Joanna i Marcin Ambroziak i ich miłość do pasji i piękna

Data dodania: 16 lipca 2018
Kategoria:
Foto: Klinika Ambroziak

Są miejsca, do których człowiek wchodzi i od razu czuje się w nich dobrze. Bo klimat miejsca tworzą ludzie. O tym, jak to się robi, opowiedzą nam Joanna i Marcin Ambroziak, właściciele marki Klinika Ambroziak.

Czy szczęście człowieka zależy od jego wyglądu?

Marcin Ambroziak: Nie. Wygląd jest ważny dla każdego z nas, poprawianie urody podnosi poziom własnej wartości, ale nigdy nie spowoduje, że to wystarczy nam, by naprawdę być szczęśliwym. Myślę, że każdy ma inny sposób na podnoszenie sobie endorfiny i nie można sprowadzać szczęścia tylko do jednego zagadnienia jakim jest wygląd. Jednakże każdy z nas chce wyglądać dobrze. Dzięki rozwojowi medycyny estetycznej i zaawansowanym technikom możemy pomóc naszym pacjentom w szybszym czasie, bez specjalnej rekonwalescencji i niezbyt drogo. I w tym kierunku następuje również ten rozwój – by było jak najłatwiej jak najbezpieczniej i w miarę przystępnie.

Można powiedzieć, że poprawianie urody może poprawić jakość naszego życia?

Marcin Ambroziak: Myślę, że tak. Podam Pani przykład badań jakie przeprowadzono na trzech grupach pacjentów z różnymi problemami – jedna grupa to były osoby chore na epilepsję, druga grupa – chorzy na cukrzycę i trzecia grupa z trądzikiem. I zmierzono jakość życia tym pacjentom. Okazało się, że jakość życia pacjentów z trądzikiem była najgorsza. Nasz wygląd ma wpływ na nasze samopoczucie i nawet jeśli nie jest najważniejszy – bo oczywiście liczy się wnętrze człowieka, to ładny
wygląd wpływa pozytywnie na naszą jakość życia. Po wyleczeniu kompleksów pacjent zaczyna życie od nowa. I to jest piękne w mojej pracy.

Czy media nie wywierają zbyt dużej presji na nas, by być pięknym, wiecznie młodym, bo tylko wtedy można odnieść sukces?

Marcin Ambroziak: Na pewno podbijają ten bębenek, ale myślę, że żyjemy w takim czasach, gdzie każdy chce być młody, piękny i bogaty, gdzie bardziej ludzie zwracają uwagę na to jak wyglądają, co jedzą, uprawiają sport. Dzieję się tak, bo w dzisiejszych czasach mamy większy dostęp, ale również większą świadomość, że styl życia wpływa na jego jakość.

Jest Pan artystą – tworzy Pan piękno. A kto tworzy i pilnuje biznes?

Marcin Ambroziak: Czuję się bardziej rzemieślnikiem niż artystą, ale to dzięki mojej żonie, która jest prezesem kliniki ten biznes funkcjonuje i się rozwija.

Joanna Ambroziak: Wizję kliniki mieliśmy wspólną. Ale dawno temu mój mąż powiedział, że ja zajmuję się tym wszystkim, czego on nie lubi robić. Dla mnie moja praca jest również moją pasją. Marcin zajmuje się stroną medyczną kliniki, a ja zajmuję się stroną wizerunkową i tym jak nasza klinika funkcjonuje. Jednakże decyzje dotyczące wprowadzania nowych zabiegów czy urządzeń podejmujemy wspólnie.

Jesteście na rynku od 17 lat. Czy własna klinika była dużym wyzwaniem? Kto pierwszy rzucił hasło – zróbmy to, stwórzmy nasze własne miejsce?

Marcin Ambroziak: Klinika powstała na bazie naszego wcześniejszego doświadczenia. Nie od razu rzuciliśmy się na głęboką wodę. Zaczynaliśmy od jednego gabinetu, by następnie zrobić ten milowy krok i otworzyć swoje własne miejsce. Decyzję podjęliśmy wspólnie – było to nasze marzenie do którego sukcesywnie dążyliśmy, budując świadomość naszej marki wśród klientów. Połączenie wspólnych sił spowodowało, że odnieśliśmy sukces. Po klinice przyszedł czas na szpital, gdzie wykonywane są już operacje z zakresu chirurgii plastycznej.

