Według ekspertów Światowego Forum Ekonomicznego, 65 proc. dzieci uczących się dziś w szkołach podstawowych będzie pracowało w zawodach, które jeszcze nie istnieją – w dużej mierze powiązanych z IT i nowymi technologiami.
Potrzeba kształcenia w tym zakresie jest tak duża, że nieustannie powstają inicjatywy, które mają na celu zachęcanie najmłodszych do nauki programowania, np. międzynarodowa akcja Godzina Kodowania, w ramach której w wielu szkołach wolontariusze – pracownicy dużych firm IT – przeprowadzają zajęcia z programowania.
Ważne dla budowania świadomości społeczeństwa są także działania na szczeblu rządowym jak chociażby wprowadzenie programowania do podstawy programowej nauczania informatyki w szkole podstawowej. Ponadto Ministerstwo Cyfryzacji wspólnie z Państwowym Instytutem Badawczym NASK uruchomiło w 16 miastach średniej wielkości (po jednym w każdym województwie) Kluby Młodego Programisty, czyli bezpłatne warsztaty nauki programowania dla dzieci. Projekt, finansowany z funduszy unijnych, zaplanowany został na dwa lata (październik 2018 – październik 2020). W tym czasie w warsztatach organizowanych przez kluby ma wziąć udział ok. 40 tys. uczniów.
KODOWANIE W DUŻYM I MAŁYM MIEŚCIE
Stwarzanie dzieciom możliwości zetknięcia się z kodowaniem z pewnością sprzyja także rozwojowi komercyjnych placówek edukacyjnych specjalizujących się w tej dziedzinie.
- Kodowanie staje się „trzecim językiem” niezbędnym do funkcjonowania w szybko zmieniającym się cyfrowym świecie. Zawód programisty to wciąż jeden z najlepiej opłacanych w Polsce i na świecie. Dlatego szkoły programowania mają ogromny potencjał rozwoju – idą podobną drogą jak kilkadziesiąt lat temu pierwsze szkoły językowe – uważa Justyna Płatek, założycielka jednej z pierwszych szkół kodowania dla dzieci w Polsce MindCloud, która działa na rynku warszawskim od ponad 5 lat, a od 4 lat rozwija sieć franczyzową. Obecnie współpracuje z 18 partnerami biznesowymi prowadzącymi zajęcia w blisko 30 miejscowościach.
- Jak wspomina Płatek, gdy zaczynała swoją działalność, rynek był klasycznym błękitnym oceanem – konkurencja na nim praktycznie nie istniała. Obecnie w każdym dużym mieście działa po kilka szkół kodowania dla dzieci. Ośrodki powstają już także w mniejszych miejscowościach, liczących 40-50 tysięcy mieszkańców. A przedsiębiorcy zainteresowani uruchomieniem tego biznesu na zasadzie franczyzy mogą wybierać spośród kilku sieci, takich jak m.in.: Akademia Programowania obecna już w 25 miejscowościach, Komputrilo, które ma ok. 10 lokalizacji czy Kids Code Fun działająca na razie w 3 miastach.
– Mamy już blisko 90 oddziałów, a od najbliższego semestru ruszy co najmniej 15 kolejnych. Żadna z działających pod naszą marką szkół nie została do tej pory zamknięta. Zainteresowanie naszymi zajęciami jest coraz większe. Inwestycja w uruchomienie oddziału zwraca się w zaledwie kilka miesięcy, zaś liczba klientów w funkcjonujących już placówkach rośnie o ok. 40 proc. z semestru na semestr – mówi Piotr Pełka, współwłaściciel największej sieci szkół programowania dla dzieci i młodzieży Giganci Programowania, założonej w 2015 roku.
BIZNES NIE TYLKO DLA PROGRAMISTY
Osoba, która chce otworzyć tego typu placówkę, nie musi znać się na programowaniu, choć niewątpliwie jest to duży atut. Nieodzowna wydaje się natomiast znajomość lokalnego rynku edukacyjnego, kontakty w szkołach i przedszkolach, umiejętności dotarcia do klienta.
- Staramy się zrzeszać przedsiębiorców, którzy pasjonują się edukacją i programowaniem, a nie tylko chcą zarobić w prosty sposób pieniądze. Naszą strategią zarówno w rozwoju franczyzy, jak i w przypadku kursów jest jakość, a nie ilość – mówi Justyna Płatek, podkreślając, że tylko takie podejście umożliwi odniesienie sukcesu w dłuższej perspektywie.
