W maju br. została ogłoszona upadłość 79 firm - więcej niż rok temu w tym samym okresie. Analitycy Euler Hermes Collections podają, że źródło ich upadłości jest w słabej koniunkturze w przeszłości. Wiele zamówień zrealizowanych w poprzednich miesiącach wciąż jest nierozliczonych.
Euler Hermes Collections, spółka z Grupy Allianz, na podstawie oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego zbadała sytuację polskich firm w kontekście bankructw. W maju br. oficjalnie opublikowano informację o upadłości 79 firm wobec 70 takich ogłoszeń w maju 2013 roku.
Opublikowane orzeczenia o upadłości dotyczyły firm mających zsumowany ostatni znany obrót na poziomie 1,7 mld zł., a zatrudniały one razem ok. 4,3 tys. osób.
Zwiększenie liczby upadłości, tym razem było spowodowane przede wszystkim bankructwami firm produkcyjnych. W tym sektorze problemy najczęściej dotykają firmy wytwarzające dobra inwestycyjne (konstrukcje, części, narzędzia), ale też zaopatrujące budownictwo, wytwarzające opakowania i producentów żywności.
Generalnie na tle wyników ubiegłorocznych wszystkie dane - produkcja, zamówienia, przepływy finansowe są obecnie lepsze, niż w analogicznym okresie 2013 roku. Dlaczego jest zatem wciąż tyle upadłości, a nawet więcej niż w maju ub. roku?
– Przepływy finansowe przed rokiem były niewątpliwie najbardziej wydłużone w ostatnich latach. Bieżące zamówienia są z reguły lepiej spłacane, natomiast wiele zamówień zrealizowanych w poprzednich miesiącach wciąż jest nierozliczonych. Mimo, że należności te w zestawieniach finansowych figurują wciąż jako majątek firmy, to de facto są to straty obciążające ich wynik – mówi Maciej Harczuk, prezes zarządu Euler Hermes Collections.
Tłumaczy też, że zobowiązania znacznie przeterminowane wciąż są wartościowo dużą częścią należności, które wykazują dostawcy. Ich upadłości mają więc źródło w słabej koniunkturze w przeszłości.
– Trzeba też zauważyć, że poprawa koniunktury trochę usztywnia stanowisko wierzycieli. Są oni mniej wyrozumiali i skłonni do godzenia się na znaczną redukcję swoich zobowiązań i ich rozłożenie w czasie, z którymi mamy do czynienia w procesie upadłości układowej. W ubiegłym roku niepewność sytuacji przyczyniała się do tego, iż ok. 20% upadłości miało właśnie formę układową. W maju br. ogłoszono ich zaś 10, ale jednocześnie osiem postępowań układowych rozpoczętych w poprzednich miesiącach zakończyło się fiaskiem i zamieniła się w likwidację dłużnika – zauważa Grzegorz Hylewicz, dyrektor windykacji w Euler Hermes Collections.
Oczywiście, największa i najgłośniejsza upadłość miała miejsce w sektorze dystrybucji dóbr RTV i AGD. Nie była pierwsza w ostatnich kwartałach i zapewne nie ostatnia. Problemy, w tym konkurencję ze strony sprzedaży internetowej, erozję rentowności odczuwają także mniejsi, detaliczni dystrybutorzy, którzy znaleźli się w majowej statystyce opublikowanych upadłości.