O najlepszym przyjacielu kobiety wiedzą wszystko

Data dodania: 26 października 2015
Kategoria:
Krzysztof Madelski, prezes YES
Mamy to szczęście, że robimy to co kochamy, czym się pasjonujemy i w czym, na przestrzeni lat, staliśmy się ekspertem. Dlatego chcemy być wierni branży jubilerskiej, a wszelki rozwój wiążemy tylko z nią - mówi nam Krzysztof Madelski, prezes YES.

W latach szarej komunistycznej rzeczywistości Polki chciały być barwne i modne. Dziś wyróżnia nas przywiązanie do biżuterii stonowanej i subtelnej – o tym, jak trafić w gusta klientów i przez ponad trzy dekady być w czołówce jubilerskich firm opowiada Krzysztof Madelski, prezes zarządu firmy rodzinnej YES.

YES stworzyły dwie rodziny. Kto był pomysłodawcą utworzenia własnej firmy jubilerskiej?

Nasza przygoda jubilerska rozpoczęła się w 1981 roku, kiedy to wraz z siostrą i szwagrem założyliśmy niewielką pracownię. Marzeniem i celem było tworzenie niezwykłej biżuterii według własnej, unikatowej technologii. Lata 80-te były dobrym momentem na start ze względu na duże zainteresowanie oryginalnym wzornictwem. YES zaczął przyciągać coraz większą liczbę klientów, a tworzona przez nas biżuteria cieszyła się stale rosnącym zainteresowaniem. To doświadczenie, zdobyte w latach 80-tych, pozwoliło nam na otwarcie, już w 1993 roku, pierwszego salonu YES. Trzy lata później, pod hasłem „Kobiety wolą brylanty”, wystartowała nasza pierwsza duża kampania reklamowa. Kolejne lata to nowe, ważne w historii YES wydarzenia, a wśród nich najważniejsze: otwarcie w Poznaniu Galerii YES – wyjątkowego miejsca przeznaczonego do spotkań i wystaw, które szybko zyskało serca i uznanie w kręgu ludzi sztuki i kultury. Do dziś skupia najciekawsze dokonania polskich i zagranicznych artystów plastyków, projektujących biżuterię artystyczną.

Kolejne lata to okres dynamicznego rozwoju, wielu zmian i nowatorskich rozwiązań: powstał Kalendarz YES, rozszerzyliśmy ofertę produktową, rozwinęliśmy markę w mediach społecznościowych oraz wprowadziliśmy Diament Idealny YES. W 2006 roku do YES dołączyło młode pokolenie – Tomasz Kwiatkiewicz i Mateusz Madelski. Dziś posiadamy 115 salonów w całej Polsce, Galerię YES w Poznaniu oraz dynamicznie rozwijający się kanał sprzedaży internetowej.

W jaki sposób zostały podzielone role w firmie, jak było na początku i jak jest teraz?

Na przestrzeni lat dokonała się wielka zmiana. W pierwszych latach działalności nie było ściśle określonej struktury, jednak wraz z rozwojem i pojawieniem się nowych, młodych osób zaszła konieczność jej wprowadzenia. Jej jasny układ pozwala dziś na bardzo sprawne działanie i efektywne zarządzanie.

Jakie są plusy i minusy prowadzenia firmy rodzinnej?

Prowadzenie firmy rodzinnej zapewnia nam przede wszystkim wysoki poziom zaufania oraz szybkość w podejmowaniu decyzji, która wynika z zastosowanej przez nas struktury organizacyjnej. Rodzinny charakter YES daje nam ogromną motywację – pracujemy w końcu dla dobra rodziny i z myślą o kolejnych pokoleniach. Do wyzwań zaliczyłbym tradycyjne podejście do zarządzania oraz nieuchronne przenikanie się spraw rodzinnych i biznesowych. Nic jednak nie jest w stanie dorównać atmosferze panującej w firmie rodzinnej.

W 1981 roku własną firmę wiele osób widziało jedynie w marzeniach. Kto wspierał Państwa na początku działalności?

