Biznes, który wyszedł Na Zdrowie

Data dodania: 8 sierpnia 2011
Kategoria:

Joanna Matuszyńska jest zawodu dietetykiem. Od blisko 3 lat współpracowała z firmą Na Zdrowie zajmującą się cateringiem dietetycznym, po czym zdecydowała się zostać... jej franczyzobiorcą. Dziś ma własny, dobrze prosperujący biznes. Przyznaje jednak, że bez franczyzy nie zdecydowałaby się na ten krok.

Gdzie i od kiedy prowadzi Pani lokal sieci Na Zdrowie Catering Dietetyczny?

W Gdańsku, od połowy kwietnia 2011 roku.

Dlaczego zdecydowała się Pani współpracować na zasadzie franczyzy właśnie z tą siecią?

Z firmą Na Zdrowie związana jestem od momentu jej powstania, czyli od blisko 3 lat. Wcześniej pracowałam w niej jako dietetyk, tak więc doskonale znałam ten biznes od środka. Niedawno firma zaczęła rozwijać się poprzez franczyzę i postanowiła przekształcić także lokal własny na franczyzowy i właśnie mnie zaproponowała przejęcie go.

A więc posiadała Pani wcześniejsze doświadczenie w tej branży. Czy, w Pani ocenie jest ono niezbędne, czy też taką działalność może poprowadzić praktycznie każdy?

Doświadczenie nie jest niezbędne. Jako główny dietetyk firmy jestem odpowiedzialna także za przeprowadzanie szkoleń dla nowych franczyzobiorców sieci. Obecnie, oprócz mnie, jest ich dwóch - z Warszawy - przy czym żaden z nich nie miał wcześniej do czynienia ani z gastronomią, ani z dietetyką. Szkolenia oraz wsparcie oferowane przez franczyzodawcę pozwalają nadrobić te braki. Warto dodać, że partnerzy mogą liczyć także na pomoc w ogarnięciu wszystkich spraw formalnych związanych z prowadzeniem własnej firmy. Dla mnie było to bardzo ważne. Rzeczywiście, bardzo dobrze znałam specyfikę tej konkretnej działalności, ale nigdy wcześniej nie pracowałam na własny rachunek.

Jaką pomoc w prowadzeniu biznesu otrzymała Pani od franczyzodawcy?

Przede wszystkim otrzymałam gotowy, wyposażony lokal o wypromowanej już w Gdańsku marce, z własną bazą klientów. To na pewno było duże ułatwienie, ale nowi franczyzobiorcy także mogą liczyć na pomoc w ocenie lokalizacji, zamówieniu wyposażenia czy dostosowaniu lokalu do wymogów sanepidu. Ja zresztą też musiałam dopełnić wielu formalności, w których franczyzodawca bardzo mnie wspierał. W związku ze zmianą właściciela punktu musiał on przejść ponownie wszystkie odbiory, na nowo musiałam też zawierać wszystkie umowy. To były dla mnie zupełnie nowe doświadczenia, podobnie jak organizowanie reklamy, załatwianie spraw urzędowych, księgowość. We wszystkich tych kwestiach mogłam zwrócić się o pomoc do franczyzodawcy. Oczywiście otrzymuje także wsparcie bieżące, np. pomysły na promocję czy reklamę. Dzięki franczyzie na pewno mam większe poczucie bezpieczeństwa w prowadzeniu własnego biznesu.

Jakiego rzędu środki musiała Pani przeznaczyć na inwestycję? Czy uzyskała Pani już ich zwrot, ewentualnie kiedy się Pani spodziewa go uzyskać?

