposażenie sklepu. Właścicielem towaru znajdującego się w sklepie działającym w tej formule pozostaje Big Star. W modelu dealerskim właścicielem towaru jest franczyzobiorca, a to zwiększa jego nakłady wstępne o ok. 50 – 180 tys. zł netto. W ramach obu form współpracy partnerzy mogą liczyć m.in. na  przygotowanie profesjonalnego projektu sklepu, wsparcie merytoryczne pod kątem doboru optymalnej oferty, szkolenia oraz pomoc w przygotowaniu materiałów marketingowych i w zarządzaniu biznesem.

Dwa modele współpracy oferuje także marka bieliźniarska Atlantic. Jako pierwsza wystartowała franczyza klasyczna, która zakładała zakup towaru przez franczyzobiorcę. Sklepy działające w tej formule, nazwanej przez Atlantic partnerską, zaczęły powstawać 10 lat temu. W 2008 roku Atlantic zaproponował partnerom drugi model – franczyzy depozytowej – w którym to właścicielem towaru do momentu sprzedaży klientowi końcowemu jest Atlantic.

Depozyt jest obecnie popularniejszym sposobem rozwoju sieci franczyzowych w branży odzieżowej. W sieci Atlantic wciąż przeważają jednak sklepy partnerskie, których jest 81 wobec 24 działających we franczyzie depozytowej.

- Model franczyzy depozytowej jest pożądanym modelem głównie dla salonów galeryjnych w miastach liczących minimum 100 tys. mieszkańców. Natomiast model sklepu partnerskiego sprawdza się głównie w mniejszych miastach – informuje Nina Nurzyńska, specjalista ds. Komunikacji i PR w firmie Atlantic.
Podkreśla, że firma nieustannie pracuje nad udoskonalaniem systemu franczyzowego. Na przestrzeni lat zmieniają się bowiem trendy na rynku. Zmieniają się też sami franczyzobiorcy. - Są znacznie dojrzalsi biznesowo niż dawniej. Doskonale rozumieją, jak ważne są standardy sieci takie jak spójny wizerunek, visual merchndising czy świetnie wyszkolony personel – mówi Nurzyńska.

Miliardy z marketów

Do najdłużej działających na rynku należą także sieci franczyzowe zrzeszające sklepy ogólnospożywcze. Warto jednak podkreślić, że franczyza w tej branży ma bardzo różne oblicza. Z jednej strony znajdziemy tutaj sieć Żabka, która rozwija się w modelu ajencyjnym i nie wymaga na starcie własnej inwestycji od przedsiębiorcy, a z drugiej - Intermarché, zrzeszającą właścicieli supermarketów, których otwarcie kosztuje kilka milionów złotych, z czego wkład własny franczyzobiorcy musi wynieść minimum 400 tys. zł. Największą grupę stanowią jednak sieci, które powstały z myślą o konsolidacji, czyli zrzeszaniu niezależnych placówek, a nie zakładaniu nowych. Co ciekawe, wszystkie typy sieci obroniły się na rynku. Działają od dawna i wciąż rosną.

W segmencie hipermarketów mamy tylko jedna sieć franczyzową. Jest nią E. Leclerc, który pojawił się na polskim rynku w 1995 roku. Pierwszy hipermarket ruszył na warszawskim Ursynowie i działa do dziś. A oprócz niego 39 innych marketów sygnowanych nazwiskiem francuskiego założyciela sieci. Każdy sklep to odrębne lokalne przedsiębiorstwo. W 2012 roku obrót wszystkich sklepów wyniósł 2,77 mld zł i był o 4,6 proc. wyższy niż w 2011 roku. Strategia E. Leclerc w Polsce do 2015 roku zakłada otwieranie 2-3 nowych marketów rocznie. Najbliższe inwestycje powstaną w Galerii Amber w Kaliszu oraz w Szczecinie.

