Z ziemi tajskiej do Polski

Data dodania: 10 marca 2021
z ziemi tajskiej do polskiej

Z czym nad Wisłą kojarzy się odległa Tajlandia? Z bezkresnymi plażami na rajskich wyspach, z gwarnymi miastami pełnymi kontrastów, ze słoniem, który jest symbolem tego kraju oraz z kuchnią pełną nieznanych Europejczykom smaków i zapachów. I od niedawna z tamtejszym specjałem – tajskimi lodami, które znalazły już swoje miejsce na rynku lodowych deserów w Polsce.

Już po samym ich wyglądzie można poznać, że te lody przywędrowały do nas z Azji. Na pierwszy rzut oka przypominają bowiem…sajgonki, popularne danie tamtejszej kuchni. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Bo chociaż do ich robienia używa się patelni, to jest to patelnia zmrożona. Nalewa się na nią mleko (w Tajlandii jest to mleko migdałowe lub kokosowe), które zamarza tworząc cienką warstwę lodowej bazy. I teraz zaczyna się show: lodziarz ostrymi, trójkątnymi nożami sieka owocowe dodatki i miesza je z zamarzającym mlekiem, aż uzyska jednolitą masę. Wtedy tymi samymi nożami zeskrobuje ją pasek po pasku. Lody rolują się. Sprzedawca wkłada kilka rolek do kubeczka, do tego dekoracja i deser w kilka minut jest gotowy.

Ten pomysł na biznes przywiózł do Polski Gerald Tomasik z żoną, współwłaściciel lodziarni Chop Chop Lody Tajskie. – Po dosłownie pięciu minutach byłem pewien, że taki koncept będzie miał spore powodzenie na polskim rynku, a dodatkowo, będąc jedną z pierwszych takich marek w Polsce, to po prostu nie mogło się nie udać – wyjaśnia.

I tak lody z Tajlandii trafiły do Warszawy. To było trzy lata temu. Na fali nowości ChopChop Lody Tajskie zaczęły oferować współpracę w ramach franczyzy, z myślą o rozwinięciu biznesu na skalę całego kraju. Ale patrząc na dzisiejszy stan sieci – 3 placówki stacjonarne oraz dwie sezonowe, nie specjalnie udało się rozwinąć ten biznes.

KONKURENCJA NIE POZOSTAŁA W TYLE

Na wznoszącej fali mody na lody tajskie, zaczęły pojawiać się kolejne sieci franczyzowe. Po niektórych już słuch zaginął, ale są i takie, które wciąż się rozwijają. Dlaczego?

– Jako jedyni mamy prawdziwą masę do lodów tajskich, która w 95% składa się z mleka kokosowego. A to podstawa jeśli chodzi o przygotowanie tych lodów – mówi Łukasz Przygoda, właściciel sieci Lody Rolls. Tymi lodami można się delektować w lokalnych kawiarniach np. w Poznaniu i w Krakowie, a firma poleca dwie formy zarabiania na nich: albo w codziennym handlu, albo jako desery uatrakcyjniające eventy, np. wesela. – Tak, rzeczywiście byliśmy na wczasach w Tajlandii i tam zauroczyły nas te lody, ich zupełnie inny sposób podania i wytwarzania. Nasza nazwa pochodzi stąd, że robiąc lody na specjalnej zimnej płycie, ostateczny kształt loda to rulon, czyli rolls – opowiada Łukasz Przygoda. Nie jest w branży lodowej nowicjuszem – działa w niej od 10 lat, specjalizując się w wyrobie lodów włoskich i świderków. 10 lat doświadczenia owocuje 35 punktami sprzedaży w Polsce oraz 40 na Słowacji. Co do lokalizacji, to franczyzobiorcy mogą wybierać tutaj między: wyposażeniem lokalu stacjonarnego, przyczepą, wyspą handlową i mobilnym wózkiem. Firma zapewnia, że miesięczny zysk z inwestycji to 30 tys. zł, a zwrot nastąpi po trzech miesiącach. Wymagania, jakie właściciel marki Lody Rolls, stawia franczyzobiorcom, to lokalizacja w mieście powyżej 20 tys. mieszkańców, a wkład własny – od 20 tys. zł do 60 tys. zł na pokrycie kosztów inwestycji. Nie ma za to opłat franczyzowych. W Chop ChopLody Tajskie wkład finansowy franczyzobiorcy, w zależności od modelu współpracy, wynosi miesięcznie 3 tys. zł lub 19 900 zł.

MODA NIE PRZEMINIE?

Polacy lubią desery i lubią je jeść poza domem. Z ubiegłorocznego badania Sweet Monitor ARCRynek i Opinia wynika, że Polacy odwiedzają cukiernie i lodziarnie średnio 2-3 razy w miesiącu i wydają zazwyczaj jednorazowo od 10 do 20 zł. Najczęściej odwiedzane są lokalne cukiernie i lodziarnie. Ich przyszłość wygląda wręcz optymistycznie, bo 25 proc. osób zamierza w przyszłości częściej jeść coś słodkiego na mieście. W roku 2018, według danych Eurostatu, produkcja lodów w Polsce była rekordowa i wyniosła 270 mln litrów. To aż o 29 proc. lodów więcej, niż rok wcześniej, a dynamika wzrostu byłą najwyższa w Europie. – W Polsce rynek lodów rośnie i będzie rósł nadal. Statystyczny Polak staje się zamożniejszy oraz wydaje na lodowe przyjemności coraz więcej. W ostatnich latach boom przeżywają lody naturalne/rzemieślnicze. Branża lodów dzieli się na lody impulsowe, czyli kupowane pod wpływem impulsu, na przykład lody na patyku, lody familijne czyli lody sprzedawane w dużych opakowaniach oraz lody gastronomiczne sprzedawane w kawiarniach, często serwowane z różnymi dodatkami – opowiada Gerald Tomasik.

Ale te optymistyczne dane dotyczą wszystkich lodów dostępnych na rynku. Jak mogą poradzić sobie ze słodką konkurencją niszowe lody tajskie? Czy nie ma obawy, że będą one funkcjonować na rynku krótko, na zasadzie przemijającej mody? – Absolutnie nie minie, jest to nowość na rynku polskim, bo klient widzi, jakie składniki otrzymuje, sam te lody komponuje. Oczekujemy naturalności, czegoś dobrego, bez konserwantów. Polacy mają już dość jedzenia lodów, a raczej jakiegokolwiek jedzenia z proszku – mówi Łukasz Przygoda.

Nieco sceptycznie do tych nowości odnosi się lodowy gigant, Zbigniew Grycan. Uważa, że choć chwilowa moda zabrała nieco rynku tradycyjnych lodów, ale tylko na chwilę. Jak sam mówi, niejedną modę widział i przeżył, więc nie pozostaje nic innego, jak dalej robić swoje.

Marta Krawczyk
Andrzej Klim

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design