Mówi się, że w jedności siła. Czy to Państwa przepis na sukces i udany biznes?

Marcin Ambroziak: Myślę, że jest w tym dużo prawdy. Klinika jest naszym wspólnym „dzieckiem” i miejscem w którym czujemy się jak w domu. Razem z naszym personelem stworzyliśmy niepowtarzalny klimat, do którego również nasi pacjenci chętnie wracają. Ponadto jak wspomniałem, każdy z nas ma swoje kompetencje, mamy do siebie pełne zaufanie, więc z takim podejściem na pewno łatwiej prowadzi się biznes.

Mówi się również, że przebywanie ze sobą 24 godziny zabija miłość.

Marcin Ambroziak: Ale my się prawie ze sobą nie widujemy w ciągu dnia. Chyba, że na lunch w przerwie, lub szybką kawę w kuchni.

Joanna Ambroziak: Są takie dni w pracy, kiedy zasadniczo widzimy się dopiero wieczorem w domu.

Czy trudno zarządza się takim biznesem?

Joanna Ambroziak: Jeśli powiem, że nie, to skłamię. Ale jeśli dodam, że czerpie się przyjemność z prowadzenia własnego biznesu, to nie jest to trudne. Razem z nami niepowtarzany klimat kliniki tworzy jej personel, który dobieram bardzo starannie. Staram się współpracować z ludźmi, którzy mają podobne podejście do estetyki, do standardów jak ja. Którzy będą podzielać naszą filozofię, bo bez tego uważam biznes nie mógłby się rozwijać. To jest moje codzienne życie. Nowe projekty nakręcają mnie do działania, co sprawia, że nigdy nie mam dość.

Jak dobiera Pani personel?

Joanna Ambroziak: Najważniejsza jest osobowość, chęć do uczenia się – bo wszystkiego możemy nauczyć na miejscu, oraz kultura osobista. Zazwyczaj przyjmujemy młodych ludzi, którzy pod naszym czujnym okiem stają się specjalistami. Dzięki temu zjawisko rotacji personelu strategicznego – lekarze, kosmetolodzy, pielęgniarki - praktycznie u nas nie występuję.

Marcin Ambroziak: Recepta jest prosta. Ludzie potrzebują dobrze zarobić i pracować w przyjaznym otoczeniu, gdzie mogą podnosić swoje kwalifikacje – i my im to dajemy.

Jak na przestrzeni 23 lat zmieniła się świadomość pacjentów i podejście do zabiegów medycyny estetycznej?

Marcin Ambroziak: Świadomość pacjenta jest dziś zupełnie inna niż dawniej, wynika to z tego, że nie tylko technologia jest bardziej zaawansowana, ale również dostępność wiedzy o danych zabiegach jest większa, co za tym idzie nasze możliwości są większe. Pamiętam nasze początki, gdzie na rynku był jeden laser i moje ręce. Potem dochodziły kolejne preparaty jak toksyna botulinowa (potocznie zwana botoxem), kwas hialuronowy i inne urządzenia. W tym momencie nasza klinika jest w stanie zaoferować kilkaset różnych zabiegów. Do tej pory rozwój medycyny estetycznej polegał na pokonywaniu kolejnych ograniczeń. Dzięki nowej technologii, oraz temu, że wciąż mamy szansę szkolić nasze umiejętności, ze spokojem możemy konkurować z krajami europejskimi czy Stanami Zjednoczonymi. Medycyna estetyczna to jedna z nielicznych dziedzin,
która rozwija się w tempie średnio 20% wzrostu rocznie. I nawet jeśli są osoby, które z tego typu zabiegów nie korzystają, to mają wiedzę na temat tego, co to jest kwas hialuronowy, liposukcja czy laseroterapia.

Które zabiegi są najbardziej rentowne w Państwa biznesie?