Mój przypadek był nieco odmienny od tych, które dotyczą i dotyczyć będą pozostałych franczyzobiorców sieci. Bowiem oprócz odkupienia wyposażenia lokalu wycenionego na 50 tys. zł zapłaciłam także za bazę klientów i pozycję rynkową, którą punkt wypracowywał przez blisko 2 lata - ich wartość ustaliliśmy na 40 tys. zł, co oznacza, że w sumie przeznaczyłam na ten biznes 90 tys. zł. Inwestycję sfinansowałam kredytem, który obecnie spłacam. Ale muszę przyznać, że wyniki lokalu od początku są dla mnie bardzo satysfakcjonujące. Nie ma problemów z uzyskaniem dochodów pozwalających spłacać kredyt, pokryć wszystkie koszty bieżące, a także wypłacać atrakcyjne wynagrodzenie dla mnie jako właściciela.

Czy na etapie uruchamiania inwestycji bądź w późniejszym okresie natrafiła Pani na jakieś trudności i ewentualnie jak sobie Pani z nimi poradziła? Na jakiego rodzaju wyzwania w codziennej pracy powinien być przygotowany franczyzobiorca sieci Na Zdrowie?

Myślę, że największym wyzwaniem jest znalezienie dobrych pracowników. Mam na myśli zwłaszcza kucharza, który jednocześnie dobrze gotuje, ale i zna się trochę na dietetyce oraz jest chętny do współpracy z dietetykiem i wysłuchiwania jego sugestii. Zresztą sama obecnie jestem na etapie poszukiwania takiej osoby. Poza tym, dla osób, które nie prowadziły własnej działalności, wyzwaniem na pewno może być ogarnięcie wszystkich spraw formalnych.

Jakie są Pani obserwacje na temat rynku, na którym prowadzi Pani działalność - wciąż jednak dość niszowego? Czy trzeba poświęcić dużo czasu, energii i oczywiście pieniędzy na to, by rozreklamować takie usługi wśród potencjalnych klientów?

Ten segment rynku gastronomicznego, jakim jest catering dietetyczny, to na pewno nisza, która się rozwija i która ma duży potencjał. Nie mogę jednak powiedzieć, bym już teraz obserwowała jakiś boom albo wyjątkowo szybki przyrost liczby klientów. Myślę, że potrzeba jeszcze trochę czasu, by oswoić potencjalnych klientów z tą usługą. Działając w tej branży od dłuższego czasu, widzę, że jest coraz większy popyt na usługi dietetyków. Większość osób nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że mogą otrzymać pełny pakiet, tj. dietę wraz z codziennie dostarczanymi posiłkami. Dlatego cały czas bardzo mocno staram się promować moją działalność. Wykorzystuję do tego właściwie wszystkie dostępne środki: ulotki, banery, reklamy w radiu, gazetach, a nawet kinie. Ale i tak widzę, że póki co najlepsze efekty przynosi tzw. marketing szeptany. Większość klientów dociera do nas dzięki poleceniom ze strony rodziny czy znajomych.

Co jest, w Pani ocenie, kluczem do sukcesu w tym biznesie - dobra lokalizacja, reklama, personel, a może jeszcze jakieś inne czynniki, na które warto zwrócić uwagę już na etapie planowania takiej inwestycji?

Myślę, że jednak personel i jakość obsługi klienta. Jak wspomniałam, najwięcej osób trafia do nas z polecenia. Jednak żeby klienci polecali nas kolejnymi, jakość posiłków, obsługa, efekty diety - wszystko musi być bez zarzutu. I tu jest oczywiście ogromna rola właściciela, który musi odpowiednio dobrać personel oraz go nadzorować. Nie wyobrażam sobie możliwości odniesienia sukcesu w tej branży bez osobistej obecności właściciela w placówce, przynajmniej w początkowym okresie działalności. Tylko wtedy można właściwie nią zarządzać, poszukiwać możliwości redukcji kosztów, dopilnować, by produkty były kupowane w odpowiednich ilościach i się nie marnowały, wypracowywać coraz lepsze rozwiązania w zakresie obsługi klienta.

Rozmawiała Joanna Cabaj - Bonicka

Zobacz nasz katalog sieci franczyzowych i upewnij się która franczyza będzie dla Ciebie najlepsza.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl  Skład magazynu Franczyza & Biznes: Aera Design
linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram