Mnożą się pytania, czy obecny kryzys może doprowadzić do fali upadłości i przejęć i jakie branże mu się nie oprą. Czy mniejsi gracze mają szansę w walkę o klienta z potężnymi potentatami? Wiele firm nie wytrzymało tej presji. Pierwsze upadki już za nami…Uspokójmy się, nie wszystko jest wyłącznie efektem kryzysu.
Przy analizie rynku spożywczego warto zastanowić się, czy jest to wina tylko kryzysu, czy ogólnego trendu postępującego od kilku lat.
Tak źle nie było od czterech lat
Według najnowszych prognoz sprzedaż detaliczna w Polsce nie będzie rosła już tak szybko jak do tej pory. Obecnie nie mówi się już o 13-14 proc. w skali roku, ale nawet 3-4 proc.. Ogólny klimat koniunktury w handlu detalicznym w marcu, podobnie jak w lutym oceniany jest pesymistycznie. Z danych podanych przez Główny Urząd Statystyczny (GUS) wynika, że tak źle nie było w analogicznych miesiącach ostatnich czterech lat. Warto przypomnieć także, że w 2006 roku w Polsce było 120 221 sklepów detalicznych, o prawie 3 tys. mniej niż w 2005 roku. Spowolnienie, którego początków mogliśmy doświadczyć w czwartym kwartale 2008 roku, odczuły zarówno małe, jak i większe firmy. Jak podała jednak niedawno firma badawcza Nielsen najmocniej ucierpiały tradycyjne sklepy spożywcze.
Czy spożywczaki odejdą w zapomnienie?
Przez ubiegły rok z polskich ulic zniknęło niemal 7 tys. małych sklepów spożywczych. Chodzi tutaj przede wszystkim o niewielkie osiedlowe spożywczaki o powierzchni poniżej 50 m kw. To największa ilość sklepów zamkniętych w ostatnich latach - podano. Można niestety przypuszczać, że trend ten będzie obserwowany i w 2009 roku. Tradycyjny handel dostaje w kość głównie przez supermarkety oraz sieci dyskontowe, czyli sklepy z ograniczonym wyborem produktów, ale za to sprzedawanych po bardzo niskich cenach. Klienci w czasach kryzysu szukają więc oszczędności w tanich sklepach. Jak podała firma 4P Research Mix, przyznaje się do tego co trzeci Polak. Na ten rok kolejne placówki planują uruchamiać: Carrefour, Auchan oraz E. Leclerc. Najszybciej rozwijające się sieci dyskontowe to: Biedronka, Lidl i Netto, które zwiększyły liczbę sklepów o przeszło 12 proc. Sklepy te opanowały obrzeża i centra wielkich miast, staromiejskie rynki, a także deptaki wypoczynkowych miejscowości. Wdzierają się na osiedla i do mniejszych miasteczek. Firma Roland Berger szacuje, że do 2010 roku ich liczba wzrośnie o 34 proc.
Małych nie stać na promocje
Supermarkety i dyskonty korzystają na skłonnościach Polaków do oszczędzania, które w czasach kryzysu przybierają na sile. W małych sklepach spożywczych produkty są droższe niż w hipermarketach, które kuszą klientów coraz to bardziej efektywnymi obniżkami. Tesco, Carrefour czy Real rywalizują z konkurencją wprowadzając na rynek produkty w promocyjnych cenach. Liczący się na rynku potentaci obok promocji mają jeszcze inne narzędzie do walki z kryzysem - zwiększają udział tańszych produktów w swojej sprzedaży i wprowadzają tańsze artykuły pod własnymi markami. Dotyczy to zarówno wielkopowierzchniowych marketów, supermarketów, jak i dyskontów. Przykładowo: zmniejszenie ilości drogich produktów zapowiedziało Bomi, Piotr i Paweł oraz Intermarche. Ta ostania firma wprowadza obecnie do sprzedaży ponad 200 nowych artykułów pod markami własnymi. Są one ok. 20 procent tańsze.
Franczyza sposobem na gigantów
Trzeba przyznać, że krajobraz polskiego detalu staje się coraz bardziej złożony. Obok handlu nowoczesnego, który tworzą hipermarkety i supermarkety, mamy handel tradycyjny - zatem małe sklepy, których najwięcej jest w niewielkich miasteczkach, a dalej supermarkety delikatesowe i sklepy convenience. Jak sklepiki mogą się obronić przed marketami? Jednym z rozwiązań jest wstąpienie do sieci franczyzowej rozwijanej pod znana marką, drugim zawiązanie nowej sieci. Takie rozwiązanie wybrało kilku właścicieli małych sklepów, dla których rywalizacja z większymi konkurentami zaczęła przypominać walkę Don Kichota z wiatrakami. Drobni sklepikarze z byłego województwa leszczyńskiego zdecydowali utworzyć sieć franczyzową. 19. przedsiębiorców podpisało akt notarialny powołując do życia spółkę: Koniczynka – Leszno, której udziałowcami są właściciele sklepów tworzących sieć oraz szczecińska firma Detal Holding. Aby przystąpić do sieci, trzeba dysponować lokalem w dobrym punkcie, o powierzchni od 100 mkw. Sieć kładzie nacisk na produkty świeże. Obecnie w sieć tworzy 26 sklepów m.in. z Leszna i Poznania. Centrala ma podpisanych z producentami 10 umów. Do końca 2009 roku chce zdobyć 100 takich kontraktów.
Nie wszystkiemu winny jest kryzys
Raport Nielsena pokazuje, że Polska, ze 150 tys. małych sklepów spożywczych znajduje się w czołówce państw starego kontynentu. 134 tys. sklepów rozsianych jest po terytorium Włoch, co daje drugi wynik. Na kolejnych miejscach znajdują się Wielka Brytania (82 tys.), Hiszpania (53 tys.), Niemcy (53 tys.) oraz Francja z 38 tys. małych sklepów. Jak widać zatem, Polska jest zdecydowanym liderem. Raport Nielsena, z którego wynika, że w 2008 roku z polskiego krajobrazu handlowego zniknęło niemal 7 tys. małych sklepów nie musi obrazować wyłącznie efektów kryzysu finansowego, zwłaszcza, że nie podano w nim, w których miesiącach zamykano sklepy. Liczba wszystkich sklepów detalicznych w Polsce utrzymuje się raczej na stabilnym poziomie około 130 tys. placówek. Wahania w dół, które przytoczone zostały w cytowanym raporcie, wynikają w oczywisty sposób z ogólnej koniunktury w gospodarce i kondycji domowych budżetów, ale w takiej samej części są odbiciem ogólnej utrzymującej się już od kilku lat tendencji na rynkach, wskazującej na rosnące znaczenie supermarketów i dyskontów, co spowodowane jest przede wszystkim przewagą w logistyce i know-how. Stopniowy wzrost udziału sklepów wielkopowierzchniowych w Polsce daje się obserwować od przeszło 10 lat i następuje on kosztem małych rywali.
Agnieszka Grabuś
Dołącz do newslettera
Ważne linki
Na skróty
Katalog franczyz
Kwoty inwestycji