Marcin Ambroziak: Znacznie większa rentowność jest w dermatologii estetycznej niż w chirurgii plastycznej. Wynika to z tego, że zabiegi chirurgiczne wymagają bardziej zaawansowanego sprzętu, całego sztabu personelu medycznego, który będzie czuwać nad zabiegiem – lekarz, anestezjolog, pielęgniarki, oraz opiekę pozabiegową. I jest to dość kosztowne. W przypadku zabiegów z zakresu dermatologii estetycznej – można ich wykonać więcej, w krótszym czasie – są to zabiegi łatwe, bezpieczne i najczęściej odwracalne.

Czy można powiedzieć, że poprzez rozwój medycyny estetycznej spada liczba zabiegów chirurgii plastycznej? Czy opłaca się ten rozwój?

Marcin Ambroziak: Myślę, że nie ma takiej obawy. Doszło do naturalnego zdrowego podziału, że pewne wskazania powinny być rozwiązywane przez dermatologów, pewne przez chirurgów. Zabiegi są dostosowywane do określonych potrzeb pacjenta. W niektórych przypadkach, dzięki dermatologii estetycznej opóźnia się tylko moment ingerencji chirurgicznej, ale nie jesteśmy w stanie zupełnie jej wykluczyć, ponieważ przychodzi moment, tzw. gradacja wiekowa, gdy skalpel jest niezbędny. Niestety praw fizyki nie da się oszukać.Rośnie zapotrzebowanie na usługi medycyny estetycznej, zwiększa się ich podaż, co powoduje, że rynek się rozdrabnia, a zabieg może zrobić prawie każdy lekarz, ba nawet kosmetyczka.

Czy są jakieś regulacje prawne normujące tę dziedzinę?

Marcin Ambroziak: Kosmetyczki absolutnie nie mają prawa wykonywania takich zabiegów, lekarze owszem. Na chwilę obecną trwają prace nad taki regulacjami. Są one niezbędne,ponieważ zabiegi które na pierwszy rzut oka wydają się proste, mają jednak działania niepożądane, które mogą być tragiczne w skutkach – jak na przykład martwica po źle wstrzykniętym kwasie hialuronowym. Jeśli ktoś nie ma wykształcenia medycznego i doświadczenia jak sobie radzić z działaniami niepożądanymi, nie powinien nawet myśleć o tego typu zabiegach.

Czy myśli Pan, że w przyszłości medycyna estetyczna doczeka się statusu specjalizacji czy podspecjalizacji medycznej?

Marcin Ambroziak: Myślę, że jest to nieuniknione, natomiast do tej pory w żadnym kraju nie ma takiej specjalizacji. W Polsce wiedzę na temat medycyny estetycznej można czerpać poprzez różnego rodzaju szkolenia. Z kolei na Uniwersytecie Medycznym w Warszawie został otwarty kierunek studiów podyplomowych pt. medycyna estetyczna. Są również dwie szkoły prywatne, które certyfikują lekarzy. Należy pamiętać o tym, że uzyskany certyfikat nie ma mocy prawnej, gdyż nie są to jednostki państwowe. Można powiedzieć, że w najlepszej sytuacji są w tej chwili lekarze dermatolodzy, gdyż jest to wpisane w temat ich specjalizacji. Uzyskując dyplom, nabywają również prawo do wykonywania zabiegów dermatologii estetycznej.

Czy Pan też szkoli?

Marcin Ambroziak: Nie, nie robię tego. Jestem jednym ze współzałożycieli fundacji Medycyna Anti - Aging, która szkoli lekarzy.

Rynek medycyny estetycznej to bardzo konkurencyjny rynek. Co powoduje, że jesteście najlepsi?

Marcin Ambroziak: Myślę, że jakość usług jaką oferujemy naszym pacjentom, doświadczenie, czyli marka nad którą pracujemy od kilkunastu lat, za tym przemawia zaufanie pacjenta, że zrobimy zabieg w sposób możliwie bezpieczny. Mamy pełne portfolio zabiegów, które w medycynie estetycznej mogą być wykonane, używamy do tego tylko najlepszych urządzeń i preparatów. Już nie mówiąc o otoczeniu, które dzięki mojej żonie jest piękne i estetyczne.

