Inwestorzy uciekają nie tylko z Anglii. Jak alarmuje dzisiejsza Rzeczpospolita zagraniczne firmy zamykają fabryki, zwalniają i przenoszą się do … Rumuni.
O przenosinach do Rumunii poinformowała firma Takata-Petri, producent części dla przemysłu motoryzacyjnego. W październiku swoją fabrykę ma zamknąć także SEWS Polska należąca do japońskiego koncernu Sumitomo. Firma produkując na Dolnym Śląsku kable elektryczne dla Toyoty również trafi do Rumunii.
Jak dowiedziała się "Rz", decyzje o likwidacji w Polsce swoich fabryk rozważa czterech kolejnych inwestorów, głównie z branży motoryzacyjnej. Z kolei kilka innych firm, które dopiero miały u nas budować fabryki, zaczyna się wycofywać. Wkrótce taką decyzję ma ogłosić firma koreańska z branży maszynowej - twierdzą informatorzy "Rz". Wśród przyczyn tego exodusu gazeta wymienia wzrost płac, silnego złotego oraz perspektywę ewentualnego podniesienia podatków.
Dlaczego rynek rumuński? Jak zauważa Andrzej Krawczyk z Akademii Rozwoju Systemów Sieciowych jest to rynek o o dużym potencjale wzrostowym - ponad 20 mln mieszkańców, dlatego patrzą na niego przychylnym okiem zarówno zagraniczne, jak i polskie marki. - Tamtejszy rynek detaliczny wchodzi w okres dynamicznego wzrostu (dopiero powstają pierwsze centra handlowe), co przypomina Polskę sprzed kilku lat. Dzięki członkostwu w UE brak barier w handlu z Polską. Widząc analogie z rynkiem polskim można przewidywać, że polskie sieci franczyzowe będą mogły na rym rynku z sukcesem powielić model biznesowy wypracowany na rodzimym rynku (np. sieć zaczęło już tam budować Heavy Duty), szczególnie właśnie w handlu detalicznym - dodaje.
Agnieszka Grabuś, 16 lipca 2009r.