Z perspektywy czasu z dumą mogę powiedzieć, że sukces YES jest w dużej mierze naszą zasługą. Obserwowaliśmy wówczas życie zachodnich sąsiadów i czerpaliśmy od nich wiele inspiracji. Mieliśmy też wielkie szczęście współpracować z wieloma wyjątkowymi, inspirującymi ludźmi. To nasza wspólna energia i pragnienie niezależności umożliwiły nam rozpoczęcie własnej działalności.

Czym się różniła wówczas polska sztuka jubilerska od zagranicznej, np. norweskiej?

Polskie jubilerstwo lat 80-tych i przełomu 90-tych dzieliło się na dwie grupy. Do pierwszej należeli artyści, którzy z bursztynu, materiałów nieszlachetnych i srebra tworzyli unikatowe wyroby. Natomiast drugą reprezentowali jubilerzy, którzy odtwarzali wzory z katalogów zagranicznych. Były to repliki wykonywane na zamówienie, ponieważ produkcja seryjna w złocie wówczas nie istniała. My nie widzieliśmy się w żadnej z tych grup. Widzieliśmy za to potencjał dla czegoś nowego, świeżego – biżuterii opartej na dobrym wzornictwie, sile projektu i nowoczesnych technologiach. Polki, nawet w latach szarej  komunistycznej rzeczywistości, chciały być barwne, modne. Właśnie w odpowiedzi na te potrzeby powstał YES.

Czym się różni obecnie biżuteria polska od zagranicznej?

Żyjemy w czasach ciągłego przepływu idei i trendów, w świecie w którym różnice coraz bardziej się zacierają. To, co wyróżnia dziś Polki to przywiązanie do biżuterii bardziej stonowanej i subtelnej. Próba przeszczepienia na polski grunt bardzo dekoracyjnego wzornictwa śródziemnomorskiego wydawała się w latach 90-tych możliwa. Jednak w dłuższym okresie nie powiodła się. Szybko doszliśmy do wniosku, że powinniśmy iść własną ścieżką. Tym bardziej, że to, co projektowaliśmy sami, podobało się naszym klientkom.

Czy kreacje, design biżuterii to tylko i wyłącznie propozycje projektantów, czy ktoś jeszcze ma na to wpływ?

W naszym Biurze Projektowym spotkać można nie tylko projektantów. Wiemy, że współczesny design wymaga bardzo szerokiej wiedzy i szeroko otwartych oczu. Dlatego czerpiemy dosłownie ze wszystkiego: analizujemy trendy, obserwujemy przemiany społeczne, zjawiska kulturowe i wiele innych czynników. Sami podejmujemy próby prognozowania trendów, a w codziennej pracy stawiamy na design thinking.

W latach osiemdziesiątych w krajach komunistycznych złota biżuteria była dobrą lokatą kapitału. Czy Państwa klienci również traktowali wówczas złoto jako inwestycję?

Trudno dziś odpowiedzieć na pytanie czy nasi klienci widzieli w biżuterii YES dobrą lokatę kapitału, czy jednak piękno i kunszt wykonania. Niewątpliwie były to czasy, kiedy złoto było „twardą walutą”, trudną do zdobycia ze względu na zakaz prywatnego handlu złotem, ale pewną, głównie ze względu na inflację. Wierzymy jednak, że nie tylko chęć inwestycji skłaniała klientów do zakupu naszej złotej biżuterii.

YES jest jedyną marką jubilerską, która zdecydowała się na rozwój poprzez franczyzę. Kto zaproponował ten kierunek rozwoju?

Zdecydowaliśmy się na tę formę działalności po dobrych doświadczeniach z franczyzą na początku lat 90-tych. W 1991 roku rozpoczęliśmy współpracę z W.KRUK – otwieraliśmy stoiska z naszą złotą biżuterią w ich salonach. Po 2 latach współpracy, tworząc własną sieć, oparliśmy ją również o zasady znanej nam i sprawdzonej franczyzy.

