Nie jesteśmy stałymi bywalcami kawiarni. Jeżeli już się zdecydujemy się wyjść na małą czarną, wybieramy lokalną knajpę, gdzie wydamy maksymalnie 25 zł. Pokochaliśmy natomiast whisky. W ciągu ostatnich 10 lat sprzedaż whisky w Polsce rosła w tempie około 20% rocznie. Producenci i dystrybutorzy tego trunku wiedzą, że na whisky jesteśmy skłonni wydać o wiele więcej niż na kawę.
Jak pokazują wyniki raportu „Polska na talerzu 2014” firmy MAKRO Cash & Carry, co trzeci konsument nigdy nie bywa w kawiarni. Ponad połowa ankietowanych na jednorazową wizytę w lokalu przeznacza od 10 do 25 zł. Największą grupę klientów stanowią kobiety.
Autorzy raportu zaznaczają także, że odwiedzanie kawiarni stanowi element wielkomiejskiego życia. Co trzeci mieszkaniec dużego miasta deklaruje, że do kawiarni zagląda częściej niż raz w miesiącu. Największą popularnością cieszą się lokalne kawiarnie, które preferuje prawie 42% respondentów. Picie kawy poza domem wciąż jest mało popularne wśród mieszkańców wsi, spośród których prawie połowa w ogóle nie zagląda do kawiarni.
– Faktycznie, w dużych aglomeracjach obserwujemy prawdziwy rozkwit różnego rodzaju klubokawiarni i kawiarni. To bardzo cieszy. Z drugiej strony obserwujemy spadek częstotliwości wizyt w kawiarniach, a to może stanowić istotną barierę dla rozwoju tego segmentu rynku w Polsce w najbliższych latach. Wśród barier wymienianych przez ankietowanych wyłania się aspekt finansowy. Posiłki w kawiarniach wciąż traktowane są przez Polaków jako dobra wyższego rzędu – mówi Anna Kaczor, menedżer ds. grupy klientów Horeca w Makro Cash & Carry.
Dodaje, że na rynku Horeca obserwuje się coraz bardziej widoczny patriotyzm lokalny, co przejawia się zarówno w menu kart restauracyjnych, w których częściej pojawiają się dania regionalne czy inspirowane regionem. – Nawet jeżeli spojrzymy na nowe bary fast food, te często starają się czerpać inspiracje z tradycji kulinarnych danego miejsca – zauważa Anna Kaczor.
Kawiarnie sieciowe stawiają na młodzież
Kawiarnia w widoczny sposób wpisuje się w styl życia przed wszystkim młodych Polaków, którzy przychodzą dziś do niej już nie tylko po to, by napić się kawy i zjeść deser, ale także, popracować lub spędzić czas ucząc się czy czytając. Nadal jednak najchętniej odwiedzamy kawiarnię, aby po prostu spotkać się ze znajomymi, co potwierdza ponad 60% ankietowanych. W stosunku do ubiegłego roku rośnie także nasza świadomość konsumencka - ponad 17% z nas chce w kawiarni delektować się dobrą kawą. Na trzecim miejscu jako powody wizyty w kawiarni wyłoniły się spotkanie biznesowe i możliwość relaksu.
Zdecydowanymi fankami małej czarnej w kawiarni są kobiety. Co piąta z nich bywa na kawie poza domem co najmniej 2-3 razy w miesiącu. Ciekawe jest to, że prawie 45% mężczyzn deklaruje, że nigdy nie bywa w kawiarni. Warto zwrócić uwagę na spadek liczby wskazań na kawiarnie sieciowe. W tym roku wybiera je tylko co dziesiąty ankietowany. Rok temu wydawało się, że kawiarnie sieciowe, które wskazało 25% Polaków, umacniały swoją pozycję na rynku.
