Mamma mia! Odważna i ryzykowna decyzja. To jak sprzedawanie cheddara w Korycinie, japońskiej whisky w Irlandii albo jeżdżenie Lamborghini po ulicach Maranello, gdzie produkowane są auta Ferrari...
Koncern z Seattle zapowiedział właśnie, że zamierza wejść na włoski rynek. Ma to nastąpić w przyszłym roku. Właścicielem i operatorem sieci będzie firma Percassi. Pierwszy lokal zostanie otwarty w Mediolanie. Starbucks ma obecnie 23 000 placówek na całym świecie. Po co mu Włochy? To decyzja biznesowa, ale i wizerunkowa. Koncern już kiedyś probówał podbić włoski rynek, ale plan obumarł i sczezł.
Pierwsza kawiarnia Starbucksa poza Ameryką została otwarta w Tokio w roku 1996. Do Europy sieć zawitała dwa lata później, rozpoczynając ekspansję od Londynu. W Polsce zadebiutowała w 2009.
- Historia Starbucksa jest bezpośrednio związana ze sposobem w jaki Włosi tworzą idealne espresso. Wszystko, czego dokonaliśmy spoczywa na fundamencie wspaniałych doświadczeń, które wielu z nas miało we Włoszech; pragniemy pielęgnować to 45-letnie dziedzictwo - powiedział Howard Schultz, prezes Starbucksa. - Teraz spróbujemy, z wielką pokorą i szacunkiem, podzielić się tym, czego się nauczyliśmy i co umiemy za pośrednictwem naszej obecności we Włoszech - dodał. To dość dziwne słowa, ale trzeba zauważyć, że starcie wielkiego koncernu z włoską tradycją picia kawy może się skończyć jak rajd Costa Concordią na skaliste wybrzeże. Na razie nie wiadomo jak na zapowiedzi prezesa Schultza zareagowali sami Włosi.
Operator sieci, słowami swojego szefa Antonio Percassiego podkreśla jedynie, że wie, iż będzie to wyjątkowe wyzwanie, choć ma nadzieję, że Włosi podzielą zdanie konsumentów z innych europejskich rynków i polubią Sarbucksa.