Gdzie i kiedy został otwarty pierwszy salon franczyzowy?

Uroczyste otwarcie pierwszego franczyzowego Salonu YES miało miejsce w 1992 roku w Centrum Handlowym na wrocławskich Bielanach. Był to niewątpliwie ważny dzień w historii YES.

Kto pomagał Państwu w stworzeniu oferty franczyzy?

Ofertę opracował specjalnie do tego stworzony zespół. Kierownictwo nad projektem objął i prowadzi do dziś Paweł Korobacz, dyrektor działu ekspansji i organizacji YES. Na przestrzeni lat oferta i model ulegały zmianom: wprowadzaliśmy pewne udoskonalenia i wypracowaliśmy własne rozwiązania.

Po jakim okresie następuje zwrot inwestycji w salon pod marką YES?

Na zwrot z inwestycji należy zwykle czekać od trzech do trzech i pół roku działania salonu.

W jakim tempie rozwija się sieć YES?

Co roku otwieramy około 8-10 nowych salonów. Liczby te tylko z pozoru brzmią skromnie – w naszej branży jest to bardzo dynamiczny rozwój.

Rynek jubilerski jest rozdrobniony, oprócz kilku głównych marek działają małe sklepy osiedlowe, które dzięki dostępności przyzwyczajają klientów do siebie. Czy YES planuje wyjście poza centra handlowe?

Jako mieszkańcy dużego miasta obserwujemy od lat odpływ ludzi z centrów miast. Jest to zjawisko niekorzystne zarówno dla mieszkańców, jak i biznesu. Główne ulice miast „wymierają”, m.in. w wyniku decyzji o budowie licznych centrów handlowych. Choć banki, restauracje czy inne usługi mają się dobrze, to ciężko dziś sobie wyobrazić powrót masowego handlu na główne ulice miast. Swoją obecność w centrach miast chcemy jednak realizować poprzez otwarcie Concept Store`u, który umożliwi klientom poznanie i doświadczenie marki.

Jakie znaczenie w ogólnej sprzedaży YES ma sprzedaż internetowa?

Od kilku lat obserwujemy wzrastające zainteresowanie tą formą sprzedaży. Klienci zwracają się do nas z pytaniami (rośnie zatem rola doradztwa internetowego) oraz coraz liczniejszymi zamówieniami (w ciągu ostatnich 12 miesięcy ilość zamówień online znacząco wzrosła). Nie dziwi zatem, że jest to dla nas bardzo ważny kanał sprzedaży, który ustawicznie rozwijamy. Wierzymy jednak, że nic nie zastąpi kontaktu „na żywo” z biżuterią, który jest możliwy tylko w salonach YES.

Czy myślicie Państwo o poszerzeniu działalności, dywersyfikacji biznesu, wejściu do innych branż?

Mamy to szczęście, że robimy to co kochamy, czym się pasjonujemy i w czym, na przestrzeni lat, staliśmy się ekspertem. Dlatego chcemy być wierni branży jubilerskiej, a wszelki rozwój wiążemy tylko z nią. Naszym obecnym celem jest wykreowanie YES jako silnej marki produktowej na rynkach zagranicznych. W tym celu projektujemy wiele autorskich kolekcji, które, jak wierzymy, staną się dla nas drogą do serc zagranicznych klientów.

Czy można powiedzieć, że branża jubilerska odrodziła się po ostatnim kryzysie finansowym?

Kryzys był dla nas, i innych firm z branży, trudnym sprawdzianem. Szukaliśmy wówczas najlepszych rozwiązań, dzięki którym moglibyśmy wyjść z niego obronną ręką. Dziś wiemy, że to się udało. Naszą siłą były trafione lokalizacje salonów, skala działania, autorskie kolekcje biżuterii oraz optymalna strategia, zarówno produktowa jak i marketingowa. Skutki kryzysu odczuwaliśmy aż do 2012 roku, na szczęście ostatnie 2 lata to nieustanny wzrost sprzedaży.

Irina Nowochatko-Kowalczyk

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Antygen.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design