Od stałych gości KOKU Sushi do właścicieli własnej restauracji, z ambitnymi planami otwarcia kolejnego lokalu. Renata i Paweł mówią, że zakochali się w tej marce i dziś nie wyobrażają sobie prowadzenia innego biznesu. O tym, jak wygląda serwowanie kuchni japońskiej w mniejszym mieście, jak przebiega typowy dzień pracy franczyzobiorcy i jakie wsparcie otrzymują partnerzy przyłączający się do sieci, opowiada Renata Łopatecka właścicielka KOKU Sushi w Nysie.
Skąd pomysł na biznes pod szyldem KOKU Sushi?
Skąd pomysł? Dobre pytanie. Sushi pokochaliśmy, odkąd pojawiły się pierwsze lokale w Polsce, specjalizujące się w kuchni japońskiej. Zanim trafiliśmy na markę KOKU Sushi, próbowaliśmy wielu smaków. Później w pobliżu naszego miejsca zamieszkania otworzyła się restauracja KOKU i to była miłość od pierwszej „rolki”. Byliśmy w niej częstymi bywalcami i stopniowo zaczęliśmy przyglądać się, jak to wszystko funkcjonuje. O franczyzie KOKU Sushi dowiedzieliśmy się z social mediów i tak to się zaczęło. Zadzwoniliśmy do centrali i umówiliśmy się na spotkanie. W ten sposób poznaliśmy wspaniałych ludzi: Ulę, Mariusza i Piotra Olechnów - współwłaścicieli sieci, którzy pokazali nam, dlaczego warto zainwestować w ten biznes.
Za wami kilka miesięcy działalności w ramach franczyzy. Jak oceniacie ten model biznesowy? Na jakie wsparcie możecie liczyć ze strony centrali?
Minęły dokładnie trzy miesiące od otwarcia naszej restauracji i już teraz możemy powiedzieć, że to był bardzo dobry krok, aby przyłączyć się do rodziny KOKU Sushi. Od samego początku, na każdym etapie, otrzymaliśmy bardzo duże wsparcie. Począwszy od wyboru lokalizacji, po szkolenia - krótko mówiąc - właściciele dzielą się swoim bogatym, 20-letnim doświadczeniem w branży gastronomicznej. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby nie znali odpowiedzi na nurtujące nas pytanie. Firma jest bardzo aktywna, nowoczesna, wyznacza trendy i standardy na tym dynamicznie rozwijającym się rynku. Proponują rozwiązania, które spełniają oczekiwania nawet bardzo wymagających gości.
Nysa to miasto liczące nieco ponad 40 tys. mieszkańców. Jak wasza restauracja została przyjęta przez mieszkańców? Czy jesteście zadowoleni z ruchu i obrotów?
Nysa to piękne miasto, które bardzo się rozwija. Jesteśmy zaskoczeni przychylnością i otwartością zarówno lokalnej społeczności, jak i władz miasta. Spotkaliśmy na swojej drodze wiele życzliwych osób, które nas wspierały i dopingowały podczas realizacji tego projektu. Czy jesteśmy zadowoleni z ruchu i obrotów? Tak, jesteśmy zadowoleni, że goście odwiedzają nas tak licznie.
Jak wygląda wasz typowy dzień w pracy i podział obowiązków?
Wraz z partnerem dzielimy się obowiązkami. Ponieważ jest on rannym ptaszkiem, zaczyna dzień od zakupów, przyjęcia dostawców i pracowników. Ja zaczynam trochę później od otwarcia restauracji aż do zamknięcia. Uwielbiam spędzać czas w restauracji, witać gości i widzieć ich uśmiechnięte twarze. Budowanie relacji i pozytywnej atmosfery w lokalu jest dla mnie niezwykle ważne i przynosi mnóstwo satysfakcji. Szczególnie, gdy goście wychodzą zadowoleni, chwalą naszą kuchnię i obsługę, mówiąc, że z przyjemnością wpadną ponownie.
W jaki sposób budujecie relacje z lokalnymi firmami i mediami?
Oboje jesteśmy bardzo komunikatywni i aktywni fizycznie. Większość znajomości zawarliśmy więc na siłowni, z którą mamy stałą współpracę. Udzielamy się również w mediach lokalnych i regularnie wysyłamy informacje prasowe dotyczące wydarzeń specjalnych oraz promocji. Tworzymy także oferty i rabaty dla pracowników lokalnych firm. Dzięki temu szybko zyskaliśmy rozpoznawalność w Nysie, stając się jednym z najpopularniejszych lokali na gastronomicznej mapie miasta.
Czy snujecie już plany dotyczące rozwoju swojego biznesu?
Tak, snujemy plany i w niedalekiej przyszłości chcemy otworzyć drugą restaurację pod szyldem KOKU Sushi. Na pewno nie zatrzymamy się na jednym lokalu, bo oboje lubimy ciągły rozwój i nowe wyzwania.
Dołącz do newslettera
Ważne linki
Na skróty
Katalog franczyz
Kwoty inwestycji