– W dużej mierze możemy się zgodzić z tymi wnioskami. Polacy piją kawę najczęściej w domu. Nie jestem jednak przekonany, czy wszyscy wybierają lokalne kawiarnie. Wydaje mi się, że ludzie młodsi, podatni na działanie mody, równie często lub częściej wybierają lokale sieciowe – zaznacza Jakub Jasiak, menadżer Coffeeshop Company. Zgadza się jednak, że picie kawy w kawiarniach jest bardziej charakterystyczne dla większych miast, a klientkami lokali są głównie kobiety.
Przyczyny są proste: – Względy ekonomiczne, niewykształcona w pełni kultura „jedzenia na mieście”. Brak świadomości dotyczącej jakości serwowanej w kawiarniach kawy – wylicza. Zdaniem Jakuba Jasiaka przełamać ten trend pomoże poprawa sytuacji ekonomicznej Polaków, edukacja, promocja, wykształcenie nowych zwyczajów i zachowań konsumenckich. – Zupełnie nie mam pojęcia ile może to potrwać – rozkłada ręce menadżer Coffeeshop Company.
Z wynikami raportu zgadza się również Michał Heller z zespołu Take Away Coffee. – Również u nas większość klientów to kobiety. Co tyczy się lokalnych barów, to sadzę, że różnica wynika z coraz większego przekonania konsumentów o tym, że kawa w kawiarniach sieciowych jest częściej niższej jakości niż podawana w lokalnych miejscach – komentuje. Jego zdaniem barierą rozwoju segmentu kawiarni na polskim rynku jest cena kawy i brak kultury picia tego napoju.
– Niemniej jednak, w przypadku klientów naszych kawiarni widzimy, że zachowania polskich konsumentów się zmieniają. Pomagają w tym m.in. wzorce kulturowe przenoszone do Polski z innych krajów. Coraz większą wiedzą wykazują się również sami klienci. Myślę, że nie można narzekać, jeśli ma się dobry produkt w odpowiedniej cenie – akcentuje Michał Heller.
Nie jesteśmy baristami
Właściciele niektórych lokali przewidzieli, w jakim kierunku będzie się rozwijał rynek. Jak mówi szef warszawskiej Coffeiny Karol Szafraniec, tworząc kawiarnię spodziewał się, że większość klientów będą stanowiły panie. – Panie są klientami bardziej wymagającymi, dla których najważniejszym elementem jest smak i jakość, cena odgrywa drugorzędną rolę. Zauważamy także znaczący wzrost liczby klientów - mężczyzn. Panowie wybierają raczej klasyczne kawy i bardziej przy wyborze kierują się ceną. Z moich obserwacji wynika też, że picie kawy w kawiarniach to domena dużych miast – potwierdza wyniki raportu „Polska na talerzu 2014“.
W jego opinii jest to przejaw stylu życia, ale także zasobności portfela. Dodaje też, że w małych miasteczkach brakuje dobrych kawiarni, które mogłyby przyciągnąć klienta. Prognozuje, że za kilka lat trend kawiarniany ma szansę na sukces także w mniejszych miastach. Niemniej jednak kawę wolimy parzyć w domu, nie mamy czasu na kawiarniane życie - tak twierdzi co piąty ankietowany. Jednocześnie mamy coraz większe wymagania wobec małej czarnej, a przez ostatnie lata nauczyliśmy się delektować różnymi smakami i wymagać najlepszej jakości tego napoju. Karol Szafraniec podkreśla, że w domu nigdy nie zaparzymy profesjonalnie kawy, a dobry ekspres to wydatek około 30 tys. zł.
– Potrzebne są umiejętności, dobrej jakości woda i wyselekcjonowana kawa, najlepiej świeżo palona. Ważne jest także stworzenie ciekawego miejsca z dobrą ofertą i klimatem – wylicza.
