Nie słabną starania o likwidację sprzedaży niebezpiecznych zdaniem wielu ekspertów środków stymulujących wydajność organizmu.
Jak podaje internetowe wydanie Dziennika Sanepid zamknął lubelski sklep oferujący te produkty. Inspektorzy twierdzą, że właściciele sklepu nie mają pozwolenia na sprzedaż środków spożywczych, a za takie uznają dopalacze. Według inspektorów z lubelskiego sanepidu wszystkie środki zawierające mikroelementy i witaminy są traktowane jako spożywcze. Aby móc sprzedawać takie produkty, trzeba mieć specjalne zezwolenie, wydawane właśnie przez sanepid. A firma sprzedająca dopalacze o taki dokument nie wystąpiła.
Kolejny powód, dla którego sanepid zamknął sklep dopalacze.com, to mylna informacja o produkcie w języku polskim. Na opakowaniach poinformowano po angielsku, że dopalacze są suplementem diety, natomiast naklejona na nie polska naklejka podaje, że są one produktem kolekcjonerskim. Te dwa powody - według sanepidu - wystarczyły, by zamknąć sklep. Inspektor sanitarny zapowiedział, że przewiduje też mandaty dla właścicieli sklepu.