Podobnym modelem działania charakteryzują się sieci francuskich marek Intermarché (supermarkety spożywcze) i Bricomarché (markety budowlane) prowadzone przez niezależnych przedsiębiorców zrzeszonych w Grupie Muszkieterów. W ramach działającej od 16 lat sieci Intermarché funkcjonuje obecnie w Polsce ok. 180 supermarketów. Marka Bricomarché pojawiła się u nas trzy lata później i obecnie działa w tej sieci ok. 90 marketów. Wszystkie sklepy łącznie osiągnęły w minionym roku obrót w wysokości 4,65 mld zł, o 9 proc. wyższy niż rok wcześniej.

Do Grupy Muszkieterów należy już ponad 200 przedsiębiorców. Ale wciąż stara się ona zachęcać nowe osoby do wstępowania w jej szeregi. W ubiegłym roku obniżyła nawet wymogi co do wysokości wkładu własnego niezbędnego do uruchomienia placówki z 500 do 400 tys. zł.

- Decyzja ta wynikała przede wszystkim z faktu, że chcemy umożliwić większej liczbie przedsiębiorczych osób prowadzenie własnego biznesu pod szyldem Intermarché czy Bricomarché. Zwiększenie liczby punktów sprzedaży wiążę się z kolei z naszymi strategicznymi planami rozwoju obu sieci sklepów w Polsce. Tylko w 2013 roku planujemy otwarcie ponad 40 nowych sklepów w ramach obu sieci – mówi Marek Feruga, prezes Grupy Muszkieterów.

Bez sieci, bez szans

Twórcy sieci niewielkich osiedlowych spożywczaków korzystają natomiast z tego, że takich sklepów jest bardzo dużo. Za dużo, co odbija się na ich wynikach. Kupcy szukają sposobów na to, by przetrwać na rynku, m.in. we franczyzie.

Pierwsze sieci konsolidujące ten rynek zaczęły powstawać już w latach 90. W 1994 roku narodziła się organizacja zrzeszająca kupców Lewiatan, która dziś ma ok. 2,8 tys. sklepów. Rok 1997 to otwarcie w Polsce pierwszych sklepów pod szyldem SPAR, czyli w ramach największej na świecie franczyzowej sieci sklepów spożywczych. W tym samym roku powstała sieć Chata Polska, rozwijająca się w zachodniej części kraju. Dwa lata później Eurocash zaczął zrzeszać małe, osiedlowe sklepiki pod szyldem abc.

Wszystko to działo się jeszcze zanim nastąpiła potężna ekspansja dyskontów i hipermerketów. Ale to właśnie ten czynnik spowodował, że gwałtownie wzrosła liczba chętnych do współpracy. Wystarczy wspomnieć, że w ciągu pierwszych 10 lat sieć abc pozyskała do współpracy 3,4 tys. sklepów, zaś tylko w ciągu ostatnich trzech lat – ponad 2 tysiące.

Kolejne lata to narodziny następnych sieci franczyzowych powiązanych z dużymi hurtownikami, którzy zaczęli zrzeszać niezależne placówki, oferując im wspólny marketing i korzystniejsze warunki handlowe. W 2000 roku powstała sieć Nasz Sklep rozwijana przez firmę Specjał. Dziś ma już 2,3 tys. placówek. Wtedy też ruszył projekt Groszek Grupy Emperia (dziś należy już do Eurocash, podobnie jak abc). Sieć rozwijała się w tempie ok. 100 sklepów rocznie, dziś zrzesza ich ponad 1,1 tys.

W sumie w ramach sieci franczyzowych działa już ponad 20 tys. sklepów spożywczych. Liczba ta systematycznie rośnie, podczas gdy ogólna liczba tego typu placówek maleje. Trend ten wyraźnie pokazuje, w jakim kierunku będzie szedł rynek także w kolejnych latach.

W partnerstwie z koncernem

Bardzo zbliżone przyczyny stoją za dynamicznym rozwojem franczyzy w branży stacji paliw. Prekursorem systemu franczyzowego były tu tzw. stacje patronackie DoDo (Dealer Owned Dealer Operated), czyli stacje należące do prywatnych stacyjników, do których paliwo było dostarczane przez wybrany koncern na podstawie umowy dystrybucyjnej. Stacje w tym modelu prowadził Orlen i Lotos. Po 2000 roku obie firmy zaczęły się jednak powoli wycofywać z niego na rzecz franczyzy.