Polacy pokochali whisky, whisky pokochała Polaków
Tak w skrócie można określić zmianę jaka zaszła w ciągu ostatnich kilku lat. Wprawdzie wciąż nie jesteśmy na tym rynku potęgą, niedługo może się to zmienić. Do niedawna Polska nie była ważnym rynkiem dla producentów whisky. Stopniowo jednak nasza pozycja się poprawia, a potencjał polskiego rynku dostrzegany jest przez coraz większą liczbę producentów i dystrybutorów. Według danych The IWSR (International Wine & Spirit Research), w ciągu ostatnich 10 lat sprzedaż whisky w Polsce rosła w tempie około 20% rocznie. Byliśmy jednym z najszybciej rozwijających się rynków whisky na świecie.
Prognozy są takie, że nad Wisłą będziemy mieli do czynienia z rocznym 8-proc. wzrostem spożycia tego trunku przez kolejne 5 lat. Już drugi rok z rzędu, w raporcie stowarzyszenia producentów szkockiej whisky Scotch Whisky Association, Polska znalazła się w pierwszej dwudziestce największych odbiorców tego trunku. W roku 2012 pierwszy raz znaleźliśmy się w tym gronie sprowadzając ze Szkocji 19,2 mln butelek (0,7 l.) tego trunku i uplasowaliśmy się na 16 miejscu na świecie pod względem wielkości zakupów. Z kolei w 2013 r. do Polski trafiło 26,7 mln butelek o łącznej wartości 60 mln funtów. Dzięki temu pod względem wielkości zakupów znaleźliśmy się już na 11 miejscu na świecie, a pod względem wartości na 17.
Struktura konsumpcji alkoholu w Polsce zmienia się wraz ze wzrostem zamożności. Zmienia się styl życia, coraz więcej podróżujemy. Przekłada się to na strukturę konsumpcji alkoholu. Moda na picie whisky dociera do coraz większej liczby osób, również za sprawą największych dyskontów, które coraz mocniej promują alkohole zagraniczne. Jak mówi Łukasz Kreft, miłośnik whisky prowadzący bloga lukloveswhisky. pl, mijają już czasy kiedy whisky kojarzyła się tylko z piciem „rudej wódy na myszach” z colą i lodem. – Pojawia się zainteresowanie degustacjami single maltów, które pozwalają na odkrywanie poszczególnych warstw zapachu i smaku. Wraz z nimi poznajemy regiony i miejsca produkcji whisky, a także ich historie. Zaczynamy coraz więcej podróżować, odwiedzać destylarnie, festiwale whisky, poznawać nowych ludzi i wymieniać się doświadczeniami w badaniu świata whisky – opowiada.
Wtóruje mu Maciej Gubernat, dyrektor ds. rozwoju rynku sieci sklepów monopolowych Al.Capone. Zaznacza, że wraz ze zmianą naszego stylu życia zmieniają się również nasze preferencje w stosunku do tego co pijemy i jak pijemy. Czy są to zmiany pozytywne? – Z pewnością tak. Analizując sprzedaż wódki w ciągu ostatnich lat widzimy wyraźnie, że spada sprzedaż wódki czystej, zaś wzrasta sprzedaż wódek smakowych. Świadczy to o tym, że polscy konsumenci szukają różnorodności, a tą różnorodność z całą pewnością zapewnia również bogaty asortyment whisky. Coraz chętniej wybieramy właśnie ten produkt, ponieważ bogactwo smaków i aromatów whisky możemy odkrywać przez całe życie. Nie bez powodu przecież zwykle wódka kojarzy nam
się z piciem, natomiast słysząc słowo whisky, częściej myślimy o degustacji – dodaje Maciej Gubernat.
