Z planami nałożenia akcyzy na e-papierosy należy się wstrzymać do czasu kompleksowej oceny skutków wprowadzenia dyrektywy tytoniowej bądź poczekać na uregulowanie rynku na poziomie unijnym – uważają eksperci Fundacji Republikańskiej.
Polska jest jednym z większych rynków e-papierosów w Europie. Szacuje się, że w Polsce istnieje do tysiąca zarejestrowanych importerów i dystrybutorów oraz kilkanaście wytwórni liquidów. Działalność w oparciu o sprzedaż e-papierosów i akcesoriów prowadzą także franczyzowe sieci sklepów. Większość z nich to małe i mikro-przedsiębiorstwa. Sprzedaż legalnych liquidów i urządzeń zapewnia obecnie 100 mln zł dochodów do budżetu z tytułu VAT.
Z raportu Fundacji Republikańskiej wynika, że rynek urządzeń do palenia e-papierosów wart jest ok. 250 mln zł, zaś rynek liquidów drugie tyle.
Zdaniem ekspertów Fundacji, akcyza będzie nie tylko trudno ściągalna, ale narazi drobnych w większości producentów tzw. liquidów na rezygnację z działalności lub przejście do szarej strefy. Tym samym zmniejszą się wpływy z opłacanego w tej chwili przez nich podatku VAT, szacowane łącznie na 100 mln zł rocznie.
- Z punktu widzenia możliwych wpływów do budżetu to niewiele - argumentuje Radosław Żydok, współautor raportu "Opodatkowanie akcyzą e-papierosów". - Całą roczną konsumpcję liquidów można by pomieścić w pięciu cysternach. Dla porównania Polska boryka się z szarą strefą tytoniową, która wypełniłaby 1500 tirów - dodaje.
Ekspert zaznacza, że nie są jeszcze znane skutki wprowadzenia w życie dyrektywy tytoniowej, która nakazuje producentom rejestrowanie e-papierosów.