Centra handlowe znajdujące się poza miastami wojewódzkimi stają się coraz popularniejsze, nie tylko wśród klientów, ale także najemców. Powód - zamiast konkurować z gigantami, budują one własny rynek, zatrzymując klientów w swoim mieście.
Nie tylko galerie w Warszawie, Katowicach, Krakowie czy Łodzi przyciągają dziś miliony kupujących. Coraz częściej robią to także lokalne centra handlowe, działające w mniejszych miastach. Tak też jest w przypadku Galerii Jurajskiej w Częstochowie, która leży pomiędzy Katowicami a Łodzią. Centrum handlowe z roku na rok odnotowuje rosnącą liczbę klientów, przede wszystkim z rynku lokalnego. W 2013 roku odwiedziło go ponad 6 mln osób.
– Jeszcze do niedawna Galeria Jurajska była dla części klientów z lokalnego rynku drugim wyborem. Wybierał on raczej pomiędzy dużymi galeriami w Łodzi czy Katowicach. Dziś w pierwszej kolejności wybór pada na Galerię Jurajską. Wpływ na to miało przede wszystkim przyciągnięcie do centrum najemców, którzy obecni są zarówno w galeriach w Katowicach, jak i Łodzi, ale także rosnąca od 5 lat pozycja galerii w regionie – mówi Piotr Myszka, dyrektor Galerii Jurajskiej.
Skąd ta popularność? Galeria od 5 lat sukcesywnie buduje swoją pozycję i format centrum handlowego, które ma kojarzyć się z modą i rozrywką, stając się alternatywą dla obiektów z szeroką ofertą, ale oddalonych o 70 km. Udaje się to dzięki odpowiednio dobieranej i stale modyfikowanej ofercie handlowej.
– Dziś składają się na nią marki odzieżowe - sieciowe i te z wyższej półki, strefa rozrywki z kinem, zróżnicowany food court oraz coś charakterystycznego dla Galerii Jurajskiej - obecność lokalnych najemców, których powierzchnia stanowi około 5% powierzchni handlowej – wyjśsnia Piotr Myszka.