Konkurencja na rynku szkół programowania dla dzieci jest coraz większa. Dlatego ważne jest stworzenie takiej oferty, która pozwoli wyróżnić się na rynku, przyciągnąć klienta, a także utrzymać go przez kolejne lata. Niektóre szkoły kodowania na swoje zajęcia zapraszają już czterolatki, choć główną grupą docelową są najczęściej dzieci w wieku 7-14 lat. Kluczem do sukcesu jest odpowiedni program, interesujące materiały dydaktyczne, a także fachowa, potrafiąca przekazać wiedzę kadra. Zrekrutowanie odpowiednich trenerów często jest największym wyzwaniem dla osób decydujących się uruchomić szkołę programowania.
– W naszych szkołach zajęcia prowadzą wyłącznie programiści z podejściem do dzieci i młodzieży, którzy pracują w tym zawodzie, ewentualnie studenci ostatnich lat. To osoby bardzo pożądane obecnie na rynku pracy, więc nie jest łatwo je zrekrutować. To powoduje także, że ich stawki są dość wysokie – mówi Piotr Pełka. – Niemniej jeszcze do tej pory nie zdarzyło się, żeby brak prowadzących zablokował otwarcie którejś z naszych placówek – dodaje.
Z kolei w MindCloud zajęcia prowadzi dwóch trenerów – jeden o kompetencjach techniczno- -programistycznych oraz pedagog. Według właścicielki MindCloud, obecność na zajęciach osoby znającej się na pracy z dziećmi jest równie ważne jak zapewnienie wysokiej merytoryki lekcji.
W SIECI CZY SOLO?
Otwarcie szkoły kodowania jest stosunkowo niskokosztową inwestycją – w zależności od wybranej sieci i wielkości miasta, a także przyjętego modelu działania może wahać się od ok. 20 do 35 tys. zł. W kwocie tej mieści się zakup potrzebnego sprzętu, opłata za licencję franczyzową (zwykle zależna od wielkości miasta), a także ewentualne przystosowanie lokalu.
Wielu właścicieli szkół decyduje się na uruchomienie działalności w specjalnie dedykowanej do tego przestrzeni, ale nie brakuje też takich, którzy wynajmują sale na godziny w szkołach. Druga opcja wiąże się z niższymi kosztami i jest bezpieczniejsza dla osób, które obawiają się, czy znajdą w swojej miejscowości odpowiednią liczbę chętnych. Dodatkową zaletą zajęć w szkole jest logistyka – rodzice nie muszą odwozić dziecka do innej placówki, co czasem może zaważyć na decyzji o uczęszczaniu na dane zajęcia bądź rezygnacji z nich. Własna placówka może się jednak przydać, gdy chcemy poszerzyć ofertę – większość szkół programowania źródła dodatkowych dochodów poszukuje w organizacji różnego rodzaju eventów, np. urodzin czy półkolonii w okresie ferii oraz wakacji.
Przedsiębiorca, który chce otworzyć szkołę kodowania dla dzieci, nie musi się oczywiście decydować na franczyzę. Dynamiczny rozwój sieci działających w tej branży pokazuje jednak, że wielu wybiera taką drogę. Nic dziwnego – już samo stworzenie bądź wybór materiałów dydaktycznych dla kursantów może pochłonąć mnóstwo czasu. Franczyza znacząco skraca proces uruchomienia placówki, co w przypadku tak szybko rosnącego rynku jest nie bez znaczenia. Franczyzobiorca otrzymuje gotowe rozwiązania, w tym konspekty lekcji, materiały marketingowe czy system do przyjmowania zapisów, a także pomoc w rekrutacji kadry prowadzącej zajęcia oraz szkolenia. Przynależność do ogólnopolskiej sieci może także zwiększyć konkurencyjność placówki.
Systemy franczyzowe w branży szkół kodowania na pierwszy rzut oka wydają się podobne, każdy ma jednak swoją specyfikę. Warto przeanalizować nie tylko wysokość pobieranych przez nie opłat, ale także zakres wsparcia, staż na rynku oraz opinie o działających już placówkach. O wyborze może niekiedy zadecydować też lokalizacja. Większość sieci oferuje swoim partnerom wyłączność na danym terenie, co oznacza, że w danej miejscowości, a czasem nawet w całym powiecie nie może powstać druga placówka działająca pod tą samą marką.
Nowe oddziały najczęściej uruchamiane są na początku roku szkolnego, kiedy to najłatwiej pozyskać klientów. Przygotowania do otwarcia placówki warto jednak rozpocząć już kilka miesięcy wcześniej.
Joanna Cabaj-Bonicka
Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.
Dołącz do newslettera
Pozostałe artykuły - Pomysły na biznes
Ważne linki
Na skróty
Katalog franczyz
Kwoty inwestycji