Butelka do kolekcji
W Polsce wytworzyła się również spora grupa miłośników whisky, kolekcjonująca rzadkie i stare butelki. Dzięki temu, staliśmy się również atrakcyjnym i liczącym się krajem dla producentów oraz dystrybutorów ekskluzywnych i limitowanych edycji. Dowodem na to może być fakt, że rzadko decydują się oni na oficjalną premierę swoich wyrobów poza Wyspami Brytyjskimi, a w Polsce organizują ją po raz trzeci. Do tej pory takie wydarzenia, jeżeli już były organizowane poza granicami Zjednoczonego Królestwa, to odbywały się w USA lub na Dalekim Wschodzie. Pierwszy raz tego typu wydarzenie w Polsce miało miejsce w maju 2012 r., kiedy to w Warszawie odbyła się światowa premiera najstarszej whisky z destylarni Glenfarclas. Z tej okazji przyjechał do Polski George Grant, przedstawiciel szóstego pokolenia rodziny Grantów zarządzających destylarnią, aby zaprezentować limitowaną edycję 400 butelek 58-letniego trunku.
Premiera najstarszej whisky z nieczynnej już japońskiej destylarni Karuizawa miała miejsce rok po tym wydarzeniu w Warszawie. Edycja składa się z zaledwie 143 butelek z 48-letnim trunkiem. Z kolei 13 maja tego roku odbyła się w Warszawie premiera trzeciej najstarszej whisky na świecie. Trunek powstał w destylarni Glen Grant w 1948 r. i przez kolejne 66 lat leżakował w dębowej beczce w magazynach firmy Gordon & MacPhail. Jej zawartość została rozlana w tym roku do zaledwie 160 numerowanych butelek.
Paweł Morozowicz, zarządzający portfelem alkoholi inwestycyjnych w Wealth Solutions zaznacza, że Polacy w większości nadal piją produkowane na skalę przemysłową tańsze whisky mieszane (czyli blended). W Polsce powstała jednak grupa miłośników i kolekcjonerów, którzy potrafią docenić rzadkie, stare i unikalne whisky single malt.
– Są to ludzie, którzy lubią odkrywać nowe trunki, poznawać smaki i po prostu delektować się dobrą whisky. Część z nich to również kolekcjonerzy, którzy polują na unikalne butelki i mogą sobie pozwolić na ich zakup. To sprawia, że stajemy się atrakcyjnym krajem dla producentów ekskluzywnych edycji takich trunków. Nie powinny nas dziwić w związku z tym tego typu wydarzenia odbywające się nad Wisłą w przyszłości – podkreśla Paweł Morozowicz.
Andy Simpson z firmy Whisky Highland, monitorującej ten segment rynku dodaje że, butelki whisky z pamiątkowych edycji, powstałych z jednej beczki w ramach limitowanych serii przyciągają zainteresowanie zarówno kolekcjonerów, jak i inwestorów. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ, ze względu na rzadkość oraz duży popyt, butelki whisky powstałe w ramach takich edycji drożeją w czasie, a ceny ich wejścia na rynek stale rosną. Oczywiście fakt ten również wpływa na atrakcyjność tego rynku oraz rosnące zainteresowanie tym trunkiem w Polsce.
Czy wiecie, że 58-letni Glenfarclas 1953, gdy pojawił się w sprzedaży w 2012 r. kosztował 2,5 tys. funtów. Dziś 60-letni Glenfarclas wchodzi na rynek w cenie… 14,5 tys. funtów. Wspominana już Karuizawa 1964, której premiera dobyła się w Polsce w 2013 r., była oferowana kupującym po 4,7 tys. funtów. W tym roku Karuizawa z 1960 r. sprzedawana jest już po 17 tys. funtów. Za 70-letniego Glenliveta i Mortlacha - dwie najstarsze whisky na świecie - obecnie także trzeba zapłacić po 17 tys. funtów. Takie liczby oczywiście przemawiają do wyobraźni i sprawiają, że Polacy już nie tylko piją oraz kolekcjonują whisky, ale wykorzystują ją również jako lokatę kapitału. Do tej pory zainwestowaliśmy w ten sposób już 25 mln zł.
Irina Nowochatko-Kowalczyk
Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.
Dołącz do newslettera
Ważne linki
Na skróty
Katalog franczyz
Kwoty inwestycji