W I połowie XXI wieku taką ofertę przygotowały wszystkie największe koncerny działające w Polsce: BP, Orlen, Lotos, Statoil oraz Shell. Najwięcej stacji franczyzowych ma dziś Orlen, który pierwszy obiekt w tej formule uruchomił w 2002 roku. Obecnie jest ich już ok. 450 – są to zarówno stacje budowane przez inwestorów od podstaw, jak i istniejące obiekty niezależne, które zdecydowały się na przystąpienie do znanej sieci. Działają zarówno pod logo Orlen jak i Bliska.

Rok po Orlenie system franczyzowy zaczął wdrażać także Lotos. Firmie z sukcesem udało się rozwinąć projekt, dziś ma bowiem ponad 150 stacji franczyzowych na 405 ogółem. Liczba tych obiektów jest ponad dwukrotnie wyższa niż 5 lat temu. Na początku niezależni stacyjnicy dość nieufnie podchodzili do franczyzy, wśród licencjobiorców dominowali nowi inwestorzy. Teraz jednak to wyraźnie się zmienia.

- Na koniec 2012 roku liczba stacji paliw w Polsce wyniosła ok. 6700. W porównaniu do poprzedniego roku wzrosła liczba stacji należących do koncernów zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Równocześnie nastąpił spadek liczby stacji należących do operatorów niezależnych. Wśród tych, którzy pozostali na rynku zauważalna jest tendencja do przystępowania do sieci – tak sytuację na rynku komentuje Grupa Lotos w raporcie za ubiegły rok.

Znani i lubiani

Nie możemy oczywiście w naszym zestawieniu zapomnieć o sieciach, których franczyzowe sukcesy są niekwestionowane i znane prawie wszystkim. Bryluje wśród nich McDonald's, który pierwszą własną restaurację otworzył w Polsce w 1992 roku, a licencyjną – dwa lata później. To szybko, aczkolwiek amerykańska firma miała bardzo duże doświadczenie w rozwijaniu sieci poprzez franczyzę, zaczęła to bowiem robić już w latach 60-tych ubiegłego wieku. Jedyną barierą, na jaką mogła natrafić w naszym kraju, był brak odpowiednich kandydatów na franczyzobiorców. Wymogi sieci – zarówno co do finansów, jak i zaangażowania – były i są bardzo wysokie.

Jak przyznaje Monika Dąbrowska, franchising manager w McDonald's Polska, firmie udało się tak szybko rozpocząć rozwój franczyzowy tylko dzięki emigrantom, którzy powracali do Polski na początku lat 90. Dzięki pobytowi zagranicą znali markę, wiedzieli, czym jest franczyza i mieli odpowiedni kapitał. To oni otwierali pierwsze franczyzowe restauracje McDonald's.

Dziś Złote Łuki widnieją w ponad 300 lokalizacjach w Polsce. Tak duży sukces McDonald's zawdzięcza jednak nie tylko franczyzobiorcom, ale także, a może nawet przede wszystkim inwestycjom własnym oraz bezkompromisowości w doborze partnerów. Sieci nie zależało na tym, by jak najszybciej i jak najwięcej restauracji otworzyć we franczyzie. Co roku do grona franczyzobiorców McDonald's dołącza zaledwie kilka nowych osób, które spełnią wyśrubowane wymogi.

Jeszcze 10 lat temu tylko 20 proc. polskich restauracji McDonald's było prowadzonych przez franczyzobiorców. Dopiero w ubiegłym roku, a więc w 20. rocznicę wejścia McDonald's na rynek polski liczba restauracji franczyzowych przekroczyła liczbę obiektów własnych. Było to możliwe dzięki dołączaniu do sieci coraz to nowych licencjobiorców, których obecnie jest 58 oraz przejmowaniu przez dotychczasowych partnerów kolejnych restauracji. Rekordziści mają ich po 5-6.

