Kacowe menu sposobem może być sposobem na biznes - uznała amerykańska sieć Red Robin, serwująca burgery. Może warto więc zawalczyć o klientów 1 stycznia?
Pierwszy dzień Nowego Roku kojarzy się z oazą spokoju na ulicach i - dla wielu osób - heroiczną walką o przetrwanie w domowym zaciszu. Niestety, zapasy na 1 stycznia warto zrobić zawczasu, bo większość przybytków gastronomicznych i sklepów jest zamknięta na cztery spusty bądź otwiera swe podwoje późnym popołudniem.
Nieco innym tropem poszła amerykańska sieć Red Robin. W końcu wiele skacowanych osób ma ochotę na soczystego hamburgera, uważanego - szczególnie w Stanach - za lekarstwo na choroby poalkoholowe. Czy słusznie? Trochę tak, to w końcu źródło białka, węglowodanów i tłuszczy. Pomóc może.
Red Robin 1 stycznia zaczyna więc serwować danie pod nazwą Cure Burger - leczniczy burger. Oprócz kotleta znajdziemy w nim ser cheddar, smażone pieczarki, boczek i jajo, przyprawione chilli. No i oczywiście frytki do tego. Jeśli po zjedzeniu tego wszystkiego uda się nam nie dostać zawału, kac powinien zniknąć.
Co ciekawe, Red Robin nie umieszcza Cure Burgera w menu, wspomina o nim tylko w mediach społecznościowych. Trzebe więc o niego specjalnie poprosić. Będzie serwowany do 7 stycznia (niewykluczone, że sporo osób nieco przedłuży celebrację Nowego Roku), jeśli okaże się sukcesem może zagościć na stałe w ofercie.
Sieć Red Robin obejmuje ok. 500 restauracji w USA i Kanadzie.