Joanna Ambroziak: Co jest najważniejsze, pacjent czuje się u nas dobrze. Od początku do końca personel medyczny dba o pacjenta, dając mu w ten sposób poczucie bezpieczeństwa. Gabinety są przygotowane tak, by pacjent czuł się w nich komfortowo. Cała klinika, najmniejszy jej detal jest przemyślany w taki sposób, by pacjent czuł się u nas bezpiecznie. Dzięki temu z większością pacjentów jesteśmy zaprzyjaźnieni, bo każdy wie, że otrzyma dokładnie to, czego oczekuje.

W jednym z wywiadów o konkurencji powiedział Pan: nie ma między nami waśni, my się wspieramy. Czy na rynku faktycznie występuje tylko pozytywna konkurencja?

Joanna Ambroziak: Mój mąż jest niepoprawnym optymistą i myślę, że stąd jego podejście do tematu konkurencji. Wiem, że wiele klinik wzoruje się na nas nie tylko w zakresie oferty, ale również wystroju, czy nawet logo. To tylko pokazuje, że jesteśmy najlepsi. Stworzyliśmy wszystko sami od początku do końca.

Marcin Ambroziak: Ja po prostu bym chciał, aby konkurencja była zdrowa, bo to byłoby z korzyścią dla wszystkich. Przy tworzeniu kliniki zrobiliśmy oczywiście przegląd rynku, ale tylko po to, by wybadać potrzeby tego rynku. Nie chcieliśmy nikogo naśladować, bo mieliśmy własną wizję jak klinika ma wyglądać.

Czy rynek nie jest już zbyt nasycony?

Marcin Ambroziak: Nie mam takiego poczucia. Rynek wciąż się rozwija, konkurencji przybywa, ale w takim samym tempie przybywa pacjentów, bo staje się to sposobem życia.

Jaka idea przyświecała Panu przy tworzeniu programu „Życie bez wstydu”?

Marcin Ambroziak: Program ma na celu przede wszystkim uświadomić ludziom, że problemy z pozoru nierozwiązywalne są możliwe do wyleczenia. Czyli jest to w pewnym sensie misyjność. Po pierwszej edycji programu mieliśmy wysyp pacjentów z różnymi schorzeniami, którzy do tej pory myśleli, że te schorzenia są już trwałe. Takim przykładem jest chociażby ginekologia estetyczna, która jeszcze 10 lat temu była tematem tabu, a dzięki naszemu programowi prawie każda klinika ma w swojej ofercie zabiegi z tej właśnie dziedziny. Można więc powiedzieć, że w niektórych dziedzinach jesteśmy prekursorami. Zwiększyliśmy świadomość pacjentów. Co mnie bardzo zaskoczyło, po pierwszej edycji zadzwoniła do mnie koleżanka po fachu której nie znam, żeby podziękować nam za to co robimy, bo ma to wpływ nie tylko na naszą klinikę, ale całą branżę.

Joanna Ambroziak: Ta sytuacja tylko potwierdza, że to co robimy ma ogromną wartość i sens, przynosi wymierne korzyści dla konkurencji, ale przede wszystkim dla pacjentów.

Co jest najistotniejsze w pracy lekarza medycyny estetycznej?

Marcin Ambroziak: Najważniejsze, a zarazem najtrudniejsze jest zrozumienie oczekiwań pacjenta. A to nie jest proste. W tym może pomóc tylko dobra komunikacja z pacjentem, której to wiedzy nie zdobędziemy na żadnym szkoleniu. Umiejętność wsłuchania się w te oczekiwania to suma doświadczeń lekarza.

W ubiegłym roku ukazała się Pana książka pt. Piękno bez tajemnic. Przewodnik po medycynie estetycznej. Czy bazował Pan tylko na swoich doświadczeniach z pacjentami, czy również posiłkował się opiniami innych lekarzy?

Marcin Ambroziak: W zakresie medycyny estetycznej bazowałem oczywiście na własnych doświadczeniach z pacjentami. Natomiast pracę dotyczącą chirurgii plastycznej czy ginekologii estetycznej oddałem naszym specjalistom z kliniki.

W jakim celu napisał Pan książkę?

Marcin Ambroziak: Książka została napisana po to, by ułatwić pracę. Jest to bardzo konkretny przewodnik, dzięki któremu pacjenci, którzy do mnie przychodzą mają wiedzę, jak dany problem może zostać rozwiązany. Śmiało mogę powiedzieć, że jest to kompendium wiedzy dla pacjentów.