Pomimo tego, że to McDonald's jest dziś chyba najbardziej kojarzoną z franczyzą siecią w Polsce, to nie ona sprzedała tu pierwszą licencję. To osiągnięcie należy do francuskiej sieci sklepów z kosmetykami naturalnymi Yves Rocher. Miało to miejsce w 1989 roku. Od tamtego momentu sieć rozwija się stabilnie. Bez nagłych i spektakularnych przyrostów, ale i bez równie nagłych i spektakularnych zamknięć. Jeszcze pięć lat temu sklepów było ponad 60, dwa lata temu – 86, dziś ich liczba zbliża się do 100, z czego kilkadziesiąt należy do franczyzobiorców. Większość sklepów Yves Rocher znajduje się w centrach i galeriach handlowych. Koszt otwarcia takiej placówki to ok. 200 tys. zł, razem z zatowarowaniem.

W gronie najstarszych firm franczyzowych w Polsce nie można pominąć oczywiście dwóch największych sieci pizzerii – Da Grasso i Telepizza. To hiszpańska Telepizza pierwsza rozpoczęła rozwój w Polsce, bo już w 1992 roku. We franczyzę weszła jednak dopiero w 2001 roku. Szybciej, bo jeszcze w latach 90., z wprowadzeniem tego modelu rozwoju sieci uwinęło się Da Grasso.

- Dzięki franczyzie firma rozwijała się niezwykle dynamicznie, w dwudziesty pierwszy wiek wchodząc już z 30 lokalami. Prawdziwy wzrost był jednak jeszcze przed nią – największym sukcesem okazało się uruchomienie 40 lokali w ciągu jednego roku – wspomina Magdalena Piróg, wiceprezes Da Grasso.

W połowie 2010 roku Da Grasso uruchomiło dwusetny lokal. Dziś liczba pizzerii jest nieco niższa, gdyż przy tak dużej sieci pewna rotacja franczyzobiorców jest rzeczą nieuniknioną. Wahania co do liczby lokali podyktowane są także ich relokacją bądź remontami. Jednak w miejscu pizzerii, które zniknęły, szybko otwierane są nowe.

- Ponowne otwarcia są dla nas bardzo ważne, ponieważ udowadniają, że mimo kryzysu nie cofamy się, ale cały czas myślimy o rozwoju i nie spoczywamy na laurach. Nawet jeśli w zeszłym roku z różnych powodów zamknęliśmy kilka lokali, to wracamy do tych miejsc i na pewno nie pozwolimy o sobie zapomnieć – mówi Magdalena Piróg.

W tym roku Da Grasso powróciło już m.in. do Krakowa i Starogardu Gdańskiego. Do końca grudnia planuje w sumie otworzyć 16 pizzerii, oczywiście franczyzowych. Jeśli plan się powiedzie, firma z pewnością znajdzie się w gronie sieci gastronomicznych, które w ciągu roku uruchomiły najwięcej lokali.

Najdłużej działające sieci franczyzowe w Polsce w poszczególnych branżach

Branża

Sieci

Art. spożywcze

Abc, Groszek, Intermarché, Żabka, Chata Polska, Nasz Sklep, Piotr i Paweł, E. Leclerc, Lewiatan, SPAR

Odzież i obuwie

Ambra, Big Star, Atlantic, Gino Rossi, Buitk your new style, Top Secret

Gastronomia

McDonald's, Telepizza, Da Grasso, Sphinx, Mr Hamburger, Leśne Runo, A. Blikle, Fornetti, Alois Dallmayr, Pożegnanie z Afryką, Subway, Green Way

Uroda

Yves Rocher, Jean Louis David, Camille Albane, Kosmetyczny Instytut Dr Irena Eris, Trendy Hair Fashion, Bailine

Stacje paliw

Orlen, Lotos, BP

Usługi

5aSec, Pralnie Panda, Holiday Inn, Best Western, Helen Doron Early English, Leader School, Yamaha Szkoły Muzyczne, WGN Nieruchomości, Kodak Express, Point S, Mail Boxes Etc.

Inne

YES (sklepy jubilerskie), Eurofirany (sklepy z zasłonami i firanami), PKO BP (agencje bankowe), Niebieski Słoń (wydawnictwo książeczek dla dzieci), Bricomarché (markety dom i ogród), Villeroy&Boch (sklepy z porcelaną)

 Joanna Cabaj-Bonicka

 Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Antygen.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design