Notowany na giełdzie dystrybutor alkoholi i napojów Advadis poinformował w piątek wieczorem o złożeniu w sądzie wniosku o ogłoszenie upadłości z możliwością zawarcia układu. Oznacza to, że spółka nie kończy jeszcze działalności, wciąż widzi szanse na porozumienie się z wierzycielami i odbudowanie swojej pozycji na rynku. Co ciekawe, nie rezygnuje z planów wykorzystania do tego celu franczyzy.
– Propozycje układowe pozwolą na zaspokojenie wierzycieli bez redukcji zobowiązań oraz bez wpływu na realizację projektu franczyzy detalicznej w spółce zależnej Polski Detal Zawisza, który będzie w wypadku zatwierdzenia układu gwarantował wzrost wartości akcji – zapewnia Adam Brodowski, prezes Advadisu w liście do akcjonariuszy.
Założenie, że firma pozyska dużą grupę franczyzobiorców jest jednak dość ryzykowne. Wśród franczyzodawców w branży FMCG panuje bardzo duża konkurencja, nie brakuje w niej zarówno dużych i mocnych finansowo podmiotów, jak i mniejszych spółek należących czy to do hurtowników, czy do samych kupców. Pytanie więc, czy właściciele sklepów spożywczych rzeczywiście zechcą związać się z firmą, która ma tak duże problemy finansowe.
Przypomnijmy, że sieć, którą chce budować Advadis, to Zawisza. Według zapowiedzi spółki, docelowo ma do niej należeć 200 – 400 sklepów o obrotach ok. 200 – 360 mln zł. Tworzyć mają ją głównie małe sklepiki ze wsi i niedużych miasteczek, które znaczną część obrotu generują właśnie w segmencie, w którym działa Advadis – alkoholi i napojów.
Advadisowi udało się w pierwszym półroczu lekko poprawić wyniki. Przy 129 mln zł przychodów wygenerował 0,84 mln zł zysku netto, podczas gdy rok wcześniej miał ponad 10 mln zł straty przy 278 mln zł przychodów. Do złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości zarząd spółki skłonił jednak brak kapitału obrotowego, który nie mógł zostać zrekompensowany innymi sposobami w sytuacji, gdy dostawcy spółki ograniczyli jej kredyt kupiecki, zaś banki nie zdecydowały się na przyznanie kredytu obrotowego.
JCB