Największe sieci szkół językowych rozwijających się poprzez franczyzę to Helen Doron, mobileEnglish, British School, Moose i Leader School - wynika z raportu Akademii Rozwoju Systemów Sieciowych (ARSS) oraz portalu FranczyzawPolsce.pl.
Nie jest jednak regułą, że warto przystąpić do tych największych - radzą eksperci ARSS. Decyzja powinna być podyktowana lokalnymi uwarunkowaniami. Nie ma sensu, a często nawet i możliwości, otwarcia w małej bądź średniej miejscowości czy też w obrębie jednego osiedla lub dzielnicy kolejnej szkoły sieci, która już tam ma placówkę. Warto znaleźć dla siebie niszę, wyróżnić się czymś na rynku, wybrać koncept franczyzowy, który zapewnia mocne know-how, unikatowy program dydaktyczny oraz szereg narzędzi wsparcia, które umożliwią szkole odniesienie sukcesu. Mowa o takich narzędziach jak skuteczna reklama, szkolenia w zakresie obsługi klienta, kryteria rekrutacji pracowników, kontrola jakości nauczania etc.
Jakie trendy panują obecnie na rynku? Wyraźnie zauważalny jest przede wszystkim szybki rozwój segmentu rynku związanego z nauczaniem języków dzieci przy wykorzystaniu specjalnych metod nauczania, a także unikatowych, opracowanych specjalnie na potrzeby danego systemu materiałów dydaktycznych.
Franczyzobiorcy, którzy chcieliby związać swoją przyszłość z nauczaniem kilkuletnich, a w niektórych przypadkach nawet kilkumiesięcznych dzieci mają do wyboru już 9 konceptów zarówno międzynarodowych, jak i polskich. Największymi sieciami dysponują Helen Doron, Early Stage, Kraina Baśni oraz Leonardo School.
Potwierdzeniem dużego potencjału tkwiącego w tym segmencie rynku jest pojawianie się na nim nowych graczy. W tym roku system franczyzowy związany z budową sieci specjalizującej się w nauczaniu dzieci, dotyczący prowadzenia przedszkoli anglojęzycznych uruchomiła firma British School, dysponująca siecią ponad 60 "dorosłych" szkół franczyzowych. Ponadto do Polski weszła sieć Pingu's English, będąca częścią jednej z największych grup edukacyjnych na świecie - Linguaphone Group. Licencję master na Pingu's English zakupiła polska firma - Centrum Językowe Idea - działająca od 1998 roku.
Pozostałe systemy sieciowe z branży to szkoły o klasycznych metodach nauczania, kierujące swoją ofertę edukacyjną do dzieci w wieku szkolnym, młodzieży oraz dorosłych. Dominującą grupę wśród nich stanowią sieci szkół stacjonarnych, posiadających konkretne placówki, w których odbywają się zajęcia. Ale coraz popularniejsze stają się także szkoły mobilne, a więc zatrudniające lektorów, którzy dojeżdżają do klienta.
Sieci szkół mobilnych oferujących franczyzę jest tylko trzy - mobileEnglish, Moose oraz mSchool - ale za to są one dość liczne i rozwijają się dynamicznie. Łącznie liczą 125 jednostek. W ramach 7 sieci szkół stacjonarnych działa natomiast 145 szkół. Wspomnieliśmy już także o dużej popularności konceptów szkół dla najmłodszych - w ramach 9 tego typu sieci działa ponad 270 oddziałów.
Nakłady niezbędne do uruchomienia własnej szkoły językowej we franczyzie można liczyć już od kilku tysięcy złotych. Mniej niż 10 tys. zł wystarczy na otwarcie: mobileEnglish (w mieście do 60 tys. mieszkańców), Moose (w mieście do 100 tysięcy mieszkańców) i mSchool. Słowem, dotyczy to wszystkich sieci mobilnych, przystąpienie do nich wiąże się bowiem przede wszystkim z zakupem licencji, w ramach których franczyzobiorca otrzymuje know-how konceptu oraz wsprcie marketingowe.
W przypadku szkół stacjonarnych jednoznaczne określenie kosztów jest znacznie trudniejsze, bowiem oprócz licencji składa się na nie adaptacja lokalu. W zależności od jego stanu wyjściowego środki potrzebne na remont mogą być znacząco różne.
Abrakadabra Centrum Języków Obcych Dla Dzieci szacuje, że adaptacja jednej sali o powierzchni ok. 20 mkw. to wydatek rzędu 1500-2000 zł. Cena za licencję na prowadzenie szkoły w tej sieci waha się natomiast w przedziale 3-7 tys. zł. Minimalne koszty otwarcia klasycznej szkoły stacjonarnej szacowane są na ok. 40 tys. zł - taką kwotę podają m.in. British School oraz Profi Lingua, ale obie jednocześnie zaznaczają, że może być ona dużo wyższa. British School górną granicę ustaliła na ok. 100 tys. zł, Profi-Lingua – na ok. 150 tys. zł.
Kwestią niemniej istotną są dochody, na jakie może liczyć osoba zakładająca szkołę językową. Ważnymi czynnikami wpływającymi na ich wysokość są oczywiście aktywność i umiejętności jej właściciela, ale także wielkość rynku i konkurencja w danej miejscowości. Nie bez powodu szkoły mobilne koszty licencji uzależniają właśnie od wielkości miasta. Od niego zależne będą także dochody. I tak sieć Moose szacuje, że właściciel oddziału w mieście 50-tysięcznym może liczyć na ponad 40 klientów. Wówczas dochód franczyzobiorcy wyniesie niespełna 3 tys. zł miesięcznie. Jeśli jednak samodzielnie będzie prowadził zajęcia i nie będzie musiał opłacać lektorów, wzrośnie on do blisko 7 tys. zł.
Szacunki przygotowane przez Open School wskazują na to, że także przy szkole stacjonarnej istnieje duża zależność między wielkością miasta a wysokością dochodów. Według tej sieci, właściciele szkół w miastach do 40 tys. mieszkańców mogą liczyć na ok. 50 tys. zł dochodów rocznie, przy ponad 100 tys. mieszkańców jest to już blisko 200 tys. zł, zaś w największych miastach o liczbie mieszkańców przekraczającej 250 tys. osób roczne dochody szkoły mogą przewyższyć 350 tys. zł.
Więcej informacji na temat systemów franczyzowych w branży szkół językowych, a także innych segmentach rynku edukacyjnego można znaleźć z raporcie ARSS i portalu FranczyzawPolsce.pl, klikając w ten link.
Joanna Cabaj - Bonicka