Klinika, program telewizyjny, książka – to projekty już zrealizowane. W tym roku ruszacie z nowym dla Was doświadczeniem – rozwojem placówek Klinika Ambroziak poprzez franczyzę. Skąd ten pomysł?

Joanna Ambroziak: Pomysł tak naprawdę został nam podsunięty przez samych zainteresowanych. Mieliśmy bardzo dużo zapytań na temat współpracy od inwestorów. Te pytania pojawiały się od wielu lat. Wcześniej nie byliśmy tym zainteresowani ani na to gotowi. Aż pojawił się partner z którym dobrze się znamy i podjęliśmy decyzję by rozpocząć tę przygodę.

Jaka jest strategia rozwoju sieci?

Joanna Ambroziak: Strategia rozwoju naszej marki nie zakłada działań ilościowych, ale jakościowe. Myślę, że w Polsce jest dosłownie kilka miejsc, gdzie Klinika Ambroziak może się pojawić. Niekoniecznie w dużych miastach, ale przede wszystkim z partnerami, którzy będą nam odpowiadać.

Kto może zostać waszym partnerem biznesowym?

Joanna Ambroziak: Ktoś, kto jest podobny do nas. Chcemy żeby nasz partner biznesowy miał dobrą opinię, wyznawał podobne jak my wartości w biznesie.Partner, który będzie się wpisywał w naszą filozofię marki Klinika Ambroziak. Bo tylko wtedy będziemy mogli się w pełni zrozumieć. Tak jak w małżeństwie – musi być dopasowanie między nami a partnerem, by osiągnąć sukces.

Waszym atutem jest jakość i precyzja, jak zamierzacie kontrolować te aspekty w placówkach franczyzowych?

Joanna Ambroziak: Dla naszych partnerów przygotowaliśmy precyzyjnie opracowany podręcznik operacyjny zawierający nasze know - how, w którym spisane zostały wszystkie procedury funkcjonowania Kliniki Ambroziak. W ramach kontroli osoba, która jest związana z firmą od początku – bardzo zaufana – przejmie funkcję managera franczyzy i mając ogromne doświadczenie będzie wspierać, pomagać i kontrolować partnerów.

Co jest najtrudniejsze w Pana pracy?

Marcin Ambroziak: Najtrudniejsze jest celne rozpoznanie oczekiwań pacjenta. W mnogości oferty dermatologii, chirurgii plastycznej i kosmetologii łatwo się pogubić. Dodatkowo, określony cel terapeutyczny można teoretycznie osiągnąć różnymi metodami, różniącymi się od siebie skutecznością, czasem rekonwalescencji, ilością niezbędnych zabiegów. Nawet najbardziej popularny zabieg okaże się dla części naszych pacjentów nie do zaakceptowania. Jeżeli poświęcimy wystarczająco dużo czasu
na omówienie „za” i „przeciw”, satysfakcja pozabiegowa jest prawie pewna.

Jest Pan lekarzem, więc wie jak ważna dla organizmu jest równowaga. Tak szczerze, stosuje Pan zasadę work balance? Czy raczej szewc w dziurawych butach chodzi?

Marcin Ambroziak: Muszę przyznać, że dziury w moich butach są dość duże. Z rozmaitych powodów. Po pierwsze, bardzo lubię to, co robię. Trudno się wtedy ograniczać. Po drugie od wielu lat marzyłem o stworzeniu firmy z sukcesem i kompleksową ofertą estetyczną. To wymaga czasu, nie wspominając o samoszkoleniu, udziału w projektach naukowych, czy udziału w kongresach szkoleniowych.

Słyszałam, że lubi Pan gotować? Co jest najprzyjemniejsze – etap tworzenia czy efekt?

Marcin Ambroziak: Zawsze tworzenie. Gotowanie to świetny sposób na odreagowanie na przewlekły stres i spędzanie czasu z rodziną. Poznawanie nowych smaków, tajników kuchni innych krajów może być fascynujące. Efekt niestety jest związany z nadwagą, co wcale nie znaczy, że nie lubię jeść.

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design
linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram